środa, 27 grudnia 2017

Osiem

Ziewasz przeciągle i przeczesujesz palcami gęste, ciemne włosy, starając się je nieco doprowadzić do ładu. Zerkasz z nikle uniesionymi kącikami ust na przystrojone w kąciku niewielkiego salonu drzewko, które udekorowałeś minionego wieczoru i marszczysz zdezorientowany brwi, kiedy notujesz w myślach fakt, że spoczywających pod nim paczuszek wcześniej tu nie było.  Zdziwiony opadasz na kolana przed choinką i przyglądasz się udekorowanym w świąteczny papier pudełkom. Na obu widnieje niewielka karteczka, na której starannym pismem zapisane było Twoje imię. Były to jednak dwa odmienne, różniące się od siebie charaktery pisma.  Czyżby Mikołaj doszedł do wniosku, że podczas dobiegającego końca roku byłeś grzeczny? Niesiony ciekawością ostrożnie rozpakowujesz pierwszy z podarunków i kręcisz rozbawiony głową. Z pod konfetti wykonanego z bibuły wyławiasz fiolkę Hugo Bossa i niemalże od razu spostrzegasz, że nie różni się ona od tej, w której obecnie spoczywają stosowane przez Ciebie perfumy. Nie przyjaźnisz się z Laurą dłuższy czas, a już doskonale zna Twoje gusta, a w szczególności ulubione nuty zapachowe. Z dna kartonu wyciągasz także spore opakowanie żelek owocowych, kwaśnych i wielką Milkę Oreo. Kwitujesz zawartość prezentu otrzymanego od Grabowskiej szerokim uśmiechem i zabierasz się za otwieranie kolejnego. Amelia obdarowuje Cię  zestawem kosmetyków od Adidasa oraz oszczędną ilością słodyczy. Zadowolony z otrzymanych paczek pośpiesznie podrywasz się z podłogi i zabierasz za przygotowania do opuszczenia mieszkania w Radomiu. Do wydobywających się z radia utworów przygotowujesz śniadanie w postaci owsianki i po jego pochłonięciu przyrządzasz sobie ukochane Latte, które pochłaniasz w pośpiechu podczas pakowania się do czarnej, sportowej torby spoczywającej na środku salonu. Starannie zasuwasz jej zamek i meldujesz się pod prysznicem, aby nieco rozbudzić się przed czekającą Cię do pokonania drogą. Strumień gorącej wody przyjemnie parzy Twoje ciało i pobudza Cię do działania, a intensywna woń żelu pod prysznic otula Twoje nozdrza, wywołując lekki uśmiech na Twoich ustach. Przymykasz powieki i mimowolnie uciekasz myślami do uśmiechniętej, rozpromienionej twarzy brunetki. Twoja dłoń ląduje na korku z lodowatą wodą, który przekręcasz i wzdrygasz się delikatnie, kiedy spotyka się on z Twoją skórą. W taki oto sposób starasz się odpędzić ze swojej głowy wyimaginowany obraz brunetki, gdyż wiesz, że to nic dobrego Ci nie przyniesie. Musisz z tym walczyć. Nie możesz być zakochany. Dlaczego? Zdążyłeś ją już nieco poznać i wiesz, że nie jest gotowa na związek z jakimkolwiek mężczyzną, a tym bardziej z Tobą. Nie zamierzasz trwać we friendzone. Ocierasz wilgotne ciało białym ręcznikiem i narzucasz na siebie wcześniej przygotowany zestaw ubrań. Szczotkujesz zęby dłuższą chwilę, a później nieco jeszcze poprawiasz włosy i stawiasz się w salonie. Z torbą spoczywającą na ramieniu pojawiasz się przy niezawodnym, czarnym Volvo i ładujesz bagaż na tylne siedzenie, sam natomiast opadasz na fotel kierowcy. Opuszczasz parking pod jednym z radomskich bloków i w towarzystwie ulubionych piosenek mkniesz autostradą, obierając cel na rodzinne miasto. Równo o 12 mijasz tablice z napisem Kraków, a kilka minut po wyznaczonej godzinie parkujesz pod budynkiem, który otrzymał miano Twojego rodzinnego domu.  Ledwo zatrzaskujesz drzwi samochodu, a przy Twoim boku zjawia się niska blondynka. Nie umiesz powstrzymać wędrujących ku górze kącików ust na jej widok i rezultatem tego okazuje się szeroki, promienny uśmiech zdobiący Twoją twarz. Toniesz w matczynych ramionach dłuższą chwilę, wdychając słodką woń wanilii, która towarzyszy jej od dobrych 20 lat Twojego zwariowanego życia. Muskasz ustami jej policzki i wyślizgujesz się z jej objęć, które powoli odcinają Ci dopływ tlenu, pod pretekstem wyjęcia bagażu. Otulasz ją ramieniem i przy jej boku przekraczasz próg domu. Zrzucasz torbę na jasne panele w salonie i tulisz się solidnie ze starszym bratem, aby po chwili roześmianym zbić z nim piątkę.  Witasz się także z jego partnerką całusem w policzek i  dajesz się zamknąć w ojcowskim uścisku z najstarszym, obecnym tutaj członkiem rodziny. 

-A Ty dalej bez dziewczyny.-kwituje z łobuzerskim uśmiechem Janek. 

-A Ty nadal z Ewą.-odpierasz, ściągając buty.-Jeszcze z nim wytrzymujesz?-kierujesz pytanie do brunetki.

-Jakoś.-odpowiada, zanosząc się cichym śmiechem.

-Podziwiam.-rzucasz, chichocząc pod nosem. 

Twoi rodzice wraz z Ewą parskają głośnym śmiechem, a  22-latek splata ramiona na klatce piersiowej i spogląda w waszym kierunku oburzony. Dziewczyna jednak szybko załagadza sytuację, tarmosząc go za policzki i całując przelotnie w usta. Zakochani znikają w pokoju drugiego siatkarza w tym domu, a Ty podążasz za rodzicielką do kuchni. Podziwiasz ją, że po mimo świątecznego zamieszania zdążyła jeszcze przyrządzić naleśniki, na których propozycje przystajesz z ogromną chęcią a nawet iskierkami w oczach. 

-Synu, ja znam tą minę.-kobieta przerywa panującą pomiędzy wami ciszę.

-Ale jaką? Przecież się uśmiecham.-starasz się bronić przed jej atakiem.

-Nie okłamuj własnej matki!-otrzymujesz uderzenie ścierką w ramie.-Jak ja Cię uczyłam!? Mówi się tylko prawdę! 

Wzdychasz głośno, wiedząc, że nie ma już dla Ciebie ratunku. Jan pojawia się z partnerką w salonie, posyłając Ci cwany uśmieszek, a Ty masz ochotę go udusić. Jak bardzo chciałbyś aby on był na Twoim miejscu i był przesłuchiwany przez waszą rodzicielkę.

-To która jest tą szczęściarą?-blondynka posyła Ci ciepły uśmiech.

-Ja nie jestem zakochany, mamo.-jęczysz. 

-Co ja Ci mówiłam o kłamaniu.-tym razem cierpi Twoja stopa przydeptana przez panią domu.

Wydajesz z siebie syknięcie spowodowane bólem kończyny i spoglądasz groźnie na towarzyszącą Ci matkę:

-Jak tak dalej pójdzie to nie będę mógł grać. Do czego to doszło by mnie własna matka kontuzjowała.-mruczysz pod nosem naburmuszony.

-Dlatego radzę się przyznać.-kolejny uśmiech w Twoim kierunku.-Twój brat miał identyczny wyraz twarzy jak rozmyślał o Ewce.

-Och, no dobra!-wywracasz oczami.-Chyba się zakochałem.-poddajesz się  i wpadasz w sidła rodzicielki. 

-Nie chyba tylko na pewno. Już ja widzę te maślane oczka jak o niej myślisz. 

Kręcisz rozbawiony głową i pod pretekstem zmęczenia spowodowanego podróżą wymykasz się z kuchni. Wpadasz do swojego dawnego pokoju i wypuszczając powietrze ze świstem opadasz na miękki materac łóżka. Musisz przyznać, że Twoje ciało zalewa niewyobrażalna ulga, jednak wiesz, że Twoja mama tym bardziej teraz nie odpuści, a będzie dopytywać o szczegóły, o najmniejsze detale. Cóż, jakoś będziesz musiał tutaj wytrwać. Także jest to już suchy fakt. Tomaszu Fornal, jesteś zakochany. 

***
Uśmiechasz się pod nosem, wpatrując się w parę srebrnych kolczyków z małymi brylancikami otrzymaną od przyjmującego. Niesamowicie podoba Ci się jego podarunek świąteczny, jednak masz wyrzuty sumienia, że aż tak się na Ciebie skosztował.  Przejeżdżasz opuszkiem palca po małej, załączonej do biżuterii karteczce, obiecując sobie w głowie, że spełnisz jego wolę i założysz błyskotki jutrzejszego wieczora. Kiedy chowasz kolczyki do pudełeczka okazuje się, że przyglądała się nim także Twoja przyjaciółka. 

-Co już  Ci nie pasuje?-rzuca, spoglądając na Ciebie ze splecionymi na piersiach ramionami.

-Wiesz ile to musiało kosztować? On jest jakiś poprany.-stwierdzasz, kręcąc z niedowierzaniem głową.

-Przypominam Ci, że Tomek to jeden z lepszych siatkarzy w naszej lidze i za pewne środków na życie mu nie brakuje.-puszcza Ci oczko.-Po za tym to urocze.-uśmiecha się rozanielona.

Wymierzasz w nią jedną z poduszek znajdujących się na sofie w salonie, przed którą na jej szczęście zdążyła się uchylić i wyganiasz ją do kuchni, skąd już wyczuwalny staje się zapach pieczonych pierniczków. Roześmiana posłusznie udaje się do danego pomieszczenia, aby po chwili się z niego wychylić i przypomnieć Ci o umyciu podłóg. Przykładasz sobie z otwartej dłoni w czoło, zdając sobie sprawę, że o tym zapomniałaś i pośpiesznie wstępujesz do łazienki po mop. Chwilę później sprawnie czyścisz podłogi w całym mieszkaniu, podśpiewując pod nosem słowa piosenek świątecznych wydobywających się z głośników wieży znajdującej się w królestwie Amelii, czyli kuchni. 

-Przyznaj się, że o nim myślałaś.-rzuca nagle blondynka, popijając z Tobą herbatę na kanapie w salonie. 

-O kim?-udajesz zdezorientowaną.

-Już nie udawaj.-dźga Cię pod żebrem.-O Tomku.-szczerzy się głupio.-Przez niego zapomniałaś umyć te podłogi.

-Nieprawda.-odpierasz momentalnie.

-Mogłabyś mu dać szansę.-upija niewielki łyk napoju i spogląda na Ciebie.

-Przecież dałam.

-Ale szansę na bycie kimś więcej.

-Amelia...

***
Kołyszesz biodrami na boki, okręcasz się wokół własnej osi do świątecznych hitów otulających wnętrze domu, ścierając kurze z mebli znajdujących się w salonie. Mijająca Cię własnie blondynka mierzy Cię rozbawionym wzrokiem i chichocze pod nosem. Szlifujący schody starszy brat także przygląda Ci się ze śmiechem i nawet uwiecznia Twoje popisy na wideo, które ląduje na jego Snapchacie. Wystawiasz mu swój środkowy palec i do prezentacji Twoich tanecznych umiejętności dołączasz także wokalne, wydzierając się na całe gardło. Tata wracający właśnie z choinką o wymiarach nieco mniejszych niż Twój wzrost przystaje w progu i kręci z niedowierzaniem głową. 

-Zdecydowanie Cię Tomaszu w tym domu brakowało.-stwierdza z promiennym uśmiechem.

-Chyba jego głupoty.-wtrąca swoje trzy grosze 22-latek.

-Mówiłeś coś?-unosisz pytająco brew, patrząc na brata, choć doskonale słyszałeś jego słowa.

-Ja? Ależ skąd.-odpiera blondyn, a Ty uśmiechasz się pod nosem.

-Moi pracujący mężczyźni! Zapraszam na kolacje!-dobiega do Ciebie wołanie rodzicielki z kuchni.

-A co serwują?-zadaje pytanie Twój starszy brat. 

-Gofry!

-A to biere!

Roześmiany przekraczasz próg pomieszczenia i chwytasz w dłoń talerz ze swoją porcją. Wiesz, że będziesz naprawdę ostro pracował na treningach. Święta się jeszcze nie rozpoczęły, a Ty już zajadasz się pysznościami prosto z pod rąk Doroty Fornal, najlepszej kucharki w Polsce jak nie na świecie. Za to własnie kochasz rodzinny dom. Za pyszne posiłki serwowane przez niską blondynkę. Musisz przyznać, że zdecydowanie brakowało Ci w Radomiu tego rodzinnego ciepła, zabawnych wymian zdań czy telefonu Jana, który zawsze potrafił wszystko uwiecznić w odpowiednim momencie. Pożywiony opuszczasz pomieszczenie i wyciągasz z kieszeni czarnych dresów telefon. Ze spisu kontaktów wybierasz zdjęcie uśmiechającego się szeroko w Twoją stronę środkowego i bijesz się z myślami czy nacisnąć odpowiedni przycisk, który pozwoli Ci wykonać połączenie.  W końcu przymykasz za sobą dębowe drzwi Twojej sypialni i przysiadasz na rogu łóżka, wsłuchując się w dźwięk oczekiwania na podniesienie słuchawki przez blondyna. 

-Hejka Forni! Boże jak się stęskniłem za Twoim głosem!-wypowiada kapitan juniorskiej reprezentacji Polski. 

-Niech to szlag!-rzucasz bez jakiegokolwiek powitania.

-Ej, co jest?-słyszysz nutkę zaniepokojenia w jego głosie.

-Zakochałem się! To jest przyjacielu.-wzdychasz do telefonu.

-To chyba dobrze?

-Niekoniecznie.

-Opowiadaj mi tu zaraz wszystko ze szczegółami. -mówi podekscytowany Kochanowski.

Takim oto sposobem godzina upłynęła Ci na spoczywaniu na parapecie i wpatrywaniu się w granatowe niebo obsypane lśniącymi gwiazdami oraz zdawaniu relacji najlepszemu przyjacielowi z relacji jakie łączyły Cię z Grabowską. Mimowolnie uśmiechasz się pod nosem, kiedy z gardła blondyna wydobywa się jęk, gdy opisujesz swoją przyjaciółkę z zewnątrz. Zawsze mieliście podobny gust do kobiet. 

-Powiem tak: Jak nie chcesz trwać we friendzone to powiedz jej to co czujesz najszybciej jak tylko możesz. Sylwester? Świetny moment na rozpoczęcie nowego rozdziału lub zakończenie starego. Zaryzykuj. Robisz tak nie raz na boisku, zrób i tu.

-Dzięki, Kuba. Jesteś wielki.

~*~
Dałam radę zjawić się tutaj przed nowym rokiem także sukces ^^ Może i rozdział nie jest zaciekawy, ale mam nadzieję, że i taki Wam się spodoba ;) Zapewniam Was, że niebawem zrobi się naprawdę interesująco :D  Te święta chyba dobrze na mnie wpłynęły, gdyż po raz drugi w życiu zdecydowałam się na duet z retreat i tym razem prawdopodobnie się uda ;) O czym będziemy pisać? Jakub Kochanowski, Tomasz Fornal, dwaj przyjaciele, jedna kobieta, ich niewiedza... Brzmi interesująco? Jeśli tak to zapraszam tutaj >>Ja nie jestem twoim zbawicielem, ty nie jesteś moim przyjacielem<< 
Gdybym się tutaj nie zjawiła przed nowym rokiem to na wszelki wypadek złożę Wam życzenia już teraz ;) 
Szczęśliwego Nowego Roku! Zdrówka, szczęścia, kaski, wielu emocji siatkarskich, wyjazdów na mecze, spełnienia najskrytszych marzeń oraz wszystkiego dobrego ;* Byście tutaj ze mną wytrzymały ^^ Całuję i do zobaczenia ;* 





sobota, 23 grudnia 2017

Siedem

Głos mężczyzny nie dociera do Ciebie, gdyż zagłusza go warkot pociągu oraz jego klakson rozbrzmiewający coraz bliżej siebie. Kąciki Twoich ust mimowolnie zastygają na wyżynach. Nareszcie spotkasz się z Damianem. Tak rozpaczliwie tego pragniesz. Gdy przymykasz powieki i jesteś już gotowa na siłę uderzenia jaka spotka się z Twoim ciałem odczuwasz coś zupełnie innego. Ktoś je unosi. Powoli otwierasz powieki i  mierzysz zszokowanym  wzrokiem twarz bruneta, który sprawnie przemierza tory i zmierza w kierunku Twojego wózka. Jesteś totalnie zdezorientowana. Nie rozumiesz tego. To naprawdę przypadek, że znalazł się on tutaj w tym własnie czasie, w tym momencie? A może znak? Znak, że dostałaś drugą szansę i nie powinnaś kończyć swojego żywotu w taki sposób. Układa Cię starannie na pojeździe, który na co dzień ułatwia Ci funkcjonowanie i przykuca na przeciwko Ciebie, świdrując Cię spojrzeniem tych chłodno błękitnych tęczówek. Ten wzrok powoli zaczyna Cię krępować.

-Co Ty wyprawiasz, dziewczyno?! Czy zdajesz sobie sprawę co czułaby Amelia, gdyby Cię zabrakło?! Przecież to jest skrajnie nieodpowiedzialne!-wydziera się oburzony siatkarz, wpatrując się w Ciebie intensywnie.

Spuszczasz głowę, aby ukryć to, że jego słowa Cię dotknęły. Okazały się niezwykle bolesne. A dlaczego? Bo miał całkowitą rację. Nie powinnaś była się tak zachowywać. Jesteś cholerną egoistką. Twoją przyjaciółka tyle dla Ciebie zrobiła, a Ty chciałaś ją tutaj pozostawić  całkowicie samą,  zdaną na pastwę losu. Dopiero teraz dochodzi do Ciebie jak okropnym człowiekiem stałaś się po stracie Darwińskiego. Twoje ciało atakują dreszcze na myśl co mógłby z Tobą uczynić pociąg. Odprowadzasz pustym wzrokiem mknący po torach rozpędzony środek transportu i kierujesz spojrzenie ku górze. Damian czuwa nad Tobą właśnie stamtąd. Zesłał tutaj Tomka, aby nie pozwolił Ci zginąć. Może warto dać 20-latkowi szanse? Gdyby nie on nie oddychałabyś już radomskim powietrzem. Chciałaś go nienawidzić za pokrzyżowanie Twoich planów, ale najzwyczajniej nie  potrafisz. Spoglądasz na niego w milczeniu i subtelnie ujmujesz  jego wielką, smukłą dłoń w swoją.

-Dziękuję Ci, Tomek. Nie masz pojęcia jak wiele przez Ciebie zrozumiałam.-szepczesz, próbując zatrzymać napływające Ci do oczu łzy. 

Brunet wnosi kąciki ust ku górze i obdarowuje Cię nikłym uśmiechem. Mocniej ściska Twoją rękę i wypowiada cichym, melodyjnym głosem:

-Masz moje wsparcie, Lauro.

***

Grudzień 2017

Po wnętrzu mieszkania rozbrzmiewa znajoma, irytująca Cię nieco melodyjka. Tym razem jednak na Twoje usta wbiega nikły uśmiech.  Podążasz w kierunku drzwi, ale ubiega Cię w tym uśmiechająca się od ucha od ucha Amelia, która zaprasza gościa do środka budynku. Wita się z brunetem całusem w policzek i otrzepuje dłonie z mąki, wskazując ręką w stronę salonu. Fornal w podskokach wkracza do podanego pomieszczenia i pochyla się nad Tobą, przyciągając Cię do siebie. Czujesz przyjemne ciepło jego ciała promieniujące przez jego czarną bluzę z białym suwakiem. Mimowolnie uśmiechasz się pod nosem, chłonąc intensywną woń jego perfum. Chyba własnie zdecydowałaś czym obdarujesz go na święta pod choinką. Kolejna butelka Hugo Boss będzie świetnym rozwiązaniem. Przyjmujący odkleja się od Ciebie po dłuższej chwili i wręcza Ci puchatą kurtkę, którą posłusznie na siebie narzucasz i żegnasz się z przyjaciółką, opuszczając mieszkanie w towarzystwie mierzącego dwa metry chłopaka. Zaciągasz się lodowatym, zimowym powietrzem i omiatasz wzrokiem opatulone śnieżnobiałym puchem otoczenie. Przechylasz się delikatnie na prawą stronę i  wyciągasz dłoń zza wózka. Skóra Twojej ręki spotyka się z zimnym śniegiem, a na Twoje usta wbiega błogi uśmiech. W Radomiu wreszcie obecna jest zima w pełnej postaci, co niezmiernie Cię cieszy, czego nie kryjesz przed siatkarzem. Odchylasz głowę i spoglądasz na niego roześmiana. Tytus przeczesuje palcami ciemne włosy i odwzajemnia Twój gest. Zdmuchuje śnieg ze swojej wielkiej dłoni, który opada wprost na Twój nos i chichocze pod nosem. Marszczysz go śmiesznie i posyłasz mu mordercze spojrzenie, co on komentuje kolejnym wybuchem  śmiechu.  Nadal nie wierzysz, że pozwoliłaś się 20-latkowi do Ciebie zbliżyć. Sądziłaś, że nigdy nie przełamiesz tej żelaznej granicy. Jednak jemu się to udało. Swoim chłodnym podejściem i cierpliwością zyskał Twoje zaufanie szybciej niż to spostrzegłaś. Zyskał w Twoich oczach w ten pamiętny wieczór, kiedy wyłowił Cię ze skrzydeł śmierci. Byłaś mu za to ogromnie wdzięczna i wtedy dostrzegłaś w nim kogoś wartego zaryzykowania. Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Byliście przyjaciółmi i świetnie się dogadywaliście. Tomek obdarowywał Cię niesamowitym wyrozumieniem i nie napierał już nigdy na wyjawienie powodów swojego zachowania względem niego wcześniej. Wiedziałaś, że chciał to od Ciebie usłyszeć, jednak postanowił dać Ci wolną rękę i poczekać do momentu, aż będziesz na to gotowa. 

-Jak zamierzasz spędzić święta?-swoim pytaniem przerwał refleksje, które toczyłaś od dłuższej chwili. 

- Z Amelią, Jej rodzina przyjeżdża do Radomia.-odpierasz, wpatrując się przed siebie. 

-A Twoja rodzina?-drążył temat przyjmujący.

Wzdychasz głośno i zerkasz kątem oka na twarz przyjaciela. Fornal wpatruje się w rozciągający się przed wami krajobraz i popycha wózek, umożliwiając Ci tym samym podziwianie uroków zimy 2017. Od czasów złapania z nim dobrego kontaktu odwiedzał Cię codziennie po mimo większej lub mniejszej ilości treningów  i zabierał na spacery. Dzięki niemu znów powróciłaś do życia. Czerpałaś z niego radość.  Starasz się być z nim szczera dlatego też teraz wypełniasz płuca sporą ilością powietrza, po czym wypuszczasz go ze świstem.

-Moja rodzina...Cóż...Trzyma się od mnie z daleka, gdyż uznała mnie za psychicznie chorą, która jakimś cudem nie wylądowała jeszcze w psychiatryku.-wypowiadasz łamiącym się głosem.

-Hej.-siatkarz nagle pojawia się przed Tobą i układa dłoń na Twoim kolanie.-Nie łam się. Masz mnie. Masz Amelkę. Kochamy Cię.-szepcze wprost do Twojego ucha i otula Cię szczelnie silnymi ramionami.

Wzdłuż Twojego kręgosłupa przebiega dreszcz, na który się lekko wzdrygasz. Zdziwiony siatkarz przygląda Ci się badawczo, a Ty machasz jedynie obojętnie głową i prosisz go, aby pozwolił Ci dalej przemierzać osiedle. Kiwa jedynie głową i kontynuuje popychanie Twojego wózka. A Ty w tym czasie zastanawiasz się dlaczego Twoje ciało  tak zareagowało na bliskość 20-latka. 

*** 
Coraz częściej zaczynasz dostrzegać, że Laura nie jest dla Ciebie tylko przyjaciółką. Coraz częściej przyłapujesz się nawiązywaniu z nią kontaktu wzrokowego na znacznie dłużej niż powinieneś czy też rozmyślaniu o tym jak by wyglądała z Twoją koszulką na sobie spoczywającą w pierwszym rzędzie w  hali na Narutowicza. Tomaszu Fornal, czy Ty się własnie zakochałeś? Nie chcesz się przed samym sobą do tego przyznać, ale Filip wyraźnie to już zauważa. Brakuje Ci już ripost w odpowiedzi na jego zaczepki odnośnie Grabowskiej, co zaczyna Cię już nieco irytować.  Twoje rozmyślania na temat ślicznej brunetki przerywa brzmienie Twojej ulubionej piosenki roznoszące się po niewielkim mieszkaniu. Momentalnie podrywasz się z miejsca, przerywając oglądanie telewizji i sięgasz po telefon, na którego to ekranie widnieje fotografia najważniejszej w Twoim życiu kobiety. 

-Hej mamuś.-witasz ją ciepło. 

-Cześć synku.-w słuchawce słyszysz jej pogodny głos.-Kiedy zamierzasz do nas wpaść?

-Przyjadę jutro.

-Przecież jutro grasz mecz.

-Aaa no tak.-drapiesz się po głowie, odnotowując, że jutro przecież mierzycie się z drużyną z Bydgoszczy.-W takim razie będę w sobotę.-dodajesz.

-Tomaszu Fornal, czy wszystko w porządku?-wypowiada Twoja rodzicielka i możesz się założyć, że w tym momencie unosi własnie pytająco brew.

-Ależ oczywiście, mamo.-odpowiadasz natychmiast.

-Jak Cię już znam. Jesteś nieogarnięty, ale by zapomnieć o swoim meczu  to Ci się nie zdarza. -stwierdza blondynka.-Tomaszu Fornal, tłumacz się w tej chwili.-rzuca stanowczo.

-Przepraszam mamo, ale coś przerywa. Wybacz, ale porozmawiamy jutro. Pa.-pośpiesznie kończysz połączenie.

Odkładasz urządzenie na kuchenny blat i wplatasz palce w ciemne, gęste włosy, przeczesując je lekko. Przymykasz powieki i wzdychasz głośno. Chyba masz odpowiedź na zadane sobie samemu wcześniej pytanie. Chyba wpadłeś. W wieku 20-lat po raz pierwszy się zakochałeś. Prawdziwie zakochałeś. Kręcisz z niedowierzaniem głową i aby ochłonąć po tym stwierdzeniu rozwierasz drzwi lodówki. Wyławiasz z jej wnętrza oszronioną butelkę alkoholu i zasiadasz z nią na kanapie w salonie. Odkładasz kapsel z nazwą piwa na stolik i upijasz niewielki łyk trunku. Z listy kontaktów wybierasz zdjęcie atakującego i oczekujesz podniesienia przez niego słuchawki.

-Czego dusza pragnie, a Bicuś dać może?-wypowiada roześmiany do słuchawki.

-Wpadłem.

-Że co?! Zostaniesz ojciem?! A mówiłem, pamiętaj o gumkach!-23-latek wydziera się do słuchawki na całe gardło.

-Debilu, w porównaniu do Ciebie nie rucham wszystkiego co się rusza!-wywracasz podirytowany oczami.-Chyba się zakochałem.-dodajesz nieco ciszej. 

-Nosz kurwa wiedziałem! Tylko tak się droczyłem!  A nie mówiłem?! Huber, 50 złotych dla mnie! Wygrałem! Fornal, się zabujał! -odciągasz od ucha telefon, nie mogąc słuchać wrzasków przyjaciela. 

~*~
Hello ^^
Sprawiam Wam dzisiaj świąteczny prezent, dlatego Was proszę o docenienie tego, że znalazłam chwilkę, aby to dla Was napisać i dodanie swojej opinii w komentarzu ( anonimowo także można), gdyż ostatnio nie pojawił się nawet jeden komentarz co mnie niezwykle smuci :( Dlatego, więc postanowiłam, że jeśli nie pojawi się trochę komentarzy to odejdę z Bloggera już na dobre i będę tworzyć tylko na Wattpadzie, gdyż tam moja praca jest doceniana ;) Przyśpieszyłam nieco akcję do obecnego czasu. Relacje naszych głównych bohaterów uległy znacznej poprawie, Dorotka coś wyczuwa, a Bicek doskonale zna swojego kumpla ^^ Jak dalej potoczą się relacje Grabowskiej i Fornala? Dowiecie się, jeśli zostaniecie ;) Całuję i do zobaczenia może jeszcze w tym roku ;*

PS: Wesołych Świąt! ^^


niedziela, 17 grudnia 2017

Sześć

Pokonujesz kolejne metry radomskich uliczek, wypatrując ulubionej knajpy, w której to spędzisz co najmniej najbliższą godzinę. Po mimo Twoich protestów i zapewnień, że sama doskonale dajesz sobie radę, siatkarz popycha Twój wózek. Od chwili wydania przez Ciebie pozwolenia na wspólne spędzenie czasu chłopak milczał niczym zaklęty. Ten fakt wprawiał Cię w niemałe osłupienie. Zastanawiasz się nawet czy na pewno odpowiednio postąpiłaś, przystając tym razem na jego propozycję. Przecież od czasu poznania go nigdy nie zetknęłaś się z dłuższą chwilą ciszy, gdyż on znajdował się w pobliżu. Dochodziłaś nawet do wniosku, że jedną z jego dominujących cech jest gadatliwość. Nigdy  nie miał problemów z zaczęciem rozmowy, a co dopiero jej rozkręceniem na dobre, czego zdążyłaś się już przekonać na własnej skórze. Po mimo Twojej niechęci i zdawkowych odpowiedzi nie odpuszczał i ciągnął konwersację. Postanawiasz sprawdzić przyczynę niezręcznej ciszy panującej pomiędzy wami i dyskretnie odchylasz głowę do tyłu. Czujnym wzrokiem lustrujesz twarz bruneta, spostrzegając, że jego niebieskie oczy są całkowicie puste i zwrócone przed siebie, co może świadczyć tylko o jednym. Snuje naprawdę głębokie refleksje. Zastanawia Cię tylko na jaki temat? Oddychasz z ulgą, kiedy znajomy budynek pojawia się w zasięgu Twojego wzroku. Marszczysz brwi, gdy sportowiec omija go i prowadzi Twój środek poruszania się dalej. Starasz się powstrzymać rozbawienie, ale mimowolnie z Twojego gardła wydobywa się zduszony śmiech. Twój towarzysz natychmiast przystaje, przywrócony do rzeczywistości, a Ty starasz się opanować roześmianie. 

-O co Ci chodzi?-patrzy na Ciebie zdezorientowany. 

Ze splecionymi na piersiach ramionami oraz pomarszczonymi brwiami prezentuje się naprawdę komicznie. Nie odrywasz spojrzenia od jego twarzy i nadal zanosisz się chichotem, który nasila jego postawa. 

-Właśnie minąłeś knajpę, do której sam mnie zaprosiłeś.-wypowiadasz po dłuższej chwili.

Tomek okręca się na pięcie i bada wzrokiem otoczenie, aby po chwili pomiędzy budynkami na rynku dostrzec miejsce, w którym  ujrzał Cię wczoraj za oknem. Przykłada sobie z otwartej dłoni w czoło, a Ty mimowolnie uśmiechasz się pod nosem, przyglądając się temu. Chwilę później znajdujecie się już w ciepłym wnętrzu lokalu i  przeglądacie menu w białej, marmurowej okładce. Przegryzasz płatek dolnej wargi, zastanawiając się nad wyborem kawy. Czujesz na sobie ciężar jego spojrzenia. Lekceważysz mózg zgłaszający sprzeciw dla podniesienia przez Ciebie głowy. Robisz to. Natrafiasz na jego intensywne, chłodno błękitne tęczówki. Połyskujące w nich iskierki sprawiają, że wpatrujesz się w nie zafascynowana dłuższą chwilę. Dopiero pojawienie się kelnerki przerywa ten moment, a Ty momentalnie spuszczasz głowę i oblewasz się obfitym rumieńcem. Starasz się to jednak ukryć pod blond kaskadami i zachowywać tak jakby sytuacja z przed kilku sekund nie miała miejsca. Fornal wędruje wzrokiem po zapiskach w karcie ofert i składa zamówienie, posyłając Ci lekki uśmiech. Wysilasz się na uniesienie nikle kącików ust i zerkasz na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić godzinę. Wzdychasz, gdy okazuje się ona za wczesna na opuszczenie lokalu. Twój towarzysz rozpoczyna luźną rozmowę, w którą Ty powoli się włączasz. Nadal jednak konsekwentnie trzymasz się swoich postanowień i udzielasz zdawkowych odpowiedzi. Wystukujesz długimi, krwistoczerwonymi paznokciami o ciemny blat stołu, kiedy obok melduje się młoda kobieta z waszym zamówieniem. Układa przed Tobą wysoką szklankę z karmelowym Latte z podwójną pianą oraz talerzyk z kremówką, życząc smacznego. Spoglądasz zdziwiona na bruneta, a on oblizuje łyżkę z pierwszego pochłonięcia kawałku słodyczy.

-No co?-śmieje się pod nosem.-Przygotowałem się.-puszcza oczko w Twoim kierunku.-Amelia, przecież zna Cię jak własną kieszeń.

-Niechętnie, ale przyznaje, że mnie zaskoczyłeś i to pozytywnie.-odpierasz, upijając łyk gorącego napoju.

Siatkarz odpowiada Ci na to chichotem i pochłania kolejny kawałek kremówki. W międzyczasie spogląda na Ciebie co jakiś czas i wystukuje odpowiedzi na SMS'y otrzymywane systematycznie co kilka minut. Możesz się nawet pokusić o stwierdzenie, że większa ich część to obgadywanie Twojej osoby.

-Co takiego wydarzyło się kilka miesięcy temu, że jesteś w stosunku do mnie taka chłodna?-sportowiec splata wielkie, smukłe dłonie i układa na nich głowę, przyglądając Ci się badawczo.

Po mimo tego, że wypowiada to łagodnie i nie napiera na odpowiedź z Twojej strony cała pozytywna, dobra aura tego spotkania pryska własnie w tym momencie. Dopijasz ostatni łyk ciepłej jeszcze kofeinowej cieczy i pośpiesznie wrzucasz telefon do torebki, opuszczając powoli budynek. Tytus momentalnie podrywa się z miejsca i tak jak wczorajszego dnia staje Ci na drodze.

-Możesz nie robić scen na środku lokalu?-rzuca lekko podirytowany.-Staram się Ciebie poznać, nie rozumiesz tego?

-Nie masz prawa pytać mnie o to po tak krótkim czasie!-syczysz w jego kierunku przez zaciśnięte zęby.

-Ach, tak?! To bardzo przepraszam! A mogę wiedzieć  kiedy będzie na to odpowiedni czas?!-wydziera się, mierząc Cię wściekłym wzrokiem.

Jak w ogóle śmie się tak odzywać w Twoim kierunku? Nie rozumiesz jakim cudem Twoja przyjaciółka mogła tak bronić jego osoby. W Twoim sercu właśnie rozwarła się zagojona już prawie ostatecznie rana. Ponownie osiągnęła ona rozległe rozmiary i sprawiła, że w kącikach oczu zaczęły zbierać się łzy. Nie mogłaś dać upustu emocji przy nim.  Musiałaś to zatrzymać. Jednak nie miałaś na to już siły. Z całej siły pchasz koła i otwierasz przed sobą drzwi, a by następnie zatrzasnąć je z głośnym trzaskiem. Masz nadzieję, że ten gest da mu wiele do myślenia.

***
Przymykasz powieki i nagromadzasz w płucach sporą ilość powietrza, aby po chwili wypuścić ją ze świstem. Ogarniasz wzrokiem mieniące się pod wpływem światła ulicznych latarni tory i podejmujesz się w głowie ostatnich kalkulacji. Do Twoich uszu dociera ryk pociągu, a na Twoje usta wpływa nikły uśmiech. Wreszcie nadszedł czas zakończenia męczarni na tym świecie. Wreszcie znajdziesz się obok Damiana. Wreszcie uzyskasz spokój od tego cholernego siatkarza. Twój umysł zalewa niesamowita ulga. Wystarczy, że tylko odepchniesz się od oparcia wózka i wylądujesz w miejscu, które da Ci nowy początek i zakończy Twój żywot na tej ziemi raz na zawsze. Odpychasz się od Twojego środka poruszania i lądujesz na metalowej powierzchni torów. Widzisz oślepiający Cię blask świateł pojazdu kolejowego i słyszysz jego pracujący mechanizm. Twój koniec jest już tak blisko, ale wtedy dociera od Ciebie coś jeszcze. Czyjś krzyk. 

-Laura, nie!-wydziera się na całe gardło przedstawiciel płci męskiej. 

~*~
Przepraszam za opóźnienia, ale doskonale znacie jego powody już na pamięć , a także za długość tego rozdziału, jednak mam nadzieję, że treścią Wam to wynagrodziłam ;) Kolejny powinien być dłuższy i pojawić się jeszcze przed świętami, ale niczego nie obiecuje, bo zaszły w moim życiu małe zmiany i mam w nim jeszcze mniej czasu na pisanie niż dotychczas :( Chodzi tutaj o poprawianie ocen, ale nie tylko.  Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze pod ostatnim rozdziałem i proszę o systematyczne dzielenie się swoim zdaniem w komentarzu <3 Całuję i do zobaczenia ;* 




środa, 6 grudnia 2017

PIĘĆ

Przewracasz się na prawy bok i wzdychasz głośno. Z nieznanych Ci dotąd przyczyn nie możesz zawitać do krainy Morfeusza, co powoli zaczyna Cię już irytować. Jedna z nich przychodzi Ci na myśl, ale szybko starasz się ją odrzucić.  Nie chcesz jej nawet rozpatrzeć. Przecież to niemożliwe by powodem Twojej bezsenności był błękitnooki brunet. A raczej sposób w jaki go potraktowałaś. Nie możesz mieć wyrzutów sumienia. Może i posiadasz  w sobie resztki uczuć, ale twierdzisz, że zasługuje na takie traktowanie. Zdecydowanie jak dla Ciebie jest zbyt nachalny. A może to Ty jesteś zbyt zamknięta w sobie na nowe znajomości? Tomek chciał jedynie zyskać Twój numer telefonu, aby podtrzymać kontakt, poznać Cię bliżej. Ty jednak jak zawsze musiałaś go od siebie odepchnąć, jak każdego przedstawiciela płci przeciwnej, od czasu wypadku Damiana. Oblałaś go kubłem lodowatej wody, kiedy on tak naprawdę chciał dla Ciebie dobrze. Chciał przywrócić w tobie pokłady radości. Wiedział, że kiedyś byłaś inna, po mimo faktu, że Cię nie znał. Przymykasz powieki i starasz się pozbyć kołaczących w Twojej głowie myśli. Nic z tego. Nadal czujesz się podle, a moment, w którym Fornal zatrzymuje Cię przed budynkiem knajpy non stop odtwarzany zostaje w Twoim umyśle, po mimo Twoich sprzeciwów. Zirytowana uderzasz dłonią uformowaną w pieść w miękką pierzynę i zdajesz sobie sprawę, że tej nocy nie zaśniesz jeszcze długo. Nagle do Twoich uszu dociera skrzypniecie drzwi, a następnie odgłos kroków. Natychmiast otwierasz oczy i skierowujesz swój wzrok w stronę drzwi. Wnętrze Twojej sypialni wypełnia mrok, a jedyne i niewielkie  źródło jasności to przedzierający przez granatowe, wypełnione gwiazdami niebo księżyc. Takie stężenie światła wystarczy Ci, aby w sylwetce podążającej w kierunku Twojego łóżka rozpoznać  blondynkę.

-Tomek mi wszystko opowiedział.-przerywa panującą w pomieszczeniu ciszę.-Dlaczego go tak potraktowałaś?-unosi pytająco brew, opadając na róg materaca.

-Mam wyrzuty sumienia, okay?! -odpierasz, podnosząc ton głosu.

-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.-rzuca twardo Wasilewska, nawiązując z Tobą kontakt wzrokowy.

-Mam blokadę.

-Przed czym, do cholery?! Tomek to świetny facet i na pewno nie ma względem Ciebie złych celów. On nie chce się z Tobą związywać na całe życie. Chce Cię tylko poznać.-stara Ci się przetłumaczyć przyjaciółka.

-Czy Ty nie rozumiesz, że to nie jest takie łatwe? Już nigdy nie spojrzę na żadnego faceta tak samo jak na Damiana.

-Spojrzysz.-wypowiada pewnie.-Zobaczysz. Musisz tylko zostawić przeszłość za sobą, a przede wszystkim dać szansę na zbliżenie Fornalowi. -posyła Ci łagodny uśmiech.

Prychasz pod nosem. Nie ma pojęcia co czujesz. Nigdy nie straciła tak bliskiej osoby. To nie jej świat runął jednego dnia, podczas momentu. Tej pieprzonej sekundy. Nie będziesz dla siatkarza łatwym obiektem. Nie zamierzasz ulegać jego urokowi osobistemu. Będzie musiał się nieźle natrudzić, aby zyskać Twoje zaufanie. Nadal nie zmieniasz swojego nastawienia wobec niego. Żyłaś bez facetów w swoim życiu do tej pory, także teraz też żaden nie jest ci potrzebny. Dziewczyna muska Twój policzek ustami i życzy Ci dobrej nocy, po czym opuszcza Twoje cztery kąty. Ty natomiast przymykasz powieki i przykładasz twarz do miękkiej powierzchni poduszki. Tym razem sen przychodzi do Ciebie ekstremalnie.

***
Wyciągasz się najbardziej jak tylko to możliwe i podbijasz jedną z ostatnich piłek treningu przedramieniem, utrzymując ją w grze. Słyszysz padające z ust trenera słowa pochwały i mimowolnie kąciki Twoich ust wzbijają się na wyżyny. Po mimo młodego wieku w Radomiu naprawdę czujesz się doceniany. Odwracasz się na pięcie i obserwujesz jak Droszyński wypuszcza żółto-niebieską Mikasę z palców, dogrywając ją do prawego skrzydła. Ziobrowski w samą porę wznosi się kilka metrów nad parkietem i plasuje piłkę w boisku, uderzając w nią nadgarstkiem. Uradowany podbiegasz do niego i mierzysz jego blond włosy, szczerząc się głupio.

-Bicek, stawiasz mi piwo.-Filip także ma przyjemność podziwiać Twoje śnieżnobiałe perełki w całej okazałości.

-No chyba o chujałeś! -odpiera atakujący, ocierając twarz ręcznikiem.

-Trenerze! Michał nie wywiązuje się ze swojej umowy!-krzyczysz, udając oburzenie.

Splatasz ramiona na klatce piersiowej , by wyglądało to bardziej wiarygodnie i spoglądasz z wyczekiwaniem na Prygla. Mężczyzna kręci roześmiany głową i przygarnia do siebie 23-latka, tłumacząc mu coś wylewnie. Przyglądasz się temu z uniesionymi brwiami, ale milczysz.

-Ale trenerze! Żeby ululać tego mamuta to co najmniej 200 zł w dupę!-wydziera się Twój przyjaciel.

-Nie przesadzaj, Bicek.-wypowiadasz równocześnie z Robertem, na co oboje parskacie śmiechem.

-Dlaczego ja mam się narażać na straty materialne?! To trener wymyślił jakąś alkoholizacje! -nie kryje swojego oburzenia pierwszy atakujący Cerradu.

Salwy Twojego śmiechu roznoszą się po obiekcie sportowym, a po chwili dołączają do nich także odgłosy rozbawienia reszty zawodników. Puszczasz lotnego buziaka w stronę bruneta i  przekraczasz próg szatni.  Zamieniasz odzienie ze sportowego na codzienne i zarzucasz na ramie torbę, wybiegając z pomieszczenia. Zatrzaskujesz za sobą drzwi budynku i sprintem ruszasz w kierunku najbliższego przystanku. Z kieszeni jasnych dżinsów wyławiasz telefon i wytrzeszczasz oczy ze zdziwieniem, zauważając na wyświetlaczu godzinę. Cholera, zaraz się spóźnisz na trolejbusa. Gdyby Twoje Volvo było sprawne siedziałbyś za pewne teraz w miękkim fotelu kierowcy i nadal wykłócał z przyjacielem o alkohol. W ostatniej chwili dobiegasz do przystanku i zdyszany wparowujesz do wnętrza środka pojazdu. Przymykasz powieki i starasz się unormować płytki oddech. Nagle twoje ciało zostaje wprawione w ruch pod wpływem gwałtownego hamowania kierowcy. Tym razem refleks Cię zawodzi i  nie masz szans chwycić się barierki, co kończy się runięciem na podłoże. Syczysz cicho, rozmasowując obolały bark i powoli opuszczasz tak zwaną glebę. Wtem napotykasz się na czekoladowe tęczówki wyłaniające się z pod wachlarzu ciemnych, długich rzęs. Po mimo, że ie było Ci dane wpatrywać się w nie za wiele razy doskonale rozpoznajesz ich barwę. Znasz tylko jedne takie oczy. Nie masz pojęcia ile trwa ten moment. Czujesz jednak jakby czas stanął w miejscu. Skwar rozmów otaczający waszą dwójkę ucicha. Ruch zastyga. Twoje ciało kamienieje. Nie możesz się ruszyć. A może nie chcesz tego wcale robić? Tą wymianę spojrzeń trwającą zdecydowanie za długo niż powinna przerywa kolejne hamowanie kierowcy. Tym razem spokojniejsze. Obserwujesz jak brunetka sprawnie przesuwa się ku wyjściu, a następnie za nim znika.  Co z tego, że miałeś zamiar wysiąść trzy przystanki dalej? Co z tego, że jesteś wypompowany całkowicie po treningu? To nie jest teraz ważne. To się nie liczy. Liczy się to, że wybiegasz za nią. Podążasz za jej sylwetką umiejscowioną na wózku inwalidzkim i już wiesz, że po raz kolejny zawalczysz. Posłuchasz rady Michała. Będziesz tak ambitny jak na boisku.

-Hej.-wyduszasz z siebie, układając dłoń na oparciu jej sprzętu za pomocą, którego się porusza.

-Znowu Ty.-mruczy jedynie, wywracając oczami.

-Możemy gdzieś razem wyskoczyć?-puszczasz jej komentarz mimo uszu.

-Czy Ty kiedykolwiek dasz sobie spokój?-jęczy.

Mimowolnie chichoczesz pod nosem, a ona zawraca głowę w Twoim kierunku i przygląda się bacznie Twojej twarzy. Wydaje Ci się, że zastanawia się nad podjęciem decyzji. Po raz pierwszy od razu z jej ust nie padają słowa odmowy. Wprawia Cię to w małą euforię, której oczywiście starasz się nie okazać, ale mimowolnie kąciki Twoich ust minimalnie wzniesione Cię zdradzają. Zaczynasz dostrzegać fakt, że latasz za tą dziewczyną jak głupi, ale naprawdę zależy Ci na poznaniu jej. W tym momencie pragniesz jednak jedynie rozmowy. Zwykłej wymiany poglądów.

-Zgoda.-pada z jej  jasnoróżowych ust.

Wytrzeszczasz oczy. Nie wierzysz w słowa, które przed kilkoma sekundami opuściły jej wargi. Starasz się walczyć z uśmiechem, który sam pcha się na Twoje usta, ale jest to walka porównywalna do tej z wiatrakami. Nie potrafisz ukryć zadowolenia z jej odpowiedzi, z tego jednego, małego słowa liczącego pięć liter i dwie sylaby. Posyłasz w jej kierunku szczery, promienny uśmiech i proponujesz odwiedzić knajpę z przed wczorajszego spotkania. Brunetka kiwa głową, a Ty masz ochotę wystukać numer do Bicka i pochwalić się przełomem w waszej relacji. Powstrzymujesz się jednak przed tym  ostatkiem sił.

~*~
Hello po raz pierwszy w grudniu! ^^ 
Witam Was po raz pierwszy jako 19-latka i obdarowuje tym rozdziałem jako prezent mikołajkowy ;3 Mam nadzieję, że w zamian za jego treść wybaczycie mi to opóźnienie :D Pochwalcie się czy dziś otrzymałyście coś siatkarskiego ;) Ja spóźniony prezent na urodziny oraz jakieś tam drobiazgi ;) Podziękować możecie za dodanie tego rozdziału samemu bohaterowi głównemu za śmieszki na filmiku mikołajkowym, gdyby nie on najpewniej ten odcinek pojawiłby się nieco później, gdyż nieco brakowało mi motywacji :D Całuję i do zobaczenia ;*

PS: Dziękuję za wszystkie komentarze i proszę o więcej <3

środa, 29 listopada 2017

Cztery

Wzdychasz głośno, kiedy po wnętrzu lokalu roznosi się dźwięk dzwonka usytuowanego tuż nad drzwiami wejściowymi, co może oznaczać tylko jedno. Wtargnięcie bruneta do środka knajpy. Nie odważasz się nawet podnieść wzroku. Nie musisz tego sprawdzać. Jesteś tego niemalże pewna. Tak samo jesteś także przekonana o tym, że za kilka sekund podejdzie do waszego stolika. Sięgasz po wysoką szklankę wypełnioną trójwarstwowym napojem i upijasz niewielki łyk. Nastaje moment, którego tak bardzo nie chcesz. Siatkarz zatrzymuje się przy waszym stoliku i unosi znacznie kąciki ust, obdarowując Cię promiennym uśmiechem.

-Mogę się dosiąść?-spogląda na waszą dwójkę.

-Jasne.-odpiera Twoja towarzyszka.

Równo z padnięciem jej odpowiedzi otrzymuje od Ciebie lodowate spojrzenie. Gdyby tylko Twoje czekoladowe oczy mogły zabić...Dlaczego ona Ci to robi? No dlaczego?! Nie pojmujesz jej zachowania. Przecież dobrze wie, że nie zamierzasz zbliżać się do jakiegokolwiek przedstawiciela płci przeciwnej, a już w szczególności do tego pieprzonego siatkarza. Doskonale widzisz w jej oczach to zadowolenie. Wiesz, że nie robi tego dla siebie. Robi to dla Ciebie. Za dobrze ją znasz, ale nie uda jej się. Nie pozwolisz temu facetowi się do Ciebie zbliżyć. Nie ma mowy. Będziesz uparta jak zawsze. A może nawet i bardziej. Zwijasz z talerza jedną z ostatnich frytek i przysłuchujesz się rozmowie toczonej pomiędzy Twoją przyjaciółką a sportowcem.

-Nic nie zamawiasz?-unosisz pytająco brew, zerkając na twarz bruneta.

Dziwi Cię to, że po blisko 20 minutach rozmowy z Wasilewską nadal nie zdecydował się na przegryzienie czegoś czy też zwilżenie krtani, której od dłuższego czasu bez przerwy nadużywa. Kieruje na Ciebie swój wzrok, po czym odpowiada Ci z łagodnym uśmiechem:

-Pizze, ale muszę sobie widocznie jeszcze trochę poczekać.

Kiwasz głową. Nieźle wybrnął z tej sytuacji, ale Ty doskonale wiesz, ze gdyby nie dostrzegł za tym oknem Twojej twarzy nie wszedł by tutaj. Obserwujesz jak blondynka przewraca w dłoniach telefon i nagle zaczyna zbierać z pikowanej kanapy swoje rzeczy, owijając się szalem wokół szyi.

-Co Ty robisz?-wypalasz zdezorientowana, marszcząc brwi.

-Przypomniałam sobie, że muszę coś jeszcze załatwić. Przepraszam.-rzuca dziewczyna, podrywając się z miejsca.
  
Nie masz nawet szans jej odpowiedzieć, gdyż już po chwili odprowadzasz wzrokiem jej sylwetkę znikająca za  dębowymi drzwiami. Twoje ciało zalewa fala irytacji. Przeklinasz osobę przyjaciółki w myślach, nie dając po sobie poznać jak bardzo jesteś na nią zła. Jak znowu mogła Cię pozostawiać z siatkarzem samą? Nie masz innego wyjścia jak znosić jego towarzystwo. Przecież jeszcze widniały w Tobie pozostałości ludzkich uczuć. Nie potrafisz powiedzieć mu w twarz, aby się odczepił. Refleksje zajmują Ci tyle czasu, że nawet nie zauważasz kiedy niska, zgrabna kelnerka układa przed przyjmującym pizzę. Kiedy powracasz do świata żywych Twój towarzysz pochłania posiłek, a jeden z kawałków podsuwa w Twoją stronę. Na początku odmawiasz, ale po dłuższej zachęcie wgryzasz się w grube ciastko ustrojone różnorakimi dodatkami i mrukasz pod nosem. Co jak co, ale do jedzenia ma świetny gust.

-Moja ulubiona.-mruka, sięgając po szklankę soku pomarańczowego.

Posyłasz mu blady uśmiech i po dłuższym czasie letargu decydujesz mu się wreszcie zadać nurtujące Cię pytanie:

-Czego Ty właściwie od mnie chcesz?

-Szczerze?-spogląda na Ciebie niepewnie, a kiedy potakujesz głową kontynuuje.- Teraz to numeru telefonu.-drapie się zakłopotany po głowie.

Wypuszczasz powietrze ze świstem. Czujesz jak wszystkie wypełniające Cię siły się ulatniają. Masz go totalnie dość. Bez danych kontaktowych bez problemu potrafi Cię zlokalizować, to co by dopiero było, gdyby uzyskał Twój numer? Chyba byś się od niego nie uwolniła. Nie rozumiesz go. Od kilometra bije od Ciebie niechęć do jego osoby. Choćby w małym procencie nie działa na Ciebie jego urok osobisty a po mimo to on dalej stara się urzec Cię swoim uśmiechem czy też złapać na swoje oczka. Masz tego dosyć. Pospiesznie dopijasz chłodne już Latte do końca i wrzucasz telefon do torebki, po czym bez jego pomocy oddalasz się od stolika i zatrzaskujesz z irytacją drzwi wyjściowe lokalu. Nim jednak zdążysz się przemieścić zaledwie kilka metrów od miejsca, w którym jeszcze przed chwilą się znajdowałaś dogania Cię Fornal.

-Zrobiłem coś nie tak?-taranuje Ci drogę.

-Wszystko.-syczysz przez zaciśnięte zęby.

***
Zirytowany na samego siebie za sytuację z przed kilku godzin przymykasz powieki i wznosisz nad sobą sztangę. Kropelki potu ozdabiają Twoje czoło, a gardło błaga od dobrych kilkunastu minut o choćby kropelkę zimnego płynu. Ty jednak wytrwale starasz się pracować nad tkanką mięśniową i nie pozwalasz sobie na choćby kilka sekund przerwy. Zaciskasz zęby i powtarzasz ćwiczenie jeszcze dobre kilka razy. Mimo to złość w jakiej skompany jest Twój organizm nie zanika, nie ulatnia się. Zarzucasz ręcznik na kark i ocierasz nim śladu po wysiłku. Starasz się unormować płytki oddech i chwytasz w dłoń plastikową butelkę. Chłodna ciecz otula przez chwilę Twoje gardło, niwelując pragnienie do zera. W dłoni obracasz telefon i naciskasz na przycisk odblokowujący urządzenie. Przesuwasz palcem po ekranie, tym samym odrzucając, któreś już kolei połączenie od Filipa. Atakujący zawsze jak na faceta miał świetną intuicję i doskonale wiedział, kiedy w Twoim życiu dzieje się coś niedobrego. Nie miałeś teraz jednak ochoty zamieniać z nim choćby jednego słowa. Jedyne o czym teraz marzyłeś to zimny prysznic i miękkie łóżku znajdujące się w zaciszu Twojego niewielkiego mieszkania. Dlatego też po blsiko 4 godzinach opuszczasz salę, gdzie wyciskane były przez Ciebie siódme poty i opierasz się dłońmi o jasne kafelki, rozkoszując się zimnym natryskiem ochładzającym Twoje niemal płonące ciało. Mierzysz ręcznikiem wilgotne włosy i narzucasz na siebie świeże odzienie. Wywracasz podirytowany oczami, kiedy na wyświetlaczu smartphone ponownie gości zdjęcie Michała.

-Cholera, Bicek daj mi już spokój.-przykładasz telefon do ucha, zarzucając na ramię czarną torbę treningową.

-Czekam na dole, matole.-rzuca Twój przyjaciel, kończąc połączenie.

Wzdychasz głośno i zbiegasz schodami, aby po chwili zameldować się koło swojego samochodu. Wiesz, że spotkanie z 23-latkiem będzie nieuniknione. Bagaż układasz na tylnim siedzeniu, a kiedy przymykasz od niego drzwi podskakujesz przestraszony, gdyż tuż za nimi czeka kumpel.

-Dżizas! Chcesz mnie sprowadzić na tamtą stronę?!- piszczysz przerażony.

-Ależ skąd! Dobrze wiemy, że najpierw wylądowałbyś w czyśćcu, świntuszku.-pstryka Cię w nos Filip.

Mimowolnie chichoczesz pod nosem i kręcisz głową z niedowierzaniem. Michał otwiera przed Tobą drzwi od strony kierowcy i wpycha Cię do środka Volvo, a następnie opada na fotel pasażera.

-Skąd wiedziałeś gdzie jestem?-unosisz pytająco brew, kiedy opuszczasz parking i włączasz się do ruchu ulicznego.

-Znam Cię nie od dziś, Fornal.-odpiera atakujący.-Co się dzieje?

Przekręcasz kierownicę i zastanawiasz się czy, aby na pewno warto zawracać głowę brunetowi. Pewnie podobnie jak Ty nie zrozumie zachowania blondynki. Starasz się gra na zwłokę i zagadujesz atakującego o wszystko co możesz byleby tylko nie poruszyć sprawy dotyczącej Twojego obecnego stanu oraz powodu udania się na siłownię. Jednak wraz z momentem zapakowania Twojego cacka pod znajomym blokiem powracają także pytania błękitnookiego o problem jaki wywołał ochotę wyładowania się na przyrządach znajdujących się w radomskiej siłowni. Wzdychasz głośno i proponujesz Bickowi coś do picia. On jednak nie daje się nabrać na Twoje gierki i ponawia pytanie bardziej stanowczo niż wcześniej. Opierasz się biodrami o aneks kuchenny i wbijasz spojrzenie w sylwetkę przyjaciela. Zdajesz sobie sprawę, że nie uciekniesz od tego. Przynajmniej nie dziś, nie teraz, kiedy ten wariat znajduje się w Twoim lokum.

-Chodzi o Laurę.-mówisz cicho, gdyż ten temat wydaje Ci się naprawdę nieodpowiedni dla poruszania go z Twoim towarzyszem.-Nie potrafię pojąć ani zrozumieć tej dziewczyny. Nie mam przecież problemu zawierania znajomości z kobietami. A ona jest jak zamknięta księga.

Opisujesz 22-latkę jako spłoszone zwierzę, które ucieka najszybciej jak tylko się da, kiedy ktoś zbliży się do jego terenu choćby minimalnie, prawie że niezauważalnie. Starasz się być wobec niej wyrozumiały, cierpliwy, ale fakt, że zniechęca Cię do siebie jak tylko może, co nie ulega Twojej uwadze, nie motywuje Cię do dalszego działania. A ty chcesz jej tylko pomoc, a nie możesz tego dokonać bez wcześniejszego poznania jej bliżej. Musisz jakoś przekonać ją do otwarcia się. Naprawdę nie chcesz jej skrzywdzić. Ma jednak w sobie coś co sprawia, że po mimo swojego skandalicznego, odrażającego zachowania Cię do niej ciągnie i nie masz tu na myśli jej urody. Choć jej oczy utopione w smutku i żalu potrafią być naprawdę śliczne.

-Szczerze? Stary, skoro uważasz, że jest w niej coś wyjątkowego z tego co opowiadasz, to walcz o nią tak ambitnie jak na boisku. Nic nie stracisz a może coś zyskasz.- atakujący obdarowuje Cię lekkim uśmiechem.

-Czy ja mam wrażenie czy to brzmi jakbyś sugerował mi, że jestem w niej zakochany?-patrzysz na niego zdezorientowany.

-Bo brzmi.

-Ale ja nie jestem w niej zakochany.-odpierasz rozbawiony.

-Jeszcze.-szczerzy się Filip.

~*~
Jest i oto czwórka, z której w miarę jestem zadowolona :3 Niepokoi mnie natomiast ilość waszych komentarzy :( Ja wiem, że jest szkołą, brak czasu, ale statystki pokazują, że jednak to ktoś czyta i miło byłoby gdybyście zostawiły po sobie jakiś ślad 😊 Jedno słowo bodajże albo nie wiem, serduszko czy coś, abym widziała czy jest dobrze czy źle 😉 Nie wymagam dużo naprawdę. Uwierzcie mi, ale komentarze naprawdę potrafią dać kopa, a także pokazują czy mam dać nowy odcinek czy się wstrzymać bo nie wszyscy zdążyli przeczytać 😀 Także proszę pamiętajcie o tym 😇 Muszę wspomnieć, że w dniu moich imienin, 25 listopada spełniło się kolejne z moich marzeń 💖 Miałam przyjemność gościć na hali w Radomiu i stamtąd podziwiać wspaniałą grę Cerradu, świetne widowisko i Tomka w gazie 😇 Wszystkim polecam się wybrać bo atmosfera to miazga, a dreszcze na ciele to potwierdzają 😍 Czuję i do zobaczenia 😘

wtorek, 21 listopada 2017

Trzy

Niechętnie przemierzasz szpitalny korytarz, krzywiąc się, kiedy Twoje nozdrza otula znajomy, specyficzny, znienawidzony zapach. Skręcasz w odpowiednim kierunku i zostajesz przywitana z serdecznym, ciepłym uśmiechem przez rehabilitantkę. Przekraczasz próg gabinetu i zajmujesz swoje stałe miejsce, posłusznie poddając się zaleceniom kobiety. Tempo wpatrujesz się w śnieżnobiały sufit, na którym dostrzegasz nieliczne, subtelne pęknięcia i wzdychasz przeciągle. To nie ma sensu. Tego nie można nawet nazwać życiem. Jesteś przywiązana do tego cholernego wózka i zależna od innych. To jest utrapieniem. Nienawidzisz tego miejsca. Gdy tylko przekraczasz próg radomskiego szpitala tracisz resztki sił na przetrwanie kolejnego dnia. Ulatują z Ciebie ostatnie pokłady energii. Już dawno straciłaś wiarę, w to, że pewnego dnia może się udać, że ponownie poczujesz grunt pod stopami, że będziesz mogła przebiec kilka metrów...Specjaliści zapewniają Cię, że intensywna rehabilitacja może przynieść owoce, ale Ty już dawno straciłaś resztki nadziei. Sama już nie wiesz po co zjawiasz się w tym cholernym gabinecie i wylewasz z siebie siódme poty, skoro jesteś przekonana, że to się nie uda, że ta walka nie przyniesie Ci zwycięstwa. Może robisz to dla Wasilewskiej? Od czasu wypadku przestało Ci zależeć na kimkolwiek. Straciłaś cząstkę siebie. Straciłaś jego. Cały Twój świat. Twoje słońce wyłaniające się zza chmur w pochmurne dni. A blondynkę traktowałaś nieodpowiednio i doskonale zdawałaś sobie z tego sprawę, ale nie potrafiłaś tego zmienić. Nie potrafiłaś inaczej. Ona jak zawsze była w stosunku do Ciebie kochana, życzliwa, a Ty tego nie doceniałaś. Nim spostrzegasz a kolejna wizyta u Zawadzkiej mija. Żegnasz brunetkę cichym "do widzenia", po czym opuszczasz pomieszczenie a następnie ośrodek medyczny. Koło wyjścia oczekuje już na Ciebie Amelia. Chwyta rączki od Twojego wózka i z promiennym uśmiechem oświadcza Ci, że ruszacie na coś pysznego do jedzenia. Szkoda tylko, że jej entuzjazm choć w ćwiartce nie udziela się Tobie.

***
Zdyszany zastygasz w miejscu i podpierasz ręce na kolanach, starając się unormować przyśpieszony, wręcz płytki oddech. Przymykasz powieki i zaczerpujesz kilka głębokich wdechów. Po mimo wycieńczenia jesteś z siebie zadowolony. Jako pierwszy dotarłeś na metę biegu, który zafundował wam Prygiel. Opadasz na jedną z drewnianych ławek w parku i omiatasz wzrokiem otoczenie w poszukiwaniu butelki wody. Na Twoje usta wstępuje wdzięczny uśmiech, którego odbiorcą jest Bicek przekraczający ustanowiony przez trenera dystans i rzucający w Twoim kierunku plastik wypełniony jednym z najpopularniejszych soków w Polsce. Momentalnie odkręcasz opakowanie z płynem i przykładasz go do ust, zyskując niemalże natychmiastowe orzeźwienie za pomocą smaku jabłka i mięty. Kiedy opróżniasz połowę napoju i chcesz resztę oddać przyjacielowi ten pokazuje Ci gestem dłoni, abyś sobie nie oszczędzał. Pusty plastik wrzucasz do kosza i spoglądasz na bruneta.

-Bicek, jesteś wielki.-wypowiadasz wdzięczny mu za zaspokojenie pragnienia.

- A gdzie tam!-macha ręką atakujący. -Mam tylko metr dziewięćdziesiąt siedem.

Zerkasz na niego rozbawiony i parskasz głównym śmiechem. Obejmujesz go ramieniem, a wolną dłonią mierzysz mu ciemne włosy wilgotne nadal od wysiłku fizycznego. Przyjaciel mierzy Cię groźnym wzrokiem, ale nie odpowiada na zaczepkę, gdyż zaczyna bić brawo dobiegającemu właśnie Huberowi. Krzywisz się lekko patrząc na wycieńczonego nie mniej od Ciebie i Twojego kumpela środkowego, a przez myśli przelatuje Ci wspomnienia z obozu przedsezonowego.

-A pamiętam te czasy kiedy biegłeś ostatni. Kiedy to było? A no tak w sierpniu.-kusisz się o komentarz w kierunku Modlichy.

-Zamknij pysk.-syka Norbert.

Ponownie podczas upływu kilku minut z Twojego gardła wydostaje się chichot. Chwilę później wtóruje Ci Michał przysłuchujący się waszej rozmowie, która po chwili schodzi na temat obecnego położenia trenera. Jak na zawołanie w zasięgu waszego wzorku pojawia się sylwetka własne tego mężczyzny, który zmierza w waszym kierunku z plastikowym kubkiem kawy.

-Niech zgadnę Bicek był pierwszy?-bardziej stwierdza niż pyta głowa Cerradu.

-Pff...Ja sobie to zapamiętam.-rzucasz obrażony, splatając ramiona na klatce piersiowej.- Tryb faworyzacja włączony.

-Po prostu wiem, że jak się fajurki pali to kondycja niestety spada, Fornal. -odpiera Robert.

-Jeszcze niech mnie trener o produkcję tytoniu posądzi! No beszczelność!-udajesz oburzenie.

W powietrzu roznoszą się salwy śmiechu wszystkich zebranych zawodników wraz z trenerem. Z każdą minutą do grona dołączają kolejni siatkarze. Sprzedajesz kuksańca pod żebro Filipa, kiwając głową w kierunku nadciągających kolegów z drużyny. Rozbawiony obserwujesz jak Ziobrowski zdecydowanie przyśpiesza i stara się o utratę równowagi u Żalińskiego, podkładając mu własną nogę. Wojtek kręci z niedowierzaniem głową i zwiększa tempo jeszcze bardziej. Gdy ma już przekroczyć narysowaną przez Roberta linie nagle atakujący potyka się podczas ponownej próby podkoszenia przyjmującego i opada na ziemie. Chłopaki wraz z Tobą i trenerem wybuchają śmiechem, kiedy twarz blondyna spotyka się centralnie z podłożem.  Z szerokim uśmiechem na ustach podchodzisz do kapitana drużyny i wyciągasz otwartą dłoń. Przyjmujący wzdycha głośno, wywracając oczami i wyciąga z kieszeni papierowy banknot, układając go na Twojej ręce.

-Głupi ma zawsze szczęście.-komentuje Żaliński.

-Przyjemnie robi się z Tobą interesy, Wojciechu.-chichoczesz cicho, odbierając  nagrodę w postaci 100 zł.

Za długo znasz Bubena, by stwierdzić, że w nienaruszonym stanie ukończy tak długi bieg. Blondyn po dłuższej chwili podnosi się z ziemi i  zerka na swoje odbicie w telefonie, dostrzegając na nosie niewielką stróżkę krwi oraz szramę na prawym policzku.

-Kurwa...-pada z jego ust.

-Nie to tylko Twój niepełnosprawny ryj.-wzrusza ramionami Michał.

Parskasz śmiechem a tuż z Tobą pozostali zawodnicy. Jeszcze większy ubaw masz, kiedy Buben dotyka opuszkiem palca brwi, a na jego skórze pojawia się szkarłatna ciecz, na której widok omdlewa. Prygiel jednak zachowuje spokój w tej sytuacji i zajmuje się ocuceniem swojego podopiecznego, a Ty wraz z Filipem wymieniasz znaczące, rozbawione spojrzenia. Po momencie odzyskania świadomości przez Ziobrowskiego wysłuchujecie rad trenera, a następnie dane wam jest powrócić do swoich mieszkań. Przemierzasz spokojnym krokiem  wraz z atakującym  dystans dzielący Cię od Twojego osiedla,trwając w całkowitej ciszy. Twoje myśli ponownie krążą wokół  brunetki poruszającej się na wózku. 23-latek marszczy brwi i przygląda Ci się z ciekawością.

-Co jest?-odzywa się jako pierwszy.

-Nic.-wzruszasz ramionami.

-Przecież widzę.

-Och, no dobra.-poddajesz się.-Spotkałem się wczoraj z tą dziewczyną, którą widziałem na meczu.-oświadczasz, a mimowolnie kąciki Twoich ust wędrują ku górze.

-Co zrobiłeś?!-wydziera się zdziwiony słowami padającymi  z Twoich ust przyjaciel.

-To co słyszałeś.-śmiejesz się pod nosem.

-Wnioskując po Twoim uśmiechu było ciekawie.-stwierdza Filip, zaczepiając Cię łokciem.

-Jest intrygująca, inna niż wszystkie. Chcę ją poznać bliżej.-wypowiadasz, spoglądając przed siebie, w dal.-Wiem jednak, że to będzie trudne bo jest cholernie niedostępna i chyba ktoś ją skrzywdził.

-No to życzę powodzenia.-klepie Cię po ramieniu brunet.

***
Tempo wpatrujesz się w usytuowane na przeciwko Twojego miejsca w lokalu okno i starasz się znaleźć za nim interesujący obiekt. Wzdychasz jednak głośno, kiedy nic takiego nie dostrzegasz. Nagle jednak Twoim oczom ukazuje się znajoma, pociągła twarz. Po mimo, że widziałaś ją dwa razy w swoim życiu zdążyła Ci ona już zapaść w pamięć. Zagryzasz dolny płatek wargi i spuszczasz wzrok. Ten szeroki, promienny uśmiech może zwiastować tylko jedno. Kłopoty. 

~*~
Przepraszam za zwłokę, ale klasa maturalna mnie dobija :( Teraz jeszcze wystartował Puchar Świata, a także staram się jeździć na mecze i brakuje tego czasu, jednak postaram się tym razem utrzymać częstotliwość publikacji rozdziałów przynajmniej jeden na tydzień, najpewniej w weekend ;) A propo meczu...Ostatnio spełniło się moje największe marzenie, którym wybaczcie, ale muszę się Wam pochwalić :D Otóż 18 listopada 2017 roku udało mi się zrobić zdjęcie z moim idolem, autorytetem, Mistrzem Świata Juniorów, cudownym człowiekiem, 20-letnim przyjmującym...Tomkiem Fornalem! <3 Nie macie pojęcia jaka jestem szczęśliwa z tego powodu *.* Tylko ostatkiem sił powstrzymałam się od płaczu w hali w Rzeszowie :D Niesamowitym uczuciem było stać tak blisko swojego idola, czuć jego ciepło ciała na swoim i widzieć jego piękny uśmiech na żywo oraz samo to, że było mi go dane zobaczyć na żywo <3 Całuję i do zobaczenia niebawem ;* ( może w przyszły weekend, choć nic nie obiecuje bo miejsce na trybunach w Radomiu czeka ^^) 


piątek, 3 listopada 2017

Dwa

Po mimu upływu kilku minut po zameldowaniu się we framudze drzwi Twojego pokoju sylwetki siatkarza Ty nadal milczysz. Twoje ciemne tęczówki czujnie badają wzrokiem jego twarz, ale także obserwują jego każdy ruch. Pomiędzy wami panuje niezręczna cisza, której Ty nie masz zamiaru przerwać. Jesteś wściekła na swoją przyjaciółkę. Nie rozumiesz, dlaczego ta zaprosiła sportowca do waszego mieszkania. Przecież doskonale wiedziała, że ograniczasz kontakty z mężczyznami, a właściwie niwelujesz je do zerowych od kilku dobrych miesięcy. Spoglądasz znacząco na  blondynkę, sugerując jej tym, że oczekujesz wyjaśnień dotyczących okoliczności pojawienia się w waszych skromnych progach tego wielkoluda, a ona posyła mu nikły uśmiech i zwraca się z prośbą zostawienia was na chwilę samych. Gość potakuje jedynie głową na przyswojenie prośby Twojej przyjaciółki i znika za drzwiami. Amelia przymyka je za nim i opiera się o ich ciemną fakturę, patrząc na  Ciebie z wyrzutem:

-Co Ty do cholery wyprawiasz, Laura?!

-Co ja wyprawiam?! Chyba co Ty wyprawiasz! -żywo gestykulujesz dłońmi.-Co on tu robi?-dodajesz już nieco spokojniej.

-Bardzo mu zależało na spotkaniu z Tobą, więc zaprosiłam go do nas.-wyjaśnia Ci Wasilewska.

Kręcisz z dezaprobatą głową i prychasz pod nosem. Po prostu nie wierzysz w  swoją współlokatorkę. Zaprosiła do domu obcego mężczyznę, ale nie widzi w tym nic złego. Zawsze miała słabość do siatkarzy, szczególnie brunetów, ale tym razem przesadziła.  22-latka zważywszy na to, że od dłuższej chwili żadna z was się nie odzywa uznaje rozmowę za zakończoną i zaprasza przyjmującego z powrotem do Twojego lokum.  Uznaje jednak swoją obecność jaką zbędną i takim oto sposobem pozostajesz z chłopakiem sam na sam. Obiecujesz sobie, że gdy tylko opuści on próg waszego mieszkania Wasilewska już nigdy nie odważy się wejść do Twojego zacisza. Brunet zagłębia się we wnętrzu pomieszczenia zwanym Twoim pokojem i omiata wzrokiem jego wystrój. Kiwa z podziwem  głową, co prawdopodobnie oznacza, że przypadł mu on do gustu. Obserwujesz jak ujmuje w swoje wielkie, smukłe dłonie zdjęcie usytuowane na biurku i wznosi nikle kąciki ust.

-Masz chłopaka?-mruga do Ciebie, przenosząc wzrok na Twoją osobę.

Czujesz jak Twoje drobne ciało ogarnia gniew. Nie dość, że musisz znosić jego towarzystwo choć nie masz na to najmniejszej ochoty, to jeszcze kiepsko zaczyna on waszą znajomość. Stąpa po bardzo cienkim lodzie. Ta warstwa bardzo szybko może runąć. Nadal wpatruje się w Twoją promienną twarz podczas muśnięcia wargami blondyna Twojego policzka.

-Powiem Ci, że  bardzo kiepsko rozpocząłeś tą znajomość.-wreszcie wyduszasz pierwsze zdanie skierowane do siatkarza dzisiejszego wieczoru.

-Były?-drąży temat.

-Lepiej zmieńmy temat.-rzucasz ostro.

-Okay.-unosi dłonie w geście niewinności.-Chciałem Ci podziękować za obecność na meczu po mimo utrudnień. -skierowuje swój wzrok na Twoją twarz.

- I każdej fance tak dziękujesz? Odwiedzając ją w  domu?-unosisz pytająco brew.

-Nie.-odpiera rozbawiony.-Może to głupie, ale mam wrażenie jakbym Cię gdzieś już widział, że skądś Cię znam.-ukazuje swoje  śnieżnobiałe uzębienie.

Nie, nie, nie. Wcześniej te pytania o Damiana przedstawionego na zdjęciu, teraz próba zbajerowania na tekst, że skądś Cię kojarzę. Gorszego początku w Twoich oczach nie mógł zyskać. Wzdychasz głośno nad zaistniałą sytuacją i patrzysz na bruneta z niedowierzaniem. Pośpiesznie rozwiewasz jego wątpliwości odnośnie wcześniejszego spotkania i opierasz głowę na ramieniu, przyglądając mu się uważniej. Gdy podziwia masę fotografii przywieszonych kolorowymi spinaczami do sznurków możesz mu się wreszcie dokładniej przyjrzeć. Pierwsze co rzuca Ci się w oczy to charakterystyczna blizna po trądziku widniejąca na prawym policzku.  Blada cera, pociągła twarz, nieco krzaczaste brwi, idealnie ułożone włosy.Mimo wszystko musisz przyznać, że jest przystojny. Nagle zwraca się w Twoim kierunku i posyła Ci delikatny uśmiech, odsłaniając przy tym kawałek śnieżnobiałego uzębienia. Wskazuje dłonią na spoczywającą w rogu Twojego pokoju gitarę, a Ty kiwasz głową, przyznając się do uzależnienia jakim jest zdecydowanie gra na niej. Chwilę później siatkarz chwyta w dłoń zeszyt z zapiskami Twoich piosenek, lustrując wzrokiem linijki tekstu.  Zirytowana wyrywasz mu go z ręki i wrzucasz pod poduszkę.

-Laura, chcę Cię poznać.-oświadcza z tym swoim cukierkowym uśmiechem.

-Nie wiesz na co się piszesz.-szepczesz, ale on to słyszy.

Świadczy o tym choćby cichy chichot wydobywający się z jego gardła. Myśli, że  żartujesz. Ty jednak mówisz poważnie,  Pesymistka i optymista.On pełen energii do życia, Ty mająca dość snucia się po tym świecie. Nie widzisz choćby cienia dogadania się z nim. Jego entuzjazm doprowadza Cię do szału. Kiedyś też taka byłaś. Właśnie, kiedyś. Stawiasz sobie za cel zniechęcić tego młodzieńca do poznania Cię.

***
Wyczerpany dzisiejszym dniem opadasz na miękki materac wielkiego łóżka i wzdychasz głośno. Pozwalasz powiekom opaść, jednak po mimo zmęczenia sen nie nadchodzi tak szybko, a spowodowane to jest osobą Laury, która otula Twoje myśli. Nie spodziewałeś się, że okaże się ona tak niedostępną. Amelia ostrzegała Cię, że jej przyjaciółka nie podejmuje kontaktu z ludźmi po za wyjątkiem samej Wasilewskiej, a już szczególnie odgradza się od facetów. Myślałeś jednak, że najzwyczajniej w świecie to wyolbrzymia.  Okazało się prawdą.  Zastanawiał Cię powód, dlaczego właśnie niweluje kontakty z płcią przeciwną. Nawet zapytałeś o to blondynkę. Ta jednak ostudziła Twoją ciekawość, zbywając Cię odpowiedzią, że nie jesteś odpowiednią osobą, która powinna znać historię Grabowskiej. Później ta niechęć Laury o opowiadaniu o chłopaku na zdjęciu. Wszystko łączyło się w całość. Zapewne została przez niego skrzywdzona. Nie miałeś pojęcia jak bliski jesteś błędu właśnie tak twierdząc. Mimo wszystko chciałeś poznać tą dziewczynę. Narodziło się w Tobie dziwne pragnienie pobudzenia w niej chęci do życia, której zdecydowanie jej brakowało. Było Ci jej szkoda. Nie mogła przesiedzieć reszty życia na wózku. Ono się dopiero przed nią otwierało. Po mimo swojego pesymizmu czy zamknięcia dla ludzi zyskała u Ciebie także plusy. Takim niewątpliwie był fakt, że uwielbiała grać na gitarze. Z usytuowanych w jej pokoju zdjęć wywnioskowałeś, że kiedyś była inna. Uśmiechnięta, roześmiana, promienna. Coś ją zmieniło i zamierzałeś się dowiedzieć co to takiego było. Teraz jednak pragniesz wyciszyć umysł i oddać się do krainy Morfeusza. Przykładasz policzek do miękkiej powierzchni poduszki i mruczysz zadowolony. Tego Ci własnie było trzeba po dwóch morderczych , trzygodzinnych treningach. Nim spostrzegasz odpływasz do raju snów i marzeń. 

~*~
Wybaczcie tą długą nieobecność, ale miałam sporo nauki, wyjazd na mecz a do tego wena mi spieprzyła :D Niby pomysł był, ale jakoś brakowało mi słów przy przelać to na klawiaturę ;P Może i za dużo się nie dzieję czy długość niepowalająca, ale mamy przynajmniej spotkanie głównych bohaterów ;3 Szczerze mówiąc mi nie za bardzo podoba się ten rozdział. Nie jestem z niego zadowolona, ale może Wam bardziej przypadnie do gustu ;) Kolejny postaram się już dodać w terminie, czyli do zobaczenia w kolejny weekend ;* 
PS: Przypominam o tym, aby wyrazić swoją opinię w komentarzu, co niesamowicie motywuje ^^ Możecie to robić także bez konta, jako anonim ;)



sobota, 21 października 2017

Jeden

Wypoczęty pozwalasz się unieść swoim powiekom, rozciągając się leniwie. Podnosisz się za pomocą przeniesienia ciężaru ciała na łokcie do pozycji siedzącej i przeczesujesz smukłymi palcami gęste, ciemne włosy. Niechętnie opuszczasz miękki materac oraz ciepłą kołdrę i stawiasz się w kuchni. Nastawiasz wodę na poranną kawę i strzelasz palcami do energicznej piosenki wydobywającej się z głośnika radia. Delikatnie podrygujesz nogą do rytmu i nucisz pod nosem utwór, zaglądając do wnętrza lodówki. Kręcisz z niezadowoleniem głową, kiedy spostrzegasz, że świeci ona pustkami i jedyne co Ci pozostaje to zdecydowanie się na jajecznicę. Zwinnie przyrządzasz śniadanie, a już po chwili pochłaniasz posiłek, przeglądając przelotnie media społecznościowe. Zmywasz po sobie naczynie i układasz je na suszarce, a następnie z wysoką szklanką wypełnioną przepysznym Latte, do którego perfekcji doszedłeś już dawno zasiadasz na parapecie okna i podziwiasz budzący się do życia Radom. Upijasz niewielki łyk parującej cieczy i ścierasz nadgarstkiem nadmiar pianki spoczywający nad płatkiem Twojej górnej wargi. Śledzisz wzrokiem podążających chodnikami centrum miasta ludzi oraz odprowadzasz wzrokiem mknące po ulicach skupiska samochodów. W międzyczasie naczynie z kofeinowym napojem coraz bardziej pustoszeje, a Ty dochodzisz do wniosku, że czas się pośpieszyć, aby nie zaliczyć spóźnienia na poranny trening. Zeskakujesz na jasne panele i wędrujesz w kierunku niewielkiej sypialni. Z wieszaków ściągasz flanelową koszulę we wzorze czerwono-czarnej kratki oraz jasne dżinsy i szybko narzucasz na siebie ubrania, po czym nieco pomagasz swoim włosom się ułożyć. Na stopy wsuwasz czarne Nike z różowym logo a na ramionach tuż przed narzuceniem torby ląduje czarna, skórzana kurtka. Ekspresowo pokonujesz schody znajdujące się w klatce schodowej Twojego bloku i opadasz na fotel kierowcy czarnego Volvo XC 90. Skupiony pokonujesz kolejne ulice miasta, skręcając na Narutowicza. Odpinasz pas bezpieczeństwa i z czarną, sportową torbą przewieszoną na ramieniu przekraczasz próg budynku. Zjawiasz się w szatni i witasz z obecnymi już tam kolegami przybiciem piątki. Zwinnie rozpinasz koszulę i wieszasz ją na haczyku, zastępując czarną koszulką z nazwą klubu wypisaną drukowanymi literami na plecach. To samo czynisz ze spodniami, naciągając na nogi czarne spodenki.  Za sobą słyszysz komentarze na temat Twoich bokserek, które jak widać przypadły do gustu Twoim rówieśnikom z boiska. Odwracasz się do nich przodem i mierzysz ich rozbawiony wzrokiem, kręcąc z niedowierzaniem głową.

-Panowie, ja wam w gacie nie zaglądam, więc was proszę o to samo.-rzucasz wesoło.

-Ale my Ci Tomuś w gacie nie zaglądamy tylko na Twój seksowny tyłeczek w nie przyodziany.-odpiera Ziobrowski, poruszając zabawnie brwiami.

Rozchylasz usta, aby mu odpowiedzieć, ale po chwili je przymykasz, parskając jedynie głośnym śmiechem. Wykładasz stopę na ławkę i mocno sznurujesz sportowego buta, to samo czyniąc z drugim. Okręcasz wokół smukłych palców plaster i jesteś gotowy na trening. Jako jeden z pierwszych meldujesz się na hali, witając trenera promiennym uśmiechem. Po pojawieniu się wszystkich zawodników podrywasz się z miejsca i truchtasz wokół boiska, wykonując kilak głupich min do nagrywającego snapy Adasia. Zgarniasz opadające Ci na czoło włosy i wymachujesz rękami do przodu czy do tyłu. Zgodnie z zaleceniami Roberta ustawiasz się do przyjęcia i podbijasz żółto-błękitne Mikasy sposobem dolnym, dostarczając je na drugą stronę. Krzywisz się, kiedy jedna z piłek co jakiś czas pozostaje po Twojej połowie. Po chwili kontynuujesz element przyjęcia, ale tym razem odbijasz piłkę sposobem górnym. Spragniony kierujesz się w stronę krzesełek, gdzie znajduje się Twoja woda. Przykładasz usta do gwintu butelki, której część źródlanej wody pochłaniasz na jednym sporym łyku, gasząc przy tym Twoje pragnienie. Odrzucając plastik z  płynem na swoje miejsce  i nagle przypominasz sobie wczorajszą sytuację. Spoglądasz w ten sam obszar, w którym wczoraj spoczywał wózek inwalidzki. Siedząca na nim brunetka kogoś Ci przypomniała. Miałeś wrażenie, że gdzieś ją już widziałeś. Chciałeś się upewnić, podejść do niej, zapytać, ale ona o dziwo odczytała Twoje intencje i zdążyła opuścić obiekt.

-Ziemia do Fornala!-słyszysz głos przyjaciela, który macha Ci ręką przed oczami.-Stary! Wróć do Radomia! A mówiłem nie oglądaj wczoraj w nocy pornoli...

-Jestem w Radomiu i nie oglądałem żadnych pornoli, Ty chory pojebie!-uderzasz go z pięści w ramie, patrząc na niego z politowaniem.

-Tłumacz się, tłumacz...-kiwa głową Filip.-Coś Ty taki nieobecny?-unosi pytająco brew, okręcając na palcu Mikasę.

-Nie muszę oglądać roznegliżowanych pań w internecie, gdyż sam mogę taką rozebrać i spędzić z nią namiętną noc jak tylko zechcę. -posyłasz Michałowi szeroki uśmiech.-Nie mam z tym problemu jak Ty, Bicek.

-Ej, stary to, że masz ładną mordę dla połowy kobiet w Polsce to nie znaczy, że możesz jeździć po starszych kolegach, okay?!-wypowiada roześmiany.-Nie wymiguj się o odpowiedzi. Dlaczego tak odpłynąłeś przed chwilą?-drąży temat brunet.

-Nie wiem jak Ty, ale ja mam twarz i mniej niż połowa.-unosisz kąciki ust.-Wczoraj wymieniłem się wzrokiem z pewną dziewczyną i jakoś nie daje mi ta myśl spokoju. Czuję się jakbym gdzieś ją już widział. Jakbym skądś ją znał, ale nie mam pojęcia skąd.-wyjaśniasz sytuację 23-latkowi.

Przyjmujący kiwa jedynie głową i podsuwa Ci sugestię, że być może to jakaś fanka, która często przychodzi na wasze mecze i dlatego ją zapamiętałeś. Spoglądasz na niego z niedowierzaniem i kręcisz przecząco głową, gdyż zauważyłeś ją w MOSiR po raz pierwszy. Musisz przyznać, że miała naprawdę ładną barwę tęczówek. Po mimo dzielącego was dystansu świetnie ją dostrzegłeś. Musisz ją odnaleźć i upewnić się skąd ją pamiętasz inaczej to nie da Ci spokoju. Z takim celem powracasz na płytę boiska i włączasz się do gry, broniąc wpadającą właśnie w połowę boiska Twojej drużyny piłkę.

❋❋❋

Zatrzaskujesz za sobą drzwi czarnego Volvo i z reklamówka w dłoni wchodzisz do jednego z Twoich ulubionych supermarketów. Zgarniasz wózek i sprawnie przemierzasz kolejne regały sklepu, wrzucając do niego wszystkie potrzebne Ci produkty. Zatrzymujesz się przy dziale z środkami do higieny osobistej i przewracasz w dłoniach opakowanie pianki do golenia. Pocierasz brodę, zastanawiając się nad jej kupnem i w końcu kosmetyk ląduje w wózku. Tuż obok niego chwilę później znajduje się także żel pod prysznic, którego zapach zdecydowanie przypadł Ci do gustu. Podążasz wzdłuż pułki z alkoholami i nagle dostrzegasz przed sobą wysoką blondynkę przyodzianą w pudrowo różowy płacz. Momentalnie przypominasz sobie okoliczności, w których widziałeś ja po raz pierwszy i dochodzisz do wniosku, że to towarzyszka tajemniczej brunetki z hali. Uśmiechasz się pod nosem, kiedy dostrzegasz jak próbuję ona sięgnąć po jedno z win znajdujących się na najwyższej półce. Podrywacze się z miejsca i bez problemu chwytasz butelkę trunku, wręczając ją kobiecie.

-Dziękuję bardzo.-wypowiada w Twoimi kierunku z nieśmiałym uśmiechem.-Chwila, chwila...Czy Ty to nie przypadkiem...?-marszczy brwi przyglądając Ci się uważnie, ale Ty przerywasz jej w pół pytania.

-Tomek Fornal? W rzeczy samej.-odpowiadasz z delikatnym uśmiechem.-Przepraszam, ale czy Ty nie byłaś wczoraj na meczu z koleżanką poruszającą się na wózku?-pytasz niepewnie, obserwując twarz dziewczyny.

-Owszem.-kiwa głową.-A czemu pytasz? Coś się stało?-zauważasz jej zaniepokojony wzrok.

-Nie, nie, tylko chciałem jej podziękować za przybycie.-mrugasz z nikłym uśmiechem.-To miłe, że po mimo utrudnień zjawiła się na meczu. A po za tym mam wrażenie, że skądś się znamy.

-To chyba nie jest dobry pomysł.-krzywi się lekko.

-Dlaczego?-wypalasz zdziwiony.

-Laura nie przepada za siatkówką. Poszła tam dlatego, że ją poprosiłam.

***
Pociągasz opuszkami palców po strunie jasnej, drewnianej gitary i czujesz ukojenie zalewające po brzegi Twoje drobne ciało. Uwielbiasz przelewać swoje uczucia w ten sposób. Otula Cię wtedy niesamowita lekkość i oczyszczenie umysłu, jednak nie trwa to długo. Pozwalasz się unieść swoim powiekom i sięgasz po błękitny zeszyt z twardą okładką. Zapisujesz w nim linijkę tekstu piosenki, który błądzi po zakamarkach Twojego umysłu. Do Twoich uszu dociera trzask drzwi. Wzdrygasz się delikatnie i zwracasz głowę w kierunku wejścia z Twojego pokoju, aby po przez szparę dostrzec osobę, która właśnie wkroczyła do mieszkania dzielonego z przyjaciółką. Nie musisz jednak dokładać wszelkich starań, aby zaspokoić swoją ciekawość, gdyż w progu Twojego lokum pojawia się blondynka.

-Laura, masz gościa.-oświadcza Ci z nikłym uśmiechem.

Kiedy masz już zapytać kim jest przybysz, za jej pleców wyłania się wysoka sylwetka bruneta.Znajoma Ci sylwetka. Zamierasz. Zastygasz niczym marmur. Cholera. To on.

~*~
Witam, to znowu ja :D Tym razem przybywam do was z 1 rozdziałem tej historii ;) Mam nadzieję, że Wam się spodoba i nadal tu pozostaniecie :3 Proszę Was bardzo o opinię, bo coraz częściej myślę o rzuceniu pisania, po mimo, że sprawia mi frajdę i przyjemność, bo brakuje odzewu z waszej strony. Ilość komentarzy jest znikoma, a statystyki poniżej satysfakcjonującego mnie wyniku :( Uwierzcie mi, ale przyjemniej się piszę jak wie się, że ma się dla kogo :3 Całuję i do zobaczenia :* ( mam nadzieję, że za tydzień )