środa, 29 listopada 2017

Cztery

Wzdychasz głośno, kiedy po wnętrzu lokalu roznosi się dźwięk dzwonka usytuowanego tuż nad drzwiami wejściowymi, co może oznaczać tylko jedno. Wtargnięcie bruneta do środka knajpy. Nie odważasz się nawet podnieść wzroku. Nie musisz tego sprawdzać. Jesteś tego niemalże pewna. Tak samo jesteś także przekonana o tym, że za kilka sekund podejdzie do waszego stolika. Sięgasz po wysoką szklankę wypełnioną trójwarstwowym napojem i upijasz niewielki łyk. Nastaje moment, którego tak bardzo nie chcesz. Siatkarz zatrzymuje się przy waszym stoliku i unosi znacznie kąciki ust, obdarowując Cię promiennym uśmiechem.

-Mogę się dosiąść?-spogląda na waszą dwójkę.

-Jasne.-odpiera Twoja towarzyszka.

Równo z padnięciem jej odpowiedzi otrzymuje od Ciebie lodowate spojrzenie. Gdyby tylko Twoje czekoladowe oczy mogły zabić...Dlaczego ona Ci to robi? No dlaczego?! Nie pojmujesz jej zachowania. Przecież dobrze wie, że nie zamierzasz zbliżać się do jakiegokolwiek przedstawiciela płci przeciwnej, a już w szczególności do tego pieprzonego siatkarza. Doskonale widzisz w jej oczach to zadowolenie. Wiesz, że nie robi tego dla siebie. Robi to dla Ciebie. Za dobrze ją znasz, ale nie uda jej się. Nie pozwolisz temu facetowi się do Ciebie zbliżyć. Nie ma mowy. Będziesz uparta jak zawsze. A może nawet i bardziej. Zwijasz z talerza jedną z ostatnich frytek i przysłuchujesz się rozmowie toczonej pomiędzy Twoją przyjaciółką a sportowcem.

-Nic nie zamawiasz?-unosisz pytająco brew, zerkając na twarz bruneta.

Dziwi Cię to, że po blisko 20 minutach rozmowy z Wasilewską nadal nie zdecydował się na przegryzienie czegoś czy też zwilżenie krtani, której od dłuższego czasu bez przerwy nadużywa. Kieruje na Ciebie swój wzrok, po czym odpowiada Ci z łagodnym uśmiechem:

-Pizze, ale muszę sobie widocznie jeszcze trochę poczekać.

Kiwasz głową. Nieźle wybrnął z tej sytuacji, ale Ty doskonale wiesz, ze gdyby nie dostrzegł za tym oknem Twojej twarzy nie wszedł by tutaj. Obserwujesz jak blondynka przewraca w dłoniach telefon i nagle zaczyna zbierać z pikowanej kanapy swoje rzeczy, owijając się szalem wokół szyi.

-Co Ty robisz?-wypalasz zdezorientowana, marszcząc brwi.

-Przypomniałam sobie, że muszę coś jeszcze załatwić. Przepraszam.-rzuca dziewczyna, podrywając się z miejsca.
  
Nie masz nawet szans jej odpowiedzieć, gdyż już po chwili odprowadzasz wzrokiem jej sylwetkę znikająca za  dębowymi drzwiami. Twoje ciało zalewa fala irytacji. Przeklinasz osobę przyjaciółki w myślach, nie dając po sobie poznać jak bardzo jesteś na nią zła. Jak znowu mogła Cię pozostawiać z siatkarzem samą? Nie masz innego wyjścia jak znosić jego towarzystwo. Przecież jeszcze widniały w Tobie pozostałości ludzkich uczuć. Nie potrafisz powiedzieć mu w twarz, aby się odczepił. Refleksje zajmują Ci tyle czasu, że nawet nie zauważasz kiedy niska, zgrabna kelnerka układa przed przyjmującym pizzę. Kiedy powracasz do świata żywych Twój towarzysz pochłania posiłek, a jeden z kawałków podsuwa w Twoją stronę. Na początku odmawiasz, ale po dłuższej zachęcie wgryzasz się w grube ciastko ustrojone różnorakimi dodatkami i mrukasz pod nosem. Co jak co, ale do jedzenia ma świetny gust.

-Moja ulubiona.-mruka, sięgając po szklankę soku pomarańczowego.

Posyłasz mu blady uśmiech i po dłuższym czasie letargu decydujesz mu się wreszcie zadać nurtujące Cię pytanie:

-Czego Ty właściwie od mnie chcesz?

-Szczerze?-spogląda na Ciebie niepewnie, a kiedy potakujesz głową kontynuuje.- Teraz to numeru telefonu.-drapie się zakłopotany po głowie.

Wypuszczasz powietrze ze świstem. Czujesz jak wszystkie wypełniające Cię siły się ulatniają. Masz go totalnie dość. Bez danych kontaktowych bez problemu potrafi Cię zlokalizować, to co by dopiero było, gdyby uzyskał Twój numer? Chyba byś się od niego nie uwolniła. Nie rozumiesz go. Od kilometra bije od Ciebie niechęć do jego osoby. Choćby w małym procencie nie działa na Ciebie jego urok osobisty a po mimo to on dalej stara się urzec Cię swoim uśmiechem czy też złapać na swoje oczka. Masz tego dosyć. Pospiesznie dopijasz chłodne już Latte do końca i wrzucasz telefon do torebki, po czym bez jego pomocy oddalasz się od stolika i zatrzaskujesz z irytacją drzwi wyjściowe lokalu. Nim jednak zdążysz się przemieścić zaledwie kilka metrów od miejsca, w którym jeszcze przed chwilą się znajdowałaś dogania Cię Fornal.

-Zrobiłem coś nie tak?-taranuje Ci drogę.

-Wszystko.-syczysz przez zaciśnięte zęby.

***
Zirytowany na samego siebie za sytuację z przed kilku godzin przymykasz powieki i wznosisz nad sobą sztangę. Kropelki potu ozdabiają Twoje czoło, a gardło błaga od dobrych kilkunastu minut o choćby kropelkę zimnego płynu. Ty jednak wytrwale starasz się pracować nad tkanką mięśniową i nie pozwalasz sobie na choćby kilka sekund przerwy. Zaciskasz zęby i powtarzasz ćwiczenie jeszcze dobre kilka razy. Mimo to złość w jakiej skompany jest Twój organizm nie zanika, nie ulatnia się. Zarzucasz ręcznik na kark i ocierasz nim śladu po wysiłku. Starasz się unormować płytki oddech i chwytasz w dłoń plastikową butelkę. Chłodna ciecz otula przez chwilę Twoje gardło, niwelując pragnienie do zera. W dłoni obracasz telefon i naciskasz na przycisk odblokowujący urządzenie. Przesuwasz palcem po ekranie, tym samym odrzucając, któreś już kolei połączenie od Filipa. Atakujący zawsze jak na faceta miał świetną intuicję i doskonale wiedział, kiedy w Twoim życiu dzieje się coś niedobrego. Nie miałeś teraz jednak ochoty zamieniać z nim choćby jednego słowa. Jedyne o czym teraz marzyłeś to zimny prysznic i miękkie łóżku znajdujące się w zaciszu Twojego niewielkiego mieszkania. Dlatego też po blsiko 4 godzinach opuszczasz salę, gdzie wyciskane były przez Ciebie siódme poty i opierasz się dłońmi o jasne kafelki, rozkoszując się zimnym natryskiem ochładzającym Twoje niemal płonące ciało. Mierzysz ręcznikiem wilgotne włosy i narzucasz na siebie świeże odzienie. Wywracasz podirytowany oczami, kiedy na wyświetlaczu smartphone ponownie gości zdjęcie Michała.

-Cholera, Bicek daj mi już spokój.-przykładasz telefon do ucha, zarzucając na ramię czarną torbę treningową.

-Czekam na dole, matole.-rzuca Twój przyjaciel, kończąc połączenie.

Wzdychasz głośno i zbiegasz schodami, aby po chwili zameldować się koło swojego samochodu. Wiesz, że spotkanie z 23-latkiem będzie nieuniknione. Bagaż układasz na tylnim siedzeniu, a kiedy przymykasz od niego drzwi podskakujesz przestraszony, gdyż tuż za nimi czeka kumpel.

-Dżizas! Chcesz mnie sprowadzić na tamtą stronę?!- piszczysz przerażony.

-Ależ skąd! Dobrze wiemy, że najpierw wylądowałbyś w czyśćcu, świntuszku.-pstryka Cię w nos Filip.

Mimowolnie chichoczesz pod nosem i kręcisz głową z niedowierzaniem. Michał otwiera przed Tobą drzwi od strony kierowcy i wpycha Cię do środka Volvo, a następnie opada na fotel pasażera.

-Skąd wiedziałeś gdzie jestem?-unosisz pytająco brew, kiedy opuszczasz parking i włączasz się do ruchu ulicznego.

-Znam Cię nie od dziś, Fornal.-odpiera atakujący.-Co się dzieje?

Przekręcasz kierownicę i zastanawiasz się czy, aby na pewno warto zawracać głowę brunetowi. Pewnie podobnie jak Ty nie zrozumie zachowania blondynki. Starasz się gra na zwłokę i zagadujesz atakującego o wszystko co możesz byleby tylko nie poruszyć sprawy dotyczącej Twojego obecnego stanu oraz powodu udania się na siłownię. Jednak wraz z momentem zapakowania Twojego cacka pod znajomym blokiem powracają także pytania błękitnookiego o problem jaki wywołał ochotę wyładowania się na przyrządach znajdujących się w radomskiej siłowni. Wzdychasz głośno i proponujesz Bickowi coś do picia. On jednak nie daje się nabrać na Twoje gierki i ponawia pytanie bardziej stanowczo niż wcześniej. Opierasz się biodrami o aneks kuchenny i wbijasz spojrzenie w sylwetkę przyjaciela. Zdajesz sobie sprawę, że nie uciekniesz od tego. Przynajmniej nie dziś, nie teraz, kiedy ten wariat znajduje się w Twoim lokum.

-Chodzi o Laurę.-mówisz cicho, gdyż ten temat wydaje Ci się naprawdę nieodpowiedni dla poruszania go z Twoim towarzyszem.-Nie potrafię pojąć ani zrozumieć tej dziewczyny. Nie mam przecież problemu zawierania znajomości z kobietami. A ona jest jak zamknięta księga.

Opisujesz 22-latkę jako spłoszone zwierzę, które ucieka najszybciej jak tylko się da, kiedy ktoś zbliży się do jego terenu choćby minimalnie, prawie że niezauważalnie. Starasz się być wobec niej wyrozumiały, cierpliwy, ale fakt, że zniechęca Cię do siebie jak tylko może, co nie ulega Twojej uwadze, nie motywuje Cię do dalszego działania. A ty chcesz jej tylko pomoc, a nie możesz tego dokonać bez wcześniejszego poznania jej bliżej. Musisz jakoś przekonać ją do otwarcia się. Naprawdę nie chcesz jej skrzywdzić. Ma jednak w sobie coś co sprawia, że po mimo swojego skandalicznego, odrażającego zachowania Cię do niej ciągnie i nie masz tu na myśli jej urody. Choć jej oczy utopione w smutku i żalu potrafią być naprawdę śliczne.

-Szczerze? Stary, skoro uważasz, że jest w niej coś wyjątkowego z tego co opowiadasz, to walcz o nią tak ambitnie jak na boisku. Nic nie stracisz a może coś zyskasz.- atakujący obdarowuje Cię lekkim uśmiechem.

-Czy ja mam wrażenie czy to brzmi jakbyś sugerował mi, że jestem w niej zakochany?-patrzysz na niego zdezorientowany.

-Bo brzmi.

-Ale ja nie jestem w niej zakochany.-odpierasz rozbawiony.

-Jeszcze.-szczerzy się Filip.

~*~
Jest i oto czwórka, z której w miarę jestem zadowolona :3 Niepokoi mnie natomiast ilość waszych komentarzy :( Ja wiem, że jest szkołą, brak czasu, ale statystki pokazują, że jednak to ktoś czyta i miło byłoby gdybyście zostawiły po sobie jakiś ślad 😊 Jedno słowo bodajże albo nie wiem, serduszko czy coś, abym widziała czy jest dobrze czy źle 😉 Nie wymagam dużo naprawdę. Uwierzcie mi, ale komentarze naprawdę potrafią dać kopa, a także pokazują czy mam dać nowy odcinek czy się wstrzymać bo nie wszyscy zdążyli przeczytać 😀 Także proszę pamiętajcie o tym 😇 Muszę wspomnieć, że w dniu moich imienin, 25 listopada spełniło się kolejne z moich marzeń 💖 Miałam przyjemność gościć na hali w Radomiu i stamtąd podziwiać wspaniałą grę Cerradu, świetne widowisko i Tomka w gazie 😇 Wszystkim polecam się wybrać bo atmosfera to miazga, a dreszcze na ciele to potwierdzają 😍 Czuję i do zobaczenia 😘

wtorek, 21 listopada 2017

Trzy

Niechętnie przemierzasz szpitalny korytarz, krzywiąc się, kiedy Twoje nozdrza otula znajomy, specyficzny, znienawidzony zapach. Skręcasz w odpowiednim kierunku i zostajesz przywitana z serdecznym, ciepłym uśmiechem przez rehabilitantkę. Przekraczasz próg gabinetu i zajmujesz swoje stałe miejsce, posłusznie poddając się zaleceniom kobiety. Tempo wpatrujesz się w śnieżnobiały sufit, na którym dostrzegasz nieliczne, subtelne pęknięcia i wzdychasz przeciągle. To nie ma sensu. Tego nie można nawet nazwać życiem. Jesteś przywiązana do tego cholernego wózka i zależna od innych. To jest utrapieniem. Nienawidzisz tego miejsca. Gdy tylko przekraczasz próg radomskiego szpitala tracisz resztki sił na przetrwanie kolejnego dnia. Ulatują z Ciebie ostatnie pokłady energii. Już dawno straciłaś wiarę, w to, że pewnego dnia może się udać, że ponownie poczujesz grunt pod stopami, że będziesz mogła przebiec kilka metrów...Specjaliści zapewniają Cię, że intensywna rehabilitacja może przynieść owoce, ale Ty już dawno straciłaś resztki nadziei. Sama już nie wiesz po co zjawiasz się w tym cholernym gabinecie i wylewasz z siebie siódme poty, skoro jesteś przekonana, że to się nie uda, że ta walka nie przyniesie Ci zwycięstwa. Może robisz to dla Wasilewskiej? Od czasu wypadku przestało Ci zależeć na kimkolwiek. Straciłaś cząstkę siebie. Straciłaś jego. Cały Twój świat. Twoje słońce wyłaniające się zza chmur w pochmurne dni. A blondynkę traktowałaś nieodpowiednio i doskonale zdawałaś sobie z tego sprawę, ale nie potrafiłaś tego zmienić. Nie potrafiłaś inaczej. Ona jak zawsze była w stosunku do Ciebie kochana, życzliwa, a Ty tego nie doceniałaś. Nim spostrzegasz a kolejna wizyta u Zawadzkiej mija. Żegnasz brunetkę cichym "do widzenia", po czym opuszczasz pomieszczenie a następnie ośrodek medyczny. Koło wyjścia oczekuje już na Ciebie Amelia. Chwyta rączki od Twojego wózka i z promiennym uśmiechem oświadcza Ci, że ruszacie na coś pysznego do jedzenia. Szkoda tylko, że jej entuzjazm choć w ćwiartce nie udziela się Tobie.

***
Zdyszany zastygasz w miejscu i podpierasz ręce na kolanach, starając się unormować przyśpieszony, wręcz płytki oddech. Przymykasz powieki i zaczerpujesz kilka głębokich wdechów. Po mimo wycieńczenia jesteś z siebie zadowolony. Jako pierwszy dotarłeś na metę biegu, który zafundował wam Prygiel. Opadasz na jedną z drewnianych ławek w parku i omiatasz wzrokiem otoczenie w poszukiwaniu butelki wody. Na Twoje usta wstępuje wdzięczny uśmiech, którego odbiorcą jest Bicek przekraczający ustanowiony przez trenera dystans i rzucający w Twoim kierunku plastik wypełniony jednym z najpopularniejszych soków w Polsce. Momentalnie odkręcasz opakowanie z płynem i przykładasz go do ust, zyskując niemalże natychmiastowe orzeźwienie za pomocą smaku jabłka i mięty. Kiedy opróżniasz połowę napoju i chcesz resztę oddać przyjacielowi ten pokazuje Ci gestem dłoni, abyś sobie nie oszczędzał. Pusty plastik wrzucasz do kosza i spoglądasz na bruneta.

-Bicek, jesteś wielki.-wypowiadasz wdzięczny mu za zaspokojenie pragnienia.

- A gdzie tam!-macha ręką atakujący. -Mam tylko metr dziewięćdziesiąt siedem.

Zerkasz na niego rozbawiony i parskasz głównym śmiechem. Obejmujesz go ramieniem, a wolną dłonią mierzysz mu ciemne włosy wilgotne nadal od wysiłku fizycznego. Przyjaciel mierzy Cię groźnym wzrokiem, ale nie odpowiada na zaczepkę, gdyż zaczyna bić brawo dobiegającemu właśnie Huberowi. Krzywisz się lekko patrząc na wycieńczonego nie mniej od Ciebie i Twojego kumpela środkowego, a przez myśli przelatuje Ci wspomnienia z obozu przedsezonowego.

-A pamiętam te czasy kiedy biegłeś ostatni. Kiedy to było? A no tak w sierpniu.-kusisz się o komentarz w kierunku Modlichy.

-Zamknij pysk.-syka Norbert.

Ponownie podczas upływu kilku minut z Twojego gardła wydostaje się chichot. Chwilę później wtóruje Ci Michał przysłuchujący się waszej rozmowie, która po chwili schodzi na temat obecnego położenia trenera. Jak na zawołanie w zasięgu waszego wzorku pojawia się sylwetka własne tego mężczyzny, który zmierza w waszym kierunku z plastikowym kubkiem kawy.

-Niech zgadnę Bicek był pierwszy?-bardziej stwierdza niż pyta głowa Cerradu.

-Pff...Ja sobie to zapamiętam.-rzucasz obrażony, splatając ramiona na klatce piersiowej.- Tryb faworyzacja włączony.

-Po prostu wiem, że jak się fajurki pali to kondycja niestety spada, Fornal. -odpiera Robert.

-Jeszcze niech mnie trener o produkcję tytoniu posądzi! No beszczelność!-udajesz oburzenie.

W powietrzu roznoszą się salwy śmiechu wszystkich zebranych zawodników wraz z trenerem. Z każdą minutą do grona dołączają kolejni siatkarze. Sprzedajesz kuksańca pod żebro Filipa, kiwając głową w kierunku nadciągających kolegów z drużyny. Rozbawiony obserwujesz jak Ziobrowski zdecydowanie przyśpiesza i stara się o utratę równowagi u Żalińskiego, podkładając mu własną nogę. Wojtek kręci z niedowierzaniem głową i zwiększa tempo jeszcze bardziej. Gdy ma już przekroczyć narysowaną przez Roberta linie nagle atakujący potyka się podczas ponownej próby podkoszenia przyjmującego i opada na ziemie. Chłopaki wraz z Tobą i trenerem wybuchają śmiechem, kiedy twarz blondyna spotyka się centralnie z podłożem.  Z szerokim uśmiechem na ustach podchodzisz do kapitana drużyny i wyciągasz otwartą dłoń. Przyjmujący wzdycha głośno, wywracając oczami i wyciąga z kieszeni papierowy banknot, układając go na Twojej ręce.

-Głupi ma zawsze szczęście.-komentuje Żaliński.

-Przyjemnie robi się z Tobą interesy, Wojciechu.-chichoczesz cicho, odbierając  nagrodę w postaci 100 zł.

Za długo znasz Bubena, by stwierdzić, że w nienaruszonym stanie ukończy tak długi bieg. Blondyn po dłuższej chwili podnosi się z ziemi i  zerka na swoje odbicie w telefonie, dostrzegając na nosie niewielką stróżkę krwi oraz szramę na prawym policzku.

-Kurwa...-pada z jego ust.

-Nie to tylko Twój niepełnosprawny ryj.-wzrusza ramionami Michał.

Parskasz śmiechem a tuż z Tobą pozostali zawodnicy. Jeszcze większy ubaw masz, kiedy Buben dotyka opuszkiem palca brwi, a na jego skórze pojawia się szkarłatna ciecz, na której widok omdlewa. Prygiel jednak zachowuje spokój w tej sytuacji i zajmuje się ocuceniem swojego podopiecznego, a Ty wraz z Filipem wymieniasz znaczące, rozbawione spojrzenia. Po momencie odzyskania świadomości przez Ziobrowskiego wysłuchujecie rad trenera, a następnie dane wam jest powrócić do swoich mieszkań. Przemierzasz spokojnym krokiem  wraz z atakującym  dystans dzielący Cię od Twojego osiedla,trwając w całkowitej ciszy. Twoje myśli ponownie krążą wokół  brunetki poruszającej się na wózku. 23-latek marszczy brwi i przygląda Ci się z ciekawością.

-Co jest?-odzywa się jako pierwszy.

-Nic.-wzruszasz ramionami.

-Przecież widzę.

-Och, no dobra.-poddajesz się.-Spotkałem się wczoraj z tą dziewczyną, którą widziałem na meczu.-oświadczasz, a mimowolnie kąciki Twoich ust wędrują ku górze.

-Co zrobiłeś?!-wydziera się zdziwiony słowami padającymi  z Twoich ust przyjaciel.

-To co słyszałeś.-śmiejesz się pod nosem.

-Wnioskując po Twoim uśmiechu było ciekawie.-stwierdza Filip, zaczepiając Cię łokciem.

-Jest intrygująca, inna niż wszystkie. Chcę ją poznać bliżej.-wypowiadasz, spoglądając przed siebie, w dal.-Wiem jednak, że to będzie trudne bo jest cholernie niedostępna i chyba ktoś ją skrzywdził.

-No to życzę powodzenia.-klepie Cię po ramieniu brunet.

***
Tempo wpatrujesz się w usytuowane na przeciwko Twojego miejsca w lokalu okno i starasz się znaleźć za nim interesujący obiekt. Wzdychasz jednak głośno, kiedy nic takiego nie dostrzegasz. Nagle jednak Twoim oczom ukazuje się znajoma, pociągła twarz. Po mimo, że widziałaś ją dwa razy w swoim życiu zdążyła Ci ona już zapaść w pamięć. Zagryzasz dolny płatek wargi i spuszczasz wzrok. Ten szeroki, promienny uśmiech może zwiastować tylko jedno. Kłopoty. 

~*~
Przepraszam za zwłokę, ale klasa maturalna mnie dobija :( Teraz jeszcze wystartował Puchar Świata, a także staram się jeździć na mecze i brakuje tego czasu, jednak postaram się tym razem utrzymać częstotliwość publikacji rozdziałów przynajmniej jeden na tydzień, najpewniej w weekend ;) A propo meczu...Ostatnio spełniło się moje największe marzenie, którym wybaczcie, ale muszę się Wam pochwalić :D Otóż 18 listopada 2017 roku udało mi się zrobić zdjęcie z moim idolem, autorytetem, Mistrzem Świata Juniorów, cudownym człowiekiem, 20-letnim przyjmującym...Tomkiem Fornalem! <3 Nie macie pojęcia jaka jestem szczęśliwa z tego powodu *.* Tylko ostatkiem sił powstrzymałam się od płaczu w hali w Rzeszowie :D Niesamowitym uczuciem było stać tak blisko swojego idola, czuć jego ciepło ciała na swoim i widzieć jego piękny uśmiech na żywo oraz samo to, że było mi go dane zobaczyć na żywo <3 Całuję i do zobaczenia niebawem ;* ( może w przyszły weekend, choć nic nie obiecuje bo miejsce na trybunach w Radomiu czeka ^^) 


piątek, 3 listopada 2017

Dwa

Po mimu upływu kilku minut po zameldowaniu się we framudze drzwi Twojego pokoju sylwetki siatkarza Ty nadal milczysz. Twoje ciemne tęczówki czujnie badają wzrokiem jego twarz, ale także obserwują jego każdy ruch. Pomiędzy wami panuje niezręczna cisza, której Ty nie masz zamiaru przerwać. Jesteś wściekła na swoją przyjaciółkę. Nie rozumiesz, dlaczego ta zaprosiła sportowca do waszego mieszkania. Przecież doskonale wiedziała, że ograniczasz kontakty z mężczyznami, a właściwie niwelujesz je do zerowych od kilku dobrych miesięcy. Spoglądasz znacząco na  blondynkę, sugerując jej tym, że oczekujesz wyjaśnień dotyczących okoliczności pojawienia się w waszych skromnych progach tego wielkoluda, a ona posyła mu nikły uśmiech i zwraca się z prośbą zostawienia was na chwilę samych. Gość potakuje jedynie głową na przyswojenie prośby Twojej przyjaciółki i znika za drzwiami. Amelia przymyka je za nim i opiera się o ich ciemną fakturę, patrząc na  Ciebie z wyrzutem:

-Co Ty do cholery wyprawiasz, Laura?!

-Co ja wyprawiam?! Chyba co Ty wyprawiasz! -żywo gestykulujesz dłońmi.-Co on tu robi?-dodajesz już nieco spokojniej.

-Bardzo mu zależało na spotkaniu z Tobą, więc zaprosiłam go do nas.-wyjaśnia Ci Wasilewska.

Kręcisz z dezaprobatą głową i prychasz pod nosem. Po prostu nie wierzysz w  swoją współlokatorkę. Zaprosiła do domu obcego mężczyznę, ale nie widzi w tym nic złego. Zawsze miała słabość do siatkarzy, szczególnie brunetów, ale tym razem przesadziła.  22-latka zważywszy na to, że od dłuższej chwili żadna z was się nie odzywa uznaje rozmowę za zakończoną i zaprasza przyjmującego z powrotem do Twojego lokum.  Uznaje jednak swoją obecność jaką zbędną i takim oto sposobem pozostajesz z chłopakiem sam na sam. Obiecujesz sobie, że gdy tylko opuści on próg waszego mieszkania Wasilewska już nigdy nie odważy się wejść do Twojego zacisza. Brunet zagłębia się we wnętrzu pomieszczenia zwanym Twoim pokojem i omiata wzrokiem jego wystrój. Kiwa z podziwem  głową, co prawdopodobnie oznacza, że przypadł mu on do gustu. Obserwujesz jak ujmuje w swoje wielkie, smukłe dłonie zdjęcie usytuowane na biurku i wznosi nikle kąciki ust.

-Masz chłopaka?-mruga do Ciebie, przenosząc wzrok na Twoją osobę.

Czujesz jak Twoje drobne ciało ogarnia gniew. Nie dość, że musisz znosić jego towarzystwo choć nie masz na to najmniejszej ochoty, to jeszcze kiepsko zaczyna on waszą znajomość. Stąpa po bardzo cienkim lodzie. Ta warstwa bardzo szybko może runąć. Nadal wpatruje się w Twoją promienną twarz podczas muśnięcia wargami blondyna Twojego policzka.

-Powiem Ci, że  bardzo kiepsko rozpocząłeś tą znajomość.-wreszcie wyduszasz pierwsze zdanie skierowane do siatkarza dzisiejszego wieczoru.

-Były?-drąży temat.

-Lepiej zmieńmy temat.-rzucasz ostro.

-Okay.-unosi dłonie w geście niewinności.-Chciałem Ci podziękować za obecność na meczu po mimo utrudnień. -skierowuje swój wzrok na Twoją twarz.

- I każdej fance tak dziękujesz? Odwiedzając ją w  domu?-unosisz pytająco brew.

-Nie.-odpiera rozbawiony.-Może to głupie, ale mam wrażenie jakbym Cię gdzieś już widział, że skądś Cię znam.-ukazuje swoje  śnieżnobiałe uzębienie.

Nie, nie, nie. Wcześniej te pytania o Damiana przedstawionego na zdjęciu, teraz próba zbajerowania na tekst, że skądś Cię kojarzę. Gorszego początku w Twoich oczach nie mógł zyskać. Wzdychasz głośno nad zaistniałą sytuacją i patrzysz na bruneta z niedowierzaniem. Pośpiesznie rozwiewasz jego wątpliwości odnośnie wcześniejszego spotkania i opierasz głowę na ramieniu, przyglądając mu się uważniej. Gdy podziwia masę fotografii przywieszonych kolorowymi spinaczami do sznurków możesz mu się wreszcie dokładniej przyjrzeć. Pierwsze co rzuca Ci się w oczy to charakterystyczna blizna po trądziku widniejąca na prawym policzku.  Blada cera, pociągła twarz, nieco krzaczaste brwi, idealnie ułożone włosy.Mimo wszystko musisz przyznać, że jest przystojny. Nagle zwraca się w Twoim kierunku i posyła Ci delikatny uśmiech, odsłaniając przy tym kawałek śnieżnobiałego uzębienia. Wskazuje dłonią na spoczywającą w rogu Twojego pokoju gitarę, a Ty kiwasz głową, przyznając się do uzależnienia jakim jest zdecydowanie gra na niej. Chwilę później siatkarz chwyta w dłoń zeszyt z zapiskami Twoich piosenek, lustrując wzrokiem linijki tekstu.  Zirytowana wyrywasz mu go z ręki i wrzucasz pod poduszkę.

-Laura, chcę Cię poznać.-oświadcza z tym swoim cukierkowym uśmiechem.

-Nie wiesz na co się piszesz.-szepczesz, ale on to słyszy.

Świadczy o tym choćby cichy chichot wydobywający się z jego gardła. Myśli, że  żartujesz. Ty jednak mówisz poważnie,  Pesymistka i optymista.On pełen energii do życia, Ty mająca dość snucia się po tym świecie. Nie widzisz choćby cienia dogadania się z nim. Jego entuzjazm doprowadza Cię do szału. Kiedyś też taka byłaś. Właśnie, kiedyś. Stawiasz sobie za cel zniechęcić tego młodzieńca do poznania Cię.

***
Wyczerpany dzisiejszym dniem opadasz na miękki materac wielkiego łóżka i wzdychasz głośno. Pozwalasz powiekom opaść, jednak po mimo zmęczenia sen nie nadchodzi tak szybko, a spowodowane to jest osobą Laury, która otula Twoje myśli. Nie spodziewałeś się, że okaże się ona tak niedostępną. Amelia ostrzegała Cię, że jej przyjaciółka nie podejmuje kontaktu z ludźmi po za wyjątkiem samej Wasilewskiej, a już szczególnie odgradza się od facetów. Myślałeś jednak, że najzwyczajniej w świecie to wyolbrzymia.  Okazało się prawdą.  Zastanawiał Cię powód, dlaczego właśnie niweluje kontakty z płcią przeciwną. Nawet zapytałeś o to blondynkę. Ta jednak ostudziła Twoją ciekawość, zbywając Cię odpowiedzią, że nie jesteś odpowiednią osobą, która powinna znać historię Grabowskiej. Później ta niechęć Laury o opowiadaniu o chłopaku na zdjęciu. Wszystko łączyło się w całość. Zapewne została przez niego skrzywdzona. Nie miałeś pojęcia jak bliski jesteś błędu właśnie tak twierdząc. Mimo wszystko chciałeś poznać tą dziewczynę. Narodziło się w Tobie dziwne pragnienie pobudzenia w niej chęci do życia, której zdecydowanie jej brakowało. Było Ci jej szkoda. Nie mogła przesiedzieć reszty życia na wózku. Ono się dopiero przed nią otwierało. Po mimo swojego pesymizmu czy zamknięcia dla ludzi zyskała u Ciebie także plusy. Takim niewątpliwie był fakt, że uwielbiała grać na gitarze. Z usytuowanych w jej pokoju zdjęć wywnioskowałeś, że kiedyś była inna. Uśmiechnięta, roześmiana, promienna. Coś ją zmieniło i zamierzałeś się dowiedzieć co to takiego było. Teraz jednak pragniesz wyciszyć umysł i oddać się do krainy Morfeusza. Przykładasz policzek do miękkiej powierzchni poduszki i mruczysz zadowolony. Tego Ci własnie było trzeba po dwóch morderczych , trzygodzinnych treningach. Nim spostrzegasz odpływasz do raju snów i marzeń. 

~*~
Wybaczcie tą długą nieobecność, ale miałam sporo nauki, wyjazd na mecz a do tego wena mi spieprzyła :D Niby pomysł był, ale jakoś brakowało mi słów przy przelać to na klawiaturę ;P Może i za dużo się nie dzieję czy długość niepowalająca, ale mamy przynajmniej spotkanie głównych bohaterów ;3 Szczerze mówiąc mi nie za bardzo podoba się ten rozdział. Nie jestem z niego zadowolona, ale może Wam bardziej przypadnie do gustu ;) Kolejny postaram się już dodać w terminie, czyli do zobaczenia w kolejny weekend ;* 
PS: Przypominam o tym, aby wyrazić swoją opinię w komentarzu, co niesamowicie motywuje ^^ Możecie to robić także bez konta, jako anonim ;)