sobota, 31 marca 2018

Dwadzieścia

Z dedykacją dla obchodzącej dziś 17. urodziny Karoliny ^^ Dziękuję Ci za to, że cały czas tutaj jesteś i za to, że też uwielbiasz Tomka haha :D Wszystkiego najlepszego! ;* Mam nadzieję, że rozdział się spodoba ^^


Złożyłeś dłoń na  kilkunastu rękach widniejących przed tobą i wykrzyknąłeś na całe gardło wraz z chłopakami " Polska!". Wasz okrzyk rozniósł się echem po TAURON Arenie, wywołując wrzawę na trybunach. Twoje kąciki ust zastygły na wyżynach, kiedy spostrzegłeś na nich drobną sylwetkę brunetki spoczywającą na wózku inwalidzkim. Dziewczyna ukazała ci zaciśnięte kciuki, a ty przymknąłeś powieki, wzdychając głośno. Po mimo tak ogromnego upływu czasu od zgrupowania w Spale, na którym wylewałeś siódme poty i co najważniejsza dotrwałeś do samego końca, nadal nie dowierzałeś w to, że tutaj jesteś. Twoja obecność w szeregach Reprezentacji Polski była spełnieniem najskrytszych marzeń. Wciąż trwająca przygoda z kadrą była niczym niekończący się, piękny sen. Już samo powołanie wprawiło cię w euforię. Cieszyłeś się, że wybrany 7 lutego 2018 roku  Belg dostrzegł w tobie wartościowego zawodnika i docenił twoją dobrą grę podczas minionego już sezonu Plusligi. Nie raz podczas treningów kręcił ze śmiechem głową, spoglądając na ciebie z rozbawieniem, kiedy zbyt emocjonalnie przeżywałeś niepowodzenia podczas pojedynczych akcji, okazując się zbyt ambitnym. Wtedy z jego ust padały słowa pochwały, które do dnia dzisiejszego krążyły w zaciszu twojej głowy, motywując do dalszej pracy, kiedy było coraz ciężej. Cudownym uczuciem było czuć ten doping na własnej skórze, znajdować się w hali rodzinnego miasta,  przyodzianym w biało-czerwone barwy. A wszystko to dopełniała jej obecność, której brakowało ci od pewnego majowego dnia. Mimo, że była najmniej znającą się na tej dyscyplinie osobą jaką znałeś, doceniałeś, że znajdowała się pośród tego kotła jaki tworzył się na trybunach obiektu.  Przystanąłeś obok Masłowskiego w kwadracie dla rezerwowych i skinąłeś głową z podziwem, klaszcząc najmocniej jak się dało w dłonie, kiedy twój przyjaciel wybiegł w wyjściowej szóstce na boisko, zbijając piątki ze starszymi dużo kolegami. Spojrzałeś na wydzierającego się w kierunku środkowego libero i zaśmiałeś się pod nosem.

-No co? Trzeba kolegę wspierać.-uśmiechnął się promiennie Mateusz.-Przyłączyłbyś się a nie!

Pokręciłeś z rozbawieniem głową i wlepiłeś wzrok w płytę boiska. Rosjanie rozpoczęli od solidnej zagrywki, z którą problemów w przyjęciu nie miał Kubiak, dostarczając piłkę do rozgrywającego. Łomacz przerzucił piłkę przez plecy na prawe skrzydło, wykorzystując w ataku Konarskiego. Ten obił blok przeciwnika, posyłając piłkę w aut i tym samym zapisując na koncie polskiej drużyny pierwszy punkt. Uradowany przybiłeś piątkę z rzeszowskim libero. Debiutująca udział polskiej reprezentacji partia w rozgrywkach Ligi Narodów układała się dla gospodarzy obiecująco do czasu, kiedy drużyna Zbornej nie włączyła do gry mocnego, w dużym przypadku punktowego serwisu, czym zniwelowała straty do zera, a nawet objęła prowadzenie w secie dwoma puntami. Vital wypuścił powietrze ze świstem, a ty skrzywiłeś się na twarzy, obserwując kolejną piłkę wpadającą w boisko twojej drużyny. Belg nie mógł dłużej pozostać obojętnym na wydarzenia mające miejsce na parkiecie TAURON Areny i zwołał czas dla swojego zespołu. W łagodny sposób tłumaczył poszczególnym zawodnikom popełniane przez nich błędy, motywując do objęcia prowadzenia w meczu rozgrywanym na własnej ziemi.  Jednak, gdy Mika  nie był w stanie przyjąć kolejnego ciosu wymierzonego przez rosyjskiego gracza westchnął głośno i przywołał cię do siebie gestem dłoni. Zdziwiony zachłysnąłeś się powietrzem, wpatrując się w niego z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi ustami. 

-Fornal, wchodzisz na boisko! Natychmiast!-wykrzyknął w twoim kierunku.

A do ciebie właśnie dotarło, że to nie jawa, nie wyśniony sen, nie wymarzona sceneria, a rzeczywistość. Potykając się niemal o własne nogi pognałeś w stronę płyty boiska, zdzierając z siebie reprezentacyjną bluzę i podskakując wysoko, aby dogrzać odpowiednio mięśnie. Zaczerpnąłeś głęboki oddech i wypuściłeś powietrze ze świstem, kiedy ciało Miki zderzyło się z twoim. Starszy kolega posłał w twoim kierunku pokrzepiający uśmiech i poklepał po ramieniu, życząc powodzenia. Wbiegłeś na parkiet, wykonując kilka dynamicznych ćwiczeń na nogi i zatopiłeś wzrok w sylwetce serwującego właśnie zawodnika. Twoje serce zabiło mocniej, kiedy żółto-błękitna Mikasa obrała lot wprost na twoją osobę. Ty jednak starałeś się wyciszyć i skupić na jej przyjęciu. Wyciągnąłeś się znacznie, opadając na kolana i odbierając piłkę na przedramienia . Grzesiek znajdujący się przy siatce sprytnie przepchnął ją tuż nad białą taśmą, plasując w plac gry. Wypełniony euforią rzuciłeś się na rozgrywającego, na co on jedynie parsknął śmiechem i zmierzył twoje gęste włosy dłonią, posyłając ci szeroki uśmiech.

-Brawo młody. Wreszcie ktoś to odebrał.-rzucił roześmiany.

Zachichotałeś pod nosem i udałeś się w kierunku pola serwisowego. Przymknąłeś powieki, chcąc się wyciszyć przed oddaniem próby i spojrzałeś ukradkiem na trenera, który ukazał ci w jaką strefę posłać zagrywkę. Skinąłeś głową i po usłyszeniu gwizdka, wyrzuciłeś piłkę wysoko, wzbijając się nad parkiet. Solidnie uderzyłeś nadgarstkiem w skórzaną powierzchnię Mikasy i opadłeś na podłoże, przypatrując się jej paraboli lotu. Rosyjska ekipa z trudnościami przebiła piłkę na drugą stronę, z czego ty skorzystałeś, przyjmując w punkt sposobem dolnym. Zawodnik bełchatowskiego klubu na co dzień pokazał ci na palcach, abyś szykował się na atak ze środka. Rozpędziłeś się i z całej siły wbiłeś piłkę w parkiet przeciwnika. Uśmiechnąłeś się błogo i podziękowałeś rozdającemu piłki, przytulając go delikatnie. Zebrałeś kilka uderzeń w potylice od pozostałych członków drużyny, na co roześmiałeś się głośno. Kolejny serwis przetoczył się po siatce i wpadł tuż w pierwszy metr boiska.

-As serwisowy Tomka Fornala!-wykrzyknął rozemocjonowanym głosem spiker.

 Wrzasnąłeś uradowany, napinając wszystkie mięśnie swojego ciała. Nim się zorientowałeś a kibice zebrani w hali skandalizowali donośnie "ostatni!". Trzeci serwis w twoim wykonaniu tym razem ugrzęzł w siatce. Podirytowany wywróciłeś oczami i zakląłeś pod nosem, powracając na swoje miejsce na boisku. Zlustrowałeś z podziwem twojego przyjaciela, kiedy skończył dynamiczny atak z krótkiej, zapisując tym samym pierwszy set na koncie polskiego zespołu, 

-Maślak słusznie mówił, że będą z ciebie ludzie.-zaśmiałeś się, schodząc z boiska w towarzystwie Kochanowskiego.

-O tobie mogę powiedzieć to samo, przyjacielu.-posłał w twoją stronę ten swój czarujący uśmiech, nad którym wzdychały tabuny nastolatek.

Zatopieni  w rozmowie na temat przebiegu spotkania odpadliście na krzesełka. Zwilżyłeś spierzchnięte wargi zimną cieczą zawartą w twoim bidonie i przetarłeś ręcznikiem wilgotne od potu czoło oraz inne partie ciała. Selekcjoner poklepał cię po ramieniu, chwaląc za udany debiut w Reprezentacji Polski seniorów, na co ty jedynie odpowiedziałeś promiennym uśmiechem. Po chwili odparłeś, że nie zrobiłeś nic nadzwyczajnego tylko wszystko to na co było cię stać. Belg roześmiał się, komentując twoją skromność i poinformował, że da szansę ponownego zaprezentowania się publiczności Miki, a jeśli mu nie pójdzie przywoła cię do siebie. Skinąłeś jedynie głową i rozsiadłeś się wygodnie na krzesełku, przyglądając się dalszej rywalizacji na boisku. Biało-czerwoni niesieni licznym i donośnym dopingiem miejscowych kibiców prezentowali się wyśmienicie, popełniając znikomą ilość błędów. Co rusz klaskałeś w dłonie z Masłowskim, który dołączył do ciebie chwilę i  podrywałeś się z miejsca niesiony euforią, wydzierając się. Szczęśliwy wparowałeś na parkiet wraz z towarzyszącym ci libero, dołączając do cieszących się chłopaków, którzy właśnie zakończyli spotkanie. Skakałeś w kółku niczym szalony, a następnie ustawiłeś się w rzędzie, podziwiając odbierającego statuetkę MVP Konarskiego. 

***
Kątem oka podziwiałaś sylwetkę przyjaciółki wznoszącą się co rusz wraz z zdobytym punktem przez polskiego zawodnika. Śmiałaś się głośno z jej przeżywania tego spotkania. Mimo, że po raz pierwszy dane ci było podziwiać Reprezentację Polski siatkarzy na własne oczy to doskonale odnalazłaś się w sytuacji i zatopiłaś w panującej we wnętrzu obiektu hucznej, ciepłej atmosferze. Klaskałaś w dłonie ile tylko miałaś siły, wydzierałaś się na całe gardło, odśpiewując serwowane przez spikera dopingi. Twoje serce wybijało zdecydowanie szybszy puls, gdy na parkiet wbiegł zawodnik z numerem 18 i nazwiskiem, które w przeszłości miałaś nadzieję przejmiesz. Jak na debiut radził sobie rewelacyjnie, wywołując u ciebie dzikie wrzaski, które przerażały samą siebie a co dopiero spoczywającą obok ciebie Wasilewską. Byłaś oczarowana klimatem jaki panował wokół ciebie. Zgromadzeni tysiącami w arenie kibice tworzyli wielką rodzinę, która kochała całym sercem tych kilkunastu mężczyzn przekraczających znacznie przeciętne parametry wzrostu. W ich oczach dało się dostrzec podziw względem ich walecznej postawy. Nikt nie miał prawa zarzucić im braku ambicji. Sama nie jednokrotnie rozwierałaś usta, patrząc z oczarowaniem na ich rzuty na parkiet czy pogoń sięgającą dalej niż wymiary boiska, która wymagała przeskoczenia band reklamowych czy stanowisk z komputerami. Na twoją twarz wpłynął beztroski uśmiech, kiedy chłopcy w skupisku zaczęli dawać upust euforii jaka spowodowana była odniesieniem zwycięstwa nad rosyjską drużyną bez straty seta. Z pomocą przyjaciółki powoli opuściłaś trybuny i znalazłaś się na terenie przeznaczonym głównie dla dziennikarzy czy osób z przepustkami. Twoje ciało obrał lekki dreszcz, kiedy twoje oczy ujrzały sylwetkę najważniejszej kobiety w życiu Tomka. Przełknęłaś głośno ślinę i szepnęłaś do Amelki, aby  przenieść się na korytarz i tam poczekać na Tytusa. Ta jednak pokręciła stanowczo głową, mówiąc, że nie masz się czego obawiać i w końcu będziesz musiała stawić tej kobiecie czoło. Westchnęłaś głośno i poddałaś się decyzji  kumpeli, gdyż innego wyjścia nie miałaś. Fornal przeskoczył przez bandy reklamowe i pognał w twoim kierunku, totalnie lekceważąc wołającą go panią Dorotę. Zdziwiona spojrzałaś na Wasilewską, a ta jedynie wzruszyła ramionami także nie wiedząc o co chodzi. Przykucnął naprzeciwko ciebie i popatrzył ci głęboko w oczy, uśmiechając się rozkosznie. Twoje kąciki także wzniosły się na wyżyny.  Twoje serce ponownie się radowało, kiedy spoglądał na ciebie tak radosnymi oczami. W jego siwo, błękitnych tęczówkach znowu dało się dostrzec pełnie szczęścia, a także ciepło skierowane w stronę twojej osoby czy pasję z jaką na ciebie patrzył. Nim się zorientowałaś a tonęłaś w jego silnych ramionach. Twoje nozdrza otuliła woń jego mocnych perfum, powodując, że się rozpływałaś. Tak bardzo tęskniłaś za tymi detalami, Jego ciepły oddech owiewał skórę twojej szyi, wywołując ciarki na całym twoim ciele. Po chwili z kącika twojego oka wydobyła się słona łza, a za nią pojawiły się kolejne strugi. Nie mogłaś opisać słowami jak bardzo ci go brakowało przez te kilka tygodni. Wydawały ci się one wiecznością. Kiedy brunet oderwał się od ciebie spojrzał na twoją twarz, marszcząc ze zdezorientowaniem brwi. 

-To przez to, że wreszcie mogę cię dotknąć, przytulić, pocałować.-uśmiechnęłaś się przez łzy.-Nie masz pojęcia jak bardzo jestem z ciebie dumna. Kocham cię Tomek.-wyszeptałaś łamiącym się głosem.

-Oj głuptasie, głuptasie.-potarł nosem o twój.-Nie becz już, tylko się uśmiechaj.-cmoknął cię w jego czubek.

Według jego prośby wzniosłaś znacznie kąciki ust, a on drasnął subtelnie twoje wargi. Ledwo wyczuwalnie się o nie otarł i uśmiechnął się łobuzersko, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że pobudził tym gestem u ciebie pragnienie na więcej. Pokręciłaś z niedowierzaniem głową i kiwnęłaś nią na stojącą niedaleko was kobietę.

-Nie porozmawiasz z nią?-zapytałaś łagodnie. 

Przyjmujący powędrował za twoim wzrokiem i  zmierzył matkę przelotnym spojrzeniem.  Westchnął głęboko i wzruszył ramionami, sugerując ci tym, że nie ma zielonego pojęcia jak się zachować. Widziałaś w jego oczach żal i smutek. Chciał naprawić sposób w jaki ją potraktował. Był przecież pogodnym człowiekiem, który nie posiadał wrogów. Lubił żyć w zgodzie. Tym bardziej wahał się, jeśli chodziło o jego rodzicielkę. Przestraszona wzdrygnęłaś się, kiedy nagle przed twoimi oczami pojawił się radomski siatkarz. Amelia podirytowana wywróciła jedynie oczami. Złożyłaś czuły pocałunek na policzku Fornala i poradziłaś mu, aby porozmawiał jednak z matką. Skinął jedynie głową i poprosił Am, żeby się tobą zajęła w tym czasie. Wraz z Wasilewską i Filipem, który podążał za wami opuściłaś halę i mogłaś zaczerpnąć świeżego, wieczornego powietrza. 

-Czego ty człowieku od mnie chcesz?!-warknęła już będąca u granic możliwości blondynka w kierunku bruneta.

-Porozmawiać.-odparł spokojnie atakujący.

-Nie mamy o czym rozmawiać.-wycedziła przez zęby dziewczyna.

-Amelia, posłuchaj.-nagle przystanął tuż naprzeciwko twojej przyjaciółki.-Przepraszam cię. Zachowałem się jak dupek, ale alkohol dostał mi się do mózgu i mi odbiło. Naprawdę mi na tobie zależy i chcę spróbować jeszcze raz.-wypowiedział skruszony.

-Brawo! Mam ci może wręczyć Nobla za to zajebiste odkrycie?!-klaskała w dłonie Am.

-Proszę cię, przestań.-spojrzał na nią z politowaniem.

-Nie, Michał. Zasługujesz na takie traktowanie.

Filip prychnął pod nosem i  nagle wpił się zachłannie w usta twojej towarzyszki. Zdziwiona przyłożyłaś dłonie do ust, wpatrując się w to jak blondynka próbuje odepchnąć od siebie Bicka. W końcu się jej to udało, a furia widniejąca na jej niemalże purpurowej twarzy była nie do opisania. Wymierzyła mu siarczysty policzek i zgromiła go wzrokiem iskrzącym od rzucanych w jego stronę błyskawic nienawiści.

-Popierdoliło cię?!-wydarła się na całe gardło.

-Am...

-Wynoś się! Nie chcę cię znać! 

***
Z błogim uśmiechem widniejącym na ustach spoczywałaś na łóżku przyjmującego usytuowanym w jego hotelowym pokoju i czerpałaś tyle ile tylko się dało z jego bliskości, którą wreszcie od kilku tygodni było ci dane dostać. Tomek obejmował cię solidnie jednym ramieniem, natomiast jedną ręką gładził twoje długie, ciemne włosy. Odprowadziłaś wzrokiem jego ześlizgująca się na twoje nagie udo smukłą dłoń i zagryzłaś od środka wargi, obserwując jak sunie opuszkiem paca po jego skórze. Twoje oczy momentalnie zaszkliły się łzami. Próbowałaś je powstrzymać, ale nic z tego. Nie udało ci się to. Słona ciecz wypłynęła na twoje policzki. Fornal dostrzegł to po dłuższej chwili i popatrzyła na ciebie zmartwionym wzrokiem z domieszką troski. Pokręciłaś głową, nie chcąc o tym rozmawiać. Wiedziałaś, że wtedy poczujesz jeszcze większy ból, a na to pozwolić sobie nie mogłaś. Brunet jednak nie dawał za wygraną i pogłaskał wolną dłonią twój policzek, patrząc na ciebie z wyczekiwaniem.

-Tak bardzo chciałabym to poczuć, ale nie mogę.-wychlipałaś w materiał jego koszulki.

Po tych słowach zauważyłaś coś czego kompletnie się nie spodziewałaś. W jego siwo, błękitnych tęczówkach także zabłysnęły łzy. Mimowolnie wysilił się on na słaby uśmiech i musnął ustami twoje czoło, szepcząc czule:

-Słońce, musisz walczyć, aby to poczuć. 

~*~
No to mamy ciąg dalszy reprezentacyjnego klimatu oraz rozwój sytuacji pomiędzy Amelką a Michałem. Ostatnia scena miała na celu was wzruszyć, ale nie wiem czy mi to wyszło ;(  Wesołych Świąt Kochane i Mokrego Dyngusa! ;* 



środa, 28 marca 2018

Dziewiętnaście

Zadarłaś brew ku górze, spoglądając na przyjaciółkę z powątpiewaniem.  Wasilewska podirytowana faktem, że jej nie wierzysz jedynie wywróciła oczami i  wykonała kilka ruchów po ekranie telefonu, aby następnie ukazać ci profil jej domniemanej koleżanki na jednym z najpopularniejszych serwisów społecznościowych , o ile nie najpopularniejszym, z którą to zamierzała się spotkać w Krakowie dzisiejszego wieczoru. Skinęłaś jedynie , ale nadal nie rozumiałaś faktu, że zabiera cię ze sobą. Nie miałaś pojęcia po co jej tam jesteś potrzebna. Westchnęłaś jedynie głośno i poprosiłaś ją, aby podała ci twoją ulubioną torebkę i spakowała do niej niezbędne rzeczy. Nim się obejrzałaś, a znajdowałaś się w samochodzie blondynki i roześmiana prezentowałaś umiejętności wokalne w utworze "Przekorny los". Amelia zerkała na ciebie przelotnie kątem oka i zanosiła się głośnym śmiechem, obserwując jak twoje ciemne włosy lądują co róż to na jednym to na drugim boku podczas twoich wariacji podczas śpiewu. Narzuciłaś na nos przeciwsłoneczne okulary i uśmiechnęłaś się pod nosem, wpatrując się w rozciągający się przed tobą obraz w postaci autostrady i pięknej, wiosennej pogody. Po blisko dwóch i pół  godzinach jazdy zarejstorwałaś moment minięcia zielonej tabliczki z napisem Kraków, co niebywale cię ucieszyło, gdyż miałaś już dość bólu tyłka spowodowanego długotrwałym siedzeniem na fotelu pasażera. Po mimo tego, że tak wiele razy miałaś przyjemność być w tym mieście to zawsze wizyta tutaj sprawiała ci niebywałą przyjemność. W szczególności z tego powodu, że miejsce to było niesamowicie piękne i posiadało swój niebywały urok. Kiedy jednak twoja współlokatorka zaparkowała swój pojazd przed obiektem sportowym dawnej stolicy kraju  twoje pozytywne nastawienie spowodowane kolejną wizytą w rodzinnym mieście twojego byłego chłopaka gdzieś uleciało. Odpięłaś pas i zwróciłaś głowę w jej kierunku, mrużąc oczy i patrząc na nią z wyczekiwaniem a jednocześnie niesamowitą złością. Nie mogłaś uwierzyć, że cię okłamała, ale powoli zaczynałaś rozumieć dlaczego. Motywem jej postępowania mogła być tylko jedna osoba. A właściwie chłopak noszący imię Tomasz. 

-Nie miałaś się wcale spotkać z żadną znajomą, prawda?-splotłaś ramiona na klatce piersiowej, przerywając rzuconym przez ciebie pytaniem panującą we wnętrzu samochodu ciszę.

-Owszem.-odparła, unikając twojego wzroku.

-Przywlekłaś mnie tutaj dla niego?-skierowałaś do niej zapytanie, ale zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie.

-On cię potrzebuję.-spojrzała na ciebie z powagą.

-Jakim prawem wtrącasz się w moje życie?-warknęłaś,formując dłonie w pięści.

-Kiedyś mi za to podziękujesz. Uwierz mi, a teraz wysiadaj.-uśmiechnęła się do ciebie delikatnie.

-Nie ma opcji. Ja nigdzie nie idę, a tym bardziej tam.

-Chyba śnisz, że na darmo jechałam tyle kilometrów.

Zaraz po tych słowach usłyszałaś trzaśnięcie drzwi i kilka sekund później naburmuszona spoczywałaś na wózku inwalidzkim. Przekroczyłaś próg TAURON Areny pchana przez blondynkę i omiotłaś wzrokiem wypełniony po brzegi obiekt, rozchylając ze zdziwienia usta. Wiedziałaś i dobiegały do ciebie słuchy, że Polacy to miłośnicy siatkówki, ale nie miałaś pojęcia, że aż tak licznie zgromadzają się na hali, aby podziwiać tą dyscyplinę na żywo. Wszędzie pełno było biało-czerwonych barw, po wnętrzu areny niosły się energiczne rytmy piosenek, a zawodnicy już niebawem, jak poinformował cię spiker, mieli zaszczycić fanów swoją obecnością na boisku. Zmarszczyłaś brwi, kiedy twoje ciemne oczy dostrzegły zmierzającego w waszym kierunku zawodnika radomskiej drużyny. Amelia zapatrzona w ludzi spoczywających na trybunach nie spostrzegła go, więc postanowiłaś się z nią podzielić swoim spostrzeżeniem. Pociągnęłaś ją delikatnie za rękę, ale gdy oderwała wzrok od jednego z sektorów atakujący skręcił w kierunku wyjścia. Gdy zapytałaś o co ci chodziło machnęłaś ręką, stwierdzając w myślach, że nie warto zawracać jej głowy i zabierać przyjemności z wyjazdu. Ty natomiast byłaś bardzo bliska zrujnowania sobie tego wieczoru, a stał za tym zawodnik odziany w białą , reprezentacyjną koszulkę z wstawkami czerwonego materiału, na którego widok twoje serce przypomniało o swoim istnieniu, wybijając puls dwa razy szybciej niż zazwyczaj. Nie wiedziałaś co masz ze sobą zrobić, gdy dzielący was dystans zmniejszał się zbyt szybko. Poczułaś jak twoje ciało zaczyna delikatnie dygotać, a twoje dłonie stają się wilgotne. W momencie przystania go naprzeciw ciebie w towarzystwie rzeszowskiego libero oraz  byłego partnera twojej przyjaciółki wypuściłaś powietrze ze świstem, czując jak robi ci się duszno i słabo pod wpływem jego przeszywającego twoje ciało wzroku. Wasilewska wyłoniła się zza twoich pleców i przybiła z Masłowskim piątkę.

-Udało się.-wypowiedział z euforią.

Już wiedziałaś, że to był spisek zaplanowany przez dwójkę najbliższych, otaczających ciebie i Tytusa ludzi. Dziwiło cię jednak, że obecny jest przy tym wszystkim 23-latek. Jak się po kilku sekundach dowiedziałaś nie tylko ciebie.

-Co on tutaj robi?-wycedziła przez zęby blondynka, kierując pytanie do Mateusza i wskazując dłonią na Michała.

-Chciałem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.-podrapał się po głowie libero.

Wiedziałaś, że jego odpowiedź nie spodobała się twojej towarzyszce. Bicek westchnął głośno i podszedł do Wasilewskiej, chwytając ją za nadgarstki. 

-Amelia...-odezwał się, ale nie dane mu było powiedzieć coś więcej.

-Nie dotykaj mnie!-warknęła Am, wyrywając się z jego uścisku.

Maślak wywrócił jedynie oczami, chwytając byłą parę zakochanych za łokcie i pociągnął ich w stronę wejścia, szepcząc w stronę przyjaciela, że nie musi mu dziękować. Brunet nadal spoczywający naprzeciwko ciebie uśmiechnął się nikle pod nosem, ale po chwili ponownie spoważniał i podszedł jeszcze bliżej, opadając przed tobą na kolana. Splótł palce waszych dłoni ze sobą i spojrzał ci głęboko w oczy. W jego siwych, błękitnych tęczówkach nadal nie dostrzegałaś iskierek euforii, co w sumie cię nie dziwiło, a szczególnie po waszym ostatnim spotkaniu. Wpatrywał się w ciebie z ogromną nadzieją, ale także smutkiem. 

-Laura, posłuchaj.-rozpoczął łagodnie.-Naprawdę cieszę się, że tutaj jesteś, ale nie chcę, abyś zniknęła znowu na kolejne kilkanaście dni. Pragnę, abyś została ze mną do chwili mojego ostatniego tchu.-pogłaskał zewnętrzną częścią dłoni twój lekko zaróżowiony policzek.- Wiem, że zawaliłem po całości z moją matką, ale uwierz mi, że  teraz będę miał wpływ na to, aby cię nie zraniła. Kocham cię i cholernie za tobą tęsknie.-oparł swoje czoło o twoje i połączył się z tobą kontaktem wzrokowym.

Pojedyncza łza spłynęła po twoim policzku wywołana jego ciepłymi słowami. Chciał cię w swoim życiu aż do końca. To było piękne. Sposób w jaki cię kochał był przepiękny. 

-Tomek, do jasnej cholery! Nie masz prawa się za to winić. Nie zasługuję na twoją miłość, a jest ona niezwykle piękna. Znowu zachowałam się jak pieprzona egoistka. Ta decyzja była najgorszym wyborem mojego życia. Wybacz mi, że skazałam nas na takie cierpienie. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Nie potrafię bez ciebie żyć. Kocham cię i też cholernie mi ciebie brakuje.-dałaś upust swoim emocjom.

Słona ciecz pociągała za sobą strugi tuszu do rzęs i zdobiła twoje policzki, które skutecznie starał się oczyścić opuszkiem kciuka siatkarz. Fornal ujął twoją twarz w swe smukłe dłonie i wzniósł znacznie kąciki ust, obdarowując cię urzekającym, promiennym uśmiechem, który do pewnego majowego dnia było ci dane oglądać praktycznie codziennie. 

-Oboje popełniliśmy błąd.-stwierdził trafnie.-Ja też mogłem wtedy nie wychodzić i zawalczyć, ale mnie to wszystko przerosło. Dajmy sobie drugą szansę. Nie przeżyję, jeśli cię stracę.-spojrzał na ciebie z miłością i niesamowitym ciepłem zwartym w oczach.

Nie odpowiedziałaś, a jedynie zadarłaś delikatnie głowę ku górze, powodując, że wasze usta drasnęły się subtelnie. Tomek pochylił się nad tobą jeszcze bardziej i zainicjował wasz pierwszy, namiętny pocałunek po nowym początku. Po utworzeniu nowej drogi, ścieżki numer dwa. Gdyż ślady pierwszego szlaku zostały zatarte, ale ich wspomnienie zadarło się w waszych głowach i miało tam już pozostać na zawsze. Zatopiliście się wzajemnie w morzu tęsknoty, przelewając wszystkie targające wami uczucia w tą pieszczotę. Spragnieni siebie nawzajem, czerpaliście pełnymi garściami ile tylko się da, smakując nawzajem swoich ust. Po dłuższej chwili oderwałaś się od przyjmującego i przeczesałaś palcami jego gęste, ciemne włosy, wznosząc znacznie kąciki ust.
Cieszyłaś się, że wreszcie miałaś to za sobą. Pragnienie zasmakowania po dłuższym czasie jego aksamitnych warg zostało wreszcie zniwelowane i spełnione. Chciałaś spędzić z nim jeszcze zdecydowanie więcej czasu, ale wygnałaś go na rozgrzewkę, krzycząc za nim roześmiana "powodzenia". 

***

Data 26 maja 2018 roku już na zawsze miała ci się wyryć w pamięci. Dziecięce marzenie twojego chłopaka wreszcie się spełniło. Widziałaś jak zawodnik z numerem 18 i czerwonymi ochraniaczami lustruje wzrokiem zebranych wokół   płyty boiska 11 tysięcy ludzi. Jego usta, w których smaku rozkoszowałaś się kilkanaście minut temu, drgały znacznie, wypowiadając przyswajane od pierwszych lat życia słowa, a na twarzy malowała się powaga i podziw. W kącikach twoich oczu tliły się łzy. Wzruszona wraz z nim oraz jego starszymi kolegami odśpiewywałaś hymn, mając nadzieję, że dziś dostanie szansę pojawienia się w polu gry.  Nie było słów, aby opisać stężenie dumy wypełniające twoją osobę. Amelia miała rację. W duchu dziękowałaś jej, że cię tu zabrała. On naprawdę cię teraz potrzebował. Był pewien że zapewnisz mu wiarę i wsparcie większe niż tabun ludzi obecnych w TAURON Arenie.  Wiedział, że po mimo złego zaprezentowania się czy broń boże kontuzji go nie opuścisz. Podekscytowana ułożyłaś dłonie na udach i wpatrywałaś w  obszar boiska. 

~*~
Przepraszam za to wyżej, gdyż znajdę sobie sprawę, że jest beznadziejne a do tego spóźnione. Brawo dla Tomka, który w piątek zgarnął kolejną statuetkę MVP w tym sezonie <333 Czekam na powołanie go do kadry ^^ Całuję i do zobaczenia może już niedługo ;* 






niedziela, 18 marca 2018

Osiemnaście

Wypuściłeś piłkę ze smukłych palców, dostarczając ją do Łomacza, który zdecydował się wystawić ci na prawe skrzydło. Gdy żółto-błękitna Mikasa znalazła się w najwyższym pułapie wzbiłeś się kilka metrów nad parkietem i oparłeś ją o blok, kiwając subtelnie i obserwując jak opada ona w zielone pole. Twoją twarz rozjaśnił delikatny uśmiech, a twoje włosy zostały zmierzone przez kolegów z drużyny. Roześmiałeś się i powędrowałeś w kierunku linii dziewiątego metra. Nadal ciężko ci uwierzyć, że tutaj jesteś, że znajdujesz się w szeregach jednego z najlepszych zespołów na świecie, należysz do kadry narodowej, która przyprawia tysiące ludzi o palpitacje serca, że już niebawem być może wybiegniesz z orzełkiem na piersi, zapisując w kartach swojej biografii debiut w reprezentacji Polski. Mimo to nie byłeś w pełni szczęśliwy. Starałeś się jednak cieszyć i czerpać ile się da z obecnej chwili, tak jak nauczyłeś tego brunetkę. Po mimo tego, że do szczytu euforii brakowało ci tak niewiele, gdyż tylko i wyłącznie Grabowskiej, to szczyt tej piramidy wydawał ci się niezwykle odległy.  Po raz pierwszy w życiu się poddałeś. Odpuściłeś i zbierałeś za to niesamowite baty ze strony przyjaciół. Masłowski kręcił z dezaprobatą głową, widząc w jakim jesteś stanie, a Kochanowski i Filip non stop wygłaszali ci mowy, abyś w końcu ruszył swój kościsty tyłek i zawalczył o względy niepełnosprawnej. Ty jednak nie dostrzegałeś sensu tego wszystkiego. To twoja matka stała za rozpadem twojego związku.  To nie ty popełniłeś błąd. Jedyne co mogłeś zrobić to zapewnić Laurę o tym, że nigdy więcej nie wejdzie ona z butami w wasze wspólne życie, ale rana jaką zadała jej blondynka była zbyt głęboka. Dziewczyna nie umiała już żyć z tobą przy boku z myślą, że będzie musiała znosić twoją matkę po tym co wypowiedziała tego pamiętnego popołudnia. Westchnąłeś głośno, zagłębiając długie palce w ciemnych, gęstych włosach i drepcząc w kierunku wyjścia z sali. Miałeś dość tej pustki w sercu. Toczyłeś wieczną plątaninę myśli, nie mając pojęcia jak postąpić. Chciałeś coś zmienić. Zapobiec przemijaniu kolejnych dni i nocy na bezsensownym wpatrywaniu się w ścianę czy badaniu nierówności na suficie podczas odpoczynku między kolejnymi treningami czy siłownią, 
Wtargnąłeś do wnętrza stołówki i po nałożeniu na tackę wybranego posiłku zasiadłeś przy jednym ze stolików, bawiąc się widelcem w talerzu. Dziwiłeś się, że Vital jeszcze nie zdecydował cię usunąć ze zgrupowania.  Nie kryłeś się przecież z tym, że pochłaniałeś znikome ilości posiłków, a wylewałeś z siebie siódme poty, co mogło na dłuższą metę odbić się na twoim zdrowiu. Masłowski wypuścił powietrze ze świstem i uderzył dłonią z całej siły w stół, przywołując tym na siebie twój wzrok.

-Dość tego! Jedź do niej w tej chwili!-warknął wyraźnie podirytowany twoim stanem.

-Daj mi spokój.-mruknąłeś.-Wszystko jest w porządku.-upiłeś łyk herbaty w białym kubku.

-Nie nie jest w porządku i przestań wreszcie udawać.-dołączył się do rozmowy Kochanowski.

-Zaraz ocipieję! Nie mogę na ciebie patrzeć! Stałeś się jakimś wrakiem, wywłoką, a nie człowiekiem!-poddenerwowany libero gromił cię wściekłym wzrokiem błękitnych tęczówek.

-Zrozumcie w końcu, że nie jestem w stanie nic zrobić!-poderwałeś się z miejsca, prawie strącając talerz.- Przepraszałem ją, zapewniałem, ale nic z tego bo tutaj zawiniła moja matka! Czy to tak ciężko zrozumieć?!-twoje opanowanie poszło w zapomnienie, ustępując miejsca puszczeniu nerwów.

-I myślisz, że jak będziesz tak siedział jak kutas to ją odzyskasz?!-prychnął Mateusz, a jego słowa roznosiły się echem po wnętrzu stołówki.

-Mati, ma rację.-westchnął środkowy.- Musisz zawalczyć, Fornal!-wstawił się za rzeszowianinem.

Słowa padające z ust najbliższych ci osób oraz ich gesty sprawiały, że napływała do ciebie fala determinacji. Miałeś ochotę zawalczyć, podjąć się pojedynku o przyszłość z brunetką przy boku, ale było to ulotne. Gdyż po kilku sekundach przypominałeś sobie moment, w którym to ona zakończyła waszą wspólną drogę, łzy w jej oczach i to jak trudną osobą była. Pamiętałeś ile trudu zadałeś sobie, aby w końcu zyskać jej zaufanie, a mimo to nadal nie wyjawiła ci całkowitej prawdy o sobie. Nadal nie znałeś wydarzenia z jej 21-letniego życia, które sprawiło, że izolowała się od ludzi. Dopiłeś parujący napój do końca i podreptałeś w kierunku wyjścia, mając dość słuchania rozmowy siatkarzy zebranych przy stole o twojej sytuacji. Potrzebowałeś czegoś co oderwie cię od myślenia o niej. Wyłowiłeś telefon z kieszeni kadrowych spodenek i przesunąłeś opuszkiem palca po wyświetlaczu, akceptując próbę nawiązania kontaktu z tobą przez Filipa.

-Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.-wypowiedział pewnie.

***
Skrzywiłeś się delikatnie, kiedy twoje nozdrza otulił zapach nikotyny wraz z przekroczeniem progu klubu. Nigdy nie miałeś tego cholerstwa zwanego papierosami w ustach i nigdy tego też nie żałowałeś. Nie cierpiałeś tego świństwa. Omiotłeś wzrokiem otoczenie i skinąłeś z podziwem głową, wsłuchując się w energiczny kawałek zaserwowany przez DJ'a i obserwując zapełniony do ostatniego miejsca parkiet. Przedzierałeś się pomiędzy spoconymi ciałami, podążając za przyjacielem i westchnąłeś głośno, opadając na miejsce w zarezerwowanej wcześniej loży. Michał spojrzał na ciebie z rozbawieniem i pokręcił głową z niedowierzaniem, mówiąc, że nawet po treningu nie widzi cię takim zmęczonym. Sprzedałeś mu kuksańca pod żebrami i wygnałeś do baru po coś do picia. Sam natomiast przeglądałeś Snapchat i mimowolnie uśmiechnąłeś się pod nosem, dostrzegając nagranie otrzymane od Amelii z brunetką, która zanosiła się śmiechem, nakładając maseczkę na twarz i napisem "babski wieczór". Gdy atakujący zjawił się przy waszym stoliku momentalnie zablokowałeś telefon i wsunąłeś go do wnętrza kieszeni, sięgając po kufel piwa.  Brunet uderzył swoim zamówieniem o twoje i wzniósł toast za twoje powołanie. Posłałeś w jego kierunku promienny uśmiech i zamoczyłeś usta w chmielowym trunku. Po opróżnieniu mi więcej połowy wyruszyłeś na parkiet. Dzisiejszy wieczór miał przebiec bez pojawienia się w twoich myślach imienia Laura. Musiałeś odreagować wydarzenia ostatnich dni. Kilkugodzinne, mordercze treningi, ciężkie, w większości nieprzespane noce spowodowane potokiem myśli krążących wokół jednej osoby, domysły co może teraz robić, jak przebiega jej rehabilitacja... Podrygiwałeś do rytmu spokojnie rozpoczynającej się piosenki, ale po chwili podskakiwałeś energicznie ku górze, gdy jej nieco podrasowana wersja rozniosła się po wnętrzu lokalu. Nie musiałeś długo oczekiwać potencjalnej partnerki do tańca. Już po kilku minutach niska szatynka przyłączyła się do ciebie, ocierając się zmysłowo biodrami o twoje uda. Przymknąłeś powieki i poddałeś się chwili. Muzyka sprawiała, że się unosiłeś, a codzienne problemy stawały się błahe, aż w końcu zniknęły. Po chwili okręcałeś wokół swojej osi już inną ochotniczkę do dzielenia z tobą kawałku parkietu. Nim spostrzegłeś, a przetańczyłeś z nią kolejne kilka piosenek. Gdy wokół rozległa się wolna melodia blondynka zarzuciła dłonie na twoją szyję i kołysała się powoli, spoglądając na ciebie z nikłym uśmiechem.

-Dobra, dobra...To jest za piękne by mogło być prawdziwe.-zaśmiała się Nina.

-Ale co?-spojrzałeś na nią rozbawiony.

-Gdzie masz dziewczynę?-rzuciła, unosząc pytająco brew.

-Proszę cię, nie dzisiaj.-jęknąłeś błagalnie.-Przyszedłem tutaj by o niej zapomnieć.

-Czyli jakąś masz.-mruknęła bardziej do siebie niż do ciebie.

-To skomplikowane.-westchnąłeś.

-Mamy czas.-uśmiechnęła się zachęcająco.

Pociągnąłeś 19-latkę w kierunku loży, którą dzieliłeś z nieobecnym w niej Filipem i pozostawiłeś ją na chwilę samą, aby powrócić z dwoma wysokimi, kolorowymi szklankami. Pociągnąłeś niewielki łyk zimnej cieczy z zwartością alkoholu i rozpocząłeś swoją opowieść o dziewczynie,  od której twoja głowa miała dziś odpocząć. Nina okazała się świetną słuchaczką i kiwała głową na twoje każde słowo. Przerywała w niektórych momentach i dodawała coś od siebie, ale ceniłeś to, że ma własne zdanie. Gdy zakończyłeś opowieść czułeś już jak delikatnie szumiało ci w głowie i świat stał się barwniejszy.

-Tomek, dlaczego ty ją wtedy zostawiłeś? Po co wtedy do cholery wyszedłeś?-rozemocjonowana wykonywała ruchy rękoma, nie rozumiejąc twojego zachowania podczas twojego ostatniego spotkania z Grabowską.

-Po prostu nie miałem siły. Poddałem się jak ona zamiast przejść to razem.-odparłeś ze smutną miną.

Dziewczyna spojrzała na ciebie ze współczuciem i dodała od siebie jeszcze kilka słów. Naprawdę miło ci się z nią rozmawiało i zdążyłeś już zapomnieć o obecności 23-latka w klubie, który nadal po mimo upływającego czasu nie pojawił się w loży. Miałeś złe przeczucia. Plan jaki założyliście sobie razem polegał na wspólnej zabawie na parkiecie, tymczasem ty ani razu nie miałeś możliwości go na nim dostrzec. Twoje wątpliwości niestety chwilę później się potwierdziły. Pokręciłeś z dezaprobatą głową, dostrzegając bruneta kroczącego po schodach z trzymającą go za rękę długonogą rudowłosą. Wiedziałeś na co się zanosiło. Pośpiesznie poderwałeś się z miejsca, przepraszając poznaną jakiś czas temu blondynkę i pobiegłeś w stronę miejsca, w którym znajdował się twój przyjaciel. Nie mogłeś pozwolić na to, aby zdradził przyjaciółkę twojej byłej dziewczyny. Amelia nie miała prawa przez niego cierpieć. To co wydarzyło się koło schodów, kiedy tam dobiegłeś przebiło twoje największe oczekiwania. Obok pierwszego schodka spoczywała Wasilewska badająca uważnym wzrokiem zaistniałą sytuację. Doskonale widziałeś jej zaciśnięte pięści i napięte mięśnie szczęki, co świadczyło o tym,  jak bardzo wściekła jest na swojego partnera. A może już byłego partnera? Nie interweniowała jednak. Przyglądała się wszystkiemu w ciszy. Przystanąłeś obok niej i chrząknąłeś głośno, czym przywołałeś na siebie jej wzrok, po czym rzuciłeś :

-Co ty tutaj robisz?

-Patrzę na to jakim skurwysynem jest mój chłopak.-wypowiedziała z wyraźną nutką irytacji.

Kiedy chciałeś ruszyć za zamykającym drzwi pokoju na piętrze brunetem blondynka ułożyła rękę na twoim ramieniu, ściskając cię za nie mocno.

-Zostaw.-powiedziała stanowczo.-Ja to załatwię.

Chwilę później wkroczyłeś za przyjaciółką Laury do wnętrza pomieszczenia i obserwowałeś jak podchodzi do łóżka. Odciągnęła od miedzianowłosej siatkarza i spojrzała na niego z zawiścią w oczach. Wymierzyła solidny cios z otwartej dłoni w jego policzek i strąciła go na podłogę.

-Czego ja się mogłam po tobie spodziewać?! -przystanęła nad nim.-Nie chcę cię znać! Nie próbuj się ze mną kontaktować! Jesteś jednym wielkim skurwysynem! Chujem, który widzi tylko czubek własnego nosa i rani najbliższe osoby! A ja głupia myślałam, że naprawdę jesteś inny, że mnie kochasz...Myliłam się. Szkoda, że nie miałam pojęcia jak bardzo!-wykrzykiwała w kierunku atakującego radomskiej drużyny.

-Amelia, ale to nie tak...-poderwał się z podłoża brunet.

-Proszę cię. Oboje wiemy jaka jest prawda.

***
Wzdrygnęłaś się na huk jaki rozniósł się po wnętrzu mieszkania w postaci trzaśnięcia drzwiami. Odłożyłaś czytaną książkę na szafkę nocną i ostrożnie przeniosłaś ciężar swojego ciała na wózek, po czym udałaś się w stronę salonu.  Intuicja podpowiadało ci, że stało się coś złego. Postanowiłaś to zweryfikować, aby zaspokoić swoją ciekawość i wjechałaś do kuchni, gdzie twoja przyjaciółka trzęsącą się dłonią wlewała do kieliszka przeźroczystą ciecz, aby po chwili pochłonąć ją z grymasem na twarzy i odwrócić się na pięcie w twoim kierunku. Coś zakuło cię w sercu, kiedy ujrzałaś w jakim jest stanie. Jej policzki ozdobione były słoną cieczą połączoną ze strugami tuszu do rzęs, a gałki oczne były zaczerwienione od ilości wylanych łez. Jeżeli najsilniejsza znana ci osoba powróciła do domu w takiej właśnie odsłonie to musiała otrzymać naprawdę bolesny cios. Pytanie tylko kto stał za jego wymierzeniem i  w jakiej formie został on zadany? Już niebawem miałaś się tego dowiedzieć. Przyjaciółka podeszła do ciebie i przyklęknęła, wtulając się w ciebie ufnie. Gładziłaś dłonią jej jasne włosy, starając się ją uspokoić. Amelia nadal jednak chlipała w twoje ramie, szlochając cicho, a jej ciałem wstrząsał spazm. Nie zadawałaś pytań. Musiałaś chwilę odczekać, aby doszła do siebie.

-Co się stało, kruszynko?-zapytałaś łagodnie, spoglądając na nią z troską.

-Michał...-pociągnęła nosem.-...on mnie zdradził.-jąkała się niemiłosiernie.

-Moje biedactwo.-pogładziłaś jej policzek.-Wiem, że to boli, ale uwierz mi nie warto wylewać na niego tyle łez.-musnęłaś ustami jej czoło.

-Ale..ja naprawdę myślałam, że on mnie kocha, że jest inny, że to tylko plotki na jego temat...-spojrzała na ciebie przepełnionymi smutkiem ciemnymi tęczówkami.

-Wiem, wiem, słonko.-szeptałaś, pocierając jej plecy dłonią.

Żal ci było patrzeć na to do jakiego stanu doprowadził ją atakujący. Tobie także wydawało się, że te krążące na temat tego jak traktuje dziewczyny informacje to tylko plotki, a tymczasem okazało się to prawdą. Naprawdę myślałaś, że wpadł po uszy i wreszcie się zakochał, a tą szczęściarą okazała się twoja przyjaciółka...Gdybyś tylko wiedziała jak to się skończy odwiodłabyś blondynkę od pomysłu zaryzykowania i zaangażowania się w tą relację. Skończyło się na tym, że wasza dwójka znosiła niewyobrażalne stężenie cierpienia i zbierała kawałeczki złamanego serca niczym rozbite naczynie z podłogi. 

-Jak już mowa o facetach...Może ci to nie pomoże, ale zmotywuję.-popatrzyłaś na nią z delikatnym uśmiechem.-Ja cholernie tęsknie za Fornalem, ale jakoś muszę się trzymać, więc i ty dasz radę.-potarłaś pokrzepiająco jej ramie. 

-Ty jesteś jakaś popierdolona, wiesz?!-wrzasnęła, nagle się ożywiając.-To ty to zakończyłaś i za chuja nie pojmuje dlaczego. Ja na twoim miejscu do takiego faceta jak on zapierdalałabym w podskokach.

-Co jak co, ale sposób przekazu treści to cię z tym Bickiem jednak łączy.-zaśmiałaś się.

-Weź spierdalaj.-fuknęła blondynka.-Czekaj, czekaj... Starasz się o nim zapomnieć, tak?-uniosła pytająco brew, a ty skinęłaś głową.-To pokaż mi swoją galerię.-rzekła stanowczo, wyciągając dłoń po twój telefon.

-Nie!-pisnęłaś.

-Dlaczego? Przecież nie masz tam już sterty jego zdjęć, bo próbujesz zapomnieć, prawda?

-No-przeciągnęłaś ostatnią literę wyrazu.-Niekoniecznie.

-Wiedziałam! Czyli nadal ci na nim zależy!-podskoczyła uradowana.

-No tak, ale czemu rozmawiamy o mnie a nie o tobie?

~*~
Przepraszam, przepraszam, przepraszam... Moje uzasadnienie już znacie na pamieć. Brzmi ono oczywiście maturka, ale także mecz Cerradu z Asseco, na którym byłam osobiście i w niedzielę regenerowałam się po powrocie z Radomia :D Hala na Narutowicza to najcudowniejsze miejsce na ziemi  *.* Miałam tam okazję być już drugi raz i jestem jeszcze bardziej oczarowana panującą tam atmosferą niż za poprzednim razem XD Kocham to miejsce, tych zawodników, kibiców <3 A najbardziej moment, kiedy Tomek otrzymał statuetkę MVP i moje łzy szczęścia ( uronione 3 razy, a mianowicie to wyglądało tak: łzy, uspokojenie i tak 3 razy) ;3 Nie wierzę jaki postęp zrobił ten chłopak od moment kiedy widziałam go na klubowych MP w Leżajsku... W ogóle to jaki jest pozytywny, radosny, jaki ma dystans do siebie... Wszystko to doskonale widziałam 10 marca ;3 Dwa słowa. Podziwiam i kocham <3  Jeśli ktoś chcę jakąś relację czy filmiki to chętnie może napisać ^^ 
A jeżeli chodzi o rozdział...Cóż, Amelia także przejechała się na miłości i teraz obydwie cierpią :( Tomek także w kiepskim stanie. Co będzie dalej? Się okaże. Całuję i do zobaczenia  ;* 

niedziela, 4 marca 2018

Siedemnaście

Zadrżałaś, kiedy do twoich uszu dotarł hałas ostrego hamowania, a chwilę później mocnego trzaśnięcia drzwi. Zadarłaś głowę, zwracając ją w ich stronę i zaszklonymi oczami lustrowałaś sylwetkę przyjmującego, obserwując jak zmniejsza dzielący was dystans. Poczułaś jak kanapa ugina się pod ciężarem jego ciała i jak szczelnie oplata cię silnymi ramionami, układając brodę na czubku twojej głowy. Zamknęłaś oczy i zaciągnęłaś się intensywną wonią jego perfum, starając się uspokoić. Po mimo tego, że byłaś pewna, że wylałaś cały zasób łez jaki posiadałaś, słona ciecz ponownie zagościła na twoich policzkach, wydostając się z pod przymkniętych powiek. Łkałaś cicho w ramię bruneta, wsłuchując się w jego niespokojny oddech, Był wyraźnie spięty, co mogło świadczyć o jednym. Po nim także ta sytuacja nie spłynęła. Ujął twoją twarz w swe smukłe dłonie i spojrzał ci głęboko w oczy, opuszkami palców ścierając ślady ran jakie pozostawiła w tobie po swoich słowach jego matka.

-Laura, tak mi przykro. Nie sądziłem, że ona może cię tak potraktować. Przepraszam cię za nią, skarbie.-w jego siwych tęczówkach dostrzegłaś ból, złość, smutek i żal. -Mogłem cię tam nie zabierać, wtedy to by się nie wydarzyło.

-Tomek, nie masz prawa się za to obwiniać.-pogłaskałaś go po policzku.-Mogłam się tego spodziewać. Wiem jak ludzie na mnie reagują. Jesteś jej synem, osobą publiczną  to normalne, że twoja matka ma jakieś oczekiwania wobec swojej przyszłej synowej i chce dla ciebie dobrze.

-Czy ty jej do cholery bronisz?! Laura! Ona cię oceniła całkowicie cię nie znając. Na to nie ma żadnego wytłumaczenia.-odparł ostro.

-Tomek, ja się poddaję.-wypowiedziałaś słabo, spuszczając głowę i wbijając wzrok w podłogę.

-Co ty do cholery mówisz, Laura!?-poderwał się z miejsca.-Spójrz na mnie, słyszysz?! Popatrz na mnie!-przykucnął naprzeciwko ciebie, splatając wasze dłonie.-Nie pozwolę na to, aby moja matka kiedykolwiek jeszcze cię skrzywdziła.-zapewnił cię stanowczo.

-Nie, Tomek. To koniec.-wyrwałaś twoje ręce z jego uścisku.-Najgorsze jest to, że dzięki tobie naprawdę byłam szczęśliwa i głupia uwierzyłam, że możemy być normalną parą. Nauczyłeś mnie czerpać z życia garściami, a przede wszystkim walczyć do upadłego. Dziękuję ci za to. Tomek, kocham cię.-wypowiedziałaś drżącym głosem, dławiąc się łzami.

Gdy po raz ostatni chłonęłaś barwę oczu przyjmującego trzask twojego serca było słychać chyba do końca granicy kraju. Jego siwe, błękitne tęczówki nie emanowały już gwieździstym blaskiem, a były totalnie przygaszone niczym płomień zgaszonej świecy. Twoje wnętrze rozrywał wewnętrzny ból, gdy podziwiałaś smutek rozlewający się w nich i ból jakim były przesiąknięte w niesamowitym stężeniu. Z jego twarzy zniknął pogodny wyraz, ustępując miejsca cierpieniu. Nie mogłaś dłużej na niego patrzeć. Czułaś jak twoje serce powtórnie co rusz roztrzaskuje się na miliony kawałeczków, cząsteczek niczym szklanka opadająca na podłoże. Nie chciałaś tego zrobić. Nie chciałaś stoczyć z nim tej cholernie ciężkiej, trudnej rozmowy, ale musiałaś tak postąpić. Wiedziałaś, że po mimo trudnych początków po stracie jego osoby tak będzie dla ciebie lepiej. Za dużo stężenia cierpienia otrzymałaś w życiu i nie byłaś w stanie pozbierać się po ciosie wymierzonym przez panią Dorotę, a   na myśl, że kiedyś mogłabyś zostać wprowadzona do jej rodziny i przyjąć po niej nazwisko atakowała cię gęsia skórka. Fornal jakby wyrwał się z transu i poderwał się na równe nogi, kręcąc z niedowierzaniem głową. Po mimo upływu kilkunastu minut słowa, które opuściły  twoje usta  nadal do niego nie docierały. Nie dowierzał w to, że wydarzyło się to naprawdę. Nachylił się nad twoją twarzą, owiewając swoim ciepłym oddechem twoje policzki i rozpaczliwie wpił się w twoje wargi, chcąc przekazać targające nim emocje. Poczułaś pojedynczą łzę, która pojawiła się na twoim policzku. Nie należała ona jednak do ciebie. Ten gest wprawił cię w osłupienie. Przez 5 miesięcy waszego związku nigdy nie dostrzegłaś bruneta w takim stanie, aż do dzisiaj. Odwzajemniłaś pocałunek i skrzywiłaś się na twarzy, zamykając oczy, kiedy do twoich uszu dotarł trzask drzwi, oznaczający tylko jedno. On już tutaj nie wróci. W tym momencie rozpadłaś się jak domek z kart.

***
Wściekły krążyłeś czarnym Volvo po ulicach Radomia, nie wiedząc co ze sobą począć. Twoje życie jakieś sześćdziesiąt minut temu utraciło sens i nawet myśl, że jutrzejszego popołudnia miałeś stawić się w spalskim ośrodku nie nadawała mu kolorytu.  Nie miałeś nawet sił obawiać się o to w jakiej formie tam dotrzesz, bo pewne było to, że ta sytuacja odbije się na twojej dyspozycji fizycznej. Westchnąłeś głośno, gdy po wnętrzu samochodu rozniosły się pierwsze takty Lost On You. Ten utwór świetnie utożsamiał się z twoją sytuacją, jeszcze bardziej cię przy tym dobijając. Przystanąłeś na poboczu jednej z dróg i z całej siły uderzyłeś otwartą dłonią w kierownicę, wyładowując tym samym wszystkie targające tobą emocję. Z twojego auta wydobył się dźwięk klaksonu, na co skrzywiłeś się znacznie i wypowiedziałeś wiązankę przekleństw pod nosem. Nie rozumiałeś zachowania twojej byłej już dziewczyny. Wiedziałeś, że słowa twojej rodzicielki ją dogłębnie zraniły, ale nie uważałeś, że był to powód aby zakończyć wasz związek. Tym bardziej, że zapewniałeś ją, że uchronisz ją przed kolejnym ciosem ze strony twojej matki. Twoje rozmyślenia przerwał wibrujący na siedzeniu pasażera telefon. Spojrzałeś na niego momentalnie i odrzuciłeś połączenie, dostrzegając zdjęcie blondynki, która próbowała się z tobą skontaktować od chwili opuszczenia dawnej stolicy Polski. Nie miałeś najmniejszej ochoty słyszeć jej głosu. Gdy miałeś już rzucić urządzeniem zmarszczyłeś brwi, zauważając na wyświetlaczu uśmiechniętą twarz przyjaciela. Przeciągnąłeś opuszkiem palca po ekranie i przyłożyłeś komórkę do ucha, wsłuchując się w podniesiony znacznie ton głosu atakującego:

-Fornal, czy ty ocipiałeś?! Coś ty odwalił, że twoja matka próbuje się do mnie dobijać więcej razy niż moja dziewczyna?!

-Jeżeli pytasz o to czy mam się dobrze, to zasmucę cię, gdyż czuję się zakurwiście źle.-odparłeś z przekąsem.-Nie rozmawiaj z tą chorą kobietą. Jako twój przyjaciel i jej syn zakazuję ci tego.

-Pojebie, gdzie ty w ogóle jesteś? Bo przypuszczam, że na pewno nie w swoim mieszkaniu.

Jeszcze chwilę porozmawiałeś z 23-latkiem i z piskiem opon wjechałeś na drogę, obierając cel na rodzinną miejscowość twojego przyjaciela, Giżycko.

*** 
Przywitałaś się skinieniem głowy z wtargającym  do wnętrza domu brunetem i obserwowałaś jak twoja przyjaciółka rozpędzona zmierza w jego kierunku, aby po chwili uwiesić się na jego szyi i zasmakować z pomrukiem zadowolenia jego ust. Chwyciła jego smukłą dłoń i pociągnęła go w stronę swojego pokoju, puszczając  ci oczko. Zaśmiałaś się pod nosem, doskonale wiedząc co ten gest oznacza i odnotowałaś w myślach, aby nie przeszkadzać jej w realizacji swoich planów. Przez szparę uchylonych drzwi od sypialni blondynki ujrzałaś jak para robi noski i uśmiechnęłaś się słabo pod nosem. Cieszyłaś się, że choć twoja współlokatorka  doświadcza szczęścia za sprawą Filipa, który od ponad dwóch miesięcy oficjalnie na jej mediach społecznościowych oznaczony widnieje jako jej partner. Otworzyłaś laptopa spoczywającego na twoich udach i mimowolnie kąciki twoich ust zastygły na wyżynach, gdy obserwowałaś w tle wywiadu Michała Kubiaka przyjmującego w punkt piłki zawodnika przyodzianego w czarno-białą treningową koszulkę, którego rozpoznałabyś z odległości kilkunastu metrów.  Fornal pomachał ze śmiechem w kierunku kamery i uchylił się przed lecącą wprost na niego żółto-niebieską Mikasą wymierzoną przez Kochanowskiego. Spojrzał na środkowego z uniesionymi brwiami i rzucił się w pogoń za nim. Zachichotałaś pod nosem i podskoczyłaś na kanapie, kiedy usłyszałaś przy swojej głowie głos zawodnika radomskiego klubu, który stanął za oparciem kanapy, wpatrując się w ekran komputera:

-Brakuje ci go, co? 

-Troszkę.-przyznałaś, przymykając powieki, aby nie ujrzał zaszklonych oczów.

-Jak się trzymasz?-wychrypiał, siadając obok ciebie.

-Dlaczego nie siedzisz z Amelią?-uniosłaś pytająco brew, obracając twarz w jego stronę.

-Bo próbuję wybadać czy byłej dziewczynie mojego przyjaciela jest równie ciężko jak jemu.-wzruszył ramionami.

-Michał, nie wtrącaj się, proszę.-jęknęłaś błagalnie.

-Nie mogę. To mój kumpel i nie pozwolę by się tak męczył, a ciebie także bardzo lubię i szkoda patrzeć na to jak się męczysz.

-Filip.-powiedziałaś ostro.

-Nie, Laura. Posłuchaj. -rzucił stanowczo.-Wy tak dalej nie pociągniecie. On udaje, że jest silny a tak naprawdę płaczę w poduszkę wieczorami i ogląda twoje zdjęcia na telefonie. Kochanowski nie raz skomlał, że nie może na niego patrzeć w takim stanie. A ty? Ty nadal nie pogodziłaś się z tym, że  go straciłaś. Amelia także świetnie to widzi i nie przyjmuje żadnych argumentów przeciw mojej tezie. 

Westchnęłaś głośno i popatrzyłaś na bruneta, który stanął przed dziennikarzem i śmiał się głośno, udając zastanowienie nad odpowiedzią na pytanie. Po twoim policzku spłynęła pojedyncza spowodowana tęsknotą za przyjmującym, a spoczywający obok ciebie Bicek potarł pokrzepiająco twoje ramie i wyszeptał słowa otuchy. 


~*~
To się porobiło...Pisząc fragment perspektywy rozmowy Laury z Tomkiem miałam łzy w oczach i starałam się jak najlepiej przekazać to co ona czuję. Mam nadzieję, że mi się to udało, aczkolwiek to pozostawiam Wam do oceny ;) Świetny mecz Czarnych i Fornala z Zawierciem, a już w przyszłą sobotę będę miała przyjemność podziwiać go na żywo podczas ostatniego wyjazdu na mecz przed maturą :D Nie macie pojęcia jak bardzo nie mogę się tego już doczekać i jak mega się cieszę z tego powodu <3 Teraz może być różnie z rozdziałami, ale wybaczcie mi to, gdyż zostały 2 miesiące do maturki a matma u mnie leży :P  Całuję i do zobaczenia za tydzień ;*