Ułożyłeś walizkę na materacu łóżka i wrzucałeś do niej otaczające cię rzeczy, marząc jedynie o tym, aby w końcu ujrzeć twoją drobną kruszynkę na własne oczy. W pewnym momencie do pokoju wpadł Masłowski. Z przyzwyczajenia obrał za cel twoje łóżko, nie zauważając na nim leżącego bagażu i runął wraz z nim na podłogę. Jęknął przeciągle z bólu, a ty jedynie roześmiałeś się głośno, kręcąc z niedowierzaniem głową. Podałeś mu dłoń, pomagając wstać i rozbawiony obserwowałeś jak rozmasowuje obolałe plecy. Przysiadł na rogu twojego posłania i uśmiechnął się szeroko, wystukując coś na ekranie telefonu. Wzniosłeś zdziwiony brew, przyglądając się jego promiennej twarzy i mógłbyś przysiąc, że stała za tym blondynka. Podniósł na ciebie wzrok i zablokował urządzenie, przypatrując się twojej krzątaninie po pomieszczeniu.
-A ty co taki rozpromieniony?-zagaiłeś do niego, układając w walizce kolejny komplet reprezentacyjny. -Pewnie na zbliżające się spotkanie z przyjaciółką.-mruknąłeś, śmiejąc się pod nosem i nakładając wyraźny nacisk na ostatnie słowo.
-Dokładnie, Tytus. Na spotkanie z kumpelą.-kiwnął głową libero.
-Mi oczu nie zamydlisz, Maślak.
-Ale ona jest dla mnie tylko przyjaciółką. No jezu. Zrozum to wreszcie.-zawył błagalnie siatkarz.
-No właśnie jest. Może się stać kimś więcej.-puściłeś mu oczko.-Wiem jak ja się zachowywałem jak byłem zakochany. Zgodność twojego zachowania do mojego to jakieś 95%. Już się nie wykaraskasz, stary.-poklepałeś go po ramieniu, posyłając pogodny uśmiech.
-Dość! Wychodzę!
Wraz z trzaśnięciem drzwi rozległ się twój głośny śmiech. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową nad postawą twojego przyjaciela i domknąłeś walizkę, zasuwając zamek. Opowiedziałeś Kochanowskiemu, który zawitał do waszego wspólnego lokum chwilę po zniknięciu rzeszowianina sytuację z Mateuszem i pomogłeś mu dopakować kilka rzeczy. Środkowy przecież zawsze był bardziej zorganizowany niż ty, więc nie dziwiło cię, że zdążył zapakować swoje manatki wcześniej od ciebie. Sytuację z Masłowskim skwitował śmiechem i opadając na materac, przyznał ci rację, iż wasz wspólny kumpel na bank jest zakochany w Wasilewskiej.
Ze srebrnym medalem uwieszonym na szyi przemierzałeś lotnisko, ciągnąc za sobą walizkę i szukając pośród licznego tłumu ludzi dziewczyny spoczywającej na wózku. Za każdym razem, kiedy tylko muskałeś opuszkami palców krążka zdobiącego twój kark w twojej głowie pojawiały się migawki finałowego spotkania pierwszej edycji Ligi Narodów. Autowa zagrywka Kubiaka w tie breaku przechyliła szalę zwycięstwa na stronę Brazylijczyków, ale ty wcale nie byłeś rozczarowany. Tym bardziej nie po otrzymaniu takiej szansy od Belga. Byłeś w tej kadrze nowicjuszem, a tymczasem pozostałeś w jej szeregach do samego końca i kilka razy udało ci się zawitać na parkiet na dłuższy okres czasu. Najbardziej jednak byłeś wdzięczny szkoleniowcowi za możliwość wparowania na plac gry w ostatnim spotkaniu nowych rozgrywek. Dzięki temu miałeś czyste sumienie i wiedziałeś, że ty także przyłożyłeś swoją cegiełkę do tego sukcesu, że także na niego zapracowałeś. Zagwarantowałeś drużynie stabilność w przyjęciu, a także zapisałeś się w statystykach pojedynku o złoty krążek odnośnie punktów w ataku, których nie miałeś powodu się wstydzić. Grałeś jak w zwyczajnym meczu ligowym. Nie czułeś na sobie presji. Byłeś niczym ptak. Unoszący się w powietrzu z niesamowitą lekkością. Gdy dostrzegłeś mijającego cię rozpędzonego Masłowskiego dopiero zdałeś sobie sprawę jak bardzo pochłonęły cię refleksje. Zdziwiony przyglądałeś się jak Amelia rozanielona jego widokiem wskakuje na niego i oplata go nogami, uwieszając się na jego szyi i wtulając szczelnie w jego ciało. Radosny pisk wydobywający się z jej gardła dało się chyba usłyszeć na przestrzeni całego obiektu. Mimowolnie kąciki twoich ust wzniosły się na wyżyny, ale powędrowały znacznie wyżej i zastygły na szczycie dopiero, kiedy twoim oczom ukazała się poszukiwana przez ciebie dziewczyna. Podszedłeś do niej od tyłu i zakryłeś jej dłońmi oczy. Słyszałeś jej uroczy chichot i widziałeś jak odchyla głowę do tyłu, aby w końcu po dłuższym czasie rozłąki dostrzec twoją twarz. Pośpiesznie przeniosłeś się przed jej wózek i przyklęknąłeś przy nim, obdarowując ją czarującym uśmiechem. Drasnęła dłonią medal i wzniosła nieśmiało kąciki ust, aby po chwili zarzucić ręce na twoją szyję i szepnąć ci do ucha jak bardzo jest z ciebie dumna. Twoje nozdrza otuliła jej słodka woń. Tak bardzo ci jej brakowało. Gdy nieco się od ciebie odsunęła spostrzegłeś migoczące w jej ciemnych oczach łzy wzruszenia i błogi uśmiech goszczący na jej kuszących ustach, w które miałeś się zamiar wpić. Pogładziłeś zewnętrzną częścią dłoni jej policzek i spragniony złączyłeś wasze wargi, z każdą chwilą przeradzając ten pocałunek w coraz bardziej namiętny. Zachłannie smakowałeś jej ust, przypominając sobie ich posmak. Słyszałeś jej pomruk zadowolenia. Czułeś jej drobne palce w swoich gęstych włosach, na co nikle uśmiechałeś się pod nosem. Po dłuższej chwili w końcu oderwałeś się od brunetki i zamknąłeś ją w swoich ramionach. Po kilku minutach w czwórkę opuszczaliście krakowski port lotniczy i kierowaliście się do samochodu blondynki. Grupą zameldowaliście się w twoim rodzinnym domu, co niezwykle ucieszyło twoją gościnną rodzicielkę Nim się zorientowałeś tonąłeś w matczynym uścisku, czując jak ilość docierającego do ciebie tlenu znacznie się zmniejsza. Jęknąłeś błagalnie, aby matka cię wreszcie uwolniła, na co Mateusz z dziewczynami zareagowali śmiechem i pomogłeś starszej kobiecie przygotować coś do picia. Opadłeś wraz z gośćmi na kanapę w salonie i popijałeś mrożoną kawę, udzielając się w opowieściach wraz z brunetem odnośnie reprezentacji.
-Wreszcie udało ci się coś osiągnąć w życiu, matole.-zmierzyła libero włosy blondynka.
Masłowski splótł ramiona na piersiach i ze śmieszną miną wyrażająca oburzenie przyglądał się Amelii. Osobnicy zebrani w salonie parsknęli równocześnie głośnym śmiechem.
-Tęskniłam za tobą, gamoniu.-mruknęła Wasilewska, muskając policzek chłopaka siedzącego obok.
-Ja za tobą też, diablico.-zaśmiał się.
Po blisko trzech godzinach spędzonych w twoich progach Amelia zdecydowała się wracać do Radomia. Przytuliła na pożegnanie brunetkę i skierowała się w kierunku drzwi. Z kanapy nagle poderwał się Masłowski, stwierdzając, że on także się zasiedział. Spojrzałeś znacząco na Laurę, która uśmiechnęła się do ciebie promiennie i odprowadziłeś gości. Pomogłeś mamie sprzątać, a później ponownie zająłeś miejsce na sofie, otulając ramieniem dziewczynę. Pozostawiłeś wilgotny ślad na jej czole i zatopiłeś twarz w jej włosach. Przymknąłeś powieki i napawałeś się ich przyjemnym zapachem. Tak bardzo brakowało ci tych detali przez te kilka tygodni.
-Ale Mateusz sobie znalazł fajną dziewczynę.-skwitowała z uśmiechem blondynka.
Momentalnie oderwałeś się od Grabowskiej i wymieniłeś z nią porozumiewawcze spojrzenie. Pokręciłeś ze śmiechem głową i utkwiłeś wzrok w sylwetce wuefistki.
-Mamo, ale oni nie są razem.-wyprowadziłeś ją z błędu.
-No, ale skoro już pani Dorota to widzi to znaczy, że coś musi być na rzeczy.-mruknęła brunetka z nikłym uśmiechem.
-Jaka pani kochaniutka?! Będziemy niebawem rodziną! Dorota jestem!-rzuciła nieco oburzona kobieta.
Laura skinęła jedynie głową i kontynuowała temat być może przyszłej pary zakochanych. Przysłuchiwałeś się uważnie opowieściom o dziwnym zachowaniu Amelii w ostatnim czasie, dodając co nieco od siebie na podobny temat u Maślaka. Oboje doszliście do wniosku, że na weselu trzeba coś wykombinować. Twoja matka rozbawiona słuchała waszej wymiany zdań, stwierdzając, że na pewno wpadniecie na jakąś bombę. Zaśmiałeś się i uznałeś, że to odpowiedni moment na wręczenie zaproszenia. Podarowałeś blondynce śnieżnobiałą kopertę ze starannie naniesionym twoim pismem jej i ojca imieniem, prosząc, aby on także pojawił się na ceremonii. Uspokoiła cię jednak, że ojciec pogodził się z prawdą podczas twojej nieobecności w domu, na co odetchnąłeś z wyraźną ulgą. Po chwili na ciebie naskoczyła z powodu braku informacji, że ślub już od dawna jest planowany. Spojrzałeś błagalnie na narzeczoną, a ona pomogła ci się wykaraskać z pretensji rodzicielki. Zasiadłeś obok swojej przyszłej narzeczonej i zająłeś się wraz z nią wyborem menu. Po jakiś 30 minutach znudzony walałeś się po sofie, obserwując z jakim skupieniem różne potrawy analizuje Laura. Westchnąłeś znudzony i zbliżyłeś się znacznie do Grabowskiej, aby po chwili wodzić nosem wzdłuż jej szyi. Próbowała się upierać i udawać, że twoje pieszczoty na nią nie działają, ale tak naprawdę idealnie udało ci się zarejestrować jak wyprowadzają ją z równowagi. Składałeś pocałunki na jej karku, zjeżdżając ustami na barki. Delikatnie zsunąłeś z jej obojczyka ramiączko koszulki i stanika, pozostawiając na jej aksamitnej skórze mokre ślady. Widziałeś jak podirytowana marszczy nos, ale stara się zachować równowagę. Jednak gdy zassałeś niewielki obszar jej skóry ustami i usatysfakcjonowany uśmiechnąłeś się pod nosem, spostrzegając siwy ślad to było to dla niej za wiele.
-Tomek.-jęknęła błagalnie.
-Rzuć to w cholerę i zajmij się w końcu mną.-mruknąłeś wprost do jej ucha.
Nieco się nagimnastykowałeś, aby wyciągnąć się tuż przed nią i prawie dotarłeś do jej ust, kiedy ona nagle się odepchnęła i wściekła zmierzyła wzrokiem, warcząc:
-Pieprz się!
Pośpiesznie przeniosła się na wózek i trzasnęła drzwiami od pokoju gościnnego, znikając za nimi. Westchnąłeś głośno, przeczesując palcami włosy i dostrzegłeś rodzicielkę na horyzoncie. Pokręciła z dezaprobatą głową i zawitała do kuchni, aby przyrządzić dla domowników kolację. Uśmiechnąłeś się nikle w stronę Janka wkraczającego właśnie do domu, a on jedynie uniósł pytająco brew, widząc, że nie tryskasz dobrym humorem jak zazwyczaj. Podszedł do ciebie i zamknął cię w braterskim uścisku, gratulując zdobytego medalu. Podziękowałeś mu kolejnym słabym uśmiechem i opowiedziałeś o sprzeczce z Laurą.
-Nie powinieneś się żalić bratu tylko ją przeprosić.-dotarło do ciebie z królestwa blondynki.
-Przeprosić? Za co?-rzuciłeś zdziwiony.
-Tomeczku, nie uważasz, że to jest trochę nie fair jak się zachowujesz? Wszystko jest na jej głowie. Wróciłeś, więc to normalne, że ona oczekuje twojej pomocy. To zrozumiałe, że się za nią stęskniłeś, ale radzenie jej by rzuciła wszystko w cholerę nie jest odpowiednie tydzień przed weselem.-wyjaśniła ci kobieta, stawiając przed tobą kubek ciepłej herbaty i talerzyk z kanapkami.-Cześć Janek! Jak trening?-musnęła policzek blondyna.
-A dobrze. -odparł 22-latek, wyciągając nogi przed siebie.-A co do słów mamy to się z nią zupełnie zgadzam.-zwrócił się do ciebie.
Pochłonąłeś kilka kromek z różnoraką kombinacją na jaką tylko umiała stawiać wuefistka i musnąłeś jej policzek, dziękując jej za pyszną kolację. Wparowałeś do pokoju gościnnego i zostałeś przywitany przez lodowate spojrzenie brunetki, która uparcie zapisywała coś w notatniku. Zająłeś miejsce obok niej i zlustrowałeś wzrokiem jej zapiski.
-Jeżeli znowu przyszedłeś mi przeszkadzać to...-przerwała panującą w pomieszczeniu ciszę.
-Nie. Przyszedłem przeprosić.-spuściłeś głowę.-Przepraszam, Lauri. Nie powinienem się tak zachowywać. Tylko ci pomóc, ale tak bardzo się za tobą stęskniłem.
Dziewczyna przymknęła laptopa i skradła z twoich ust przelotny pocałunek, dając ci tym gestem znać, że już wszystko jest już w porządku. Wzniosłeś nikle kąciki ust i zamknąłeś ją w swoim uścisku, układając brodę na czubku jej głowy. Po chwili ciszy narzeczona opowiedziała ci o telefonie od swojej matki, która oczekiwała zaproszenia na wasz ślub. Momentalnie wszystkie twoje mięśnie napięły się do granic możliwości, a twoje ciało wypełniła irytacja. Byłeś oburzony jak bezczelna okazała się kobieta, która wydała na świat twoją ukochaną. Jednak po przemyśleniach uznałeś, że z jednej strony rodzicielka powinna była widzieć ślub swojej córki. Podzieliłeś się swoim wnioskiem z ukochaną, co tylko wywołało kolejną kłótnie dzisiejszego dnia. Dobrowolnie opuściłeś pokój gościnny i skierowałeś się do swojej sypialni. Matka mijająca cię na korytarzu pokręciła jedynie głową, a ty rozłożyłeś bezradnie ramiona.
-Wszystko robię źle.-wypowiedziałeś załamany.- Nie mam już siły. Może jeszcze nie jestem gotowy na małżeństwo?
-Synku...-kobieta zamknęła cię w swoim uścisku.
Nucąc pod nosem jedną z piosenek Menchesteru, przemierzałaś parkowe ścieżki, wdychając świeże, letnie powietrze. Promienie słońca muskały subtelnie skórę twojej twarzy, a lekki, ciepły wiatr targał twoimi włosami, wywołując nikły uśmiech na twoich ustach. Potrzebowałaś odrobiny wyciszenia. Przygotowania weselne powoli zaczynały cię przerastać, co widocznie odbiło się na twoich kontaktach z Tomkiem. Nie chciałaś go traktować w ten sposób, ale fakt, że zamiast ci pomóc łasił się do ciebie jak kot i pragnął odrobiny uwagi, chwili namiętności totalnie cię irytował. Też tęskniłaś. Też pragnęłaś zaznać jego bliskości, ale odłożyłaś to na drugi plan, jako priorytet stawiając wasz wielki dzień. Do tego totalnie zdenerwował cię swoim podejściem do sytuacji z twoją matką. Doskonale wiedział jakie krzywy wyrządziła ci w życiu, a mimo to namawiał cię, aby zjawiła się na weselu, bo to uroczystość, która zdarza się raz w życiu. Może tak naprawdę urok waszego związku prysnął niczym bańka mydlana i wyczerpaliście limit sielanki, a teraz miało być tylko gorzej? Co jeśli iskrzyć pomiędzy wami w ten mniej pozytywny sposób miało już zawsze lub zdecydowanie częściej niż dotychczas? Co jeśli tak naprawdę nie jesteście gotowi na związek małżeński? Na stanie się jednością? Pokręciłaś przecząco głową, odganiając te negatywne myśli ze swojej głowy. To tylko zwykłe wątpliwości spowodowane stresem. Tak starałaś to sobie tłumaczyć. Do świata rzeczywistego w pełni przywróciła cię pewna sytuacja. Zaniepokojona obserwowałaś jak mężczyzna bije małego psa, który skomlał z bólu. Chciałaś mu pomóc, ale nie wiedziałaś w jaki sposób. Uformowałaś dłonie w pięści i zacisnęłaś powieki, skupiając się na jedynym pragnieniu jakie w danej chwili się w tobie pojawiło. Z całej siły spróbowałaś odepchnąć się od wózka i niemiłosiernie się krzywiłaś, kiedy czułaś ile wysiłku kosztuje to twoje ciało. Drżące ramiona ułożyłaś na oparciach i otworzyłaś oczy. Zdumiona przyglądałaś się twoim kończynom stojącym na podłożu i ostrożnie, powoli oddaliłaś się od wózka. Błogi uśmiech wpędził na twoje usta. Udało się. Nie mogłaś w to uwierzyć podobnie jak w diagnozy lekarzy, że ciężka, wyczerpująca rehabilitacja jest w stanie przynieść owoce. Wreszcie czułaś grunt pod swoimi stopami. Euforia wypełniła każdą twoją komórkę ciała. Nie byłaś w stanie słowami oddać swoich uczuć. Twoje marzenie wreszcie się spełniło i to dzień przed ślubem. Musiałaś to utrzymać w tajemnicy przed brunetem. To mogło się okazać wspaniałym impulsem na nowej drodze życia. Chciałaś, aby ujrzał cię w tym stanie jutro, aby oniemiały wpatrywał się w ciebie z niedowierzaniem, a później z wyraźną dumą. Chciałaś zatańczyć z nim pierwszy taniec, korzystając z własnych nóg, a nie kół wózka. Wreszcie opuściłaś to cholerne żelastwo. Oprzytomniałaś jednak i szybkim tempem kroczyłaś w stronę mężczyzny.
-Proszę go zostawić!-warknęłaś w jego stronę.
Prychnął jedynie pod nosem na twoje słowa, ale stchórzył i pozostawił zwierze. Przykucnęłaś przy nim i pogłaskałaś go ostrożnie, uśmiechając się do niego przyjaźnie. Wykonałaś telefon do przyjaciółki i opadłaś na pobliską ławkę w parku, zerkając w stronę twojego niedawno ułatwiającego ci poruszanie środka transportu. Zatopiłaś twarz w dłoniach i poczułaś zbierające ci się w kącikach oczu łzy.
-Laura?! Co się stało?!-dotarł do ciebie pisk przyjaciółki.
Momentalnie zadarłaś głowę ku górze i wstałaś z ławki, podchodząc do niej powoli. Przyłożyła dłonie do twarzy i oniemiała z rozchylonymi ustami wpatrywała się w ciebie niczym w ducha. Szok malujący się na jej twarzy wyrażał więcej niż tysiąc słów. Uśmiechnęłaś się do niej delikatnie, a chwilę później tonęłaś w jej objęciach i wysłuchiwałaś jej pisków. Uroniłyście łzy szczęścia i wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Pokręciłaś głową, zdając sobie sprawę o co jej chodzi. Kategorycznie zabroniłaś jej mówić o tym Fornalowi i wsiadłaś do samochodu.
-A ty co taki rozpromieniony?-zagaiłeś do niego, układając w walizce kolejny komplet reprezentacyjny. -Pewnie na zbliżające się spotkanie z przyjaciółką.-mruknąłeś, śmiejąc się pod nosem i nakładając wyraźny nacisk na ostatnie słowo.
-Dokładnie, Tytus. Na spotkanie z kumpelą.-kiwnął głową libero.
-Mi oczu nie zamydlisz, Maślak.
-Ale ona jest dla mnie tylko przyjaciółką. No jezu. Zrozum to wreszcie.-zawył błagalnie siatkarz.
-No właśnie jest. Może się stać kimś więcej.-puściłeś mu oczko.-Wiem jak ja się zachowywałem jak byłem zakochany. Zgodność twojego zachowania do mojego to jakieś 95%. Już się nie wykaraskasz, stary.-poklepałeś go po ramieniu, posyłając pogodny uśmiech.
-Dość! Wychodzę!
Wraz z trzaśnięciem drzwi rozległ się twój głośny śmiech. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową nad postawą twojego przyjaciela i domknąłeś walizkę, zasuwając zamek. Opowiedziałeś Kochanowskiemu, który zawitał do waszego wspólnego lokum chwilę po zniknięciu rzeszowianina sytuację z Mateuszem i pomogłeś mu dopakować kilka rzeczy. Środkowy przecież zawsze był bardziej zorganizowany niż ty, więc nie dziwiło cię, że zdążył zapakować swoje manatki wcześniej od ciebie. Sytuację z Masłowskim skwitował śmiechem i opadając na materac, przyznał ci rację, iż wasz wspólny kumpel na bank jest zakochany w Wasilewskiej.
Ze srebrnym medalem uwieszonym na szyi przemierzałeś lotnisko, ciągnąc za sobą walizkę i szukając pośród licznego tłumu ludzi dziewczyny spoczywającej na wózku. Za każdym razem, kiedy tylko muskałeś opuszkami palców krążka zdobiącego twój kark w twojej głowie pojawiały się migawki finałowego spotkania pierwszej edycji Ligi Narodów. Autowa zagrywka Kubiaka w tie breaku przechyliła szalę zwycięstwa na stronę Brazylijczyków, ale ty wcale nie byłeś rozczarowany. Tym bardziej nie po otrzymaniu takiej szansy od Belga. Byłeś w tej kadrze nowicjuszem, a tymczasem pozostałeś w jej szeregach do samego końca i kilka razy udało ci się zawitać na parkiet na dłuższy okres czasu. Najbardziej jednak byłeś wdzięczny szkoleniowcowi za możliwość wparowania na plac gry w ostatnim spotkaniu nowych rozgrywek. Dzięki temu miałeś czyste sumienie i wiedziałeś, że ty także przyłożyłeś swoją cegiełkę do tego sukcesu, że także na niego zapracowałeś. Zagwarantowałeś drużynie stabilność w przyjęciu, a także zapisałeś się w statystykach pojedynku o złoty krążek odnośnie punktów w ataku, których nie miałeś powodu się wstydzić. Grałeś jak w zwyczajnym meczu ligowym. Nie czułeś na sobie presji. Byłeś niczym ptak. Unoszący się w powietrzu z niesamowitą lekkością. Gdy dostrzegłeś mijającego cię rozpędzonego Masłowskiego dopiero zdałeś sobie sprawę jak bardzo pochłonęły cię refleksje. Zdziwiony przyglądałeś się jak Amelia rozanielona jego widokiem wskakuje na niego i oplata go nogami, uwieszając się na jego szyi i wtulając szczelnie w jego ciało. Radosny pisk wydobywający się z jej gardła dało się chyba usłyszeć na przestrzeni całego obiektu. Mimowolnie kąciki twoich ust wzniosły się na wyżyny, ale powędrowały znacznie wyżej i zastygły na szczycie dopiero, kiedy twoim oczom ukazała się poszukiwana przez ciebie dziewczyna. Podszedłeś do niej od tyłu i zakryłeś jej dłońmi oczy. Słyszałeś jej uroczy chichot i widziałeś jak odchyla głowę do tyłu, aby w końcu po dłuższym czasie rozłąki dostrzec twoją twarz. Pośpiesznie przeniosłeś się przed jej wózek i przyklęknąłeś przy nim, obdarowując ją czarującym uśmiechem. Drasnęła dłonią medal i wzniosła nieśmiało kąciki ust, aby po chwili zarzucić ręce na twoją szyję i szepnąć ci do ucha jak bardzo jest z ciebie dumna. Twoje nozdrza otuliła jej słodka woń. Tak bardzo ci jej brakowało. Gdy nieco się od ciebie odsunęła spostrzegłeś migoczące w jej ciemnych oczach łzy wzruszenia i błogi uśmiech goszczący na jej kuszących ustach, w które miałeś się zamiar wpić. Pogładziłeś zewnętrzną częścią dłoni jej policzek i spragniony złączyłeś wasze wargi, z każdą chwilą przeradzając ten pocałunek w coraz bardziej namiętny. Zachłannie smakowałeś jej ust, przypominając sobie ich posmak. Słyszałeś jej pomruk zadowolenia. Czułeś jej drobne palce w swoich gęstych włosach, na co nikle uśmiechałeś się pod nosem. Po dłuższej chwili w końcu oderwałeś się od brunetki i zamknąłeś ją w swoich ramionach. Po kilku minutach w czwórkę opuszczaliście krakowski port lotniczy i kierowaliście się do samochodu blondynki. Grupą zameldowaliście się w twoim rodzinnym domu, co niezwykle ucieszyło twoją gościnną rodzicielkę Nim się zorientowałeś tonąłeś w matczynym uścisku, czując jak ilość docierającego do ciebie tlenu znacznie się zmniejsza. Jęknąłeś błagalnie, aby matka cię wreszcie uwolniła, na co Mateusz z dziewczynami zareagowali śmiechem i pomogłeś starszej kobiecie przygotować coś do picia. Opadłeś wraz z gośćmi na kanapę w salonie i popijałeś mrożoną kawę, udzielając się w opowieściach wraz z brunetem odnośnie reprezentacji.
-Wreszcie udało ci się coś osiągnąć w życiu, matole.-zmierzyła libero włosy blondynka.
Masłowski splótł ramiona na piersiach i ze śmieszną miną wyrażająca oburzenie przyglądał się Amelii. Osobnicy zebrani w salonie parsknęli równocześnie głośnym śmiechem.
-Tęskniłam za tobą, gamoniu.-mruknęła Wasilewska, muskając policzek chłopaka siedzącego obok.
-Ja za tobą też, diablico.-zaśmiał się.
Po blisko trzech godzinach spędzonych w twoich progach Amelia zdecydowała się wracać do Radomia. Przytuliła na pożegnanie brunetkę i skierowała się w kierunku drzwi. Z kanapy nagle poderwał się Masłowski, stwierdzając, że on także się zasiedział. Spojrzałeś znacząco na Laurę, która uśmiechnęła się do ciebie promiennie i odprowadziłeś gości. Pomogłeś mamie sprzątać, a później ponownie zająłeś miejsce na sofie, otulając ramieniem dziewczynę. Pozostawiłeś wilgotny ślad na jej czole i zatopiłeś twarz w jej włosach. Przymknąłeś powieki i napawałeś się ich przyjemnym zapachem. Tak bardzo brakowało ci tych detali przez te kilka tygodni.
-Ale Mateusz sobie znalazł fajną dziewczynę.-skwitowała z uśmiechem blondynka.
Momentalnie oderwałeś się od Grabowskiej i wymieniłeś z nią porozumiewawcze spojrzenie. Pokręciłeś ze śmiechem głową i utkwiłeś wzrok w sylwetce wuefistki.
-Mamo, ale oni nie są razem.-wyprowadziłeś ją z błędu.
-No, ale skoro już pani Dorota to widzi to znaczy, że coś musi być na rzeczy.-mruknęła brunetka z nikłym uśmiechem.
-Jaka pani kochaniutka?! Będziemy niebawem rodziną! Dorota jestem!-rzuciła nieco oburzona kobieta.
Laura skinęła jedynie głową i kontynuowała temat być może przyszłej pary zakochanych. Przysłuchiwałeś się uważnie opowieściom o dziwnym zachowaniu Amelii w ostatnim czasie, dodając co nieco od siebie na podobny temat u Maślaka. Oboje doszliście do wniosku, że na weselu trzeba coś wykombinować. Twoja matka rozbawiona słuchała waszej wymiany zdań, stwierdzając, że na pewno wpadniecie na jakąś bombę. Zaśmiałeś się i uznałeś, że to odpowiedni moment na wręczenie zaproszenia. Podarowałeś blondynce śnieżnobiałą kopertę ze starannie naniesionym twoim pismem jej i ojca imieniem, prosząc, aby on także pojawił się na ceremonii. Uspokoiła cię jednak, że ojciec pogodził się z prawdą podczas twojej nieobecności w domu, na co odetchnąłeś z wyraźną ulgą. Po chwili na ciebie naskoczyła z powodu braku informacji, że ślub już od dawna jest planowany. Spojrzałeś błagalnie na narzeczoną, a ona pomogła ci się wykaraskać z pretensji rodzicielki. Zasiadłeś obok swojej przyszłej narzeczonej i zająłeś się wraz z nią wyborem menu. Po jakiś 30 minutach znudzony walałeś się po sofie, obserwując z jakim skupieniem różne potrawy analizuje Laura. Westchnąłeś znudzony i zbliżyłeś się znacznie do Grabowskiej, aby po chwili wodzić nosem wzdłuż jej szyi. Próbowała się upierać i udawać, że twoje pieszczoty na nią nie działają, ale tak naprawdę idealnie udało ci się zarejestrować jak wyprowadzają ją z równowagi. Składałeś pocałunki na jej karku, zjeżdżając ustami na barki. Delikatnie zsunąłeś z jej obojczyka ramiączko koszulki i stanika, pozostawiając na jej aksamitnej skórze mokre ślady. Widziałeś jak podirytowana marszczy nos, ale stara się zachować równowagę. Jednak gdy zassałeś niewielki obszar jej skóry ustami i usatysfakcjonowany uśmiechnąłeś się pod nosem, spostrzegając siwy ślad to było to dla niej za wiele.
-Tomek.-jęknęła błagalnie.
-Rzuć to w cholerę i zajmij się w końcu mną.-mruknąłeś wprost do jej ucha.
Nieco się nagimnastykowałeś, aby wyciągnąć się tuż przed nią i prawie dotarłeś do jej ust, kiedy ona nagle się odepchnęła i wściekła zmierzyła wzrokiem, warcząc:
-Pieprz się!
Pośpiesznie przeniosła się na wózek i trzasnęła drzwiami od pokoju gościnnego, znikając za nimi. Westchnąłeś głośno, przeczesując palcami włosy i dostrzegłeś rodzicielkę na horyzoncie. Pokręciła z dezaprobatą głową i zawitała do kuchni, aby przyrządzić dla domowników kolację. Uśmiechnąłeś się nikle w stronę Janka wkraczającego właśnie do domu, a on jedynie uniósł pytająco brew, widząc, że nie tryskasz dobrym humorem jak zazwyczaj. Podszedł do ciebie i zamknął cię w braterskim uścisku, gratulując zdobytego medalu. Podziękowałeś mu kolejnym słabym uśmiechem i opowiedziałeś o sprzeczce z Laurą.
-Nie powinieneś się żalić bratu tylko ją przeprosić.-dotarło do ciebie z królestwa blondynki.
-Przeprosić? Za co?-rzuciłeś zdziwiony.
-Tomeczku, nie uważasz, że to jest trochę nie fair jak się zachowujesz? Wszystko jest na jej głowie. Wróciłeś, więc to normalne, że ona oczekuje twojej pomocy. To zrozumiałe, że się za nią stęskniłeś, ale radzenie jej by rzuciła wszystko w cholerę nie jest odpowiednie tydzień przed weselem.-wyjaśniła ci kobieta, stawiając przed tobą kubek ciepłej herbaty i talerzyk z kanapkami.-Cześć Janek! Jak trening?-musnęła policzek blondyna.
-A dobrze. -odparł 22-latek, wyciągając nogi przed siebie.-A co do słów mamy to się z nią zupełnie zgadzam.-zwrócił się do ciebie.
Pochłonąłeś kilka kromek z różnoraką kombinacją na jaką tylko umiała stawiać wuefistka i musnąłeś jej policzek, dziękując jej za pyszną kolację. Wparowałeś do pokoju gościnnego i zostałeś przywitany przez lodowate spojrzenie brunetki, która uparcie zapisywała coś w notatniku. Zająłeś miejsce obok niej i zlustrowałeś wzrokiem jej zapiski.
-Jeżeli znowu przyszedłeś mi przeszkadzać to...-przerwała panującą w pomieszczeniu ciszę.
-Nie. Przyszedłem przeprosić.-spuściłeś głowę.-Przepraszam, Lauri. Nie powinienem się tak zachowywać. Tylko ci pomóc, ale tak bardzo się za tobą stęskniłem.
Dziewczyna przymknęła laptopa i skradła z twoich ust przelotny pocałunek, dając ci tym gestem znać, że już wszystko jest już w porządku. Wzniosłeś nikle kąciki ust i zamknąłeś ją w swoim uścisku, układając brodę na czubku jej głowy. Po chwili ciszy narzeczona opowiedziała ci o telefonie od swojej matki, która oczekiwała zaproszenia na wasz ślub. Momentalnie wszystkie twoje mięśnie napięły się do granic możliwości, a twoje ciało wypełniła irytacja. Byłeś oburzony jak bezczelna okazała się kobieta, która wydała na świat twoją ukochaną. Jednak po przemyśleniach uznałeś, że z jednej strony rodzicielka powinna była widzieć ślub swojej córki. Podzieliłeś się swoim wnioskiem z ukochaną, co tylko wywołało kolejną kłótnie dzisiejszego dnia. Dobrowolnie opuściłeś pokój gościnny i skierowałeś się do swojej sypialni. Matka mijająca cię na korytarzu pokręciła jedynie głową, a ty rozłożyłeś bezradnie ramiona.
-Wszystko robię źle.-wypowiedziałeś załamany.- Nie mam już siły. Może jeszcze nie jestem gotowy na małżeństwo?
-Synku...-kobieta zamknęła cię w swoim uścisku.
***
-Proszę go zostawić!-warknęłaś w jego stronę.
Prychnął jedynie pod nosem na twoje słowa, ale stchórzył i pozostawił zwierze. Przykucnęłaś przy nim i pogłaskałaś go ostrożnie, uśmiechając się do niego przyjaźnie. Wykonałaś telefon do przyjaciółki i opadłaś na pobliską ławkę w parku, zerkając w stronę twojego niedawno ułatwiającego ci poruszanie środka transportu. Zatopiłaś twarz w dłoniach i poczułaś zbierające ci się w kącikach oczu łzy.
-Laura?! Co się stało?!-dotarł do ciebie pisk przyjaciółki.
Momentalnie zadarłaś głowę ku górze i wstałaś z ławki, podchodząc do niej powoli. Przyłożyła dłonie do twarzy i oniemiała z rozchylonymi ustami wpatrywała się w ciebie niczym w ducha. Szok malujący się na jej twarzy wyrażał więcej niż tysiąc słów. Uśmiechnęłaś się do niej delikatnie, a chwilę później tonęłaś w jej objęciach i wysłuchiwałaś jej pisków. Uroniłyście łzy szczęścia i wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Pokręciłaś głową, zdając sobie sprawę o co jej chodzi. Kategorycznie zabroniłaś jej mówić o tym Fornalowi i wsiadłaś do samochodu.
14 lipca 2018
Wypoczęta zameldowałaś w się w salonie i mruknęłaś zadowolona, kiedy na stole dostrzegłaś stos kanapek z twoimi ulubionymi przysmakami. Musnęłaś policzek opadającej obok ciebie blondynki w podziękowaniu i rozkoszując się smakiem śniadania rozmyślałaś nad tym jak dzisiejszy dzień przebiegnie. Obawiałaś się, że mogą pojawić się jakieś komplikacje, ale Wasilewska skutecznie wybiła ci to z głowy. Po pochłonięciu posiłku zjawiłaś się w łazience i odkręciłaś korek z gorącą wodą. Wlałaś do wanny swój ukochany płyn do kąpieli i opatuliłaś się przyjemną wonią jagodowej muffinki. Poczułaś jak spora ilość stresu opuszcza twoje ciało i uśmiechnęłaś się pod nosem. Przymknęłaś powieki i relaksowałaś się na tyle ile pozwalał ci czas. Po godzinie opuściłaś pomieszczenie przyodziana jedynie w szlafrok i zameldowałaś się w salonie. Przywitałaś się skinieniem głowy z makijażystką i posłusznie rozłożyłaś się wygodnie na kanapie, oddając w ręce kobiety. Kiedy ona wykonywała swoją prace ty postanowiłaś skontaktować się z przyszłym mężem.
-Witam księżniczkę.-wesoły ton jego głosu wywołał u ciebie szybsze bicie serca.
-Witam księcia.-odparłaś roześmiana.-Pragnę ci tylko przypomnieć, że to dziś i ani mi się waż założyć swojego ukochanego Jordana, bo zedrę z ciebie i zostawię w kawałkach, jasne?-wypowiedziałaś stanowczo.
-Dla ciebie wszystko, kochanie.-odparł i byłaś pewna, że w tym momencie szczerzy się jak głupi.-Do zobaczenia!
-Pa!
Dziewczyny wymieniły spojrzenia i rozbawione zmierzyły cię wzrokiem. Wzruszyłaś jedynie ramionami i mruknęłaś, że to ty dzisiaj dyktujesz warunki. Amelia momentalnie zagaiła do ciebie z pytaniem czy w łóżku też na co jedynie odpowiedziałaś jej zaprezentowaniem swojego języka i ciosem z wykorzystaniem poduszki w brzuch. Blondynka roześmiała się i zabrała za szykowanie na ceremonię. Ty natomiast prowadziłaś konwersację z makijażystką i kiwałaś głową z podziwem nad jej pracą. Po blisko godzinie wreszcie dane ci było podziwiać końcowy rezultat, który był oszałamiający. Różowy cień rozświetlał twoje powieki, ale także sprawiał wrażenie subtelnego. Na ustach natomiast spoczywała delikatna pomadka o odcieniu nude, a brwi nie były przesadzone, a jedynie delikatnie podkreślone. Podziękowałaś kobiecie uściskiem i podarowałaś zapłatę. Ona jednak odparła, że chętnie wykona ci także fryzurę i to w gratisie. Ochoczo przystałaś na jej propozycję, jednak zanim zabrała się za twoje włosy narzuciłaś na siebie suknię ślubną >>klik<< . Po upływie kolejnych dwóch godzin mogłaś podziwiać w lustrze pokręcone włosy upięte ozdobą z kryształkami >>klik<<. Zadowolona ze swojego odbicia w lustrze po efekcie końcowym ponownie podziękowałaś kobiecie i zaprezentowałaś się przyjaciółce, która aż pisnęła na twój widok. Zachichotałaś na jej reakcję i oświadczyłaś, że jesteś gotowa na przybycie gości, którzy zjawili się chwilę po twoich słowach. Najbardziej jednak denerwowałaś się faktem, że Tomek nie miał bladego pojęcia o zmianie twojego stanu zdrowia i mógł się nieco wściec. Twoje obawy narosły, kiedy rozległ się klakson samochodu. Spojrzałaś ze strachem na Amelię i przełknęłaś głośno ślinę. Po chwili słyszałaś kroki rozlegające się w małym korytarzu. Miałaś wrażenie, że twoje serce na moment się zatrzymało.
-Laura?!-w jego głosie dało się dostrzec wyraźne zdziwienie.
Odwróciłaś się w jego kierunku i spuściłaś głowę. Brunet przystanął na wprost ciebie i dwoma palcami uniósł twój podbródek, spoglądając ci głęboko w oczy. Jego intensywne, siwo błękitne tęczówki wpatrywały się w ciebie z niesamowitymi pokładami miłości, iskierek radości, szczęścia, ale także dostrzegalnym szokiem.
-Ja wiem...Masz prawo być na mnie zły, że nic nie powiedziałam, ale...-każde kolejne słowo wyduszałaś z siebie z niebywałą trudnością.
-Co ty pleciesz?! To jest najcudowniejszy prezent śluby jaki tylko mogłem sobie wymarzyć.-rzekł z rozkosznym, anielskim, miękczącym twoje serce uśmiechem.
Pojedyncza słona łza pozostawiła smugę na twoim policzku. Uśmiechnęłaś się beztrosko i utonęłaś w uścisku swojego przyszłego męża. W tym momencie wiedziałaś, że podjęłaś słuszny wybór pozwalając mu zagłębić kluczyk w twoim sercu i pozwolić na otwarcie tego zamka, za którym kryły się niesamowite pokłady ciepła i miłości jakimi obdarowałaś tego młodego człowieka. Nim spostrzegłaś znajdowałaś się w samochodzie wraz z Fornalem i Masłowskim z Amelią. Mimowolnie uśmiechałaś się pod nosem, widząc jego sekretne, przelotne spojrzenia kierowane w stronę blondynki, która jakby ich nie dostrzegała. Oparłaś głowę na ramieniu panna młodego i zaciągnęłaś się wonią jego perfum, czując jak kręci ci się w głowie. Tytus splótł ze sobą wasze dłonie i musnął ustami zewnętrzną część twojej. Twój kącik ust drgnął. Przyjrzałaś mu się uważnie i musiałaś stwierdzić, że w garniturze prezentuje się nieziemsko. Czarny kolor idealnie podkreślał jego przystojność oraz urok osobisty. Byłaś wdzięczna, że chłopaki podczas wspólnego wybierania stroju pana młodego wybili mu z głowy pomysł z krawatem i namówili na muszkę, która świetnie komponowała się z białą koszulą i garniturem. Czekała was długa droga, gdyż jednomyślnie na miejsce waszego ślubu wybraliście Kościół Mariacki. Drasnęłaś nieśmiało usta siatkarza, który zaskoczony mruknął pod nosem, ale przechylił się delikatnie w twoją stronę i przejął inicjatywę, pogłębiając pocałunek. Słyszałaś odgłosy niezadowolenia Masłowskiego i śmiech Wasilewskiej. Po dłuższej wymianie czułości oderwałaś się od zawodnika radomskiego klubu i oparłaś o jego ramie.
Przy boku przyjmującego przemierzałaś odległość dzielącą was od ołtarza, czując na sobie przeszywający wzrok zebranych gości. Spojrzałaś nieśmiało na Amelię, która posłała ci pokrzepiający uśmiech i uniosłaś głowę, pewnie krocząc przed siebie. Odetchnęłaś z ulgą, kiedy nie stało się to co się obawiałaś. Nie potknęłaś się, ale byłaś pewna, że choć znajdowałaś się w połowie drogi do ołtarza to już się nie wydarzy, gdyż stawiałaś pewne kroki. Nagle jednak stąpający obok ciebie pan młody stracił równowagę, potykając się i opadł twarzą wprost na posadzkę. Pokręciłaś rozbawiona głową i podałaś dłoń przyszłemu małżonkowi. Brunet chwycił cię za nią i wstał, otrzepując garnitur. Falę śmiechu zgromadzonych w świątyni ludzi rozbrzmiewały echem po jej wnętrzu, a wraz z nimi twój chichot. Tytus wzruszył jedynie ramionami, szepcząc ci na ucho, że coś odwalić musiał i przystanął wraz z tobą na wyznaczonym miejscu. Zerknęłaś na Amelie i ledwo co powstrzymałaś śmiech, widząc jej minę, kiedy za sylwetką libero dostrzegła stojącego Filipa. Maślak widząc jej wściekłość wykonał dziwną minę, na co dziewczyna prychnęła pod nosem, powstrzymując rozbawienie.
-Maślak zawsze ją rozśmiesza, Dba by zawsze była w dobrym humorze, nie smuciła się. To musi być miłość.-szepnęłaś do ucha Tomka.
-Też tak uważam.-uniósł kąciki ust.
***
Mroziłeś wzrokiem rzeszowianina, który grzebał po kieszeniach granatowego garnituru w poszukiwaniu pudełka z obrączkami. Laura denerwowała się potwornie, a ty obawiałeś się, że za chwilę zemdleje i padnie tutaj nieprzytomna. Brunet jednak z cwanym uśmieszkiem podszedł do ciebie wręczając ci pudełko, szepcząc, że tylko chciał nieco przerwać nudy. Miałeś ochotę go udusić, ale starałeś się to zamaskować. Odetchnąłeś z ulgą. Powtarzałeś za kapłanem słowa przysięgi, aby po chwili umieścić na palcu brunetki kawałek metalu. Chwilę później zasmakowałeś jej słodkich ust, a po kościele rozniósł się okrzyk radości. Jako małżeństwo opuściliście świątynie i na prośby gości ponownie ze śmiechem pochyliłeś się nad twoją piękną żoną, muskając jej usta.
-No to mój kochany przyjacielu! Ruchania, ruchania i jeszcze raz ruchania!-tulił cię do siebie Michał.
Przewróciłeś oczami na słowa atakującego, ale podziękowałeś mu nikłym uśmiechem. Zastanawiałeś się tylko co będzie w stanie wymyślić Masłowski, który nieubłaganie zbliżał się w twoim kierunku.
-Seksu do rana i chłodnego szampana! Owocnej kariery, dobrej fury i zajebistej komóry! Pocałunków miliona i tysiąca strzelonego w totka ponad!-pokrzykiwał twój współlokator z pokoju w spale.
-O jezu, Maślak!-jęknąłeś, trzymając się za głowę.
Poklepałeś libero po plecach i przystanąłeś z szerokim uśmiechem, przyglądając się środkowemu. Blondyn poruszył znacząco brwiami i zamknął cię w silnym uścisku.
-Tomusiu, nie wiedziałam, że doczekam tego dnia, ale jednak tak się stało. Jakaś baba na tym świecie cię zechciała i jestem zdziwiony, że nie byle jaka!-zaśmiał się Kochanowski.-No to tak. Tomeczku, mój kochany bracie, zdrówka, a żeby było zdrówko to wódeczki, aby ci jej nie brakło bo ona zawsze najlepsza na zdrowie. Wielu gorących nocy z tą piękną damą, bo musicie się rozmnażać! Ród Fornalów nie może zaginąć! Co to to nie! Wszystkiego zajebistego i tyle!
Rozbawiony podziękowałeś kapitanowi juniorskiej drużyny i zmarszczyłeś brwi, obserwując jak Bicek toczy ożywioną konwersacje z blondynką. Pokręciłeś z dezaprobatą głową i już miałeś ruszyć w ich kierunku, kiedy dłoń panny młodej cię zatrzymała. Poprosiła, abyś się nie mieszał, na co skinąłeś głową i przyjmowałeś kolejne życzenia, nie spuszczając wzroku z tej dwójki. Podszedłeś do nich tuż po skończeniu kolejki wraz z Laurą i monitorowałeś przebieg wydarzeń.
-Czy ty kiedykolwiek odpuszczasz, człowieku?!-warknęła w kierunku atakującego będąca na skraju wytrzymałości Am.
Gdy zawodnik z Radomia przymierzał się do odpowiedzi nagle w usta dziewczyny wpił się Mateusz. Wasilewska nie protestowała co niezwykle ucieszyło cię z twoją ukochaną, a co lepsze zarzuciła dłonie na szyję chłopaka, a jego zsunęła na swoje biodra. Zirytowany do granic możliwości siatkarz machnął na nich jedynie ręką i pognał do Izabeli czekającej na niego koło samochodu. Twój przyjaciel przerwał pieszczotę i uśmiechnął się nikle w stronę blondynki, drapiąc się po głowie.
-Zajebiście całujesz!-pisnęła przyjaciółka twojej żony.
-Zrobiłem to, żeby się od ciebie wreszcie odpierdolił.-odparł rzeszowianin.
Uderzyłeś się z otwartej dłoni w czoło. Wiedziałeś, że to zachrzanił. Nie mogłeś na to pozwolić. Nie w takich okolicznościach. Nie na twoim weselu. Przystanąłeś pomiędzy parą waszych przyjaciół i próbowałeś im uświadomić, że oboje są w sobie zauroczeni jak nie zakochani. Wasilewska splotła swoją dłoń z palcami Maślaka i pociągnęła go w stronę wozu młodej pary. Zadowolony ze swojej postawy spojrzałeś na brunetkę i otrzymałeś pocałunek w policzek w podziękowaniu za świetne spisanie się. Nim się obejrzałeś a tłukłeś wraz z nią kieliszki, aby po kilkunastu minutach pojawić się na parkiecie i wykonać pierwszy taniec. Wsłuchiwałeś się w wolne takty covera Perfect i prowadziłeś pannę Fornal w tańcu. Oparła swoje czoło o twoje i bujała się w rytm piosenki, spoglądając ci głęboko w oczy. Okręciłeś ją wokół własnej osi, obserwując jak jej sukienka wiruje, aby po chwili gwałtownie do siebie przyciągnąć i zmysłowo pocałować. Zebrani wokół goście zaczęli bić brawo i wiwatować. Laura kołysała się powoli z głową schowaną w zagłębieniu twojej szyi. Czułeś jej drżące ciało spowodowane twoim oddechem owiewającym jej skórę. Gdy pierwszy taniec dobiegł końca Amelia wraz z Mateuszem zaprezentowali wszystkim krótki filmik z waszymi zdjęciami i ich wypowiedziami o tym ile musieli znosić waszej upartości i paplanin o tym jak to skrzywdziliście drugą osobę oraz innych przemówień.
***
Szalałaś na parkiecie do Miłości w Zakopanem z Masłowskim i przyglądałaś się rozbawiona Huberowi wraz Ziobrowskim, którzy ubrani byli w czarne okulary i różowe garnitury połyskujące niczym brokat. Widać było, że ilość alkoholu krążąca w ich krwiobiegach zdecydowanie odebrała im trzeźwe myślenie. A to co wyczyniali w tańcu zdecydowanie cię oraz pozostałych w tym utwierdzało. Karina i Anna spoglądały po sobie z niedowierzaniem, kręcąc głowami nad postawami ich partnerów. Prygiel z Fornalem spoczywali w kącie i opróżniali już drugą butelkę Żubrówki, zanosząc się niepohamowanym śmiechem. Michał zwinnie obracał Izę na parkiecie, próbując ją udobruchać po sytuacji z twoją przyjaciółką, co nawet mu wychodziło, a Rybicki próbował odwzorować sposób w jaki porusza się zwierzę zawarte w jego nazwisku pozbawione wody. Niezmiernie cieszył cie fakt, że to wszystko zostaje upamiętnione na nagraniu. To wesele z pewnością pozostanie niezapomniane. Wraz z pierwszymi taktami Zenka i Przekornego losu wybiegł na parkiet rocznik 97. Zachodziłaś się ze śmiechu, obserwując jak zawodnicy z zarzuconymi na siebie ramionami wykonują kankana, wyjąc wraz z polskim wokalistą. Skrzywiłaś się, kiedy Tomek łupnął nagle na podłogę solidnie uderzając o nią głową. Podbiegłaś do niego i zmartwiona zmierzyłaś wzrokiem jego twarz.
-Ni ci nie jest?-wypowiedziałaś spanikowana.
-Jestem zdrowy jak rybciaaa.-zawył, podnosząc się powoli.
-Tu jestem!-zakomunikował swoją obecność Kuba.
-No to ładnie chłopcu zaszaleli.-mruknęła Anna.
-Norbert i Buben przeszli samych siebie z tymi strojami, a tańcami to by mogli podbić nie jedno show.-zaśmiała się.
-Masz rację, Laura.-przytaknęła ci była Miss Ziemi Radomskiej.-Teraz my idziemy pić!-krzyknęła i objęła cię ramieniem, ciągnąc w stronę stołu.
***
Zachichotałaś pod nosem, kiedy Fornal przeniósł cię przez próg wynajętego wcześniej apartamentu. Nie miałaś wcześniej pojęcia gdzie spędzicie noc poślubną, ale jakoś cię to nie obchodziło. Tak skupiłaś się na organizacji wesela, że nawet nie przemknęła ci w myślach ta wyjątkowa noc. Byłaś zadowolona, że choć o to Tytus się zatroszczył. Jęknęłaś, kiedy twoje plecy spotkały się z materacem małżeńskiego łoża, na które po chwili runął siatkarz. Na chwilę obrócił cię na plecy, aby móc rozsunąć suwak od sukienki i wpił się spragniony w twoje usta, zawisając nad tobą. Rozpięłaś guziki jego marynarki, aby po chwili zrzucić ją na podłogę i wsunąć dłonie pod jego koszulę. Czułaś pod opuszkami palców jego zarysy mięśni. Zjechał wargami na twój kark, naznaczając go pocałunkami. Wodził nosem po twojej szczęce, a następnie obojczyku. Zagryzłaś dolną wargę. Poczułaś przeszywający dreszcz przemierzający twoje drobne ciało. Tomek uśmiechnął się usatysfakcjonowany i zsunął sukienkę do pasa, aby po chwili obdarować pocałunkami wydostające się z pod materiału stanika piersi. Zdarłaś z niego koszulę i chłonęłaś dłońmi jego tors. Jęknął niezadowolony, gdy zdał sobie sprawę, że z ubrania zostały skrawki materiału. Pocieszyłaś go jednak szybko, wplatając palce w jego gęste, ciemne włosy i przyciągając do siebie, aby łapczywie całować jego usta. Kompletnie nie obawiałaś się tego pierwszego intymnego kontaktu. Przeczuwałaś, że nie zrobi ci krzywdy. Czułaś się jakby to nie był wasz pierwszy raz. Miałaś wrażenie jakbyś znała go całe swoje życie. Ufałaś mu. Jego aksamitne wargi naznaczały tereny na całym twoim ciele, natomiast dłonie błądziły po twojej miękkiej skórze, badając każdy zakamarek twojego pięknego dla niego ciała. Każda jego pieszczota sprawiała ci niewyobrażalną radość. A kiedy złączył was w jedność zalała cię niesamowita rozkosz. Każdy jego ruch przyprawiał cię kolejny spazm niewyobrażalnej przyjemności. Wiłaś się pod nim, zaciskając dłonie na materiale prześcieradła i wydając z siebie wrzaski, piski, jęki. To co z nim przeżywałaś było nie do opisania. Uciszał cię kolejnymi gorącymi pocałunkami wyciskanymi na twoich wargach. Był cudowny, bo był twój. Był przystojny. Był piękny. Był twoim mężem. Był twoim Tomaszem Fornalem i miał się stać ojcem twoich dzieci.
-Nie wierzę, że to się dzieję.-szepnęłaś w jego klatkę piersiową.- Że znowu jestem w pełni sprawna, że się z tobą kocham, że jestem twoją żoną..-słona ciecz spłynęła po twoich policzkach.
-Pani Fornal.-wypowiedział ze sporych rozmiarów uroczym uśmiechem.-Jak to pięknie brzmi.-dodał dumnie.-A teraz proszę mi tu nie płakać.-musnął ustami twój nos.
-Dziękuję ci, Tomek. Dziękuję za uczynienie mnie najszczęśliwszą na świecie.
-Kocham cię, panno Fornal.-spojrzał ci głęboko w oczy.
Złączyłaś wasze usta w namiętnym pocałunku i przekręciłaś się, będąc teraz nad nim.
-Powtórka z rozrywki?-poruszyłaś znacząco brwiami.
~*~
Dziękuję Wam z całego serduszka za obecność tutaj <3 Trudno jest się z nimi rozstać, ale kiedyś koniec musi nadjeść :( Kogo Wam najbardziej będzie brakować? Walniętego Masłowskiego? :D Jak widać wszystko dobrze się skończyło ;) Amelia i Mateusz przypadkiem stali się parą, Laura odzyskała sprawność i odnalazła szczęście przy boku Tomka :3 Przepraszam, że tak późno pojawia się epilog, ale naprawdę nie lada wyzwaniem dla mnie było go skończyć, bo ciągle gdzieś utykałam :( Na szczęście już po wszystkim i teraz możecie wyczekiwać 1 rozdziału na Kamilu , bo prolog własnie dodałam ^^ Widzimy się u Droszyńskiego :D
Makijaż Laury
Sala weselna