środa, 27 grudnia 2017

Osiem

Ziewasz przeciągle i przeczesujesz palcami gęste, ciemne włosy, starając się je nieco doprowadzić do ładu. Zerkasz z nikle uniesionymi kącikami ust na przystrojone w kąciku niewielkiego salonu drzewko, które udekorowałeś minionego wieczoru i marszczysz zdezorientowany brwi, kiedy notujesz w myślach fakt, że spoczywających pod nim paczuszek wcześniej tu nie było.  Zdziwiony opadasz na kolana przed choinką i przyglądasz się udekorowanym w świąteczny papier pudełkom. Na obu widnieje niewielka karteczka, na której starannym pismem zapisane było Twoje imię. Były to jednak dwa odmienne, różniące się od siebie charaktery pisma.  Czyżby Mikołaj doszedł do wniosku, że podczas dobiegającego końca roku byłeś grzeczny? Niesiony ciekawością ostrożnie rozpakowujesz pierwszy z podarunków i kręcisz rozbawiony głową. Z pod konfetti wykonanego z bibuły wyławiasz fiolkę Hugo Bossa i niemalże od razu spostrzegasz, że nie różni się ona od tej, w której obecnie spoczywają stosowane przez Ciebie perfumy. Nie przyjaźnisz się z Laurą dłuższy czas, a już doskonale zna Twoje gusta, a w szczególności ulubione nuty zapachowe. Z dna kartonu wyciągasz także spore opakowanie żelek owocowych, kwaśnych i wielką Milkę Oreo. Kwitujesz zawartość prezentu otrzymanego od Grabowskiej szerokim uśmiechem i zabierasz się za otwieranie kolejnego. Amelia obdarowuje Cię  zestawem kosmetyków od Adidasa oraz oszczędną ilością słodyczy. Zadowolony z otrzymanych paczek pośpiesznie podrywasz się z podłogi i zabierasz za przygotowania do opuszczenia mieszkania w Radomiu. Do wydobywających się z radia utworów przygotowujesz śniadanie w postaci owsianki i po jego pochłonięciu przyrządzasz sobie ukochane Latte, które pochłaniasz w pośpiechu podczas pakowania się do czarnej, sportowej torby spoczywającej na środku salonu. Starannie zasuwasz jej zamek i meldujesz się pod prysznicem, aby nieco rozbudzić się przed czekającą Cię do pokonania drogą. Strumień gorącej wody przyjemnie parzy Twoje ciało i pobudza Cię do działania, a intensywna woń żelu pod prysznic otula Twoje nozdrza, wywołując lekki uśmiech na Twoich ustach. Przymykasz powieki i mimowolnie uciekasz myślami do uśmiechniętej, rozpromienionej twarzy brunetki. Twoja dłoń ląduje na korku z lodowatą wodą, który przekręcasz i wzdrygasz się delikatnie, kiedy spotyka się on z Twoją skórą. W taki oto sposób starasz się odpędzić ze swojej głowy wyimaginowany obraz brunetki, gdyż wiesz, że to nic dobrego Ci nie przyniesie. Musisz z tym walczyć. Nie możesz być zakochany. Dlaczego? Zdążyłeś ją już nieco poznać i wiesz, że nie jest gotowa na związek z jakimkolwiek mężczyzną, a tym bardziej z Tobą. Nie zamierzasz trwać we friendzone. Ocierasz wilgotne ciało białym ręcznikiem i narzucasz na siebie wcześniej przygotowany zestaw ubrań. Szczotkujesz zęby dłuższą chwilę, a później nieco jeszcze poprawiasz włosy i stawiasz się w salonie. Z torbą spoczywającą na ramieniu pojawiasz się przy niezawodnym, czarnym Volvo i ładujesz bagaż na tylne siedzenie, sam natomiast opadasz na fotel kierowcy. Opuszczasz parking pod jednym z radomskich bloków i w towarzystwie ulubionych piosenek mkniesz autostradą, obierając cel na rodzinne miasto. Równo o 12 mijasz tablice z napisem Kraków, a kilka minut po wyznaczonej godzinie parkujesz pod budynkiem, który otrzymał miano Twojego rodzinnego domu.  Ledwo zatrzaskujesz drzwi samochodu, a przy Twoim boku zjawia się niska blondynka. Nie umiesz powstrzymać wędrujących ku górze kącików ust na jej widok i rezultatem tego okazuje się szeroki, promienny uśmiech zdobiący Twoją twarz. Toniesz w matczynych ramionach dłuższą chwilę, wdychając słodką woń wanilii, która towarzyszy jej od dobrych 20 lat Twojego zwariowanego życia. Muskasz ustami jej policzki i wyślizgujesz się z jej objęć, które powoli odcinają Ci dopływ tlenu, pod pretekstem wyjęcia bagażu. Otulasz ją ramieniem i przy jej boku przekraczasz próg domu. Zrzucasz torbę na jasne panele w salonie i tulisz się solidnie ze starszym bratem, aby po chwili roześmianym zbić z nim piątkę.  Witasz się także z jego partnerką całusem w policzek i  dajesz się zamknąć w ojcowskim uścisku z najstarszym, obecnym tutaj członkiem rodziny. 

-A Ty dalej bez dziewczyny.-kwituje z łobuzerskim uśmiechem Janek. 

-A Ty nadal z Ewą.-odpierasz, ściągając buty.-Jeszcze z nim wytrzymujesz?-kierujesz pytanie do brunetki.

-Jakoś.-odpowiada, zanosząc się cichym śmiechem.

-Podziwiam.-rzucasz, chichocząc pod nosem. 

Twoi rodzice wraz z Ewą parskają głośnym śmiechem, a  22-latek splata ramiona na klatce piersiowej i spogląda w waszym kierunku oburzony. Dziewczyna jednak szybko załagadza sytuację, tarmosząc go za policzki i całując przelotnie w usta. Zakochani znikają w pokoju drugiego siatkarza w tym domu, a Ty podążasz za rodzicielką do kuchni. Podziwiasz ją, że po mimo świątecznego zamieszania zdążyła jeszcze przyrządzić naleśniki, na których propozycje przystajesz z ogromną chęcią a nawet iskierkami w oczach. 

-Synu, ja znam tą minę.-kobieta przerywa panującą pomiędzy wami ciszę.

-Ale jaką? Przecież się uśmiecham.-starasz się bronić przed jej atakiem.

-Nie okłamuj własnej matki!-otrzymujesz uderzenie ścierką w ramie.-Jak ja Cię uczyłam!? Mówi się tylko prawdę! 

Wzdychasz głośno, wiedząc, że nie ma już dla Ciebie ratunku. Jan pojawia się z partnerką w salonie, posyłając Ci cwany uśmieszek, a Ty masz ochotę go udusić. Jak bardzo chciałbyś aby on był na Twoim miejscu i był przesłuchiwany przez waszą rodzicielkę.

-To która jest tą szczęściarą?-blondynka posyła Ci ciepły uśmiech.

-Ja nie jestem zakochany, mamo.-jęczysz. 

-Co ja Ci mówiłam o kłamaniu.-tym razem cierpi Twoja stopa przydeptana przez panią domu.

Wydajesz z siebie syknięcie spowodowane bólem kończyny i spoglądasz groźnie na towarzyszącą Ci matkę:

-Jak tak dalej pójdzie to nie będę mógł grać. Do czego to doszło by mnie własna matka kontuzjowała.-mruczysz pod nosem naburmuszony.

-Dlatego radzę się przyznać.-kolejny uśmiech w Twoim kierunku.-Twój brat miał identyczny wyraz twarzy jak rozmyślał o Ewce.

-Och, no dobra!-wywracasz oczami.-Chyba się zakochałem.-poddajesz się  i wpadasz w sidła rodzicielki. 

-Nie chyba tylko na pewno. Już ja widzę te maślane oczka jak o niej myślisz. 

Kręcisz rozbawiony głową i pod pretekstem zmęczenia spowodowanego podróżą wymykasz się z kuchni. Wpadasz do swojego dawnego pokoju i wypuszczając powietrze ze świstem opadasz na miękki materac łóżka. Musisz przyznać, że Twoje ciało zalewa niewyobrażalna ulga, jednak wiesz, że Twoja mama tym bardziej teraz nie odpuści, a będzie dopytywać o szczegóły, o najmniejsze detale. Cóż, jakoś będziesz musiał tutaj wytrwać. Także jest to już suchy fakt. Tomaszu Fornal, jesteś zakochany. 

***
Uśmiechasz się pod nosem, wpatrując się w parę srebrnych kolczyków z małymi brylancikami otrzymaną od przyjmującego. Niesamowicie podoba Ci się jego podarunek świąteczny, jednak masz wyrzuty sumienia, że aż tak się na Ciebie skosztował.  Przejeżdżasz opuszkiem palca po małej, załączonej do biżuterii karteczce, obiecując sobie w głowie, że spełnisz jego wolę i założysz błyskotki jutrzejszego wieczora. Kiedy chowasz kolczyki do pudełeczka okazuje się, że przyglądała się nim także Twoja przyjaciółka. 

-Co już  Ci nie pasuje?-rzuca, spoglądając na Ciebie ze splecionymi na piersiach ramionami.

-Wiesz ile to musiało kosztować? On jest jakiś poprany.-stwierdzasz, kręcąc z niedowierzaniem głową.

-Przypominam Ci, że Tomek to jeden z lepszych siatkarzy w naszej lidze i za pewne środków na życie mu nie brakuje.-puszcza Ci oczko.-Po za tym to urocze.-uśmiecha się rozanielona.

Wymierzasz w nią jedną z poduszek znajdujących się na sofie w salonie, przed którą na jej szczęście zdążyła się uchylić i wyganiasz ją do kuchni, skąd już wyczuwalny staje się zapach pieczonych pierniczków. Roześmiana posłusznie udaje się do danego pomieszczenia, aby po chwili się z niego wychylić i przypomnieć Ci o umyciu podłóg. Przykładasz sobie z otwartej dłoni w czoło, zdając sobie sprawę, że o tym zapomniałaś i pośpiesznie wstępujesz do łazienki po mop. Chwilę później sprawnie czyścisz podłogi w całym mieszkaniu, podśpiewując pod nosem słowa piosenek świątecznych wydobywających się z głośników wieży znajdującej się w królestwie Amelii, czyli kuchni. 

-Przyznaj się, że o nim myślałaś.-rzuca nagle blondynka, popijając z Tobą herbatę na kanapie w salonie. 

-O kim?-udajesz zdezorientowaną.

-Już nie udawaj.-dźga Cię pod żebrem.-O Tomku.-szczerzy się głupio.-Przez niego zapomniałaś umyć te podłogi.

-Nieprawda.-odpierasz momentalnie.

-Mogłabyś mu dać szansę.-upija niewielki łyk napoju i spogląda na Ciebie.

-Przecież dałam.

-Ale szansę na bycie kimś więcej.

-Amelia...

***
Kołyszesz biodrami na boki, okręcasz się wokół własnej osi do świątecznych hitów otulających wnętrze domu, ścierając kurze z mebli znajdujących się w salonie. Mijająca Cię własnie blondynka mierzy Cię rozbawionym wzrokiem i chichocze pod nosem. Szlifujący schody starszy brat także przygląda Ci się ze śmiechem i nawet uwiecznia Twoje popisy na wideo, które ląduje na jego Snapchacie. Wystawiasz mu swój środkowy palec i do prezentacji Twoich tanecznych umiejętności dołączasz także wokalne, wydzierając się na całe gardło. Tata wracający właśnie z choinką o wymiarach nieco mniejszych niż Twój wzrost przystaje w progu i kręci z niedowierzaniem głową. 

-Zdecydowanie Cię Tomaszu w tym domu brakowało.-stwierdza z promiennym uśmiechem.

-Chyba jego głupoty.-wtrąca swoje trzy grosze 22-latek.

-Mówiłeś coś?-unosisz pytająco brew, patrząc na brata, choć doskonale słyszałeś jego słowa.

-Ja? Ależ skąd.-odpiera blondyn, a Ty uśmiechasz się pod nosem.

-Moi pracujący mężczyźni! Zapraszam na kolacje!-dobiega do Ciebie wołanie rodzicielki z kuchni.

-A co serwują?-zadaje pytanie Twój starszy brat. 

-Gofry!

-A to biere!

Roześmiany przekraczasz próg pomieszczenia i chwytasz w dłoń talerz ze swoją porcją. Wiesz, że będziesz naprawdę ostro pracował na treningach. Święta się jeszcze nie rozpoczęły, a Ty już zajadasz się pysznościami prosto z pod rąk Doroty Fornal, najlepszej kucharki w Polsce jak nie na świecie. Za to własnie kochasz rodzinny dom. Za pyszne posiłki serwowane przez niską blondynkę. Musisz przyznać, że zdecydowanie brakowało Ci w Radomiu tego rodzinnego ciepła, zabawnych wymian zdań czy telefonu Jana, który zawsze potrafił wszystko uwiecznić w odpowiednim momencie. Pożywiony opuszczasz pomieszczenie i wyciągasz z kieszeni czarnych dresów telefon. Ze spisu kontaktów wybierasz zdjęcie uśmiechającego się szeroko w Twoją stronę środkowego i bijesz się z myślami czy nacisnąć odpowiedni przycisk, który pozwoli Ci wykonać połączenie.  W końcu przymykasz za sobą dębowe drzwi Twojej sypialni i przysiadasz na rogu łóżka, wsłuchując się w dźwięk oczekiwania na podniesienie słuchawki przez blondyna. 

-Hejka Forni! Boże jak się stęskniłem za Twoim głosem!-wypowiada kapitan juniorskiej reprezentacji Polski. 

-Niech to szlag!-rzucasz bez jakiegokolwiek powitania.

-Ej, co jest?-słyszysz nutkę zaniepokojenia w jego głosie.

-Zakochałem się! To jest przyjacielu.-wzdychasz do telefonu.

-To chyba dobrze?

-Niekoniecznie.

-Opowiadaj mi tu zaraz wszystko ze szczegółami. -mówi podekscytowany Kochanowski.

Takim oto sposobem godzina upłynęła Ci na spoczywaniu na parapecie i wpatrywaniu się w granatowe niebo obsypane lśniącymi gwiazdami oraz zdawaniu relacji najlepszemu przyjacielowi z relacji jakie łączyły Cię z Grabowską. Mimowolnie uśmiechasz się pod nosem, kiedy z gardła blondyna wydobywa się jęk, gdy opisujesz swoją przyjaciółkę z zewnątrz. Zawsze mieliście podobny gust do kobiet. 

-Powiem tak: Jak nie chcesz trwać we friendzone to powiedz jej to co czujesz najszybciej jak tylko możesz. Sylwester? Świetny moment na rozpoczęcie nowego rozdziału lub zakończenie starego. Zaryzykuj. Robisz tak nie raz na boisku, zrób i tu.

-Dzięki, Kuba. Jesteś wielki.

~*~
Dałam radę zjawić się tutaj przed nowym rokiem także sukces ^^ Może i rozdział nie jest zaciekawy, ale mam nadzieję, że i taki Wam się spodoba ;) Zapewniam Was, że niebawem zrobi się naprawdę interesująco :D  Te święta chyba dobrze na mnie wpłynęły, gdyż po raz drugi w życiu zdecydowałam się na duet z retreat i tym razem prawdopodobnie się uda ;) O czym będziemy pisać? Jakub Kochanowski, Tomasz Fornal, dwaj przyjaciele, jedna kobieta, ich niewiedza... Brzmi interesująco? Jeśli tak to zapraszam tutaj >>Ja nie jestem twoim zbawicielem, ty nie jesteś moim przyjacielem<< 
Gdybym się tutaj nie zjawiła przed nowym rokiem to na wszelki wypadek złożę Wam życzenia już teraz ;) 
Szczęśliwego Nowego Roku! Zdrówka, szczęścia, kaski, wielu emocji siatkarskich, wyjazdów na mecze, spełnienia najskrytszych marzeń oraz wszystkiego dobrego ;* Byście tutaj ze mną wytrzymały ^^ Całuję i do zobaczenia ;* 





sobota, 23 grudnia 2017

Siedem

Głos mężczyzny nie dociera do Ciebie, gdyż zagłusza go warkot pociągu oraz jego klakson rozbrzmiewający coraz bliżej siebie. Kąciki Twoich ust mimowolnie zastygają na wyżynach. Nareszcie spotkasz się z Damianem. Tak rozpaczliwie tego pragniesz. Gdy przymykasz powieki i jesteś już gotowa na siłę uderzenia jaka spotka się z Twoim ciałem odczuwasz coś zupełnie innego. Ktoś je unosi. Powoli otwierasz powieki i  mierzysz zszokowanym  wzrokiem twarz bruneta, który sprawnie przemierza tory i zmierza w kierunku Twojego wózka. Jesteś totalnie zdezorientowana. Nie rozumiesz tego. To naprawdę przypadek, że znalazł się on tutaj w tym własnie czasie, w tym momencie? A może znak? Znak, że dostałaś drugą szansę i nie powinnaś kończyć swojego żywotu w taki sposób. Układa Cię starannie na pojeździe, który na co dzień ułatwia Ci funkcjonowanie i przykuca na przeciwko Ciebie, świdrując Cię spojrzeniem tych chłodno błękitnych tęczówek. Ten wzrok powoli zaczyna Cię krępować.

-Co Ty wyprawiasz, dziewczyno?! Czy zdajesz sobie sprawę co czułaby Amelia, gdyby Cię zabrakło?! Przecież to jest skrajnie nieodpowiedzialne!-wydziera się oburzony siatkarz, wpatrując się w Ciebie intensywnie.

Spuszczasz głowę, aby ukryć to, że jego słowa Cię dotknęły. Okazały się niezwykle bolesne. A dlaczego? Bo miał całkowitą rację. Nie powinnaś była się tak zachowywać. Jesteś cholerną egoistką. Twoją przyjaciółka tyle dla Ciebie zrobiła, a Ty chciałaś ją tutaj pozostawić  całkowicie samą,  zdaną na pastwę losu. Dopiero teraz dochodzi do Ciebie jak okropnym człowiekiem stałaś się po stracie Darwińskiego. Twoje ciało atakują dreszcze na myśl co mógłby z Tobą uczynić pociąg. Odprowadzasz pustym wzrokiem mknący po torach rozpędzony środek transportu i kierujesz spojrzenie ku górze. Damian czuwa nad Tobą właśnie stamtąd. Zesłał tutaj Tomka, aby nie pozwolił Ci zginąć. Może warto dać 20-latkowi szanse? Gdyby nie on nie oddychałabyś już radomskim powietrzem. Chciałaś go nienawidzić za pokrzyżowanie Twoich planów, ale najzwyczajniej nie  potrafisz. Spoglądasz na niego w milczeniu i subtelnie ujmujesz  jego wielką, smukłą dłoń w swoją.

-Dziękuję Ci, Tomek. Nie masz pojęcia jak wiele przez Ciebie zrozumiałam.-szepczesz, próbując zatrzymać napływające Ci do oczu łzy. 

Brunet wnosi kąciki ust ku górze i obdarowuje Cię nikłym uśmiechem. Mocniej ściska Twoją rękę i wypowiada cichym, melodyjnym głosem:

-Masz moje wsparcie, Lauro.

***

Grudzień 2017

Po wnętrzu mieszkania rozbrzmiewa znajoma, irytująca Cię nieco melodyjka. Tym razem jednak na Twoje usta wbiega nikły uśmiech.  Podążasz w kierunku drzwi, ale ubiega Cię w tym uśmiechająca się od ucha od ucha Amelia, która zaprasza gościa do środka budynku. Wita się z brunetem całusem w policzek i otrzepuje dłonie z mąki, wskazując ręką w stronę salonu. Fornal w podskokach wkracza do podanego pomieszczenia i pochyla się nad Tobą, przyciągając Cię do siebie. Czujesz przyjemne ciepło jego ciała promieniujące przez jego czarną bluzę z białym suwakiem. Mimowolnie uśmiechasz się pod nosem, chłonąc intensywną woń jego perfum. Chyba własnie zdecydowałaś czym obdarujesz go na święta pod choinką. Kolejna butelka Hugo Boss będzie świetnym rozwiązaniem. Przyjmujący odkleja się od Ciebie po dłuższej chwili i wręcza Ci puchatą kurtkę, którą posłusznie na siebie narzucasz i żegnasz się z przyjaciółką, opuszczając mieszkanie w towarzystwie mierzącego dwa metry chłopaka. Zaciągasz się lodowatym, zimowym powietrzem i omiatasz wzrokiem opatulone śnieżnobiałym puchem otoczenie. Przechylasz się delikatnie na prawą stronę i  wyciągasz dłoń zza wózka. Skóra Twojej ręki spotyka się z zimnym śniegiem, a na Twoje usta wbiega błogi uśmiech. W Radomiu wreszcie obecna jest zima w pełnej postaci, co niezmiernie Cię cieszy, czego nie kryjesz przed siatkarzem. Odchylasz głowę i spoglądasz na niego roześmiana. Tytus przeczesuje palcami ciemne włosy i odwzajemnia Twój gest. Zdmuchuje śnieg ze swojej wielkiej dłoni, który opada wprost na Twój nos i chichocze pod nosem. Marszczysz go śmiesznie i posyłasz mu mordercze spojrzenie, co on komentuje kolejnym wybuchem  śmiechu.  Nadal nie wierzysz, że pozwoliłaś się 20-latkowi do Ciebie zbliżyć. Sądziłaś, że nigdy nie przełamiesz tej żelaznej granicy. Jednak jemu się to udało. Swoim chłodnym podejściem i cierpliwością zyskał Twoje zaufanie szybciej niż to spostrzegłaś. Zyskał w Twoich oczach w ten pamiętny wieczór, kiedy wyłowił Cię ze skrzydeł śmierci. Byłaś mu za to ogromnie wdzięczna i wtedy dostrzegłaś w nim kogoś wartego zaryzykowania. Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Byliście przyjaciółmi i świetnie się dogadywaliście. Tomek obdarowywał Cię niesamowitym wyrozumieniem i nie napierał już nigdy na wyjawienie powodów swojego zachowania względem niego wcześniej. Wiedziałaś, że chciał to od Ciebie usłyszeć, jednak postanowił dać Ci wolną rękę i poczekać do momentu, aż będziesz na to gotowa. 

-Jak zamierzasz spędzić święta?-swoim pytaniem przerwał refleksje, które toczyłaś od dłuższej chwili. 

- Z Amelią, Jej rodzina przyjeżdża do Radomia.-odpierasz, wpatrując się przed siebie. 

-A Twoja rodzina?-drążył temat przyjmujący.

Wzdychasz głośno i zerkasz kątem oka na twarz przyjaciela. Fornal wpatruje się w rozciągający się przed wami krajobraz i popycha wózek, umożliwiając Ci tym samym podziwianie uroków zimy 2017. Od czasów złapania z nim dobrego kontaktu odwiedzał Cię codziennie po mimo większej lub mniejszej ilości treningów  i zabierał na spacery. Dzięki niemu znów powróciłaś do życia. Czerpałaś z niego radość.  Starasz się być z nim szczera dlatego też teraz wypełniasz płuca sporą ilością powietrza, po czym wypuszczasz go ze świstem.

-Moja rodzina...Cóż...Trzyma się od mnie z daleka, gdyż uznała mnie za psychicznie chorą, która jakimś cudem nie wylądowała jeszcze w psychiatryku.-wypowiadasz łamiącym się głosem.

-Hej.-siatkarz nagle pojawia się przed Tobą i układa dłoń na Twoim kolanie.-Nie łam się. Masz mnie. Masz Amelkę. Kochamy Cię.-szepcze wprost do Twojego ucha i otula Cię szczelnie silnymi ramionami.

Wzdłuż Twojego kręgosłupa przebiega dreszcz, na który się lekko wzdrygasz. Zdziwiony siatkarz przygląda Ci się badawczo, a Ty machasz jedynie obojętnie głową i prosisz go, aby pozwolił Ci dalej przemierzać osiedle. Kiwa jedynie głową i kontynuuje popychanie Twojego wózka. A Ty w tym czasie zastanawiasz się dlaczego Twoje ciało  tak zareagowało na bliskość 20-latka. 

*** 
Coraz częściej zaczynasz dostrzegać, że Laura nie jest dla Ciebie tylko przyjaciółką. Coraz częściej przyłapujesz się nawiązywaniu z nią kontaktu wzrokowego na znacznie dłużej niż powinieneś czy też rozmyślaniu o tym jak by wyglądała z Twoją koszulką na sobie spoczywającą w pierwszym rzędzie w  hali na Narutowicza. Tomaszu Fornal, czy Ty się własnie zakochałeś? Nie chcesz się przed samym sobą do tego przyznać, ale Filip wyraźnie to już zauważa. Brakuje Ci już ripost w odpowiedzi na jego zaczepki odnośnie Grabowskiej, co zaczyna Cię już nieco irytować.  Twoje rozmyślania na temat ślicznej brunetki przerywa brzmienie Twojej ulubionej piosenki roznoszące się po niewielkim mieszkaniu. Momentalnie podrywasz się z miejsca, przerywając oglądanie telewizji i sięgasz po telefon, na którego to ekranie widnieje fotografia najważniejszej w Twoim życiu kobiety. 

-Hej mamuś.-witasz ją ciepło. 

-Cześć synku.-w słuchawce słyszysz jej pogodny głos.-Kiedy zamierzasz do nas wpaść?

-Przyjadę jutro.

-Przecież jutro grasz mecz.

-Aaa no tak.-drapiesz się po głowie, odnotowując, że jutro przecież mierzycie się z drużyną z Bydgoszczy.-W takim razie będę w sobotę.-dodajesz.

-Tomaszu Fornal, czy wszystko w porządku?-wypowiada Twoja rodzicielka i możesz się założyć, że w tym momencie unosi własnie pytająco brew.

-Ależ oczywiście, mamo.-odpowiadasz natychmiast.

-Jak Cię już znam. Jesteś nieogarnięty, ale by zapomnieć o swoim meczu  to Ci się nie zdarza. -stwierdza blondynka.-Tomaszu Fornal, tłumacz się w tej chwili.-rzuca stanowczo.

-Przepraszam mamo, ale coś przerywa. Wybacz, ale porozmawiamy jutro. Pa.-pośpiesznie kończysz połączenie.

Odkładasz urządzenie na kuchenny blat i wplatasz palce w ciemne, gęste włosy, przeczesując je lekko. Przymykasz powieki i wzdychasz głośno. Chyba masz odpowiedź na zadane sobie samemu wcześniej pytanie. Chyba wpadłeś. W wieku 20-lat po raz pierwszy się zakochałeś. Prawdziwie zakochałeś. Kręcisz z niedowierzaniem głową i aby ochłonąć po tym stwierdzeniu rozwierasz drzwi lodówki. Wyławiasz z jej wnętrza oszronioną butelkę alkoholu i zasiadasz z nią na kanapie w salonie. Odkładasz kapsel z nazwą piwa na stolik i upijasz niewielki łyk trunku. Z listy kontaktów wybierasz zdjęcie atakującego i oczekujesz podniesienia przez niego słuchawki.

-Czego dusza pragnie, a Bicuś dać może?-wypowiada roześmiany do słuchawki.

-Wpadłem.

-Że co?! Zostaniesz ojciem?! A mówiłem, pamiętaj o gumkach!-23-latek wydziera się do słuchawki na całe gardło.

-Debilu, w porównaniu do Ciebie nie rucham wszystkiego co się rusza!-wywracasz podirytowany oczami.-Chyba się zakochałem.-dodajesz nieco ciszej. 

-Nosz kurwa wiedziałem! Tylko tak się droczyłem!  A nie mówiłem?! Huber, 50 złotych dla mnie! Wygrałem! Fornal, się zabujał! -odciągasz od ucha telefon, nie mogąc słuchać wrzasków przyjaciela. 

~*~
Hello ^^
Sprawiam Wam dzisiaj świąteczny prezent, dlatego Was proszę o docenienie tego, że znalazłam chwilkę, aby to dla Was napisać i dodanie swojej opinii w komentarzu ( anonimowo także można), gdyż ostatnio nie pojawił się nawet jeden komentarz co mnie niezwykle smuci :( Dlatego, więc postanowiłam, że jeśli nie pojawi się trochę komentarzy to odejdę z Bloggera już na dobre i będę tworzyć tylko na Wattpadzie, gdyż tam moja praca jest doceniana ;) Przyśpieszyłam nieco akcję do obecnego czasu. Relacje naszych głównych bohaterów uległy znacznej poprawie, Dorotka coś wyczuwa, a Bicek doskonale zna swojego kumpla ^^ Jak dalej potoczą się relacje Grabowskiej i Fornala? Dowiecie się, jeśli zostaniecie ;) Całuję i do zobaczenia może jeszcze w tym roku ;*

PS: Wesołych Świąt! ^^


niedziela, 17 grudnia 2017

Sześć

Pokonujesz kolejne metry radomskich uliczek, wypatrując ulubionej knajpy, w której to spędzisz co najmniej najbliższą godzinę. Po mimo Twoich protestów i zapewnień, że sama doskonale dajesz sobie radę, siatkarz popycha Twój wózek. Od chwili wydania przez Ciebie pozwolenia na wspólne spędzenie czasu chłopak milczał niczym zaklęty. Ten fakt wprawiał Cię w niemałe osłupienie. Zastanawiasz się nawet czy na pewno odpowiednio postąpiłaś, przystając tym razem na jego propozycję. Przecież od czasu poznania go nigdy nie zetknęłaś się z dłuższą chwilą ciszy, gdyż on znajdował się w pobliżu. Dochodziłaś nawet do wniosku, że jedną z jego dominujących cech jest gadatliwość. Nigdy  nie miał problemów z zaczęciem rozmowy, a co dopiero jej rozkręceniem na dobre, czego zdążyłaś się już przekonać na własnej skórze. Po mimo Twojej niechęci i zdawkowych odpowiedzi nie odpuszczał i ciągnął konwersację. Postanawiasz sprawdzić przyczynę niezręcznej ciszy panującej pomiędzy wami i dyskretnie odchylasz głowę do tyłu. Czujnym wzrokiem lustrujesz twarz bruneta, spostrzegając, że jego niebieskie oczy są całkowicie puste i zwrócone przed siebie, co może świadczyć tylko o jednym. Snuje naprawdę głębokie refleksje. Zastanawia Cię tylko na jaki temat? Oddychasz z ulgą, kiedy znajomy budynek pojawia się w zasięgu Twojego wzroku. Marszczysz brwi, gdy sportowiec omija go i prowadzi Twój środek poruszania się dalej. Starasz się powstrzymać rozbawienie, ale mimowolnie z Twojego gardła wydobywa się zduszony śmiech. Twój towarzysz natychmiast przystaje, przywrócony do rzeczywistości, a Ty starasz się opanować roześmianie. 

-O co Ci chodzi?-patrzy na Ciebie zdezorientowany. 

Ze splecionymi na piersiach ramionami oraz pomarszczonymi brwiami prezentuje się naprawdę komicznie. Nie odrywasz spojrzenia od jego twarzy i nadal zanosisz się chichotem, który nasila jego postawa. 

-Właśnie minąłeś knajpę, do której sam mnie zaprosiłeś.-wypowiadasz po dłuższej chwili.

Tomek okręca się na pięcie i bada wzrokiem otoczenie, aby po chwili pomiędzy budynkami na rynku dostrzec miejsce, w którym  ujrzał Cię wczoraj za oknem. Przykłada sobie z otwartej dłoni w czoło, a Ty mimowolnie uśmiechasz się pod nosem, przyglądając się temu. Chwilę później znajdujecie się już w ciepłym wnętrzu lokalu i  przeglądacie menu w białej, marmurowej okładce. Przegryzasz płatek dolnej wargi, zastanawiając się nad wyborem kawy. Czujesz na sobie ciężar jego spojrzenia. Lekceważysz mózg zgłaszający sprzeciw dla podniesienia przez Ciebie głowy. Robisz to. Natrafiasz na jego intensywne, chłodno błękitne tęczówki. Połyskujące w nich iskierki sprawiają, że wpatrujesz się w nie zafascynowana dłuższą chwilę. Dopiero pojawienie się kelnerki przerywa ten moment, a Ty momentalnie spuszczasz głowę i oblewasz się obfitym rumieńcem. Starasz się to jednak ukryć pod blond kaskadami i zachowywać tak jakby sytuacja z przed kilku sekund nie miała miejsca. Fornal wędruje wzrokiem po zapiskach w karcie ofert i składa zamówienie, posyłając Ci lekki uśmiech. Wysilasz się na uniesienie nikle kącików ust i zerkasz na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić godzinę. Wzdychasz, gdy okazuje się ona za wczesna na opuszczenie lokalu. Twój towarzysz rozpoczyna luźną rozmowę, w którą Ty powoli się włączasz. Nadal jednak konsekwentnie trzymasz się swoich postanowień i udzielasz zdawkowych odpowiedzi. Wystukujesz długimi, krwistoczerwonymi paznokciami o ciemny blat stołu, kiedy obok melduje się młoda kobieta z waszym zamówieniem. Układa przed Tobą wysoką szklankę z karmelowym Latte z podwójną pianą oraz talerzyk z kremówką, życząc smacznego. Spoglądasz zdziwiona na bruneta, a on oblizuje łyżkę z pierwszego pochłonięcia kawałku słodyczy.

-No co?-śmieje się pod nosem.-Przygotowałem się.-puszcza oczko w Twoim kierunku.-Amelia, przecież zna Cię jak własną kieszeń.

-Niechętnie, ale przyznaje, że mnie zaskoczyłeś i to pozytywnie.-odpierasz, upijając łyk gorącego napoju.

Siatkarz odpowiada Ci na to chichotem i pochłania kolejny kawałek kremówki. W międzyczasie spogląda na Ciebie co jakiś czas i wystukuje odpowiedzi na SMS'y otrzymywane systematycznie co kilka minut. Możesz się nawet pokusić o stwierdzenie, że większa ich część to obgadywanie Twojej osoby.

-Co takiego wydarzyło się kilka miesięcy temu, że jesteś w stosunku do mnie taka chłodna?-sportowiec splata wielkie, smukłe dłonie i układa na nich głowę, przyglądając Ci się badawczo.

Po mimo tego, że wypowiada to łagodnie i nie napiera na odpowiedź z Twojej strony cała pozytywna, dobra aura tego spotkania pryska własnie w tym momencie. Dopijasz ostatni łyk ciepłej jeszcze kofeinowej cieczy i pośpiesznie wrzucasz telefon do torebki, opuszczając powoli budynek. Tytus momentalnie podrywa się z miejsca i tak jak wczorajszego dnia staje Ci na drodze.

-Możesz nie robić scen na środku lokalu?-rzuca lekko podirytowany.-Staram się Ciebie poznać, nie rozumiesz tego?

-Nie masz prawa pytać mnie o to po tak krótkim czasie!-syczysz w jego kierunku przez zaciśnięte zęby.

-Ach, tak?! To bardzo przepraszam! A mogę wiedzieć  kiedy będzie na to odpowiedni czas?!-wydziera się, mierząc Cię wściekłym wzrokiem.

Jak w ogóle śmie się tak odzywać w Twoim kierunku? Nie rozumiesz jakim cudem Twoja przyjaciółka mogła tak bronić jego osoby. W Twoim sercu właśnie rozwarła się zagojona już prawie ostatecznie rana. Ponownie osiągnęła ona rozległe rozmiary i sprawiła, że w kącikach oczu zaczęły zbierać się łzy. Nie mogłaś dać upustu emocji przy nim.  Musiałaś to zatrzymać. Jednak nie miałaś na to już siły. Z całej siły pchasz koła i otwierasz przed sobą drzwi, a by następnie zatrzasnąć je z głośnym trzaskiem. Masz nadzieję, że ten gest da mu wiele do myślenia.

***
Przymykasz powieki i nagromadzasz w płucach sporą ilość powietrza, aby po chwili wypuścić ją ze świstem. Ogarniasz wzrokiem mieniące się pod wpływem światła ulicznych latarni tory i podejmujesz się w głowie ostatnich kalkulacji. Do Twoich uszu dociera ryk pociągu, a na Twoje usta wpływa nikły uśmiech. Wreszcie nadszedł czas zakończenia męczarni na tym świecie. Wreszcie znajdziesz się obok Damiana. Wreszcie uzyskasz spokój od tego cholernego siatkarza. Twój umysł zalewa niesamowita ulga. Wystarczy, że tylko odepchniesz się od oparcia wózka i wylądujesz w miejscu, które da Ci nowy początek i zakończy Twój żywot na tej ziemi raz na zawsze. Odpychasz się od Twojego środka poruszania i lądujesz na metalowej powierzchni torów. Widzisz oślepiający Cię blask świateł pojazdu kolejowego i słyszysz jego pracujący mechanizm. Twój koniec jest już tak blisko, ale wtedy dociera od Ciebie coś jeszcze. Czyjś krzyk. 

-Laura, nie!-wydziera się na całe gardło przedstawiciel płci męskiej. 

~*~
Przepraszam za opóźnienia, ale doskonale znacie jego powody już na pamięć , a także za długość tego rozdziału, jednak mam nadzieję, że treścią Wam to wynagrodziłam ;) Kolejny powinien być dłuższy i pojawić się jeszcze przed świętami, ale niczego nie obiecuje, bo zaszły w moim życiu małe zmiany i mam w nim jeszcze mniej czasu na pisanie niż dotychczas :( Chodzi tutaj o poprawianie ocen, ale nie tylko.  Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze pod ostatnim rozdziałem i proszę o systematyczne dzielenie się swoim zdaniem w komentarzu <3 Całuję i do zobaczenia ;* 




środa, 6 grudnia 2017

PIĘĆ

Przewracasz się na prawy bok i wzdychasz głośno. Z nieznanych Ci dotąd przyczyn nie możesz zawitać do krainy Morfeusza, co powoli zaczyna Cię już irytować. Jedna z nich przychodzi Ci na myśl, ale szybko starasz się ją odrzucić.  Nie chcesz jej nawet rozpatrzeć. Przecież to niemożliwe by powodem Twojej bezsenności był błękitnooki brunet. A raczej sposób w jaki go potraktowałaś. Nie możesz mieć wyrzutów sumienia. Może i posiadasz  w sobie resztki uczuć, ale twierdzisz, że zasługuje na takie traktowanie. Zdecydowanie jak dla Ciebie jest zbyt nachalny. A może to Ty jesteś zbyt zamknięta w sobie na nowe znajomości? Tomek chciał jedynie zyskać Twój numer telefonu, aby podtrzymać kontakt, poznać Cię bliżej. Ty jednak jak zawsze musiałaś go od siebie odepchnąć, jak każdego przedstawiciela płci przeciwnej, od czasu wypadku Damiana. Oblałaś go kubłem lodowatej wody, kiedy on tak naprawdę chciał dla Ciebie dobrze. Chciał przywrócić w tobie pokłady radości. Wiedział, że kiedyś byłaś inna, po mimo faktu, że Cię nie znał. Przymykasz powieki i starasz się pozbyć kołaczących w Twojej głowie myśli. Nic z tego. Nadal czujesz się podle, a moment, w którym Fornal zatrzymuje Cię przed budynkiem knajpy non stop odtwarzany zostaje w Twoim umyśle, po mimo Twoich sprzeciwów. Zirytowana uderzasz dłonią uformowaną w pieść w miękką pierzynę i zdajesz sobie sprawę, że tej nocy nie zaśniesz jeszcze długo. Nagle do Twoich uszu dociera skrzypniecie drzwi, a następnie odgłos kroków. Natychmiast otwierasz oczy i skierowujesz swój wzrok w stronę drzwi. Wnętrze Twojej sypialni wypełnia mrok, a jedyne i niewielkie  źródło jasności to przedzierający przez granatowe, wypełnione gwiazdami niebo księżyc. Takie stężenie światła wystarczy Ci, aby w sylwetce podążającej w kierunku Twojego łóżka rozpoznać  blondynkę.

-Tomek mi wszystko opowiedział.-przerywa panującą w pomieszczeniu ciszę.-Dlaczego go tak potraktowałaś?-unosi pytająco brew, opadając na róg materaca.

-Mam wyrzuty sumienia, okay?! -odpierasz, podnosząc ton głosu.

-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.-rzuca twardo Wasilewska, nawiązując z Tobą kontakt wzrokowy.

-Mam blokadę.

-Przed czym, do cholery?! Tomek to świetny facet i na pewno nie ma względem Ciebie złych celów. On nie chce się z Tobą związywać na całe życie. Chce Cię tylko poznać.-stara Ci się przetłumaczyć przyjaciółka.

-Czy Ty nie rozumiesz, że to nie jest takie łatwe? Już nigdy nie spojrzę na żadnego faceta tak samo jak na Damiana.

-Spojrzysz.-wypowiada pewnie.-Zobaczysz. Musisz tylko zostawić przeszłość za sobą, a przede wszystkim dać szansę na zbliżenie Fornalowi. -posyła Ci łagodny uśmiech.

Prychasz pod nosem. Nie ma pojęcia co czujesz. Nigdy nie straciła tak bliskiej osoby. To nie jej świat runął jednego dnia, podczas momentu. Tej pieprzonej sekundy. Nie będziesz dla siatkarza łatwym obiektem. Nie zamierzasz ulegać jego urokowi osobistemu. Będzie musiał się nieźle natrudzić, aby zyskać Twoje zaufanie. Nadal nie zmieniasz swojego nastawienia wobec niego. Żyłaś bez facetów w swoim życiu do tej pory, także teraz też żaden nie jest ci potrzebny. Dziewczyna muska Twój policzek ustami i życzy Ci dobrej nocy, po czym opuszcza Twoje cztery kąty. Ty natomiast przymykasz powieki i przykładasz twarz do miękkiej powierzchni poduszki. Tym razem sen przychodzi do Ciebie ekstremalnie.

***
Wyciągasz się najbardziej jak tylko to możliwe i podbijasz jedną z ostatnich piłek treningu przedramieniem, utrzymując ją w grze. Słyszysz padające z ust trenera słowa pochwały i mimowolnie kąciki Twoich ust wzbijają się na wyżyny. Po mimo młodego wieku w Radomiu naprawdę czujesz się doceniany. Odwracasz się na pięcie i obserwujesz jak Droszyński wypuszcza żółto-niebieską Mikasę z palców, dogrywając ją do prawego skrzydła. Ziobrowski w samą porę wznosi się kilka metrów nad parkietem i plasuje piłkę w boisku, uderzając w nią nadgarstkiem. Uradowany podbiegasz do niego i mierzysz jego blond włosy, szczerząc się głupio.

-Bicek, stawiasz mi piwo.-Filip także ma przyjemność podziwiać Twoje śnieżnobiałe perełki w całej okazałości.

-No chyba o chujałeś! -odpiera atakujący, ocierając twarz ręcznikiem.

-Trenerze! Michał nie wywiązuje się ze swojej umowy!-krzyczysz, udając oburzenie.

Splatasz ramiona na klatce piersiowej , by wyglądało to bardziej wiarygodnie i spoglądasz z wyczekiwaniem na Prygla. Mężczyzna kręci roześmiany głową i przygarnia do siebie 23-latka, tłumacząc mu coś wylewnie. Przyglądasz się temu z uniesionymi brwiami, ale milczysz.

-Ale trenerze! Żeby ululać tego mamuta to co najmniej 200 zł w dupę!-wydziera się Twój przyjaciel.

-Nie przesadzaj, Bicek.-wypowiadasz równocześnie z Robertem, na co oboje parskacie śmiechem.

-Dlaczego ja mam się narażać na straty materialne?! To trener wymyślił jakąś alkoholizacje! -nie kryje swojego oburzenia pierwszy atakujący Cerradu.

Salwy Twojego śmiechu roznoszą się po obiekcie sportowym, a po chwili dołączają do nich także odgłosy rozbawienia reszty zawodników. Puszczasz lotnego buziaka w stronę bruneta i  przekraczasz próg szatni.  Zamieniasz odzienie ze sportowego na codzienne i zarzucasz na ramie torbę, wybiegając z pomieszczenia. Zatrzaskujesz za sobą drzwi budynku i sprintem ruszasz w kierunku najbliższego przystanku. Z kieszeni jasnych dżinsów wyławiasz telefon i wytrzeszczasz oczy ze zdziwieniem, zauważając na wyświetlaczu godzinę. Cholera, zaraz się spóźnisz na trolejbusa. Gdyby Twoje Volvo było sprawne siedziałbyś za pewne teraz w miękkim fotelu kierowcy i nadal wykłócał z przyjacielem o alkohol. W ostatniej chwili dobiegasz do przystanku i zdyszany wparowujesz do wnętrza środka pojazdu. Przymykasz powieki i starasz się unormować płytki oddech. Nagle twoje ciało zostaje wprawione w ruch pod wpływem gwałtownego hamowania kierowcy. Tym razem refleks Cię zawodzi i  nie masz szans chwycić się barierki, co kończy się runięciem na podłoże. Syczysz cicho, rozmasowując obolały bark i powoli opuszczasz tak zwaną glebę. Wtem napotykasz się na czekoladowe tęczówki wyłaniające się z pod wachlarzu ciemnych, długich rzęs. Po mimo, że ie było Ci dane wpatrywać się w nie za wiele razy doskonale rozpoznajesz ich barwę. Znasz tylko jedne takie oczy. Nie masz pojęcia ile trwa ten moment. Czujesz jednak jakby czas stanął w miejscu. Skwar rozmów otaczający waszą dwójkę ucicha. Ruch zastyga. Twoje ciało kamienieje. Nie możesz się ruszyć. A może nie chcesz tego wcale robić? Tą wymianę spojrzeń trwającą zdecydowanie za długo niż powinna przerywa kolejne hamowanie kierowcy. Tym razem spokojniejsze. Obserwujesz jak brunetka sprawnie przesuwa się ku wyjściu, a następnie za nim znika.  Co z tego, że miałeś zamiar wysiąść trzy przystanki dalej? Co z tego, że jesteś wypompowany całkowicie po treningu? To nie jest teraz ważne. To się nie liczy. Liczy się to, że wybiegasz za nią. Podążasz za jej sylwetką umiejscowioną na wózku inwalidzkim i już wiesz, że po raz kolejny zawalczysz. Posłuchasz rady Michała. Będziesz tak ambitny jak na boisku.

-Hej.-wyduszasz z siebie, układając dłoń na oparciu jej sprzętu za pomocą, którego się porusza.

-Znowu Ty.-mruczy jedynie, wywracając oczami.

-Możemy gdzieś razem wyskoczyć?-puszczasz jej komentarz mimo uszu.

-Czy Ty kiedykolwiek dasz sobie spokój?-jęczy.

Mimowolnie chichoczesz pod nosem, a ona zawraca głowę w Twoim kierunku i przygląda się bacznie Twojej twarzy. Wydaje Ci się, że zastanawia się nad podjęciem decyzji. Po raz pierwszy od razu z jej ust nie padają słowa odmowy. Wprawia Cię to w małą euforię, której oczywiście starasz się nie okazać, ale mimowolnie kąciki Twoich ust minimalnie wzniesione Cię zdradzają. Zaczynasz dostrzegać fakt, że latasz za tą dziewczyną jak głupi, ale naprawdę zależy Ci na poznaniu jej. W tym momencie pragniesz jednak jedynie rozmowy. Zwykłej wymiany poglądów.

-Zgoda.-pada z jej  jasnoróżowych ust.

Wytrzeszczasz oczy. Nie wierzysz w słowa, które przed kilkoma sekundami opuściły jej wargi. Starasz się walczyć z uśmiechem, który sam pcha się na Twoje usta, ale jest to walka porównywalna do tej z wiatrakami. Nie potrafisz ukryć zadowolenia z jej odpowiedzi, z tego jednego, małego słowa liczącego pięć liter i dwie sylaby. Posyłasz w jej kierunku szczery, promienny uśmiech i proponujesz odwiedzić knajpę z przed wczorajszego spotkania. Brunetka kiwa głową, a Ty masz ochotę wystukać numer do Bicka i pochwalić się przełomem w waszej relacji. Powstrzymujesz się jednak przed tym  ostatkiem sił.

~*~
Hello po raz pierwszy w grudniu! ^^ 
Witam Was po raz pierwszy jako 19-latka i obdarowuje tym rozdziałem jako prezent mikołajkowy ;3 Mam nadzieję, że w zamian za jego treść wybaczycie mi to opóźnienie :D Pochwalcie się czy dziś otrzymałyście coś siatkarskiego ;) Ja spóźniony prezent na urodziny oraz jakieś tam drobiazgi ;) Podziękować możecie za dodanie tego rozdziału samemu bohaterowi głównemu za śmieszki na filmiku mikołajkowym, gdyby nie on najpewniej ten odcinek pojawiłby się nieco później, gdyż nieco brakowało mi motywacji :D Całuję i do zobaczenia ;*

PS: Dziękuję za wszystkie komentarze i proszę o więcej <3