środa, 30 maja 2018

Epilog

Ułożyłeś  walizkę na  materacu łóżka i wrzucałeś do niej otaczające cię rzeczy, marząc jedynie o tym, aby w końcu ujrzeć twoją drobną kruszynkę na własne oczy.  W pewnym momencie do pokoju wpadł  Masłowski. Z przyzwyczajenia obrał za cel twoje łóżko, nie zauważając na nim leżącego bagażu i runął wraz z nim na podłogę. Jęknął przeciągle z bólu, a ty jedynie roześmiałeś się głośno, kręcąc z niedowierzaniem głową. Podałeś mu dłoń, pomagając wstać i rozbawiony obserwowałeś jak rozmasowuje obolałe plecy. Przysiadł na rogu twojego posłania i uśmiechnął się szeroko, wystukując coś na ekranie telefonu. Wzniosłeś zdziwiony brew, przyglądając się jego promiennej twarzy i mógłbyś przysiąc, że stała za tym blondynka. Podniósł na ciebie wzrok i zablokował urządzenie, przypatrując się twojej krzątaninie po pomieszczeniu.

-A ty co taki rozpromieniony?-zagaiłeś do niego, układając w walizce kolejny komplet reprezentacyjny. -Pewnie na zbliżające się spotkanie z przyjaciółką.-mruknąłeś, śmiejąc się pod nosem i nakładając wyraźny nacisk na ostatnie słowo.

-Dokładnie, Tytus. Na spotkanie z kumpelą.-kiwnął głową libero.

-Mi oczu nie zamydlisz, Maślak.

-Ale ona jest dla mnie tylko przyjaciółką. No jezu. Zrozum to wreszcie.-zawył błagalnie siatkarz.

-No właśnie jest. Może się stać kimś więcej.-puściłeś mu oczko.-Wiem jak ja się zachowywałem jak byłem zakochany. Zgodność twojego zachowania do mojego to jakieś 95%. Już się nie wykaraskasz, stary.-poklepałeś go po ramieniu, posyłając pogodny uśmiech.

-Dość! Wychodzę!

Wraz z trzaśnięciem drzwi rozległ się twój głośny śmiech. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową nad postawą twojego przyjaciela i domknąłeś walizkę, zasuwając zamek. Opowiedziałeś Kochanowskiemu, który zawitał do waszego wspólnego lokum chwilę po zniknięciu rzeszowianina sytuację z Mateuszem i pomogłeś mu dopakować kilka rzeczy. Środkowy przecież zawsze był bardziej zorganizowany niż ty, więc nie dziwiło cię, że zdążył zapakować swoje manatki wcześniej od ciebie. Sytuację z Masłowskim skwitował śmiechem i opadając na materac, przyznał ci rację, iż wasz wspólny kumpel na bank jest zakochany w Wasilewskiej.

Ze srebrnym medalem uwieszonym na szyi przemierzałeś lotnisko, ciągnąc za sobą walizkę i szukając pośród licznego tłumu ludzi dziewczyny spoczywającej na wózku. Za każdym razem, kiedy tylko muskałeś opuszkami palców krążka zdobiącego twój kark w twojej głowie pojawiały się migawki finałowego spotkania pierwszej edycji Ligi Narodów. Autowa zagrywka Kubiaka w tie breaku przechyliła szalę zwycięstwa na stronę Brazylijczyków, ale ty wcale nie byłeś rozczarowany. Tym bardziej nie po otrzymaniu takiej szansy od Belga. Byłeś w tej kadrze nowicjuszem, a tymczasem pozostałeś w jej szeregach do samego końca i kilka razy udało ci się zawitać na parkiet na dłuższy okres czasu. Najbardziej jednak byłeś wdzięczny szkoleniowcowi za możliwość wparowania na plac gry w ostatnim spotkaniu nowych rozgrywek. Dzięki temu miałeś czyste sumienie i wiedziałeś, że ty także przyłożyłeś swoją cegiełkę do tego sukcesu, że także na niego zapracowałeś. Zagwarantowałeś drużynie stabilność w przyjęciu, a także zapisałeś się w statystykach pojedynku o złoty krążek odnośnie punktów w ataku, których nie miałeś powodu się wstydzić. Grałeś jak w zwyczajnym meczu ligowym. Nie czułeś na sobie presji. Byłeś niczym ptak. Unoszący się w powietrzu z niesamowitą lekkością. Gdy dostrzegłeś mijającego cię rozpędzonego Masłowskiego dopiero zdałeś sobie sprawę jak bardzo pochłonęły cię refleksje. Zdziwiony przyglądałeś się jak Amelia rozanielona jego widokiem wskakuje na niego i oplata go nogami, uwieszając się na jego szyi i wtulając szczelnie w jego ciało. Radosny pisk wydobywający się z jej gardła dało się chyba usłyszeć na przestrzeni całego obiektu. Mimowolnie kąciki twoich ust wzniosły się na wyżyny, ale powędrowały znacznie wyżej i zastygły na szczycie dopiero, kiedy twoim oczom ukazała się poszukiwana przez ciebie dziewczyna. Podszedłeś do niej od tyłu i zakryłeś jej dłońmi oczy. Słyszałeś jej uroczy chichot i widziałeś jak odchyla głowę do tyłu, aby w końcu po dłuższym czasie rozłąki dostrzec twoją twarz. Pośpiesznie przeniosłeś się przed jej wózek i przyklęknąłeś przy nim, obdarowując ją czarującym uśmiechem. Drasnęła dłonią medal i wzniosła nieśmiało kąciki ust, aby po chwili zarzucić ręce na twoją szyję i szepnąć ci do  ucha jak bardzo jest z ciebie dumna. Twoje nozdrza otuliła jej słodka woń. Tak bardzo ci jej brakowało. Gdy nieco się od ciebie odsunęła spostrzegłeś migoczące w jej ciemnych oczach łzy wzruszenia i błogi uśmiech goszczący na jej kuszących ustach, w które miałeś się zamiar wpić. Pogładziłeś zewnętrzną częścią dłoni jej policzek i spragniony złączyłeś wasze wargi, z każdą chwilą przeradzając ten pocałunek w coraz bardziej namiętny. Zachłannie smakowałeś jej ust, przypominając sobie ich posmak. Słyszałeś jej pomruk zadowolenia. Czułeś jej drobne palce w swoich gęstych włosach, na co nikle uśmiechałeś się pod nosem. Po dłuższej chwili w końcu oderwałeś się od brunetki i zamknąłeś ją w swoich ramionach.  Po kilku minutach w czwórkę opuszczaliście krakowski port lotniczy i kierowaliście się do samochodu blondynki. Grupą zameldowaliście się w twoim rodzinnym domu, co niezwykle ucieszyło twoją gościnną rodzicielkę Nim się zorientowałeś tonąłeś w matczynym uścisku, czując jak ilość docierającego do ciebie tlenu znacznie się zmniejsza. Jęknąłeś błagalnie, aby matka cię wreszcie uwolniła, na co Mateusz z dziewczynami zareagowali śmiechem i pomogłeś starszej kobiecie przygotować coś do picia. Opadłeś wraz z gośćmi na kanapę w salonie i popijałeś mrożoną kawę, udzielając się w opowieściach wraz z brunetem odnośnie reprezentacji.

-Wreszcie udało ci się coś osiągnąć w życiu, matole.-zmierzyła libero włosy blondynka.

Masłowski splótł ramiona na piersiach i ze śmieszną miną wyrażająca oburzenie przyglądał się Amelii. Osobnicy zebrani w salonie parsknęli równocześnie głośnym śmiechem.

-Tęskniłam za tobą, gamoniu.-mruknęła Wasilewska, muskając policzek chłopaka siedzącego obok.

-Ja za tobą też, diablico.-zaśmiał się.

Po blisko trzech godzinach spędzonych w twoich progach Amelia zdecydowała się wracać do Radomia. Przytuliła na pożegnanie brunetkę i skierowała się w kierunku drzwi. Z kanapy nagle poderwał się Masłowski, stwierdzając, że on także się zasiedział. Spojrzałeś znacząco na Laurę, która uśmiechnęła się do ciebie promiennie i odprowadziłeś gości.  Pomogłeś mamie sprzątać, a później ponownie zająłeś miejsce na sofie, otulając ramieniem dziewczynę. Pozostawiłeś wilgotny ślad na jej czole i zatopiłeś twarz w jej włosach. Przymknąłeś powieki i napawałeś się ich przyjemnym zapachem. Tak bardzo brakowało ci tych detali przez te kilka tygodni.

-Ale Mateusz sobie znalazł fajną dziewczynę.-skwitowała z uśmiechem blondynka.

Momentalnie oderwałeś się od Grabowskiej i wymieniłeś z nią porozumiewawcze spojrzenie. Pokręciłeś ze śmiechem głową i utkwiłeś wzrok w sylwetce wuefistki.

-Mamo, ale oni nie są razem.-wyprowadziłeś ją z błędu.

-No, ale skoro już pani Dorota to widzi to znaczy, że coś musi być na rzeczy.-mruknęła brunetka z nikłym uśmiechem.

-Jaka pani kochaniutka?! Będziemy niebawem rodziną! Dorota jestem!-rzuciła nieco oburzona kobieta.

Laura skinęła jedynie głową i kontynuowała temat być może przyszłej pary zakochanych. Przysłuchiwałeś się uważnie opowieściom o dziwnym zachowaniu Amelii w ostatnim czasie, dodając co nieco od siebie na podobny temat u Maślaka. Oboje doszliście do wniosku, że na weselu trzeba coś wykombinować. Twoja matka rozbawiona słuchała waszej wymiany zdań, stwierdzając, że na pewno wpadniecie na jakąś bombę. Zaśmiałeś się i uznałeś, że to odpowiedni moment na wręczenie zaproszenia. Podarowałeś blondynce śnieżnobiałą kopertę ze starannie naniesionym twoim pismem jej i ojca imieniem, prosząc, aby on także pojawił się na ceremonii. Uspokoiła cię jednak, że ojciec pogodził się z prawdą podczas twojej nieobecności w domu, na co odetchnąłeś z wyraźną ulgą. Po chwili  na ciebie naskoczyła z powodu braku informacji, że ślub już od dawna jest planowany. Spojrzałeś błagalnie na narzeczoną, a ona pomogła ci się wykaraskać z pretensji rodzicielki. Zasiadłeś obok swojej przyszłej narzeczonej i zająłeś się wraz z nią wyborem menu. Po jakiś 30 minutach znudzony walałeś się po sofie, obserwując z jakim skupieniem różne potrawy analizuje Laura. Westchnąłeś znudzony i zbliżyłeś się znacznie do Grabowskiej, aby po chwili wodzić nosem wzdłuż jej szyi. Próbowała się upierać i udawać, że twoje pieszczoty na nią nie działają, ale tak naprawdę idealnie udało ci się zarejestrować jak wyprowadzają ją z równowagi.  Składałeś pocałunki na jej karku, zjeżdżając ustami na barki. Delikatnie zsunąłeś z jej  obojczyka ramiączko koszulki i stanika, pozostawiając na jej aksamitnej skórze mokre ślady. Widziałeś jak podirytowana marszczy nos, ale stara się zachować równowagę. Jednak gdy zassałeś niewielki obszar jej skóry ustami i  usatysfakcjonowany uśmiechnąłeś się pod nosem, spostrzegając siwy ślad to było to dla niej za wiele.

-Tomek.-jęknęła błagalnie.

-Rzuć to w cholerę i zajmij się w końcu mną.-mruknąłeś wprost do jej ucha.

Nieco się nagimnastykowałeś, aby wyciągnąć się tuż przed nią i prawie dotarłeś do jej ust, kiedy ona nagle się odepchnęła i wściekła zmierzyła wzrokiem, warcząc:

-Pieprz się!

Pośpiesznie przeniosła się na wózek i trzasnęła drzwiami od pokoju gościnnego, znikając za nimi. Westchnąłeś głośno, przeczesując palcami włosy i dostrzegłeś rodzicielkę na horyzoncie. Pokręciła z dezaprobatą głową i zawitała do kuchni, aby przyrządzić dla domowników kolację. Uśmiechnąłeś się nikle w stronę Janka wkraczającego właśnie do domu, a on jedynie uniósł pytająco brew, widząc, że nie tryskasz dobrym humorem jak zazwyczaj. Podszedł do ciebie i zamknął cię w braterskim uścisku, gratulując zdobytego medalu. Podziękowałeś mu kolejnym słabym uśmiechem i opowiedziałeś o sprzeczce z Laurą.

-Nie powinieneś się żalić bratu tylko ją przeprosić.-dotarło do ciebie z królestwa blondynki.

-Przeprosić? Za co?-rzuciłeś zdziwiony.

-Tomeczku, nie uważasz, że to jest trochę nie fair jak się zachowujesz? Wszystko jest na jej głowie. Wróciłeś, więc to normalne, że ona oczekuje twojej pomocy. To zrozumiałe, że się za nią stęskniłeś, ale radzenie jej by rzuciła wszystko w cholerę nie jest odpowiednie tydzień przed weselem.-wyjaśniła ci kobieta, stawiając przed tobą kubek ciepłej herbaty i talerzyk z kanapkami.-Cześć Janek! Jak trening?-musnęła policzek blondyna.

-A dobrze. -odparł 22-latek, wyciągając nogi przed siebie.-A co do słów mamy to się z nią zupełnie zgadzam.-zwrócił się do ciebie.

Pochłonąłeś kilka kromek z różnoraką kombinacją na jaką tylko umiała stawiać wuefistka i musnąłeś jej policzek, dziękując jej za pyszną kolację. Wparowałeś do pokoju gościnnego i zostałeś przywitany przez lodowate spojrzenie brunetki, która uparcie zapisywała coś w notatniku. Zająłeś miejsce obok niej i zlustrowałeś wzrokiem jej zapiski.

-Jeżeli znowu przyszedłeś mi przeszkadzać to...-przerwała panującą w pomieszczeniu ciszę.

-Nie. Przyszedłem przeprosić.-spuściłeś głowę.-Przepraszam, Lauri. Nie powinienem się tak zachowywać. Tylko ci pomóc, ale tak bardzo się za tobą stęskniłem.

Dziewczyna przymknęła laptopa i skradła z twoich ust przelotny pocałunek, dając ci tym gestem znać, że już wszystko jest już w porządku. Wzniosłeś nikle kąciki ust i zamknąłeś ją w swoim uścisku, układając brodę na czubku jej głowy. Po chwili ciszy narzeczona opowiedziała ci o telefonie od swojej matki, która oczekiwała zaproszenia na wasz ślub. Momentalnie wszystkie twoje mięśnie napięły się do granic możliwości, a twoje ciało wypełniła irytacja. Byłeś oburzony jak bezczelna okazała się kobieta, która wydała na świat twoją ukochaną. Jednak po przemyśleniach uznałeś, że z jednej strony rodzicielka powinna była widzieć ślub swojej córki. Podzieliłeś się swoim wnioskiem z ukochaną, co tylko wywołało kolejną kłótnie dzisiejszego dnia. Dobrowolnie opuściłeś pokój gościnny i  skierowałeś się do swojej sypialni. Matka mijająca cię na korytarzu pokręciła jedynie głową, a ty rozłożyłeś bezradnie ramiona.

-Wszystko robię źle.-wypowiedziałeś załamany.- Nie mam już siły. Może jeszcze nie jestem gotowy na małżeństwo?

-Synku...-kobieta zamknęła cię w swoim uścisku.

***
Nucąc pod nosem jedną z piosenek Menchesteru, przemierzałaś parkowe ścieżki, wdychając świeże, letnie powietrze. Promienie słońca muskały subtelnie skórę twojej twarzy, a lekki, ciepły wiatr targał twoimi włosami, wywołując nikły uśmiech na twoich ustach. Potrzebowałaś odrobiny wyciszenia. Przygotowania weselne powoli zaczynały cię przerastać, co widocznie odbiło się na twoich kontaktach z Tomkiem. Nie chciałaś go traktować w ten sposób, ale fakt, że zamiast ci pomóc łasił się do ciebie jak kot i pragnął odrobiny uwagi, chwili namiętności totalnie cię irytował. Też tęskniłaś. Też pragnęłaś zaznać jego bliskości, ale odłożyłaś to na drugi plan, jako priorytet stawiając wasz wielki dzień. Do tego totalnie zdenerwował cię swoim podejściem do sytuacji z twoją matką. Doskonale wiedział jakie krzywy wyrządziła ci w życiu, a mimo to namawiał cię, aby zjawiła się na weselu, bo to uroczystość, która zdarza się raz w życiu. Może tak naprawdę urok waszego związku prysnął niczym bańka mydlana i wyczerpaliście limit sielanki, a teraz miało być tylko gorzej? Co jeśli iskrzyć pomiędzy wami w ten mniej pozytywny sposób miało już zawsze lub zdecydowanie częściej niż dotychczas? Co jeśli tak naprawdę nie jesteście gotowi na związek małżeński? Na stanie się jednością? Pokręciłaś przecząco głową, odganiając te negatywne myśli ze swojej głowy. To tylko zwykłe wątpliwości spowodowane stresem. Tak starałaś to sobie tłumaczyć. Do świata rzeczywistego w pełni przywróciła cię pewna sytuacja. Zaniepokojona obserwowałaś jak mężczyzna bije małego psa, który skomlał z bólu. Chciałaś mu pomóc, ale nie wiedziałaś w jaki sposób. Uformowałaś dłonie w pięści i zacisnęłaś powieki, skupiając się na jedynym pragnieniu jakie w danej chwili się w tobie pojawiło. Z całej siły spróbowałaś odepchnąć się od wózka  i niemiłosiernie się krzywiłaś, kiedy czułaś ile wysiłku kosztuje to twoje ciało. Drżące ramiona ułożyłaś na oparciach i otworzyłaś oczy. Zdumiona przyglądałaś się twoim kończynom stojącym na podłożu i ostrożnie, powoli oddaliłaś się od wózka. Błogi uśmiech wpędził na twoje usta. Udało się. Nie mogłaś w to uwierzyć podobnie jak w diagnozy lekarzy, że ciężka, wyczerpująca rehabilitacja jest w stanie przynieść owoce.  Wreszcie czułaś grunt pod swoimi stopami. Euforia wypełniła każdą twoją komórkę ciała. Nie byłaś w stanie słowami oddać swoich uczuć. Twoje marzenie wreszcie się spełniło i to dzień przed ślubem. Musiałaś to utrzymać w tajemnicy przed brunetem. To mogło się okazać wspaniałym impulsem na nowej drodze życia. Chciałaś, aby ujrzał cię w tym stanie jutro, aby oniemiały wpatrywał się w ciebie z niedowierzaniem, a później z wyraźną dumą. Chciałaś zatańczyć z nim pierwszy taniec, korzystając z własnych nóg, a nie kół wózka. Wreszcie opuściłaś to cholerne żelastwo. Oprzytomniałaś jednak i szybkim tempem kroczyłaś w stronę mężczyzny.

-Proszę go zostawić!-warknęłaś w jego stronę.

Prychnął jedynie pod nosem na twoje słowa, ale stchórzył i pozostawił zwierze. Przykucnęłaś przy nim i pogłaskałaś go ostrożnie, uśmiechając się do niego przyjaźnie. Wykonałaś telefon do przyjaciółki i opadłaś na pobliską ławkę w parku, zerkając w stronę twojego niedawno ułatwiającego ci poruszanie środka transportu. Zatopiłaś twarz w dłoniach i poczułaś zbierające ci się w kącikach oczu łzy.

-Laura?! Co się stało?!-dotarł do ciebie pisk przyjaciółki.

Momentalnie zadarłaś głowę ku górze i wstałaś z ławki, podchodząc do niej powoli. Przyłożyła dłonie do twarzy i oniemiała z rozchylonymi ustami wpatrywała się w ciebie niczym w ducha. Szok malujący się na jej twarzy wyrażał więcej niż tysiąc słów. Uśmiechnęłaś się do niej delikatnie, a chwilę później tonęłaś w jej objęciach i wysłuchiwałaś jej pisków. Uroniłyście łzy szczęścia i wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Pokręciłaś głową, zdając sobie sprawę o co jej chodzi. Kategorycznie zabroniłaś jej mówić o tym Fornalowi i wsiadłaś do samochodu.

14 lipca 2018

Wypoczęta zameldowałaś w się w salonie i mruknęłaś zadowolona, kiedy na stole dostrzegłaś stos kanapek z twoimi ulubionymi przysmakami. Musnęłaś policzek opadającej obok ciebie blondynki w podziękowaniu i rozkoszując się smakiem śniadania rozmyślałaś nad tym jak dzisiejszy dzień przebiegnie. Obawiałaś się, że mogą pojawić się jakieś komplikacje, ale Wasilewska skutecznie wybiła ci to z głowy. Po pochłonięciu posiłku zjawiłaś się w łazience i odkręciłaś korek z gorącą wodą. Wlałaś do wanny swój ukochany płyn do kąpieli  i opatuliłaś się przyjemną wonią jagodowej muffinki. Poczułaś jak spora ilość stresu opuszcza twoje ciało i uśmiechnęłaś się pod nosem. Przymknęłaś powieki i relaksowałaś się na tyle ile pozwalał ci czas. Po godzinie opuściłaś pomieszczenie przyodziana jedynie w szlafrok i zameldowałaś się w salonie. Przywitałaś się skinieniem głowy z makijażystką i posłusznie rozłożyłaś się wygodnie na kanapie, oddając w ręce kobiety. Kiedy ona wykonywała swoją prace ty postanowiłaś skontaktować się z przyszłym mężem. 

-Witam księżniczkę.-wesoły ton jego głosu wywołał u ciebie szybsze bicie serca.

-Witam księcia.-odparłaś roześmiana.-Pragnę ci tylko przypomnieć, że to dziś i ani mi się waż założyć swojego ukochanego Jordana, bo zedrę z ciebie i zostawię w kawałkach, jasne?-wypowiedziałaś stanowczo. 

-Dla ciebie wszystko, kochanie.-odparł i byłaś pewna, że w tym momencie szczerzy się jak głupi.-Do zobaczenia!

-Pa!

Dziewczyny wymieniły spojrzenia i rozbawione zmierzyły cię wzrokiem. Wzruszyłaś jedynie ramionami i mruknęłaś, że to ty dzisiaj dyktujesz warunki. Amelia momentalnie zagaiła do ciebie z pytaniem czy w łóżku też na co jedynie odpowiedziałaś jej zaprezentowaniem swojego języka i ciosem z wykorzystaniem poduszki w brzuch. Blondynka roześmiała się i zabrała za szykowanie na ceremonię. Ty natomiast prowadziłaś konwersację z makijażystką i kiwałaś głową z podziwem nad jej pracą. Po blisko godzinie wreszcie dane ci było podziwiać końcowy rezultat, który był oszałamiający. Różowy cień rozświetlał twoje powieki, ale także sprawiał wrażenie subtelnego. Na ustach natomiast spoczywała delikatna pomadka o odcieniu nude, a brwi nie były przesadzone, a jedynie delikatnie podkreślone. Podziękowałaś kobiecie uściskiem i podarowałaś zapłatę. Ona jednak odparła, że chętnie wykona ci także fryzurę i to w gratisie. Ochoczo przystałaś na jej propozycję, jednak zanim zabrała się za twoje włosy narzuciłaś na siebie suknię ślubną >>klik<< . Po upływie kolejnych dwóch godzin mogłaś podziwiać  w lustrze pokręcone włosy upięte ozdobą z kryształkami >>klik<<. Zadowolona ze swojego odbicia w lustrze po efekcie końcowym ponownie podziękowałaś kobiecie i zaprezentowałaś się przyjaciółce, która aż pisnęła na twój widok. Zachichotałaś na jej reakcję i oświadczyłaś, że jesteś gotowa na przybycie gości, którzy zjawili się chwilę po twoich słowach. Najbardziej jednak denerwowałaś się faktem, że Tomek nie miał bladego pojęcia o zmianie twojego stanu zdrowia i mógł się nieco wściec. Twoje obawy narosły, kiedy rozległ się klakson samochodu. Spojrzałaś ze strachem na Amelię i przełknęłaś głośno ślinę. Po chwili słyszałaś kroki rozlegające się w małym korytarzu. Miałaś wrażenie, że twoje serce na moment się zatrzymało.

-Laura?!-w jego głosie dało się dostrzec wyraźne zdziwienie.

Odwróciłaś się w jego kierunku i spuściłaś głowę. Brunet przystanął na wprost ciebie i dwoma palcami uniósł twój podbródek, spoglądając ci głęboko w oczy. Jego intensywne, siwo błękitne tęczówki wpatrywały się w ciebie z niesamowitymi pokładami miłości, iskierek radości, szczęścia, ale także dostrzegalnym szokiem. 

-Ja wiem...Masz prawo być na mnie zły, że nic nie powiedziałam, ale...-każde kolejne słowo wyduszałaś z siebie z niebywałą trudnością.

-Co ty pleciesz?! To jest najcudowniejszy prezent śluby jaki tylko mogłem sobie wymarzyć.-rzekł z rozkosznym, anielskim, miękczącym twoje serce uśmiechem. 

Pojedyncza słona łza pozostawiła smugę na twoim policzku. Uśmiechnęłaś się beztrosko i utonęłaś w uścisku swojego przyszłego męża. W tym momencie wiedziałaś, że podjęłaś słuszny wybór pozwalając mu zagłębić kluczyk w twoim sercu i pozwolić na otwarcie tego zamka, za którym kryły się niesamowite pokłady ciepła i miłości jakimi obdarowałaś tego młodego człowieka. Nim spostrzegłaś znajdowałaś się w samochodzie wraz z Fornalem i Masłowskim z Amelią. Mimowolnie uśmiechałaś się pod nosem, widząc jego sekretne, przelotne spojrzenia kierowane w stronę blondynki, która jakby ich nie dostrzegała. Oparłaś głowę na ramieniu panna młodego i zaciągnęłaś się wonią jego perfum, czując jak kręci ci się w głowie. Tytus splótł ze sobą wasze dłonie i musnął ustami zewnętrzną część twojej. Twój kącik ust drgnął. Przyjrzałaś mu się uważnie i musiałaś stwierdzić, że w garniturze prezentuje się nieziemsko. Czarny kolor idealnie podkreślał jego przystojność oraz urok osobisty. Byłaś wdzięczna, że chłopaki podczas wspólnego wybierania stroju pana młodego wybili mu z głowy pomysł z krawatem i namówili na muszkę, która świetnie komponowała się z białą koszulą i garniturem. Czekała was długa droga, gdyż jednomyślnie na miejsce waszego ślubu wybraliście Kościół Mariacki. Drasnęłaś nieśmiało usta siatkarza, który zaskoczony mruknął pod nosem, ale przechylił się delikatnie w twoją stronę i przejął inicjatywę, pogłębiając pocałunek. Słyszałaś odgłosy niezadowolenia Masłowskiego i śmiech Wasilewskiej. Po dłuższej wymianie czułości oderwałaś się od zawodnika radomskiego klubu i oparłaś o jego ramie. 

Przy boku przyjmującego przemierzałaś odległość dzielącą was od ołtarza, czując na sobie przeszywający wzrok zebranych gości. Spojrzałaś nieśmiało na Amelię, która posłała ci pokrzepiający uśmiech i uniosłaś głowę, pewnie krocząc przed siebie. Odetchnęłaś z ulgą, kiedy nie stało się to co się obawiałaś. Nie potknęłaś się, ale byłaś pewna, że choć znajdowałaś się w połowie drogi do ołtarza to już się nie wydarzy, gdyż stawiałaś pewne kroki. Nagle jednak  stąpający obok ciebie pan młody stracił równowagę, potykając się  i opadł twarzą wprost na posadzkę. Pokręciłaś rozbawiona głową i podałaś dłoń przyszłemu małżonkowi. Brunet chwycił cię za nią i wstał, otrzepując garnitur. Falę śmiechu zgromadzonych w świątyni ludzi rozbrzmiewały echem po jej wnętrzu, a wraz z nimi twój chichot. Tytus wzruszył jedynie ramionami, szepcząc ci na ucho, że coś odwalić musiał i przystanął wraz z tobą na wyznaczonym miejscu. Zerknęłaś na Amelie i ledwo co powstrzymałaś śmiech, widząc jej minę, kiedy  za sylwetką libero dostrzegła stojącego Filipa. Maślak widząc jej wściekłość wykonał dziwną minę, na co dziewczyna prychnęła pod nosem, powstrzymując rozbawienie. 

-Maślak zawsze ją rozśmiesza, Dba by zawsze była w dobrym humorze, nie smuciła się. To musi być miłość.-szepnęłaś do ucha Tomka.

-Też tak uważam.-uniósł kąciki ust. 

***
Mroziłeś wzrokiem rzeszowianina, który grzebał po kieszeniach granatowego garnituru w poszukiwaniu pudełka z obrączkami. Laura denerwowała się potwornie, a ty obawiałeś się, że za chwilę zemdleje i padnie tutaj nieprzytomna. Brunet jednak z cwanym uśmieszkiem podszedł do ciebie wręczając ci pudełko, szepcząc, że tylko chciał nieco przerwać nudy. Miałeś ochotę go udusić, ale starałeś się to zamaskować. Odetchnąłeś z ulgą. Powtarzałeś za kapłanem słowa przysięgi, aby po chwili umieścić na palcu brunetki kawałek metalu. Chwilę później zasmakowałeś jej słodkich ust, a po kościele rozniósł się okrzyk radości. Jako małżeństwo opuściliście świątynie i na prośby gości ponownie ze śmiechem pochyliłeś się nad twoją piękną żoną, muskając jej usta. 

-No to mój kochany przyjacielu! Ruchania, ruchania i jeszcze raz ruchania!-tulił cię do siebie Michał.

Przewróciłeś oczami na słowa atakującego, ale podziękowałeś mu nikłym uśmiechem. Zastanawiałeś się tylko co będzie w stanie wymyślić Masłowski, który nieubłaganie zbliżał się w twoim kierunku. 

-Seksu do rana i chłodnego szampana! Owocnej kariery, dobrej fury i zajebistej komóry! Pocałunków miliona i tysiąca strzelonego w totka ponad!-pokrzykiwał twój współlokator z pokoju w spale.

-O jezu, Maślak!-jęknąłeś, trzymając się za głowę.

Poklepałeś libero po plecach i przystanąłeś z szerokim uśmiechem, przyglądając się środkowemu. Blondyn poruszył znacząco brwiami i zamknął cię w silnym uścisku. 

-Tomusiu, nie wiedziałam, że doczekam tego dnia, ale jednak tak się stało. Jakaś baba na tym świecie cię zechciała i jestem zdziwiony, że nie byle jaka!-zaśmiał się Kochanowski.-No to tak. Tomeczku, mój kochany bracie, zdrówka, a żeby było zdrówko to wódeczki, aby ci jej nie brakło bo ona zawsze najlepsza na zdrowie. Wielu gorących nocy z tą piękną damą, bo musicie się rozmnażać! Ród Fornalów nie może zaginąć! Co to to nie! Wszystkiego zajebistego i tyle!

Rozbawiony podziękowałeś kapitanowi juniorskiej drużyny i zmarszczyłeś brwi, obserwując jak Bicek toczy ożywioną konwersacje z blondynką. Pokręciłeś z dezaprobatą głową i już miałeś ruszyć w ich kierunku, kiedy dłoń panny młodej cię zatrzymała. Poprosiła, abyś się nie mieszał, na co skinąłeś głową i przyjmowałeś kolejne życzenia, nie spuszczając wzroku z tej dwójki. Podszedłeś do nich tuż po skończeniu kolejki wraz z Laurą i monitorowałeś przebieg wydarzeń.

-Czy ty kiedykolwiek odpuszczasz, człowieku?!-warknęła  w kierunku atakującego będąca na skraju wytrzymałości Am. 

Gdy zawodnik z Radomia przymierzał się do odpowiedzi nagle w usta dziewczyny wpił się Mateusz. Wasilewska nie protestowała co niezwykle ucieszyło cię z twoją ukochaną, a co lepsze zarzuciła dłonie na szyję chłopaka, a jego zsunęła na swoje biodra. Zirytowany do granic możliwości siatkarz machnął na nich jedynie ręką i  pognał do Izabeli czekającej na niego koło samochodu. Twój przyjaciel przerwał pieszczotę i uśmiechnął się nikle w stronę blondynki, drapiąc się po głowie. 

-Zajebiście całujesz!-pisnęła przyjaciółka twojej żony.

-Zrobiłem to, żeby się od ciebie wreszcie odpierdolił.-odparł rzeszowianin.

Uderzyłeś się z otwartej dłoni w czoło. Wiedziałeś, że to zachrzanił.  Nie mogłeś na to pozwolić. Nie w takich okolicznościach. Nie na twoim weselu. Przystanąłeś pomiędzy parą waszych przyjaciół i próbowałeś im uświadomić, że oboje są w sobie zauroczeni jak nie zakochani. Wasilewska splotła swoją dłoń z palcami Maślaka i pociągnęła go w stronę wozu młodej pary. Zadowolony ze swojej postawy spojrzałeś na brunetkę i otrzymałeś pocałunek w policzek w podziękowaniu  za  świetne spisanie się. Nim się obejrzałeś a tłukłeś wraz z nią kieliszki, aby po kilkunastu minutach pojawić się na parkiecie i wykonać pierwszy taniec. Wsłuchiwałeś się  w wolne takty covera Perfect i prowadziłeś pannę Fornal w tańcu. Oparła swoje czoło o twoje i bujała się w rytm piosenki, spoglądając ci głęboko w oczy. Okręciłeś ją wokół własnej osi, obserwując jak jej sukienka wiruje, aby po chwili gwałtownie do siebie przyciągnąć i zmysłowo pocałować. Zebrani wokół goście zaczęli bić brawo i wiwatować. Laura kołysała się powoli z głową schowaną w zagłębieniu twojej szyi. Czułeś jej drżące ciało spowodowane twoim oddechem owiewającym jej skórę. Gdy pierwszy taniec dobiegł końca Amelia wraz z Mateuszem zaprezentowali wszystkim krótki filmik z waszymi zdjęciami i ich wypowiedziami o tym ile musieli znosić waszej upartości i paplanin o tym jak to skrzywdziliście drugą osobę oraz innych przemówień. 

***
Szalałaś na parkiecie do Miłości w Zakopanem z Masłowskim i przyglądałaś się rozbawiona Huberowi wraz Ziobrowskim, którzy ubrani byli w czarne okulary i różowe garnitury połyskujące niczym brokat. Widać było, że ilość alkoholu krążąca w ich krwiobiegach zdecydowanie odebrała im trzeźwe myślenie.  A to co wyczyniali w tańcu zdecydowanie cię oraz pozostałych w tym utwierdzało. Karina i Anna spoglądały po sobie z niedowierzaniem, kręcąc głowami nad postawami ich partnerów. Prygiel z Fornalem spoczywali w kącie i opróżniali już drugą butelkę Żubrówki, zanosząc się niepohamowanym śmiechem. Michał zwinnie obracał Izę na parkiecie, próbując ją udobruchać po sytuacji z twoją przyjaciółką, co nawet mu wychodziło, a Rybicki próbował odwzorować sposób w jaki porusza się zwierzę zawarte w jego nazwisku pozbawione wody. Niezmiernie cieszył cie fakt, że to wszystko zostaje upamiętnione na nagraniu. To wesele z pewnością pozostanie niezapomniane. Wraz z pierwszymi taktami Zenka i Przekornego losu wybiegł na parkiet rocznik 97. Zachodziłaś się ze śmiechu, obserwując jak zawodnicy z zarzuconymi na siebie ramionami wykonują kankana, wyjąc wraz z polskim wokalistą. Skrzywiłaś się, kiedy Tomek łupnął nagle na podłogę solidnie uderzając  o nią głową. Podbiegłaś do niego i zmartwiona zmierzyłaś wzrokiem jego twarz.

-Ni ci nie jest?-wypowiedziałaś spanikowana.

-Jestem zdrowy jak rybciaaa.-zawył, podnosząc się powoli. 

-Tu jestem!-zakomunikował swoją obecność Kuba.

-No to ładnie chłopcu zaszaleli.-mruknęła Anna.

-Norbert i Buben przeszli samych siebie z tymi strojami, a tańcami to by mogli podbić nie jedno show.-zaśmiała się.

-Masz rację, Laura.-przytaknęła ci była Miss Ziemi Radomskiej.-Teraz my idziemy pić!-krzyknęła i objęła cię ramieniem, ciągnąc w stronę stołu.

***
Zachichotałaś pod nosem, kiedy Fornal przeniósł cię przez próg wynajętego wcześniej apartamentu. Nie miałaś wcześniej pojęcia gdzie spędzicie noc poślubną, ale jakoś cię to nie obchodziło. Tak skupiłaś się na organizacji wesela, że  nawet nie przemknęła ci w myślach ta wyjątkowa noc. Byłaś zadowolona, że choć o to Tytus się zatroszczył. Jęknęłaś, kiedy twoje plecy spotkały się z materacem małżeńskiego łoża, na które po chwili runął siatkarz. Na chwilę obrócił cię na plecy, aby móc rozsunąć suwak od sukienki i wpił się spragniony w twoje usta, zawisając nad tobą. Rozpięłaś guziki jego marynarki, aby po chwili zrzucić ją na podłogę i wsunąć dłonie pod jego koszulę. Czułaś pod opuszkami palców jego zarysy mięśni. Zjechał wargami na twój kark, naznaczając go pocałunkami. Wodził nosem po twojej szczęce, a następnie obojczyku. Zagryzłaś dolną wargę. Poczułaś przeszywający dreszcz przemierzający twoje drobne ciało. Tomek uśmiechnął się usatysfakcjonowany i zsunął sukienkę do pasa, aby po chwili obdarować pocałunkami wydostające się z pod materiału stanika piersi. Zdarłaś z niego koszulę i chłonęłaś dłońmi jego tors. Jęknął niezadowolony, gdy zdał sobie sprawę, że z ubrania zostały skrawki materiału. Pocieszyłaś go jednak szybko, wplatając palce w jego gęste, ciemne włosy i przyciągając do siebie, aby łapczywie całować jego usta. Kompletnie nie obawiałaś się tego pierwszego intymnego kontaktu. Przeczuwałaś, że nie zrobi ci krzywdy. Czułaś się jakby to nie był wasz pierwszy raz. Miałaś wrażenie jakbyś znała go całe swoje życie.  Ufałaś mu. Jego aksamitne wargi naznaczały tereny na całym twoim ciele, natomiast dłonie błądziły po twojej miękkiej skórze, badając każdy zakamarek twojego pięknego dla niego ciała. Każda jego pieszczota sprawiała ci niewyobrażalną radość. A kiedy złączył was w jedność zalała cię niesamowita rozkosz. Każdy jego ruch przyprawiał cię kolejny spazm niewyobrażalnej przyjemności. Wiłaś się pod nim, zaciskając dłonie na materiale prześcieradła i  wydając z siebie wrzaski, piski, jęki. To co z nim przeżywałaś było nie do opisania.  Uciszał cię kolejnymi gorącymi pocałunkami wyciskanymi na twoich wargach. Był cudowny, bo był twój. Był przystojny. Był piękny. Był twoim mężem. Był twoim Tomaszem Fornalem i miał się stać ojcem twoich dzieci. 

-Nie wierzę, że to się dzieję.-szepnęłaś w jego klatkę piersiową.- Że znowu jestem w pełni sprawna, że się z tobą kocham, że jestem twoją żoną..-słona ciecz spłynęła po twoich policzkach.

-Pani Fornal.-wypowiedział ze sporych rozmiarów uroczym uśmiechem.-Jak to pięknie brzmi.-dodał  dumnie.-A teraz proszę mi tu nie płakać.-musnął ustami twój nos. 

-Dziękuję ci, Tomek. Dziękuję za uczynienie mnie najszczęśliwszą na świecie.

-Kocham cię, panno Fornal.-spojrzał ci głęboko w oczy.

Złączyłaś wasze usta w namiętnym pocałunku i przekręciłaś się, będąc teraz nad nim. 

-Powtórka z rozrywki?-poruszyłaś znacząco brwiami.

~*~
Dziękuję Wam z całego serduszka za obecność tutaj <3 Trudno jest się z nimi rozstać, ale kiedyś koniec musi nadjeść :(  Kogo Wam najbardziej będzie brakować? Walniętego Masłowskiego? :D  Jak widać wszystko dobrze się skończyło ;) Amelia i Mateusz przypadkiem stali się parą, Laura odzyskała sprawność i odnalazła szczęście przy boku Tomka :3 Przepraszam, że tak późno pojawia się epilog, ale naprawdę nie lada wyzwaniem dla mnie było go skończyć, bo ciągle gdzieś utykałam :( Na szczęście już po wszystkim i teraz możecie wyczekiwać 1 rozdziału na Kamilu , bo prolog własnie dodałam ^^ Widzimy się u Droszyńskiego :D 
Makijaż Laury

Sala weselna



wtorek, 22 maja 2018

Dwadzieścia dziewięć

Westchnęłaś głośno, dostrzegając przed sobą sporych rozmiarów budynek. Wasilewska przekręciła kluczyki w statyce, gasząc silnik i uśmiechnęła się pokrzepiająco, widząc, że nie masz najmniejszej ochoty ponownie opuszczać jej samochodu. Wykonałaś to jednak z jej pomocą i zameldowałaś się wewnątrz lokalu. Przywitałaś się nikłym uśmiechem ze starszym mężczyzną i omiotłaś wzrokiem pomieszczenie, wymieniając podstawowe informację z właścicielem. Po chwili otrzymałaś także zdjęcia, na których uwiecznione były wystroje sali i skinęłaś głową z uznaniem. Ze wszystkich odwiedzonych dziś miejsc to wydawało się najodpowiedniejsze na twoje wesele ze sportowcem. Postanowiłaś to jednak z nim ustalić. Wyciągnęłaś telefon z kieszeni spodenek i wykonałaś próbę wideo połączenia z brunetem. Po chwili chichotałaś pod nosem, widząc jego roztrzepane, ciemne włosy, zmęczoną twarz przysłoniętą poduszką i intensywne, błękitne tęczówki przesiąknięte zmęczeniem, pozbawione blasku. Na pierwszy rzut oka widać było, że turniej w Lille daje im w kość. Miałaś niezmierną ochotę odgarnąć niesforny kosmyk opadający na jego czoło, ale nie mogłaś tego zrobić. Aby dłużej nie męczyć wyczerpanego przyjmującego ukazałaś mu za pomocą kamerki kandydujące na wasze wesele miejsce i podzieliłaś się swoją opinią. Tomek skinął głową, popijając butelkę zimnej wody i stwierdził, że skoro ty uważasz, że jest to świetna pozycja na wasz wielki dzień to tak musi być. Uniosłaś znacznie kąciki ust, przypatrując się jego twarzy i miałaś się już żegnać, kiedy zawodnik radomskiego klubu ci przerwał:

-Kochanie?

-Tak?-spytałaś zaintrygowana.

-Nawet nie masz pojęcia jak za tobą tęsknię.-jęknął, wydymając dolną wargę.

-Oooo...Boże, jakie ty masz szczęście, Laura.-rozczulona Amelia dała znać o swojej obecności. 

-Ja za Tobą też, ale już niedługo.-mruknęłaś.-Kocham Cię!

Po otrzymaniu całusa w powietrzu i padnięciu tych samych słów po drugiej stronie urządzenia zakończyłaś połączenie. Załatwiłaś wszelkie formalności dotyczące rezerwacji sali i zadowolona faktem, że szybko się z tym uporałaś zjawiłaś się w aucie kumpeli, opierając głowę o fotel i przymykając powieki. Trochę irytowało cię to, że sama musisz się męczyć z przygotowaniami do ślubu, gdyż to wielki dzień  waszej dwójki, a nie tylko twój, aczkolwiek rozumiałaś oczekiwania wiążące się z reprezentowaniem kraju na arenie międzynarodowej przez Fornala. Zdawałaś sobie sprawę, że twój narzeczony  też ciężko pracuje, lecz w nieco innej formie. Żal ci było go oglądać takiego wypompowanego z sił, ale taka już była ta dyscyplina z jaką się związał kilka dobrych lat temu i która pochłonęła jego serce równie mocno jak ty. Sama przecież od pewnego czasu byłaś nią oczarowana. Zrozumiałaś piękno jakie uchwycił w niej brunet. Jęknęłaś niezadowolona, kiedy twoja towarzyszka zatrzymała się na parkingu przed Galerią Słoneczną. Ta jednak zdeterminowana wyciągnęła cię z samochodu i zaciągnęła na drugą już dzisiaj kawę, aby nieco uzupełnić wskaźnik twojej energii. Pochłaniałaś właśnie pyszne Latte, mieszając łyżeczką trójwarstwową ciecz. Zastanawiałaś się jak będzie wyglądać twoje życie przy boku Tytusa po zawarciu małżeństwa. Czy jego osobowość nie ulegnie zmianie? Czy dalej będzie taki ciepły, czuły i troskliwy w stosunku do ciebie? Czy może ulegnie monotonni i uzna, że już cię zdobył to bezpodstawne jest dalsze staranie, zaangażowanie? 

-Nad czym tak rozmyślasz, co?-rzuciła przyglądająca ci się czujnie przyjaciółka.

-Nad przyszłością.-odparłaś krótko.

-To znaczy?-kontynuowała przesłuchanie twoja kumpela.

-Tomek jest  bardzo młody. Może nawet za młody na małżeństwo. Teraz wszystko układa się naprawdę świetnie, ale co jeśli okaże się nie gotowy na małżeństwo? Co jeśli go to przerośnie albo co gorsza okaże się niedojrzały do roli męża?

-Grabowska, co ty pleciesz?-zbeształa cie blondynka. - Przecież dobrze wiesz, że lepiej trafić nie  mogłaś.Jego miłość do ciebie widać z kilometra. Tobie chyba już się poprzewracało w tej główce od tej tęsknoty.-popukała się w czoło.

-Może masz rację. Może to tylko panika.-wzruszyłaś ramionami.

-No pewnie, że mam.-wyszczerzyła się.-Planujesz mieć z nim dzieci?

Podczas upijania gorącego napoju prawie się zachłysnęłaś. Pośpiesznie połknęłaś ciecz i zmroziłaś groźnym wzrokiem dziewczynę siedzącą na wprost ciebie. Ona jedynie rozrzuciła ramiona i uśmiechnęła się uroczo, stwierdzając, że pyta cię o podstawowe rzeczy. Pokręciłaś jedynie głową i z promiennym uśmiechem stwierdziłaś:

-Za dużo przystajesz z Maślakiem. Robisz się taka jak on.

Blondynka nagrodziła cię uderzeniem torebką w ramie i odniosła puste naczynia, ogłaszając, że ruszacie na łowy sukni ślubnej. Przewróciłaś jedynie oczami, gdy w wyśmienitym humorze wkroczyła do pierwszego sklepu, bujając biodrami do rytmu muzyki. Obładowana kreacjami odprowadziła cię do przymierzalni i kazała sprawdzić każdą po kolei. Zirytowana po trzech godzinach poszukiwań odnalazłaś wreszcie suknie, która podbiła  zarówno twoje jak i jej serce. Zdziwiłaś się, kiedy to ona zwinęła kieckę i pognała do kasy, aby dokonać zapłaty swoimi pieniędzmi. 

-Spokojnie, już się tak nie obawiaj o moje fundusze. To kasa Tomka.-wyjaśniła, widząc twoją minę.

Może i nieco wyprowadzał cię z równowagi fakt, że nie towarzyszy ci w organizacji wesela, a zwiedzał zakątki świata, ale płacenie swoją gotówką za twoje wyposażenie na ten dzień uznałaś za grubą przesadę. Momentalnie odnotowałaś w głowie skontaktowanie się z nim wieczorem i nie mogłaś się już doczekać, aż usłyszysz od niego usprawiedliwienie. 

***
Każdego dnia po mimo, że przebywałeś za granicami ojczyzny starałeś się jakoś odciążyć ukochaną i pomagać jak tylko mogłeś w organizacji dnia, o którym marzyłeś w dzieciństwie godzinami. Opadłeś na miękki materac swojego łóżka i rozłożyłeś na pościeli liczną ilość zaproszeń. Chwyciłeś w dłoń czarny długopis i zacząłeś je wypełniać w miarę starannym w twoim wykonaniu pismem. Po chwili do pokoju, który dzieliłeś dla odmiany ze środkowym wpadł libero, a tuż za nim pojawił się Kochanowski z Szalpukiem.  Przejęli od ciebie część zaproszeń i zaproponowali pomoc, na co ochoczo przystałeś.  Nie obeszło się oczywiście bez kilku pomyłek we wpisywaniu, ale posiadłeś na szczęście kilka zapasowych zaproszeń. W międzyczasie  starałeś się przybliżyć zainteresowanemu przyjmującemu historię z Laurą. Artur z ciekawością przysłuchiwał się twoim opowieściom co jakiś czad dodając co nieco od siebie. 

-Ale ty na pewno chcesz się żenić w tak młodym wieku?-padło z ust Masłowskiego.

-A czy ty na pewno chcesz dożyć tego dnia?-odpowiedziałeś pytaniem na pytanie.-Głupio się pytasz. Kocham ją i jestem pewien, że na lepszą już nie trafię.

-Wiem co czujesz.-uśmiechnął się przyjaźnie najstarszy siatkarz w pomieszczeniu.-Jestem z Olą już bardzo długo i też niebawem planuje sprawić jej niespodziankę. 

-Widzisz. Bierz przykład Maślak i obracaj Amelię.-dał o sobie znać Kochanowski.

-Czekaj. Co?!

-Już nie udawaj! Widzimy jak na nią patrzysz i ile czasu spędzacie razem.-kontynuowałeś temat poruszony przez Kubę.

-My się tylko przyjaźnimy.-bronił się Mateusz.

Brnąłbyś w tą rozmowę dalej, ale usłyszałeś dźwięk sygnalizującego próbę połączenia przez platformę Skype. Poderwałeś się na równe nogi i podbiegłeś do laptopa spoczywającego na stoliku w kącie pokoju. Momentalnie odebrałeś, czego po chwili pożałowałeś. Laura nie zważała na obecność zawodników w twoim pokoju i wydzierała się na całe gardło na temat sprawy dotyczącej sponsorowania jej rzeczy na ślub. Kiedy rozwierałeś usta, aby coś powiedzieć natychmiast atakowała cię kolejną lawiną opieprzu. Chłopaki przyglądali się tej sytuacji z rozbawieniem, ale także i przerażeniem. W końcu udało ci się zabrać głos i  ostrożnie uspokajać brunetkę, która nieco złagodniała w stosunku do ciebie. Chciałeś jej delikatnie zasugerować, że jest poddenerwowana przerastającymi ją przygotowaniami, ale wolałeś zamilknąć. Po półgodzinnej rozmowie, z czego 20 minut zawierało wybuch jej furii, zakończyłeś rozmowę i odetchnąłeś z ulgą.

-Wolę nie wiedzieć co ci serwuje, kiedy ma te dni.-zaśmiał się Arczi.

-Chyba właśnie nadciąga okres.-skwitowałeś, krzywiąc się delikatnie.

-Nie, żeby coś, ale chyba już wiemy kto będzie miał jaja w tym małżeństwie.-rzekł Masłowski.

Zebrani w twoim lokum siatkarze parsknęli śmiechem, a ty zgromiłeś przyjaciela groźnym wzrokiem.

-Masłowski, z kim idziesz na wesele?-uniosłeś pytająco brew, przyglądając się brunetowi.

-Z Melką.

-Wiedziałem!-wykrzyknąłeś z satysfakcją.-Panowie, mamy potwierdzenie naszej teorii.-wypowiedziałeś z szerokim uśmiechem.

***
Spoczywałaś na kanapie w salonie wraz ze swoją współlokatorką, oglądając jeden z ulubionych seriali. Upiłaś niewielki łyk herbaty i  mruknęłaś do Amelii uwagę odnoszącą się do akcji odcinka. Dziewczyna zaśmiała się na twoje słowa i sięgnęła po popcorn spoczywający na stole. Do twoich uszu dotarł znajomy utwór. Wasilewska uprzedziła cię przed opuszczeniem miejsca i pognała do twojej sypialni, aby zgarnąć telefon. Po chwili podała ci komórkę i opadła na miejsce obok ciebie. Pośpiesznie odebrałaś połączenie i zamarłaś, kiedy w słuchawce rozległ się kobiety, znienawidzony przez ciebie głos:

-Widzę, że ładnie się ustawiłaś córciu. Zaręczyny z siatkarzem i to nie byle jakim bo jednym z przystojniejszych reprezentantów Polski, niebawem ślub. 

-Jak śmiesz do mnie w ogóle dzwonić?!-kipiałaś wściekłością, słysząc jej pewność i zadowolenie z samej siebie w głosie.

-Jestem twoją matką, więc to chyba normalne, że oczekuję zaproszenie na ślub, a tego nie widać.

-Możesz sobie o nim pomarzyć-sykasz przez zaciśnięte zęby.- Miałaś mnie za wariatkę, a kiedy wszystko się ułożyło nagle się odzywasz i próbujesz udawać, że nic się nie stało?! Rany nie goją się tak łatwo.-warczysz zirytowana.

Pośpiesznie naciskasz zieloną słuchawkę i odwracasz się w stronę blondynki. Ta widząc spływające strugi łez po twoich policzkach zamyka cię w silnym uścisku, a ty szepczesz jej do ucha co właśnie się stało. Wiesz, że w tym wyjątkowym dniu rodzice powinni być obecni na ceremonii, ale twoi zadali ci tak niesamowity ból i cierpienie, że na samą myśl o nich czujesz gęsią skórkę na ciele. Wmawiali ci, że twoja psychika upadła, że nie ma dla ciebie ratunku... Tym czasem człowiek, którego niebawem poślubisz pojawieniem się w twoim życiu odbudował fundamenty prawdziwej ciebie i przywrócił radość oraz energię obecną na co dzień, którą utraciłaś przez tragedię jaką wyrządził ci nieświadomie. To właśnie przykład, że warto wybaczać błędy, nawet te bolesne, ale czy tutaj warto podjąć ryzyko, gdy rany są zbyt głębokie? 

~*~
Hello ^^
Mamy ciąg dalszy przygotowań do ślubu, którymi obarczona jest Grabowska, ale Tomek też stara się jakoś pomóc  ;) Zbyt kolorowo być nie może dlatego mamy też rozmowę Laury z matką, która kiedyś bardzo ją zraniła. Cóż... Co będzie dalej przekonamy się niebawem ;) Cieszę się bardzo, że nasza reprezentacja odkuła się po meczu w Katowicach i odniosła zwycięstwo w Opolu, ale są też elementy do poprawy i liczę, że do soboty, kiedy będę miała przyjemność oglądać tych wielkoludów na żywo będzie naprawdę pięknie *.* Całuję i widzimy się w epilogu ;*



piątek, 18 maja 2018

Dwadzieścia osiem

Z nikłym uśmiechem na ustach spojrzałaś na serdeczny palec prawej dłoni. Pierścionek wykonany z białego złota z czerwonym topazem w kształcie serca zachwycał swoim urokiem nie tylko ciebie samą, ale również Wasilewską. Nadal nie mogłaś uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę.  Gdyby nie błyskotka widniejąca na jednym z palców twojej ręki uznałabyś, że  wybudziłaś się z najpiękniejszego snu jaki tylko mogłaś sobie wymarzyć. Tymczasem chwila z przed godziny nie była jedynie ulotnym złudzeniem, a  momentem, który stał się materiałem do jednego z najlepszych twoich wspomnień. Na początku poczułaś lekką nutkę lęku, gdy z ust Fornala padły słowa o zostaniu partnerką życiową, aczkolwiek był to jedynie odruch. Byłaś zaskoczona jego posunięciem. Czułaś, że kiedyś dojdzie do takiego dnia, kiedy uklęknie przed tobą nie jedynie by cię objąć, ale też zapytać o możliwość spędzenia reszty życia wspólnie, aczkolwiek nie spodziewałaś się, że nastąpi to tak szybko. Mimo to nie doskwierały ci wątpliwości, że postępujesz źle. Byłaś pewna, że 20-latek zagwarantuje ci idealne zestawienie troski z miłości. Gdy tylko zamykał cię w swoich silnych ramionach czułaś się w pełni bezpieczna. Ochroniona przed wszelkimi niebezpieczeństwami jakie były obecne na tym świecie. Będąc w uścisku Damiana nigdy czegoś takiego nie czułaś. Pragnęłaś, aby przystojny przyjmujący był tylko twój , aby jego obszerny, błogi uśmiech zarezerwowany był tylko dla ciebie, aby jego intensywna woń otulała twoje nozdrza na co dzień, aby jego błękitne tęczówki śledziły każdy twój ruch. Mogłaś tak wymieniać w nieskończoność, bo kochałaś w nim dosłownie wszystko. Kochałaś jego wady i zalety, choć tych pierwszych nie odsłaniał zbyt często na światło dzienne. 

-Na początku planował ci sprawić pierścionek z niebieskim topazem, aby przypominał ci o kolorze jego oczu, kiedy nie będzie go obok.-mruknęła blondynka spoczywająca na łóżku i wystukująca coś na ekranie telefonu.

-Kochany.-jęknęłaś rozczulona.

-Romantyczny jak cholera i tego ci zazdroszczę, Lauri.-posłała w twoim kierunku szczery uśmiech.-Denerwował się zakurwiście, ale Masłowski nim potrząsł i wreszcie się ogarnął.-zaśmiała się wesoło.

-Nie dziwie się. W końcu dopiero co do siebie wróciliśmy.

-No właśnie, a ja jeszcze nie otrzymałam podziękowań. Gdyby nie ja to też by ta łajza pierścionka nie wybrała.-zachichotała Wasilewska. 

-Dziękuję, siostro.-zamknęłaś ją w solidnym uścisku.-Jesteś naszym aniołem stróżem.-stwierdziłaś po chwili rozmyśleń.

-A ba jak.

Roześmiałaś się na słowa blondynki i kiedy wyszła z inicjatywą położenia się spać po takich emocjach skinęłaś jedynie głową, gasząc lampkę nocą przy swoim łóżku. Zerknęłaś jeszcze na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić godzinę, ale w tym samym momencie spostrzegłaś ikonkę wiadomości w górnym pasku. Odczytując podaną treść SMS'a otrzymaną 5 minut temu pozwoliłaś kącikom twoich ust zastygnąć na wyżynach na dłuższą chwilę:

Od: Tomek <3

Dobranoc, narzeczono <3 ;*

***
Paradowałeś po wnętrzu autokaru zmierzającego w stronę Atlas Areny z obejmującym cię ramieniem Masłowskim, zanosząc się głośnym śmiechem i wyjąc na całe gardło wraz z przyjacielem oraz wokalistą wydobywającym się z głośników. Wyciągnąłeś dłoń w kierunku blondyna, który roześmiany spojrzał na twoją twarz, ale chwycił ją i dołączył do waszej dwójki. Poczułeś się jak zza dawnych czasów. Wasze trio znowu było razem i czerpało z życia pełnymi garściami, zarażając przy tym wszystkich pozytywną energią. Wreszcie po kilkunastu dniach smutku, cierpienia i żalu odrodziłeś się jak feniks z popiołów. Teraz tryskałeś wyśmienitym humorem, nie zamierzając tego skrywać przed innymi. Trener spoglądał na was z politowaniem i kręcił z niedowierzaniem głową. Starsi koledzy przyglądali się twoim szaleństwom z przyjaciółmi rozbawieni, po chwili namysłu się do was dołączając. Jednak nadal spoczywali na siedzeniach, a wy już któryś raz kolei hulaliście, przechodząc obok foteli innych zawodników. Autobus nagle zahamował, a wasza paczka runęła do przodu, prawie kończąc swoją drogę na przedniej szybie. Wnętrze środka transportu wypełniły fale śmiechu siatkarzy oraz sztabu szkoleniowego z powodu zaistniałej sytuacji. Belg podszedł do was i ułożył dłoń na twoim ramieniu, uśmiechając się delikatnie:

-Następnym razem zadbaj o ubezpieczenie swojego gangu.

Zaśmiałeś się na jego słowa i skinąłeś głową.  Po zgarnięciu swojej torby narzuciłeś na uszy słuchawki i kołysząc biodrami do rytmu muzyki powędrowałeś w kierunku wejścia do obiektu sportowego. Widziałeś rozbawienie w oczach twoich towarzyszy, ale wzruszyłeś jedynie ramionami i okręciłeś się wokół własnej osi, nucąc pod nosem tekst piosenki.

-Wiedziałem, że będzie z ciebie niezły kabaret, ale nie wiedziałem, że aż taki.-oświadczył ci z promiennym uśmiechem Szalpuk.

Zachichotałeś na jego komentarz i wymieniłeś z nim jeszcze kilka zdań, naciągając na tors materiał reprezentacyjnej koszulki. Wplotłeś palce we włosy i przeczesałeś je zamaszystym ruchem, omiatając wzrokiem halę. Podreptałeś do jednej z band reklamowych i przybiłeś piątkę na powitanie z radomskim atakującym. Filip zmrużył oczy i zmierzył cię groźnym wzrokiem, rzucając z pretensją w głosie:

-Oświadczyłeś się i nic mi nie powiedziałeś?! Ty kurwiu radomski!

-Nie było czasu.-wzruszyłeś ramionami.-A po drugie pochodzę z Krakowa.

-Uznajmy, że ci wierzę, gnido ruska.-rzekł z nikłym uśmiechem.-Jest tu Amelia?

-Owszem, ale i tak nic nie zdziałasz. Przypominam ci, że ona cię nienawidzi i jakby mogła to by ci odjebała głowę.

Nie odpowiedział. Odwrócił się na pięcie i z tym swoim cwanym uśmieszkiem podszedł do stanowiska za bandami, skąd śledzić miały mecz blondynka z brunetką. Nawet z tej odległości dostrzegałeś tą wściekłość kipiącą wprost na bruneta z oczu Wasilewskiej. Gestykulowała nerwowo dłońmi, tłumacząc coś uparcie twojemu przyjacielowi. Westchnąłeś głośno na te zamieszki byłej dziewczyny siatkarza z nim samym. Przywoływany do siebie po przez Grabowską zjawiłeś się przy najbliższej bandzie i drasnąłeś delikatnie jej słodkie usta, uśmiechając się nieziemsko do jej osoby. Dziewczyna pogładziła dłonią twój policzek i życzyła powodzenia, po czym powróciła do zirytowanej i wyprowadzonej z równowagi Amelii. Nie mogłeś patrzeć na to w jakim stanie się znajduje i nie podobało ci się, że stoi za tym 23-latek. W tym konflikcie obrałeś stronę blondynki, gdyż Bicek zasługiwał na takie traktowanie z jej strony. Co najlepsze widać było, że uważał, że wybaczenie Amelii mu się należy. Czułeś, że już nigdy się nie zmieni, że już zawsze będzie traktował dziewczyny przedmiotowo. Rozpocząłeś rozgrzewkę wraz z zespołem, co jakiś czas uciekając wzrokiem do narzeczonej i jej towarzyszki. Mijały minuty, a wyraz twarzy Wasilewskiej wcale nie pogodniał, nie ulegał zmianie. Zaprezentowałeś się wraz z drużyną na środku boiska i zapartym tchem w piersi odśpiewywałeś hymn narodowy. Przymknąłeś powieki, uśmiechając się lekko pod nosem. Czułeś jak to miejsce, ten obiekt żyje. Tętniło od niego energią, którą kibice byli gotowi  poświęcić, stracić, aby was dopingować do samego końca. Zastygłeś niczym rzeźba, przypatrując się Belgowi z rozwartymi szeroko ustami, gdy nakazał ci wybiec na parkiet w wyjściowej szóstce. To był chyba piękny sen. Jego wrzask jednak wyprowadził cię z tego złudzenia i pośpiesznie dołączyłeś do ekipy obecnej już na boisku. Otrzymałeś ciepły uśmiech ze strony Mateusza, który dzisiaj także otrzymał szansę zaprezentowania się ojczystej publiczności i ustawiłeś się na swojej pozycji.  Twój odbiór palcami banalnej zagrywki Chin, dynamiczne rozegranie Drzyzgi na prawy atak i widowiskowy atak Kaczmarka. Tak właśnie wyglądała pierwsza akcja sobotniego meczu. Starałeś się zagwarantować swojej drużynie optymalny poziom przyjęcia, co naprawdę ci dziś wychodziło. Kostka nie dawała o sobie znać, napawając cię pozytywną energią na spotkanie z Chinami. Twoja drużyna objęła pewne prowadzenie w pierwszej partii. Opadłeś na kolana, odbijając piłkę od przedramion, aby po chwili zameldować się w ataku z szóstej strefy. Uradowany wzniosłeś znacznie kąciki ust i opuściłeś plac gry, spoglądając zadowolony na tablice, gdzie widniał wynik 1:0 dla gospodarzy. Zwilżyłeś spierzchnięte usta chłodną cieczą i otarłeś ręcznikiem kropelki potu zdobiące twoje czoło oraz twarz. Odszukałeś wzrokiem brunetkę i zdziwiony uniosłeś brwi, kiedy dostrzegłeś przy boku jej przyjaciółki Filipa. A jeszcze bardziej w osłupienie wprawił cię fakt, że opuszcza ona hale przy jego boku. Kompletnie nic z tego nie rozumiałeś.

-Gdzie oni poszli?-zapytałeś szeptem zaintrygowany, mając nadzieję, że  Laura poradzi sobie z oczytaniem z ruchu ust.

-Porozmawiać.-odpowiedziała w ten sam sposób.

Skinąłeś głową na znak, że zrozumiałeś jej odpowiedź i powróciłeś na parkiet. Kochanowski poklepał cię po ramieniu ze swoim obłędnym uśmiechem, chwaląc za dobrą robotę, a ty jedynie wzruszyłeś ramionami, odwzajemniając jego gest. W drugiej odsłonie meczu rozgrywający nie obawiał się do ciebie wystawiać i otrzymałeś zdecydowanie więcej okazji do ataku niż w poprzednim secie. Z cwanym uśmiechem ogrywałeś Chińczyków w bloku, obijając go lekko lub kiwając tuż za niego. Nie mogli znaleźć lekarstwa na twoją skuteczność w ofensywie. Nerwy pruł im także świetnie dysponowany Szalpuk, który dziś w polu serwisowym nie miał sobie równych. Kilka razy zatrzymał także przeciwnika blokiem. Przybiłeś piątkę z nieco starszym przyjmującym, wymieniając się porozumiewawczym uśmiechem. Wyciągnęty w defensywie podbiłeś piekielnie trudny serwis, aby dostarczyć piłkę meczową do Fabiana, który tym razem zaufał Kochanowskiemu. Blondyn uradowany podskoczył, kiedy żółto-błękitna Mikasa uplasowała się w placu gry Chin. Objąłeś ramionami kolegów stojących obok i wykonałeś wraz z nimi cieszynkę. Nieco zdziwiony, ale szczęśliwy powędrowałeś wypychany przez kolegów z drużyny po odbiór statuetki MVP i roześmiany obrywałeś po głowie od każdego z chłopaków.

-Brawo Fornal!-krzyknął Heynen w twoim kierunku, uśmiechając się szeroko.

-Dziękuję!

Kiedy odwróciłeś się na pięcie dostrzegłeś czekoladowe tęczówki wpatrujące się w ciebie niczym w arcydzieło sztuki. Oparłeś czoło o czoło brunetki i pozwoliłeś zastygnąć kącikom ust na wyżynach, chłonąc radosne ogniki wypełniające jej oczy. Była z ciebie dumna. Widziałeś to, a pojedyncza łza spływająca po jej policzku tylko cię w tym upewniła. Starłeś ją kciukiem i musnąłeś subtelnie jej wargi. Ułożyła dłoń na twoim karku i przyciągnęła cię bliżej siebie. Pogłębiła pocałunek, uśmiechając się pod nosem. Czułeś to doskonale. Zatonąłeś w jej słodkich ustach na dłuższą chwilę. Oderwałeś się od niej i przeprosiłeś, zostawiając jej nagrodę i biegnąc na wywiad.

***
Roześmiany wpatrywałeś się w ekran laptopa, gdzie za pomocą kamerki mogłeś oglądać twarz Filipa. Kochanowski i Masłowski spoczywali obok ciebie na łóżku, pomagając ci ogarnąć przygotowania do ślubu, który miał się odbyć w drugim tygodniu. Przeglądałeś właśnie strony internetowe w poszukiwaniu idealnego stroju na ceremonię zaślubin z brunetką. 

-Ten krawat będzie ideolo!-stwierdziłeś z promiennym uśmiechem, pokazując chłopakom wybrany model.

-Krawat!? Człowieku, na ślub to tylko muszka!-zbeształ cię atakujący.

-Ma rację! Co za down z ciebie Tytus to ja nie wiem! Idź bo jak cię pieprznę to w Radomiu wylądujesz na nowej hali!-rozemocjonowany libero spoglądał na ciebie z niedowierzaniem.

-Najlepiej to idź w tym czerwonym krawacie i tych swoich jasnych, nieśmiertelnych dżinsach!-naśmiewał się z ciebie środkowy.

-A wiesz, że to nie jest taki głupi pomysł?-potarłeś brodę palcami, udając rozważającego ta propozycję.

-Boże!-jęknęli wszyscy twoi kumple jednocześnie, uderzając się z otwartej dłoni w czoło.

-Dobra, zrozumiałem!-odparłeś, unosząc dłonie w geście obrony.

-Już myślałem, że ten moment nie nadejdzie.-mruknął Kochanowski.

Zmroziłeś go wzrokiem słysząc jego uwagę, a on jedynie uśmiechnął się słodko i udał zainteresowanego badaniem dalszej zawartości serwisu internetowego. Ukazał jedną z muszek radomskiemu graczowi i gdy ten skinął głową kliknął myszkę, dodając ją do koszyka. Wywróciłeś oczami, dochodząc do wniosku, że ciebie o zdanie nikt nie pyta. Westchnąłeś głośno i nacisnąłeś na ikonkę Snapchatu na swoim telefonie. Uśmiechnąłeś się mimowolnie, oglądając nagranie Wasilewskiej, w którym ukazana była brunetka widocznie niezadowolona z wykonywanego jej makijażu. Tak słodko marszczyła nosek i gromiła wzrokiem blondynkę ze splecionymi na piersiach ramionami. Zablokowałeś urządzenie i opadłeś na miękki materac, podkładając ramiona pod głowę. Wlepiłeś wzrok w śnieżnobiały sufit i wsłuchiwałeś się w przekomarzania siatkarzy. Zaniepokojony twoim dłuższym milczeniem Jakub oparł głowę na dłoni i spojrzał na nieco pytająco.

-Po prostu za nią tęsknię.-wypowiedziałeś cicho.

Kapitan juniorskiej drużyny uśmiechnął się blado na twoje słowa i wtrącił  od siebie, że jemu także brakuje jego ukochanej, ale już niebawem będziecie mogli się spotkać ze swoimi partnerkami i rozważyć spędzenie czasu wspólnie w czwórkę. Ochoczo przystałeś na jego propozycję i przeniosłeś ciężar ciała na łokcie, zmieniając pozycję na siedzącą.

-Kurwa!  Ten francuski net jest gorszy od jebiącego Tytusa!-rzucił zirytowany Mateusz, wpatrując się w ładujące się kółeczko na ekranie laptopa.

Chłopaki parsknęli śmiechem, a ty wymierzyłeś poduszką cios w głowę rzeszowianina. Maślak odwrócił głowę w twoim kierunku i roześmiał się głośno. Po chwili turlałeś się po podłodze wraz z przyjacielem, uderzając raz po raz pierzyną w jego głowę czy inną część ciała, a on także nie pozostawał ci dłużny.

- I że niby ten popierdoleniec ma wziąć niebawem ślub!-wrzasnął z niedowierzaniem Bicek.

~*~
Tak jak mówiłam zjawiam się w weekend :3 Jutro pierwszy mecz reprezentacji *.* Nareszcie! <333 Za tydzień, w sobotę będę miała przyjemność podziwiać naszych chłopaków na żywo w starciu z Rosją :D Nie mogę się już doczekać ^^ Ten rozdział może i jest długi, ale średni treścią. Pierwszy wątek wyszedł mi bardzo dobrze i byłam z niego zadowolona, ale kolejne już gorzej :/ Mam nadzieję jednak, że choć Wam się spodoba ;3 Pragnę jeszcze raz zaprosić na historię Szalpuka i dwóch kobiet, które są niezwykle dla niego ważne :D >>Elapsing time << Zostawiajcie tam i tu po sobie ślad, gdyż można komentować także z anonima :D Jak na razie rozdziały publikuje co dwa dni ;) Dajcie znać czy tak się Wam podoba, czy ma tak zostać czy może coś zmienić, bo ktoś nie nadrabia. Całuję i do zobaczenia ;*

środa, 16 maja 2018

Dwadzieścia siedem

Pokręciłaś z dezaprobatą głową, przyglądając się twarzy przyjmującego o miodowym odcieniu. Na pozór można było stwierdzić, że wpatrywał się niewzruszony w płytę boiska, na którym rozgrywana była pierwsza partia pojedynku z trójkolorowymi. Jednak, gdy przyjrzało się jej dłużej dało się wyczytać z niej zmartwienie. Uniosłaś dłoń i pogładziłaś jej zewnętrzną częścią jego ciepłą skórę na policzku, przywołując na siebie przenikliwe spojrzenie jego siwych błękitnych tęczówek. Zanurzyłaś się w ich barwie na dłuższą chwilę. Wystarczająco, aby uchwycić w nich namiastkę żalu i smutku. Mimo, że po jego zachowaniu nie zawsze można było wyłapać w jakim jest nastroju, to właśnie po oczach zdecydowanie można było spostrzec ten fakt. Tak i było w tym przypadku. Widać było w nich ten ból, który starał się ukryć przed innymi, ale przed tobą się mu to nie udało, kiedy nie mógł odciążyć kolegów z bliźniaczej pozycji na boisku. Miał ogromną ochotę tam wbiec i walczyć do upadłego o każdą piłkę, o każdy punkt, który w dzisiejszym starciu z Francją był niezwykle cenny. 

-Jeszcze z nimi zagrasz.-odnalazłaś smukłą dłoń Fornala i złączyłaś ją ze swoją.

-A co jeśli przez tą kontuzję Vital o mnie zapomni? Wiesz jak było w Radomiu, gdy uraz mi się odnowił. Robert odstawił mnie w kąt i dopiero po jakimś czasie wróciłem do szóstki.-wypowiedział z przeszywającym głos smutkiem. 

-To ja mu przypomnę.-spojrzałaś mu głęboko w oczy i uśmiechnęłaś się łagodnie.

-Jesteś kochana.-mruknął i musnął ciepłymi wargami twoje czoło.

Mimowolnie twoje kąciki zastygły na wyżynach na ten gest bruneta i w tym samym momencie dostrzegłaś  blask flesza aparatu. Spojrzałaś  wymownie na spoczywającego obok chłopaka, na co on jedynie wzruszył ramionami, oświadczając, że najwyżej wasze zdjęcie będzie widnieć na pierwszych stronach gazet i powrócił do przyglądania się poczynaniom starszym kolegom, w których gronie znajdowali się także jego rówieśnicy. Westchnęłaś głośno nad jego słowami i prychnęłaś w myślach na stwierdzenie, że ledwo co wpuściłaś do swojego życia po raz kolejny 20-latka to już paparazzi upolowali was w odpowiedniej chwili. Zatopiłaś wzrok w parkiecie i napatoczyłaś się na uśmiechającego się porozumiewawczo  libero, który znacząco wymachiwał brwiami w twoim kierunku.

-Kiedy powitalny seks?-odczytałaś szept z ruchu jego ust.

Uderzyłaś się z otwartej dłoni w czoło. Pokręciłaś głową z niedowierzaniem, zanosząc się głośnym, niepohamowanym śmiechem. Musiałaś przyznać, że przez ten cały czas nie tylko brakowało ci zawodnika radomskiego klubu, ale także jego szurniętego przyjaciela. Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę jak bardzo tęskniłaś za jego poczuciem humoru. Tytus zwrócił głowę w twoją stronę i zmarszczył brwi, przyglądając ci się z powątpieniem:

-Wszystko z tobą w porządku?

Skinęłaś głową i rozbawiona opowiedziałaś mu sytuację z Masłowskim z przed kilkunastu sekund.  Fornal skierował wzrok w jego kierunku i roześmiał się jednocześnie wraz z towarzyszem pokojowym ze spalskich lasów. Po chwili go zwrócił w twoim kierunku i  z zawadiackim uśmiechem wypowiedział wprost do twojego ucha zmysłowym, niskim  tonem głosu:

-To kiedy?

Poczułaś dreszcz przeszywający twój kręgosłup. Zagryzłaś dolną wargę, aby nie dać po sobie poznać jaki wpływ na ciebie miała jego bliskość, ale brunet zachichotał uroczo pod nosem, przyglądając się twoim poczynaniom. Zadarłaś głowę ku górze i z cwanym uśmiechem parsknęłaś:

-Z kaleką się nie rucham.

Tomek rozwarł usta, aby coś odpowiedzieć, ale po chwili je zamknął, a następnie ponownie rozchylił i wybuch śmiechem. Przyciągnął cię do siebie ramieniem i skradł z twoich słodkich ust przelotny pocałunek, szepcząc słyszalnie tylko dla ciebie, że cię uwielbia. Twoja twarz momentalnie rozpromieniła się po tych słowach za sprawą promiennego uśmiechu. Oparłaś głowę na jego ramieniu i uniosłaś brew ku górze, spostrzegając na tablicy wynikowej, że miejsce w Atlas Arenie ma już drugi set. Tak bardzo zajęłaś się nieobecnym przez ostatnie dwa tygodnie w twoim życiu siatkarzem, że nie zauważyłaś nawet, kiedy Polska Reprezentacja odniosła zwycięstwo w pierwszej partii meczu.  Zdenerwowana uderzyłaś w blat stojącego przed tobą stołu, kiedy set numer dwa został zakończony asem serwisowym Francuzów, wyrównując stan spotkania.  Amelia widząc twoje sampoczucie wsunęła ci do ręki małą butelkę Pepsi prosto z lodówki i puściła porozumiewawcze oczko, udając się w stronę szatni gospodarzy. Intuicja podpowiadała ci, że blondynka nawiązała niespodziewaną dla niej świetną relację z Mateuszem, ale wcale się tym nie niepokoiłaś.  Ten siatkarz w porównaniu do Filipa był idealnym kandydatem na jej partnera.

-Coś czuję, że osobą towarzyszącą Wasilewskiej na naszym weselu będzie nie jaki Mateusz Masłowski.-mruknął zadowolony brunet, wyciągając się na krześle i splatając ramiona pod głową.

-Chyba za bardzo się zagalopowujesz, kochanie.-zaśmiałaś się pod nosem.

***
Byłeś nieco podłamany faktem, że nie możesz pomóc kolegom z drużyny w rozprawieniu się z podopiecznymi Tille.  Grabowska skutecznie podniosła cię na duchu, gwarantując swoje wsparcie i wyciszając na dłuższą chwilę żal wypełniający po brzegi twoje serce, ale prawda była taka, że nie potrafiłeś tak po prostu przyglądać się ich ambitnej walce, która nie przynosiła efektów wynikowych w trzecim secie. Przewaga przeciwników osiągnęła już próg pięciu punktów. Westchnąłeś głośno, przecierając twarz dłonią. Laura zaciskała solidnie kciuki, wpatrując się z napięciem w płytę boiska i co chwila klaskała energicznie w dłonie, wydzierając się na całe gardło. Nigdy nie sądziłeś, że będzie w stanie tak bardzo pokochać twoją pasję, znając jej niechęć do tej dyscypliny od samego początku. Z każdą jej wizytą w  Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Radomiu na twoim treningu czy meczu obserwowałeś jak zakochiwała się w pięknie tego sporu. Widziałeś zachwyt na jej twarzy, kiedy skończyłeś dynamiczny atak czy obiłeś blok z całej swojej siły. Z cierpliwością tłumaczyłeś jej każdy element siatkarskiego rzemiosła, odpowiadając wyczerpująco na jej pytania. Aż w końcu nastał dzień, że miałeś ją u swego boku, mogąc liczyć na jej wsparcie, kiedy wszyscy inni się odwrócą. Blisko 11 tysięcy pasjonatów siatkówki wstało z miejsc, dopingując swoich idoli na boisku w końcówce trzeciej odsłony meczu. Zakląłeś siarczyście, rejestrując wynik na telebimie. Modliłeś się w myślach, aby Belg dokonał zmian w szeregach biało-czerwonych. Twoje błagania zostały wysłuchane i na parkiecie w czwartym secie zameldowała się nieco przekształcona wyjściowa szóstka. Słyszałeś pisk radości z gardła Grabowskiej, gdy Masłowski musnął palcami placu jak miał to w zwyczaju przez rozpoczęciem gry. Uśmiechnąłeś się pod nosem i skinąłeś głową z podziwem, gdy Artur i Łomacz także pojawili się w pomarańczowym polu. Wynik od raz wyglądał zadowalająco dla sympatyków polskiej drużyny. Stabilność w przyjęciu, którą zagwarantował twój przyjaciel oraz blondyn wprowadziła równowagę w szeregi podopiecznych Heynena i pozwoliła na kreowanie urozmaiconej gry przez Grzegorza.  Kochanowski popisywał się na siatce, obserwując z szerokim uśmiechem na ustach jak rywale nadziewają się na jego ścianę w blogu oraz kończył dynamiczne ataki ze środka, mało kiedy się myląc. Konarski po chwili przerwy, w której trakcie pojawił się Kaczmarek ochłonął i prezentował się fenomenalnie, a do tego dochodzili skuteczni skrzydłowi. Raz piłka wędrowała na lewy atak do Szalpuka, który techniką zachwycał publiczność, kiwając czy nabijając leciutko na blok, a innym razem na prawy do kapitana. Obydwaj zawodnicy od czasu do czasu z przyjemnością zaskakiwali Francuzów z pajpa. Takim oto sposobem zebrani w obiekcie sportowym kibice byli świadkami niezwykle wyrównanego tie-break'a. Przekroczenie linii trzeciego metra przez Dawida zaowocowało przegraniem pojedynku w ostatniej odsłonie 17:15. 

-Gdybym tylko tam był...Może to by się inaczej potoczyło.-jęknąłeś rozżalony, spoglądając na twarz brunetki.

-Ani mi się tak waż mówić.-warknęła dziewczyna, mordując cię wzrokiem.-Jeszcze im pomożesz.


Zatrzymałeś pchany przez ciebie wózek i zatopiłeś dłoń we wnętrzu kieszeni spodni. Odetchnąłeś z ulgą, kiedy wyczułeś pod palcami znajomy kształt i przystanąłeś naprzeciwko brunetki. Odchrząknąłeś głośno, szykując struny głosowe na wymagające przemówienie, które być może wygłosisz albo zaatakuje cię stres i wybierzesz krótszą wersję. Dziewczyna zaintrygowana spojrzała na ciebie i splotła ramiona na piersiach, oczekując na twój ruch.

-Ty chyba jesteś jasnowidzem!-wypaliłeś roześmiany.

-Możesz jaśniej, Fornal? Czy ty zawsze musisz walić jakimiś hasłami?-popatrzyła na ciebie z politowaniem.

-Zagram jutro w meczu z Chinami. Pomogę im tak jak mówiłaś!-uklęknąłeś i zamknąłeś w swoich ramionach Grabowską.

-To cudownie!-pisnęła, muskając twoje usta.-Ale jak twoja noga tak szybko...?

-Okazało się, że to wcale nie tak poważne jak zakładano i to tylko podkręcenie stawu.-wyjaśniłeś.

-I zabrałeś mnie specjalnie pod halę o dziesiątej wieczorem, aby mi to powiedzieć?!

-Nie, to znaczy tak, ale...-zmieszany drapałeś się po głowie.-Mniejsza o to.

Schowałeś rękę za plecami i ukazałeś znak, na który Masłowski wraz z Amelią mieli opuścić kryjówkę.  Wyłowiłeś z kieszeni dżinsów zapakowaną słodycz i wręczyłeś ją Laurze. Niepełnosprawna zmarszczyła brwi, obracając w palcach Kinder niespodziankę, ale posłusznie według twoich instrukcji rozpakowała je i otworzyła. Szok malujący się na jej twarzy oświetlanej jedynie przez blask księżyca miałeś zapamiętać już na zawsze. Opuszkiem palca przejechała po starannie wykonanym pierścionku. Widziałeś zachwyt w jej oczach, kiedy uniosła spojrzenie na twoją przystojną twarz, ale także lęk. Dopiero po dłuższej chwili paraliżu wydusiła z siebie:

-Czy to jest to co ja...?

-Właśnie tak.-odparłeś z promiennym uśmiechem.-Lauro Grabowska czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją towarzyszką życia aż do mojej śmierci? Czy będziesz wytrwale znosić moje pierdolenie bez sensu, majaczenie, humorki jak baba w ciąży i przeżywać najlepsze noce swojego życia?-przy ostatnim zwrocie poruszyłeś znacząco brwiami.

-Trochę to za szybko, gdyż dopiero kilka godzin ponownie jesteśmy parą, ale...Jasne, że tak, głuptasie!-wrzasnęła na całe gardło.

Zaśmiałeś się na jej reakcję i wyłowiłeś z nadzienia słodyczy błyskotkę, wsuwając ją na drobny palec kobiety twojego życia. Oparłeś czoło o jej czoło i  zachłannie wpiłeś się w jej usta, uprzednio spoglądając jej głęboko w oczy, aby dostrzec tą beztroskę, euforię i miłość widniejąca w jej czekoladowych tęczówkach. Zastygłeś z nią w zachłannym, namiętnym pocałunku, przelewając na jej miękkie wargi targająca tobą szaloną miłość, pasję oraz szczęście jakim cię obdarowała. Wtedy po mimo przymkniętych powiek mignęła ci lampa błyskowa aparatu. Brunetka natychmiast oderwała się od ciebie i spojrzała z niedowierzaniem na dwójkę waszych przyjaciół.

-Wiedzieliście!-wydarła się.

-Ja wiem o wszystkich sekrecikach z życia tego pana.-odparł wesoło rzeszowianin.-Gratulacje, Tomaszu Fornal, najseksowniejszy siatkarzu w Polsce, a może nawet w świecie albo i we wszechświecie.-uścisnął cię mocno.

-Dziękuję, drugi najseksowniejszy siatkarzu w Polsce.-mruknąłeś rozbawiony.

-Oj, weźcie już, bo się porzygam.-przewróciła oczami Wasilewska.-Drugie wydanie Bicka.

Parsknęłaś śmiechem wraz z chłopakami i utonęłaś w ramionach przyjaciółki, która z błogim uśmiechem cieszyła się twoim szczęściem.

~*~
Już dawno nie byłam tak zadowolona z rozdziału *.*  Nareszcie wszystko poszło według mojego planu <3 Mam nadzieję, że i Wam się spodobało ;3 Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem ;* Mam nadzieję, że te anonimy to nie jedna i ta sama osoba XDD Mega się cieszę, że Artur znalazł się w składzie na LN i liczę, że będąc w Krakowie na meczu z Rosją uda mi się go zobaczyć w akcji na boisku czy też złapać na fotkę ^^ Całuję i do zobaczenia za pewne w weekend ;*
PS: Wybacz Jagoda, ale musiałam to tutaj dodać XD Całe życie w kłamstwie XDDD


poniedziałek, 14 maja 2018

Dwadzieścia sześć

Staczam się, jakby to wszystko było już skończone
Myślałam, że stworzyliśmy dynastię, którą niebo nie jest w stanie zatrząść
Myślałam, że stworzyliśmy dynastię, jak nikt nigdy wcześniej
Myślałam, że stworzyliśmy dynastię, która nigdy się nie złamie

Zmierzyłeś wilgotne włosy materiałem hotelowego ręcznika i zwróciłeś głowę w stronę drzwi, zza których do twoich narządów słuchowych dobiegł znajomy utwór. Westchnąłeś głośno, pośpiesznie przywiązując ręcznik nad biodrami i kusztykając na jednej nodze dotarłeś do wnętrza pokoju, zgarniając z szafki nocnej telefon. Przesunąłeś opuszkiem palca po jego wyświetlaczu i przyłożyłeś urządzenie do ucha.

-Fornal! Dlaczego nie odbierasz, kiedy moja przyjaciółka cię potrzebuje?!-poziom decybeli jaki wydała z siebie Wasilewska sprawił, że odciągnąłeś telefon od siebie, krzywiąc się znacznie.

-Amelia, błagam cię. Ścisz ton.-odparłeś błagalnie.-Brałem prysznic, a po za tym nabawiłem się lekkiego urazu.

-Dlatego się tyle wlekłeś? Coś ty sobie głąbie zrobił?!-jej piskliwy głos  drażnił twoje uszy.

-Staw skokowy.-mruknąłeś.

-Ja  pierdolę. Zostawić cię samego kaleko.-mogłeś się założyć, że przewróciła teraz oczami.

-W tym momencie zachowujesz się tak cholernie podobnie do Bicka.-zaśmiałeś się.

-Weź ty już lepiej zamilcz, Tytus.

Roześmiałeś się na jej słowa i przysiadłeś na rogu łóżka. Wciągnąłeś powietrze do płuc, aby po chwili wypuścić je ze świstem, gdy blondynka opowiadała ci o fatalnym samopoczuciu psychicznym Grabowskiej. Nie miałeś pojęcia, że jest z nią aż tak źle. Wplotłeś smukłe palce w ciemne włosy, przeczesując je zamaszystym ruchem. Miała koszmar z tobą w roli głównej. Gęsia skórka nawiedziła twoje ciało, kiedy Amelia  mówiła w jakim stanie niepełnosprawna znajdowała się po wybudzeniu ze snu. Zalały cię wyrzuty sumienia. Nie zamierzałeś jej krzywdzić. Nigdy w życiu byś jej tego nie zrobił. Jednak udało ci się to uczynić nieświadomie. Westchnąłeś głośno, spoglądając na kontuzjowaną kostkę i zaklinając do słuchawki, że jest ona pieprzoną przeszkodą do stawienia się w Radomiu. Twoją twarz rozjaśnił jednak szeroki uśmiech, kiedy Wasilewska obiecała ci przywieźć do Łodzi brunetkę, oświadczając ci, że jedynym twoim zadaniem będzie z nią porozmawiać. Nie dopuszczała do siebie myśli, że nie scalicie się ponownie w związek. Mruknąłeś zadowolony na jej propozycję i wymieniłeś z nią jeszcze kilka zdań, po czym odłożyłeś telefon na półkę i opadłeś na miękki materac. Wiązałeś ogromną nadzieję z jutrzejszym dniem. Może i nie zasługiwałeś na bycie chłopakiem brunetki, ale kochałeś ją do utraty tchu, do wschodu i zachodu słońca.. Masłowski wraz z Kochanowskim wparowali do wnętrza pokoju z trzaskiem drzwi, sprawiając, że podskoczyłeś na łóżku. Zgromiłeś ich wzrokiem i przymknąłeś powieki.

-Ej stary, nie łam się. Będzie dobrze.-poczułeś jak materac ugina się pod ciężarem wypowiadającego słowa libero.

-Wszystko zależy od jutra, Maślak.-mruknąłeś cicho.

-Przyjeżdża do ciebie jutro?-po wnętrzu pomieszczenia rozniosła się ciepła barwa głosu środkowego.

-Do Łodzi.-poprawiłeś go, otwierając oczy.-Am ma ją tu przywieź. Nie wiem czy jest świadoma, że spotyka się ze mną, ale pewnie się tego domyśla. Chłopaki, boję się.-popatrzyłeś na ich twarze znacząco.

-Tomuś, bałeś się wielu rzeczy. Finału w Brnie na przykład, ale byłeś tam wiodącą postacią na boisku i udało się. Także jak tu się boisz  to i tu się uda.-Kochanowski uformował usta w szeroki uśmiech, klepiąc cię po ramieniu.

-Obyś miał rację.-odwzajemniłeś gest kapitana juniorskiej reprezentacji.

-A nóżka jak?-uniósł pytająco brew Mateusz.

-Lepiej niż twój mózg.-odparłeś ze śmiechem.

-Ha ha ha, Nie no świetny żart, Tytus.-odparł z przekąsem rzeszowianin.

-Żart to ty masz w gaciach.-wyszczerzyłeś się głupio.

-Fornal! Nie wiem co ćpałeś, ale podziel się bracie.-zaśmiał się blondyn.

Obrażony zawodnik klubu siatkarskiego  usytuowanego w Podkarpaciu prychnął pod nosem i opuścił pokój. Spojrzałeś rozbawiony na Kubę i parsknąłeś wraz z nim głośnym śmiechem.

***
Ze splecionymi na piersiach ramionami spoczywałaś na fotelu obok kierowcy i wpatrywałaś się beznamiętnym wzrokiem w rozciągającą się przed tobą autostradę. Amelia tryskała dobrym humorem, co dało się zauważyć po przez jej rozwarte wciąż usta, z których wydobywał się śpiew towarzyszący temu z radia. Totalnie nie podzielałaś jej pozytywnego nastawienia, co było zrozumiałe, gdyż czekało cię nieuniknione spotkanie z ukochanym. Teoretycznie z twoim byłym chłopakiem, ale czy ty zamknęłaś ten rozdział, aby Tomek mógł się nim stać? Odpowiedź była jednoznaczna. Przecząca. Nie po to znosiłaś byś wtedy zawrotną prędkość, która powodowała samą myślą fikołki w twoim żołądku, z którą poruszała się blondynka. Robiłaś to, aby jak najszybciej znaleźć się w Łodzi. Początkowo byłaś sceptycznie nastawiona do pomysłu Wasilewskiej, jednak pod jej naciskiem  dotarło do ciebie, że to najodpowiedniejsze rozwiązania dla waszej dwójki. Postanowiłaś wyjaśnić sobie wszystko raz na zawsze. Zerknęłaś kątem oka na zegarek spoczywający na twoim prawym nadgarstku i stwierdziłaś, że po upływie godziny większa część tej pewności siebie gdzieś się ulotniła. Czułaś jednak tęsknotę wypełniająca każdą komórkę twojego ciała. Chciałaś zostać otulona przez silne ramiona zawodnika z numerem 18 i zobaczyć jego bajeczny uśmiech. Wzniosłaś nikle kąciki ust, gdy zarejestrowałaś moment minięcia  zielonej tabliczki z nazwą miasta, do którego zmierzałaś wraz z przyjaciółką. Nie uszło to jej uwadze. Ścisnęła twoją rękę i zwróciła na chwilę wzrok w twoim kierunku, odrywając go od jezdni:

-Będzie dobrze.

-Łatwo ci mówić.-burknęłaś, zatapiając  spojrzenie w rozciągających się za oknem widokach.

Nie usłyszałaś jednak odpowiedzi z jej strony, gdyż przekręciła kierownicę i zaparkowała przed sporych rozmiarów obiektem sportowym. Spojrzała na ciebie znacząco, po czym kiwnęła głową w stronę parkingu. Powędrowałaś za jej wzrokiem i odnalazłaś sylwetkę bruneta. Momentalnie odczułaś palpitacje serca. Przymknęłaś powieki i starałaś się unormować przyśpieszony oddech.  Zawładnęła tobą panika i ani myślałaś opuszczać wnętrze samochodu blondynki. Amelia jednak była doskonale przygotowana na taki rozwój sprawy i wydostała cię z samochodu, układając wózku. Przez dystans dzielący cię od chłopaka skomlałaś niemiłosiernie, aby zawrócić, ale ona pozostawała nieugięta. Posłała wam jedynie delikatny uśmiech i pomachała libero spoczywającego obok wejścia do hali, udając się w jego stronę. Zadarłaś głowę i nieśmiało zlustrowałaś wzrokiem bruneta od głowy aż po same czubki butów. Opad na kolana i ujął twoją twarz w smukłe dłonie, zatapiając wzrok w twoich oczach. Poczułaś jak tafle lodu otaczające twoje serce pękają wraz z każdą sekundą, kiedy chłonęłaś odcień jego tęczówek. Siwo błękitne oczęta spoglądały na ciebie z tląca się nadzieją, ciepłem, uczuciem. Nie potrafiłaś go nienawidzić za to co ci zrobił. Nie, kiedy patrzył na ciebie w taki sposób. Nie jedna kobieta dała by się pokroić za takie spojrzenie. Zawisłaś wraz z nim w dłuższym kontakcie wzrokowym, ale wcale ci to nie przeszkadzało. Do czasu, aż nie zaczął zmniejszać gwałtownie dzielącego was odstępu od swoich ust. Odsunęłaś się nerwowo i ułożyłaś dłoń na jego miodowego odcieniu policzku, ponownie nawiązując z nim kontakt wzrokowy.

-Tomek..-szepnęłaś.

-Ja wiem, że nie powinienem tego robić, Laura, ale nie mogę się powstrzymać.-odparł, uśmiechając się blado, sunąc palcem po zewnętrznej części dolnego płatku twoich ust.-Nie zasługuję na wybaczenie, ale wiem jak mogę choć trochę odpokutować to co zrobiłem. Pójdę do więzienia.-wypowiedział pewnie.

Rozwarłaś oniemiała usta, kręcąc stanowczo głową. Nie mogłaś mu na to pozwolić. Kochałaś go. Dzisiejszy dzień miał stać się waszym nowym początkiem. A zgłoszenie się go do aresztu skazywało was na kolejną rozłąkę.  Łzy zebrały się w kącikach twoich oczu.

-Nie! Nie pozwolę ci, rozumiesz?! Nie, Tomek!-wrzeszczałaś niczym w amoku.

-Ale chcę ci jakoś wynagrodzić to co zrobiłem.

-Co ty pieprzysz chłopie?! Skrzywdziłeś mnie bardzo. To fakt, ale jeżeli myślisz, że pozwolę ci zawalić sobie karierę to się grubo myślisz.-warknęłaś w jego stronę.

-Straciłem cię, więc moje życie straciło sens.-wypowiedział smutnym tonem.

-Posłuchaj. Pamiętasz ten moment, kiedy mi o tym powiedziałeś?-spojrzałaś mu głęboko w oczy, a on skinął głową.-Powiedziałam ci wtedy, że mnie nie stracisz, choć nie miałam zielonego pojęcia o czym chcesz mi powiedzieć. To nie były puste słowa. Wiele myślałam. Tomek, wyrządziłeś mi wtedy potworny ból tym co mi powiedziałeś. Gdy zdążyłam się pogodzić z tym co się wydarzyło dowiedziałam się, że tak naprawdę to ty za tym wszystkim stoisz. Zniszczyłeś mi życie. To był dla mnie cios, który zmiótł mnie doszczętnie. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.- słona ciecz naznaczała szlak na twoich policzkach.-Jednak później pomyślałam, ale ej to on ci pomógł z tego wszystkiego wyjść. On wniósł entuzjazm do twojego życia. Dzięki niemu walczysz ambitnie na rehabilitacji. Nie czynił tego za pokutę, bo nie miał pojęcia, że to byłaś ty. I wiesz co? Przez ciebie i dzięki tobie przeżyłam  może najgorsze, ale najlepsze chwile mojego życia.  Kocham cię i obiecuję, że mnie nie stracisz.-splotłaś drobne palce z jego chłodnymi i wysiliłaś się na delikatny uśmiech.

-Czyli to oznacza, że dostaje drugą szansę?-popatrzył na ciebie z niedowierzaniem, a kiedy odpowiedziałaś mu mocniejszym ściśnięciem dłoni uśmiechnął się szeroko i musnął ustami twój policzek.-Dziękuję! Nie masz pojęcia jak bardzo jestem ci wdzięczny! Kocham cię i obiecuję, że już nikt ani nic nie stanie na naszej drodze.-cmoknął cię w czubek nosa.

-Pozostaje mi się o tym przekonać.

-Przepraszam cię za te najgorsze chwilę i gwarantuję, że postaram się wynagrodzić je najlepiej jak tylko się da tymi chwilami jakie są przed nami, skarbie. Wiem ile cię to kosztowało. gdyż dla mnie to też był ciężki czas, a co dopiero dla ciebie. Jesteś cholernie silna. To nie ty powinnaś podziwiać mnie tylko ja ciebie, złotko.

-Skończ już biadolić i mnie pocałuj.-zaśmiałaś się.

Twoje chłodne palce  obrysowywały delikatnie zarysowaną szczękę przyjmującego, przypominając ją sobie po dłuższej przerwie. Siatkarz znacznie wzniósł kąciki ust na ten gest i oparł swoje czoło o twoje. Owiewał twoją twarz ciepłym oddechem, wywołując gęsią skórkę na twoim drobnym ciele. Drasnął nieśmiało twoje usta, a gdy je delikatnie rozchyliłaś nabrał pewności siebie i wtargnął do ich wnętrza, drażniąc swoim językiem twoje podniebienie. Pogłębił pocałunek, a ty w pełni mogłaś rozkoszować się jego aksamitnymi wargami, wyczuwając posmak porzeczkowej, popularnej gumy. Wplotłaś subtelnie palce w jego ciemne, gęste, idealnie ułożone włosy i pociągnęłaś za nie, wywołując cichy pomruk zadowolenia u bruneta. 

-Jak wy nie będziecie małżeństwem to ja wrócę do Bicka.-dotarł do ciebie znajomy damski głos.

Momentalnie oderwałaś się od zawodnika radomskiego klubu i popatrzyłaś roześmiana na blondynkę. Fornal poderwał się na równe nogi i roześmiał wesoło, wymieniając z tobą znacząco spojrzenie.

-Trzeba będzie coś wymyślić.-mruknął, a ty parsknęłaś śmiechem na widok miny przyjaciółki, która wyrażała "ani mi się waż".

-Dziękuję.-szepnęłaś jednocześnie z Tomkiem w stronę Wasilewskiej.

Amelia zadowolona  z wskrzeszonego związku obróciła się na pięcie i ukazała uniesione kciuki w kierunku rzeszowskiego libero, którego dopiero teraz dostrzegłaś.  Masłowski przyklęknął przy wózku, muskając cię na zmianę po policzkach i wrzeszcząc na całe gardło:

-Bóg zapłać! Nie mogłem go już z Kochanowski znieść!

~*~
Ehh.. Miało to troszkę lepiej wyglądać, ale chyba ujdzie. Najważniejsze, że Latom znowu istnieje ^^ Do Michameli jeszcze kiedyś wrócimy :D Oświadczam Wam radosną nowinę, iż od piątku mam upragnione wakacje po ciężkim tygodniu z maturami i mogę poświęcić więcej czasu blogom, a przynajmniej dopóki nie znajdę jakieś pracy XD Także pisałabym częściej, ale chcę by każda  z Was przeczytała, a ostatni rozdział wygląda katastrofalnie pod względem statystyk i komentarzy :( Szkoda, bo zbliżamy się ku końcowi i chciałam nieco przyśpieszyć publikacje pozostałych części :/ Dziękuję wszystkim, które komentują  stale ;3  Mega mi smutno z powodu braku Tomka w Spale :( Trochę to nie fair, bo spisywał się w tym sezonie naprawdę wyśmienicie, ale cóż... Mam nadzieję, że jeszcze go w kadrze w tym roku zobaczę ;3 
Całuję i do zobaczenia ;* ( może na tygodniu zależy od ilości komentarzy ^^)