Z nikłym uśmiechem na ustach spojrzałaś na serdeczny palec prawej dłoni. Pierścionek wykonany z białego złota z czerwonym topazem w kształcie serca zachwycał swoim urokiem nie tylko ciebie samą, ale również Wasilewską. Nadal nie mogłaś uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę. Gdyby nie błyskotka widniejąca na jednym z palców twojej ręki uznałabyś, że wybudziłaś się z najpiękniejszego snu jaki tylko mogłaś sobie wymarzyć. Tymczasem chwila z przed godziny nie była jedynie ulotnym złudzeniem, a momentem, który stał się materiałem do jednego z najlepszych twoich wspomnień. Na początku poczułaś lekką nutkę lęku, gdy z ust Fornala padły słowa o zostaniu partnerką życiową, aczkolwiek był to jedynie odruch. Byłaś zaskoczona jego posunięciem. Czułaś, że kiedyś dojdzie do takiego dnia, kiedy uklęknie przed tobą nie jedynie by cię objąć, ale też zapytać o możliwość spędzenia reszty życia wspólnie, aczkolwiek nie spodziewałaś się, że nastąpi to tak szybko. Mimo to nie doskwierały ci wątpliwości, że postępujesz źle. Byłaś pewna, że 20-latek zagwarantuje ci idealne zestawienie troski z miłości. Gdy tylko zamykał cię w swoich silnych ramionach czułaś się w pełni bezpieczna. Ochroniona przed wszelkimi niebezpieczeństwami jakie były obecne na tym świecie. Będąc w uścisku Damiana nigdy czegoś takiego nie czułaś. Pragnęłaś, aby przystojny przyjmujący był tylko twój , aby jego obszerny, błogi uśmiech zarezerwowany był tylko dla ciebie, aby jego intensywna woń otulała twoje nozdrza na co dzień, aby jego błękitne tęczówki śledziły każdy twój ruch. Mogłaś tak wymieniać w nieskończoność, bo kochałaś w nim dosłownie wszystko. Kochałaś jego wady i zalety, choć tych pierwszych nie odsłaniał zbyt często na światło dzienne.
-Na początku planował ci sprawić pierścionek z niebieskim topazem, aby przypominał ci o kolorze jego oczu, kiedy nie będzie go obok.-mruknęła blondynka spoczywająca na łóżku i wystukująca coś na ekranie telefonu.
-Kochany.-jęknęłaś rozczulona.
-Romantyczny jak cholera i tego ci zazdroszczę, Lauri.-posłała w twoim kierunku szczery uśmiech.-Denerwował się zakurwiście, ale Masłowski nim potrząsł i wreszcie się ogarnął.-zaśmiała się wesoło.
-Nie dziwie się. W końcu dopiero co do siebie wróciliśmy.
-No właśnie, a ja jeszcze nie otrzymałam podziękowań. Gdyby nie ja to też by ta łajza pierścionka nie wybrała.-zachichotała Wasilewska.
-Dziękuję, siostro.-zamknęłaś ją w solidnym uścisku.-Jesteś naszym aniołem stróżem.-stwierdziłaś po chwili rozmyśleń.
-A ba jak.
Roześmiałaś się na słowa blondynki i kiedy wyszła z inicjatywą położenia się spać po takich emocjach skinęłaś jedynie głową, gasząc lampkę nocą przy swoim łóżku. Zerknęłaś jeszcze na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić godzinę, ale w tym samym momencie spostrzegłaś ikonkę wiadomości w górnym pasku. Odczytując podaną treść SMS'a otrzymaną 5 minut temu pozwoliłaś kącikom twoich ust zastygnąć na wyżynach na dłuższą chwilę:
Od: Tomek <3
Dobranoc, narzeczono <3 ;*
***
Paradowałeś po wnętrzu autokaru zmierzającego w stronę Atlas Areny z obejmującym cię ramieniem Masłowskim, zanosząc się głośnym śmiechem i wyjąc na całe gardło wraz z przyjacielem oraz wokalistą wydobywającym się z głośników. Wyciągnąłeś dłoń w kierunku blondyna, który roześmiany spojrzał na twoją twarz, ale chwycił ją i dołączył do waszej dwójki. Poczułeś się jak zza dawnych czasów. Wasze trio znowu było razem i czerpało z życia pełnymi garściami, zarażając przy tym wszystkich pozytywną energią. Wreszcie po kilkunastu dniach smutku, cierpienia i żalu odrodziłeś się jak feniks z popiołów. Teraz tryskałeś wyśmienitym humorem, nie zamierzając tego skrywać przed innymi. Trener spoglądał na was z politowaniem i kręcił z niedowierzaniem głową. Starsi koledzy przyglądali się twoim szaleństwom z przyjaciółmi rozbawieni, po chwili namysłu się do was dołączając. Jednak nadal spoczywali na siedzeniach, a wy już któryś raz kolei hulaliście, przechodząc obok foteli innych zawodników. Autobus nagle zahamował, a wasza paczka runęła do przodu, prawie kończąc swoją drogę na przedniej szybie. Wnętrze środka transportu wypełniły fale śmiechu siatkarzy oraz sztabu szkoleniowego z powodu zaistniałej sytuacji. Belg podszedł do was i ułożył dłoń na twoim ramieniu, uśmiechając się delikatnie:
-Następnym razem zadbaj o ubezpieczenie swojego gangu.
Zaśmiałeś się na jego słowa i skinąłeś głową. Po zgarnięciu swojej torby narzuciłeś na uszy słuchawki i kołysząc biodrami do rytmu muzyki powędrowałeś w kierunku wejścia do obiektu sportowego. Widziałeś rozbawienie w oczach twoich towarzyszy, ale wzruszyłeś jedynie ramionami i okręciłeś się wokół własnej osi, nucąc pod nosem tekst piosenki.
-Wiedziałem, że będzie z ciebie niezły kabaret, ale nie wiedziałem, że aż taki.-oświadczył ci z promiennym uśmiechem Szalpuk.
Zachichotałeś na jego komentarz i wymieniłeś z nim jeszcze kilka zdań, naciągając na tors materiał reprezentacyjnej koszulki. Wplotłeś palce we włosy i przeczesałeś je zamaszystym ruchem, omiatając wzrokiem halę. Podreptałeś do jednej z band reklamowych i przybiłeś piątkę na powitanie z radomskim atakującym. Filip zmrużył oczy i zmierzył cię groźnym wzrokiem, rzucając z pretensją w głosie:
-Oświadczyłeś się i nic mi nie powiedziałeś?! Ty kurwiu radomski!
-Nie było czasu.-wzruszyłeś ramionami.-A po drugie pochodzę z Krakowa.
-Uznajmy, że ci wierzę, gnido ruska.-rzekł z nikłym uśmiechem.-Jest tu Amelia?
-Owszem, ale i tak nic nie zdziałasz. Przypominam ci, że ona cię nienawidzi i jakby mogła to by ci odjebała głowę.
Nie odpowiedział. Odwrócił się na pięcie i z tym swoim cwanym uśmieszkiem podszedł do stanowiska za bandami, skąd śledzić miały mecz blondynka z brunetką. Nawet z tej odległości dostrzegałeś tą wściekłość kipiącą wprost na bruneta z oczu Wasilewskiej. Gestykulowała nerwowo dłońmi, tłumacząc coś uparcie twojemu przyjacielowi. Westchnąłeś głośno na te zamieszki byłej dziewczyny siatkarza z nim samym. Przywoływany do siebie po przez Grabowską zjawiłeś się przy najbliższej bandzie i drasnąłeś delikatnie jej słodkie usta, uśmiechając się nieziemsko do jej osoby. Dziewczyna pogładziła dłonią twój policzek i życzyła powodzenia, po czym powróciła do zirytowanej i wyprowadzonej z równowagi Amelii. Nie mogłeś patrzeć na to w jakim stanie się znajduje i nie podobało ci się, że stoi za tym 23-latek. W tym konflikcie obrałeś stronę blondynki, gdyż Bicek zasługiwał na takie traktowanie z jej strony. Co najlepsze widać było, że uważał, że wybaczenie Amelii mu się należy. Czułeś, że już nigdy się nie zmieni, że już zawsze będzie traktował dziewczyny przedmiotowo. Rozpocząłeś rozgrzewkę wraz z zespołem, co jakiś czas uciekając wzrokiem do narzeczonej i jej towarzyszki. Mijały minuty, a wyraz twarzy Wasilewskiej wcale nie pogodniał, nie ulegał zmianie. Zaprezentowałeś się wraz z drużyną na środku boiska i zapartym tchem w piersi odśpiewywałeś hymn narodowy. Przymknąłeś powieki, uśmiechając się lekko pod nosem. Czułeś jak to miejsce, ten obiekt żyje. Tętniło od niego energią, którą kibice byli gotowi poświęcić, stracić, aby was dopingować do samego końca. Zastygłeś niczym rzeźba, przypatrując się Belgowi z rozwartymi szeroko ustami, gdy nakazał ci wybiec na parkiet w wyjściowej szóstce. To był chyba piękny sen. Jego wrzask jednak wyprowadził cię z tego złudzenia i pośpiesznie dołączyłeś do ekipy obecnej już na boisku. Otrzymałeś ciepły uśmiech ze strony Mateusza, który dzisiaj także otrzymał szansę zaprezentowania się ojczystej publiczności i ustawiłeś się na swojej pozycji. Twój odbiór palcami banalnej zagrywki Chin, dynamiczne rozegranie Drzyzgi na prawy atak i widowiskowy atak Kaczmarka. Tak właśnie wyglądała pierwsza akcja sobotniego meczu. Starałeś się zagwarantować swojej drużynie optymalny poziom przyjęcia, co naprawdę ci dziś wychodziło. Kostka nie dawała o sobie znać, napawając cię pozytywną energią na spotkanie z Chinami. Twoja drużyna objęła pewne prowadzenie w pierwszej partii. Opadłeś na kolana, odbijając piłkę od przedramion, aby po chwili zameldować się w ataku z szóstej strefy. Uradowany wzniosłeś znacznie kąciki ust i opuściłeś plac gry, spoglądając zadowolony na tablice, gdzie widniał wynik 1:0 dla gospodarzy. Zwilżyłeś spierzchnięte usta chłodną cieczą i otarłeś ręcznikiem kropelki potu zdobiące twoje czoło oraz twarz. Odszukałeś wzrokiem brunetkę i zdziwiony uniosłeś brwi, kiedy dostrzegłeś przy boku jej przyjaciółki Filipa. A jeszcze bardziej w osłupienie wprawił cię fakt, że opuszcza ona hale przy jego boku. Kompletnie nic z tego nie rozumiałeś.
-Gdzie oni poszli?-zapytałeś szeptem zaintrygowany, mając nadzieję, że Laura poradzi sobie z oczytaniem z ruchu ust.
-Porozmawiać.-odpowiedziała w ten sam sposób.
Skinąłeś głową na znak, że zrozumiałeś jej odpowiedź i powróciłeś na parkiet. Kochanowski poklepał cię po ramieniu ze swoim obłędnym uśmiechem, chwaląc za dobrą robotę, a ty jedynie wzruszyłeś ramionami, odwzajemniając jego gest. W drugiej odsłonie meczu rozgrywający nie obawiał się do ciebie wystawiać i otrzymałeś zdecydowanie więcej okazji do ataku niż w poprzednim secie. Z cwanym uśmiechem ogrywałeś Chińczyków w bloku, obijając go lekko lub kiwając tuż za niego. Nie mogli znaleźć lekarstwa na twoją skuteczność w ofensywie. Nerwy pruł im także świetnie dysponowany Szalpuk, który dziś w polu serwisowym nie miał sobie równych. Kilka razy zatrzymał także przeciwnika blokiem. Przybiłeś piątkę z nieco starszym przyjmującym, wymieniając się porozumiewawczym uśmiechem. Wyciągnęty w defensywie podbiłeś piekielnie trudny serwis, aby dostarczyć piłkę meczową do Fabiana, który tym razem zaufał Kochanowskiemu. Blondyn uradowany podskoczył, kiedy żółto-błękitna Mikasa uplasowała się w placu gry Chin. Objąłeś ramionami kolegów stojących obok i wykonałeś wraz z nimi cieszynkę. Nieco zdziwiony, ale szczęśliwy powędrowałeś wypychany przez kolegów z drużyny po odbiór statuetki MVP i roześmiany obrywałeś po głowie od każdego z chłopaków.
-Brawo Fornal!-krzyknął Heynen w twoim kierunku, uśmiechając się szeroko.
-Dziękuję!
Kiedy odwróciłeś się na pięcie dostrzegłeś czekoladowe tęczówki wpatrujące się w ciebie niczym w arcydzieło sztuki. Oparłeś czoło o czoło brunetki i pozwoliłeś zastygnąć kącikom ust na wyżynach, chłonąc radosne ogniki wypełniające jej oczy. Była z ciebie dumna. Widziałeś to, a pojedyncza łza spływająca po jej policzku tylko cię w tym upewniła. Starłeś ją kciukiem i musnąłeś subtelnie jej wargi. Ułożyła dłoń na twoim karku i przyciągnęła cię bliżej siebie. Pogłębiła pocałunek, uśmiechając się pod nosem. Czułeś to doskonale. Zatonąłeś w jej słodkich ustach na dłuższą chwilę. Oderwałeś się od niej i przeprosiłeś, zostawiając jej nagrodę i biegnąc na wywiad.
-Ten krawat będzie ideolo!-stwierdziłeś z promiennym uśmiechem, pokazując chłopakom wybrany model.
-Krawat!? Człowieku, na ślub to tylko muszka!-zbeształ cię atakujący.
-Ma rację! Co za down z ciebie Tytus to ja nie wiem! Idź bo jak cię pieprznę to w Radomiu wylądujesz na nowej hali!-rozemocjonowany libero spoglądał na ciebie z niedowierzaniem.
-Najlepiej to idź w tym czerwonym krawacie i tych swoich jasnych, nieśmiertelnych dżinsach!-naśmiewał się z ciebie środkowy.
-A wiesz, że to nie jest taki głupi pomysł?-potarłeś brodę palcami, udając rozważającego ta propozycję.
-Boże!-jęknęli wszyscy twoi kumple jednocześnie, uderzając się z otwartej dłoni w czoło.
-Dobra, zrozumiałem!-odparłeś, unosząc dłonie w geście obrony.
-Już myślałem, że ten moment nie nadejdzie.-mruknął Kochanowski.
Zmroziłeś go wzrokiem słysząc jego uwagę, a on jedynie uśmiechnął się słodko i udał zainteresowanego badaniem dalszej zawartości serwisu internetowego. Ukazał jedną z muszek radomskiemu graczowi i gdy ten skinął głową kliknął myszkę, dodając ją do koszyka. Wywróciłeś oczami, dochodząc do wniosku, że ciebie o zdanie nikt nie pyta. Westchnąłeś głośno i nacisnąłeś na ikonkę Snapchatu na swoim telefonie. Uśmiechnąłeś się mimowolnie, oglądając nagranie Wasilewskiej, w którym ukazana była brunetka widocznie niezadowolona z wykonywanego jej makijażu. Tak słodko marszczyła nosek i gromiła wzrokiem blondynkę ze splecionymi na piersiach ramionami. Zablokowałeś urządzenie i opadłeś na miękki materac, podkładając ramiona pod głowę. Wlepiłeś wzrok w śnieżnobiały sufit i wsłuchiwałeś się w przekomarzania siatkarzy. Zaniepokojony twoim dłuższym milczeniem Jakub oparł głowę na dłoni i spojrzał na nieco pytająco.
-Po prostu za nią tęsknię.-wypowiedziałeś cicho.
Kapitan juniorskiej drużyny uśmiechnął się blado na twoje słowa i wtrącił od siebie, że jemu także brakuje jego ukochanej, ale już niebawem będziecie mogli się spotkać ze swoimi partnerkami i rozważyć spędzenie czasu wspólnie w czwórkę. Ochoczo przystałeś na jego propozycję i przeniosłeś ciężar ciała na łokcie, zmieniając pozycję na siedzącą.
-Kurwa! Ten francuski net jest gorszy od jebiącego Tytusa!-rzucił zirytowany Mateusz, wpatrując się w ładujące się kółeczko na ekranie laptopa.
Chłopaki parsknęli śmiechem, a ty wymierzyłeś poduszką cios w głowę rzeszowianina. Maślak odwrócił głowę w twoim kierunku i roześmiał się głośno. Po chwili turlałeś się po podłodze wraz z przyjacielem, uderzając raz po raz pierzyną w jego głowę czy inną część ciała, a on także nie pozostawał ci dłużny.
- I że niby ten popierdoleniec ma wziąć niebawem ślub!-wrzasnął z niedowierzaniem Bicek.
-Następnym razem zadbaj o ubezpieczenie swojego gangu.
Zaśmiałeś się na jego słowa i skinąłeś głową. Po zgarnięciu swojej torby narzuciłeś na uszy słuchawki i kołysząc biodrami do rytmu muzyki powędrowałeś w kierunku wejścia do obiektu sportowego. Widziałeś rozbawienie w oczach twoich towarzyszy, ale wzruszyłeś jedynie ramionami i okręciłeś się wokół własnej osi, nucąc pod nosem tekst piosenki.
-Wiedziałem, że będzie z ciebie niezły kabaret, ale nie wiedziałem, że aż taki.-oświadczył ci z promiennym uśmiechem Szalpuk.
Zachichotałeś na jego komentarz i wymieniłeś z nim jeszcze kilka zdań, naciągając na tors materiał reprezentacyjnej koszulki. Wplotłeś palce we włosy i przeczesałeś je zamaszystym ruchem, omiatając wzrokiem halę. Podreptałeś do jednej z band reklamowych i przybiłeś piątkę na powitanie z radomskim atakującym. Filip zmrużył oczy i zmierzył cię groźnym wzrokiem, rzucając z pretensją w głosie:
-Oświadczyłeś się i nic mi nie powiedziałeś?! Ty kurwiu radomski!
-Nie było czasu.-wzruszyłeś ramionami.-A po drugie pochodzę z Krakowa.
-Uznajmy, że ci wierzę, gnido ruska.-rzekł z nikłym uśmiechem.-Jest tu Amelia?
-Owszem, ale i tak nic nie zdziałasz. Przypominam ci, że ona cię nienawidzi i jakby mogła to by ci odjebała głowę.
Nie odpowiedział. Odwrócił się na pięcie i z tym swoim cwanym uśmieszkiem podszedł do stanowiska za bandami, skąd śledzić miały mecz blondynka z brunetką. Nawet z tej odległości dostrzegałeś tą wściekłość kipiącą wprost na bruneta z oczu Wasilewskiej. Gestykulowała nerwowo dłońmi, tłumacząc coś uparcie twojemu przyjacielowi. Westchnąłeś głośno na te zamieszki byłej dziewczyny siatkarza z nim samym. Przywoływany do siebie po przez Grabowską zjawiłeś się przy najbliższej bandzie i drasnąłeś delikatnie jej słodkie usta, uśmiechając się nieziemsko do jej osoby. Dziewczyna pogładziła dłonią twój policzek i życzyła powodzenia, po czym powróciła do zirytowanej i wyprowadzonej z równowagi Amelii. Nie mogłeś patrzeć na to w jakim stanie się znajduje i nie podobało ci się, że stoi za tym 23-latek. W tym konflikcie obrałeś stronę blondynki, gdyż Bicek zasługiwał na takie traktowanie z jej strony. Co najlepsze widać było, że uważał, że wybaczenie Amelii mu się należy. Czułeś, że już nigdy się nie zmieni, że już zawsze będzie traktował dziewczyny przedmiotowo. Rozpocząłeś rozgrzewkę wraz z zespołem, co jakiś czas uciekając wzrokiem do narzeczonej i jej towarzyszki. Mijały minuty, a wyraz twarzy Wasilewskiej wcale nie pogodniał, nie ulegał zmianie. Zaprezentowałeś się wraz z drużyną na środku boiska i zapartym tchem w piersi odśpiewywałeś hymn narodowy. Przymknąłeś powieki, uśmiechając się lekko pod nosem. Czułeś jak to miejsce, ten obiekt żyje. Tętniło od niego energią, którą kibice byli gotowi poświęcić, stracić, aby was dopingować do samego końca. Zastygłeś niczym rzeźba, przypatrując się Belgowi z rozwartymi szeroko ustami, gdy nakazał ci wybiec na parkiet w wyjściowej szóstce. To był chyba piękny sen. Jego wrzask jednak wyprowadził cię z tego złudzenia i pośpiesznie dołączyłeś do ekipy obecnej już na boisku. Otrzymałeś ciepły uśmiech ze strony Mateusza, który dzisiaj także otrzymał szansę zaprezentowania się ojczystej publiczności i ustawiłeś się na swojej pozycji. Twój odbiór palcami banalnej zagrywki Chin, dynamiczne rozegranie Drzyzgi na prawy atak i widowiskowy atak Kaczmarka. Tak właśnie wyglądała pierwsza akcja sobotniego meczu. Starałeś się zagwarantować swojej drużynie optymalny poziom przyjęcia, co naprawdę ci dziś wychodziło. Kostka nie dawała o sobie znać, napawając cię pozytywną energią na spotkanie z Chinami. Twoja drużyna objęła pewne prowadzenie w pierwszej partii. Opadłeś na kolana, odbijając piłkę od przedramion, aby po chwili zameldować się w ataku z szóstej strefy. Uradowany wzniosłeś znacznie kąciki ust i opuściłeś plac gry, spoglądając zadowolony na tablice, gdzie widniał wynik 1:0 dla gospodarzy. Zwilżyłeś spierzchnięte usta chłodną cieczą i otarłeś ręcznikiem kropelki potu zdobiące twoje czoło oraz twarz. Odszukałeś wzrokiem brunetkę i zdziwiony uniosłeś brwi, kiedy dostrzegłeś przy boku jej przyjaciółki Filipa. A jeszcze bardziej w osłupienie wprawił cię fakt, że opuszcza ona hale przy jego boku. Kompletnie nic z tego nie rozumiałeś.
-Gdzie oni poszli?-zapytałeś szeptem zaintrygowany, mając nadzieję, że Laura poradzi sobie z oczytaniem z ruchu ust.
-Porozmawiać.-odpowiedziała w ten sam sposób.
Skinąłeś głową na znak, że zrozumiałeś jej odpowiedź i powróciłeś na parkiet. Kochanowski poklepał cię po ramieniu ze swoim obłędnym uśmiechem, chwaląc za dobrą robotę, a ty jedynie wzruszyłeś ramionami, odwzajemniając jego gest. W drugiej odsłonie meczu rozgrywający nie obawiał się do ciebie wystawiać i otrzymałeś zdecydowanie więcej okazji do ataku niż w poprzednim secie. Z cwanym uśmiechem ogrywałeś Chińczyków w bloku, obijając go lekko lub kiwając tuż za niego. Nie mogli znaleźć lekarstwa na twoją skuteczność w ofensywie. Nerwy pruł im także świetnie dysponowany Szalpuk, który dziś w polu serwisowym nie miał sobie równych. Kilka razy zatrzymał także przeciwnika blokiem. Przybiłeś piątkę z nieco starszym przyjmującym, wymieniając się porozumiewawczym uśmiechem. Wyciągnęty w defensywie podbiłeś piekielnie trudny serwis, aby dostarczyć piłkę meczową do Fabiana, który tym razem zaufał Kochanowskiemu. Blondyn uradowany podskoczył, kiedy żółto-błękitna Mikasa uplasowała się w placu gry Chin. Objąłeś ramionami kolegów stojących obok i wykonałeś wraz z nimi cieszynkę. Nieco zdziwiony, ale szczęśliwy powędrowałeś wypychany przez kolegów z drużyny po odbiór statuetki MVP i roześmiany obrywałeś po głowie od każdego z chłopaków.
-Brawo Fornal!-krzyknął Heynen w twoim kierunku, uśmiechając się szeroko.
-Dziękuję!
Kiedy odwróciłeś się na pięcie dostrzegłeś czekoladowe tęczówki wpatrujące się w ciebie niczym w arcydzieło sztuki. Oparłeś czoło o czoło brunetki i pozwoliłeś zastygnąć kącikom ust na wyżynach, chłonąc radosne ogniki wypełniające jej oczy. Była z ciebie dumna. Widziałeś to, a pojedyncza łza spływająca po jej policzku tylko cię w tym upewniła. Starłeś ją kciukiem i musnąłeś subtelnie jej wargi. Ułożyła dłoń na twoim karku i przyciągnęła cię bliżej siebie. Pogłębiła pocałunek, uśmiechając się pod nosem. Czułeś to doskonale. Zatonąłeś w jej słodkich ustach na dłuższą chwilę. Oderwałeś się od niej i przeprosiłeś, zostawiając jej nagrodę i biegnąc na wywiad.
***
Roześmiany wpatrywałeś się w ekran laptopa, gdzie za pomocą kamerki mogłeś oglądać twarz Filipa. Kochanowski i Masłowski spoczywali obok ciebie na łóżku, pomagając ci ogarnąć przygotowania do ślubu, który miał się odbyć w drugim tygodniu. Przeglądałeś właśnie strony internetowe w poszukiwaniu idealnego stroju na ceremonię zaślubin z brunetką. -Ten krawat będzie ideolo!-stwierdziłeś z promiennym uśmiechem, pokazując chłopakom wybrany model.
-Krawat!? Człowieku, na ślub to tylko muszka!-zbeształ cię atakujący.
-Ma rację! Co za down z ciebie Tytus to ja nie wiem! Idź bo jak cię pieprznę to w Radomiu wylądujesz na nowej hali!-rozemocjonowany libero spoglądał na ciebie z niedowierzaniem.
-Najlepiej to idź w tym czerwonym krawacie i tych swoich jasnych, nieśmiertelnych dżinsach!-naśmiewał się z ciebie środkowy.
-A wiesz, że to nie jest taki głupi pomysł?-potarłeś brodę palcami, udając rozważającego ta propozycję.
-Boże!-jęknęli wszyscy twoi kumple jednocześnie, uderzając się z otwartej dłoni w czoło.
-Dobra, zrozumiałem!-odparłeś, unosząc dłonie w geście obrony.
-Już myślałem, że ten moment nie nadejdzie.-mruknął Kochanowski.
Zmroziłeś go wzrokiem słysząc jego uwagę, a on jedynie uśmiechnął się słodko i udał zainteresowanego badaniem dalszej zawartości serwisu internetowego. Ukazał jedną z muszek radomskiemu graczowi i gdy ten skinął głową kliknął myszkę, dodając ją do koszyka. Wywróciłeś oczami, dochodząc do wniosku, że ciebie o zdanie nikt nie pyta. Westchnąłeś głośno i nacisnąłeś na ikonkę Snapchatu na swoim telefonie. Uśmiechnąłeś się mimowolnie, oglądając nagranie Wasilewskiej, w którym ukazana była brunetka widocznie niezadowolona z wykonywanego jej makijażu. Tak słodko marszczyła nosek i gromiła wzrokiem blondynkę ze splecionymi na piersiach ramionami. Zablokowałeś urządzenie i opadłeś na miękki materac, podkładając ramiona pod głowę. Wlepiłeś wzrok w śnieżnobiały sufit i wsłuchiwałeś się w przekomarzania siatkarzy. Zaniepokojony twoim dłuższym milczeniem Jakub oparł głowę na dłoni i spojrzał na nieco pytająco.
-Po prostu za nią tęsknię.-wypowiedziałeś cicho.
Kapitan juniorskiej drużyny uśmiechnął się blado na twoje słowa i wtrącił od siebie, że jemu także brakuje jego ukochanej, ale już niebawem będziecie mogli się spotkać ze swoimi partnerkami i rozważyć spędzenie czasu wspólnie w czwórkę. Ochoczo przystałeś na jego propozycję i przeniosłeś ciężar ciała na łokcie, zmieniając pozycję na siedzącą.
-Kurwa! Ten francuski net jest gorszy od jebiącego Tytusa!-rzucił zirytowany Mateusz, wpatrując się w ładujące się kółeczko na ekranie laptopa.
Chłopaki parsknęli śmiechem, a ty wymierzyłeś poduszką cios w głowę rzeszowianina. Maślak odwrócił głowę w twoim kierunku i roześmiał się głośno. Po chwili turlałeś się po podłodze wraz z przyjacielem, uderzając raz po raz pierzyną w jego głowę czy inną część ciała, a on także nie pozostawał ci dłużny.
- I że niby ten popierdoleniec ma wziąć niebawem ślub!-wrzasnął z niedowierzaniem Bicek.
~*~
Tak jak mówiłam zjawiam się w weekend :3 Jutro pierwszy mecz reprezentacji *.* Nareszcie! <333 Za tydzień, w sobotę będę miała przyjemność podziwiać naszych chłopaków na żywo w starciu z Rosją :D Nie mogę się już doczekać ^^ Ten rozdział może i jest długi, ale średni treścią. Pierwszy wątek wyszedł mi bardzo dobrze i byłam z niego zadowolona, ale kolejne już gorzej :/ Mam nadzieję jednak, że choć Wam się spodoba ;3 Pragnę jeszcze raz zaprosić na historię Szalpuka i dwóch kobiet, które są niezwykle dla niego ważne :D >>Elapsing time << Zostawiajcie tam i tu po sobie ślad, gdyż można komentować także z anonima :D Jak na razie rozdziały publikuje co dwa dni ;) Dajcie znać czy tak się Wam podoba, czy ma tak zostać czy może coś zmienić, bo ktoś nie nadrabia. Całuję i do zobaczenia ;*
świetny
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńJa tutaj chciałam skomentować poprzedni rozdział, a tu już następny :D A najważniejszy moment poprzedniego rozdziału to oczywiście oświadczyny Tomka, awww <3 Nie powiem, byłam zaskoczona, ale bardzo mile zaskoczona, że zdecydował się na taki poważny krok. I Laura oczywiście powiedziała tak <3 Bardzo się cieszę ich szczęściem, bo zasłużyli na to jak mało kto :)
OdpowiedzUsuńI Amelia ma rację haha, gdyby nie ona to różnie by mogło być, także dobrze, że nad nimi czuwała :D
A Tomek grał jak na skrzydłach, i do tego zdobyte MVP, na pewno był bardzo szczęśliwy ^^
Ach, nie mogę się doczekać ich ślubu ^^
Pozdrawiam ;*
Po mimo młodego wieku jest niezwykle dojrzały i chcę spędzić z nią przyszłość ^^
UsuńMa bardzo wyjątkowe, ale i ważne zadanie ;)
Oczywiście, że tak :D
Jest na co czekać :3
Dziękuję i pozdrawiam <3
Przygotowania do ślubu przebiegają u chłopaków w dość ciekawej atmosferze XD czekam na ślub i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam <3
Usuń